30 czerwca 2014

Aaa... Właśnie...

Jestem skrajnym nieogarem więc zapomniałam...
Wesołych Wakacji!!!

Od Maggie do Zindera

Nie byłam specjalnie zaskoczona jego pytaniem. Jeśli ja wiem, on też powinien, jeśli tego tylko chce. Jednak w jego oczach wyczuwałam pewnego rodzaju... strach.
- No... nie pamiętam dokładnie... - powiedziałam.
Zinder wpatrywał się w horyzont. Słońce na tle różowego nieba chowało się za wodą w oddali. Mimowolnie zamknęłam oczy. W głowie pokazywały mi się różne obrazy. Jeden z nich przedstawiał płonącą stodołę, a obok niej cztery wystraszone szczeniaki. Był to jakby ucinek z filmu. Wśród czterech szczeniaków wyróżniał się jeden. To byłam ja. Małe szare stworzonko z blado żółtą grzywką opadającą mu na nosek i zasłaniając oko. Wtedy z nikąd dochodziły dźwięki. Rzarząca się stodoła
powoli znikała w płomieniach ognia. Obraz zaczął się poruszać, aż przeobrazil się w... fragment, fragment mojego życia. Wszystko było bardzo przygnębiające i smutne. Ogień powoli zbliżał się do szczeniąt. Wtedy oparzył jednego z nich zarz obok oka. Błyskawicznie otworzyłam oczy.
- Ale chyba mam trójkę rodzeństwa... - łzy napływały mi do oczu.
Zinder spojrzał na mnie wzrokiem ,, będzie dobrze ". U jego boku czułam się bezpieczniej. Nie chciałam nic więcej mówić.
- Nie użalajmy się nad sobą... - przetarłam oczy. - To kiedy go ostatnio widziałeś... no tego twojego brata? - zapytałam usmiechając się.
Jeszcze raz spojrzałam na zachodzące słońce.
 ( Zinder? Miłych wakacji )

No to masz duuużo odpisywania...

Od Doctora do Katherine

- Przykro mi, tak bardzo mi przykro... - zacząłem, ale szybko zmieniłem temat. Doskonale wiedziałem, że o niektórych sprawach lepiej nie mówić - Co właściwie robisz w watasze? Czym się zajmujesz? Interesuje cię coś szczególnego? Może coś innego? Czemu jesteś taka opryskliwa, naprawdę jesteś bardzo ładną i ciekawą waderą!
- A weź daj mi spokój! - warknęła Kate - Nie widzisz, że nie chcę z tobą rozmawiać?
- Co? Aaa... nie... Come on... - skrzywiłem się lekko - Jest tyle pięknych tematów, o których można mówić, a ty mnie zbywasz półsłówkami. Od czego masz język, chyba od mówienia.
- Może od pomagania w jedzeniu - zauważyła z przekąsem
- Oh, daj spokój. A propos jedzenia, chyba jestem głodny. Co ty na to żebyśmy poszli do mojej TARDIS i zjedli paluszki rybne w sosie waniliowym?
(Kate?)

Od Arii do Zindera

- Tak uważasz? - od kilku minut nie mogłam odwrócić wzroku od lśniącego kawałka - Co to może być?
  Zrobiłam krok na przód i wyciągnęłam łapę. Ziron gwałtownie szturchnął mnie w bok. Spojrzałam na niego.
- Mówiłem, że to niebezpieczne - powtórzył - Trzeba po kogoś pó...
  Jak spod ziemi wyłonił się olbrzymi piekielny ogar. Zinder cofnął się o krok i stanął w obronnej pozycji, ale ja się roześmiałam i podeszłam do potwora.
- Nie bój się - powiedziałam radośnie - To jest Ern, mój mały ogar. Ern poznaj Zindera.
  Ern spojrzał wesoło na basiora jakby mówił "A ty myślałeś, że chcę was pożreć".
- Ern? - zdziwił się basior - W watasze chyba mieszka wadera o podobnym imieniu...
- Tak, Erna - powiedziałam wesoło
  W tym momencie z gardła ogara wydobył się cichy pomruk niezadowolenia. Ze zdziwieniem spojrzałam na przyjaciel.
- Co się stało? - spytałam gładząc go po pysku
  Ern spojrzał na mnie, ale widać było, że nie chce teraz drążyć tematu.
- Nieważne. Zabierzesz nas do Mixi?
  Znów warkot. Zinder patrzył ze zdumieniem na naszą wymianę zdań.
- Więc... może do Akumy...? - widziałam w jego oczach wahanie, ale tylko przez chwilę
  Skinął łbem.
- Okej - zwróciłam się do błękitnego basiora - Wsiadaj!
  I sama wskoczyłam na grzbiet ogara. Zinder zastanawiał się tylko kilka sekund i usiadł za mną. Ern dał susa w cień. Na chwilę ogarnęło nas zimno nicości, po czym wyskoczyliśmy na jakiejś małej polance, na której Akuma ucinał sobie właśnie drzemkę...
- Akuma!!! - wrzasnęłam biegnąc w jego kierunku radośnie
  Basior podniósł łeb i nim zdążyłam się na niego rzucić wytworzył pomiędzy nami mur z cienia. Uderzyłam w niego głową i cofnęłam się o krok. Zapora zniknęła, a dowódca zabójców patrzył na mnie spode łba.
- O co chodzi? - warknął - Nie widzisz, że odpoczywam?
(Zinder?)

Od Mixi do Zindera

Chciałam coś krzyknąć do Zindera, ale zaczęłam się jedynie krztusić. Zdołałam jedynie odwrócić głowę tak by zobaczyć, że on radzi sobie nie lepiej ode mnie. Właściwie ostatnim co pamiętam był Zinder chyba próbujący zmienić postać. Następnie chyba zemdlałam, chyba z powodu nie dopływu krwi do serca. Kiedy się ocknęłam leżałam przygwożdżona do ziemi przez pnącza. Spróbowałam się podnieść, ale kiedy uniosłam się kilka milimetrów pnącza przycisnęły mnie do ziemi ze zdwojoną siłą. Zaczęłam się zastanawiać co stało się z Zinderem. Spróbowałam go zawołać telepatycznie, ale usłyszałam tylko okropny pisk. Ktoś blokował linie telepatyczne.
- Zinder?! - wykrzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
- Nie, Święty Mikołaj - odparł Zinder.
Odetchnęłam z ulgą kiedy usłyszałam jego głos. Po głosie stwierdziłam, że leży kilka metrów za mną.
- Co się działo, kiedy straciłam przytomność? - zapytałam.
(Zinder?^-^)

Od Mordimera - Cd. Erny

(Cd. Tego)
Mordimer biegł ile sił w łapach. Nie miał ich niestety zbyt wiele. Przeskoczył zwalony pniak i zwalił się jak długi, po drugiej stronie. Popłynęły mu z oczu łzy, ale zaraz wstał i mimo bólu biegł dalej.
- Proszę... proszę, niech ktoś będzie w jaskini. - powtarzał, z trudem łapiąc oddech.
Wbiegł niczym wiatr do pierwszej lepszej nory, ale ku swej rozpaczy nikogo tam nie zastał. Wybiegł jeszcze szybciej i zaczął krzyczeć.
- Pomocy! POMOCY! Erna i Iverno są ATAKOWAAANI! - wrzeszczał ile sił w małych płuckach.
Odpowiedziała mu głucha cisza lasu i wiatr. Po chwili jednak ktoś zaszedł go od tyłu.
- No proszę, a ja myślałem, że już nie będzie ciekawie. - powiedział z szerokim uśmiechem błękitny wilk.
Mordimer podbiegł do niego, niemal przewracając.
- Szybko! Szybko! Musimy im pomóc! - nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, ruszył biegiem w stronę lasu.
- Ech, ta młodzież... poczekaj! - Zinder pobiegł za nim, choć sam nie wiedział dlaczego się w to miesza.
***
Tymczasem Iverno odskoczył zwinnie przed kolejną kulą ognia. Potwór zdawał się nie zauważać ich wysiłków. Raz nawet zaśmiał się wyjątkowo paskudnie, gdy Iv próbował go trafić lodowym pociskiem. Nagle wilk źle wymierzył i upadł, zaś demon szybko to wykorzystał. Podskoczył do niego i przycisnął wielką, szponiastą łapą.
- Teraz... dołączysz do przodków. Nie będziesz mi dłużej przeszkadzał.
Zza pobliskich drzew wyskoczył błękitny wilk. Za nim biegł Mordimer, którego przerażenie wzrastało wraz z widokiem Demona. Zinder nie miał takich dylematów. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, przybrał postać wielkiego smoka i przyszykował się do ataku.
<Erna?^^ Nadchodzi pomoc :) >

Od Zindera - Cd. Mixi

(Cd. Tego)
Kiedy zbliżyliśmy się krzaków to spostrzegliśmy że... nikogo tam nie było. Nasze zaskoczenie było bardzo widoczne. Tym bardziej że z tyłu dobiegł nas kolejny szmer. Odwróciliśmy się szybko w tamtą stronę ale jedynym dowodem na obecność intruza było lekkie poruszenie liśćmi.
- Co tu się dzieje? - wyszeptał wilk idąc powoli i ostrożnie w kierunku kolejnego szmeru.
Wyglądało to tak, że zostali otoczeni. Co chwilę dobiegały ich nowe odgłosy. Skupili się razem na środku i oczekiwali na atak który jednak nie chciał nadejść. Gdy wokół nich szalała dosłownie burza hałasu - wszystkie rośliny poruszały się upiornie jakby targane niewidzialnymi dłońmi - wszystko nagle ustało. Zinder stał jeszcze przez chwilę, nie wiedząc co ma zrobić.
- To było... - nie dokończył, gdyż w tym samym momencie spod ziemi wystrzeliły błyszczące złowrogą zielenią pnącza.
Z niesamowitą wprawą plotły ich całych niemal podduszając. Z oddali doszedł ich przepełniony nienawiścią głos.
- Teraz jesteście w mojej mocy!
 <Mixi? ^^ >

29 czerwca 2014

Od Katherine do Doctora

- Tak mam na imię Katherine - warknęłam cicho, lecz potem szybko się uspokoiłam - Czegoś jeszcze chcesz
- Nie - odezwał się troszkę speszony
- No ja myślę - uśmiechnęłam się szyderczo
Odwróciłam się i poszłam w tamtą stronę gdzie miałam iść. Wiedziałam, że ten miś Yogi znów za mną biegnie. Raz przyśpieszał, raz zwalniał. Irytowało mnie to, ale ignorowałam go. Doctor biegał i wyglądało to jakby mnie oglądał, tak jakbym była jakimś eksponatem. W końcu się wściekłam i skoczyłam mu do gardła
- Czy ty drogi Doctorze - warknęłam tak, że wszystkie kruki zerwały się do lotu - Możesz się ode mnie od czepić
- Zadam Ci jedno proste pytanie - popatrzył na mnie - Dlaczego masz bliznę przy oku
- Byłam w Laboratorium przez całe moje wilcze życie! - Znów warknęłam - Zadowolony?
(Doctor ;p )

Od Erny do Iverno

Otrząsnęłam się z transu. Podniosłam wzrok i ujrzałam demona. Skąd on się tu wziął? Przecież chwilę temu był tu tylko mały posążek. 
Spojrzałam na moich towarzyszy - Iverna i Mordimera, a potem znów na demona. Nie wyglądał na przyjaznego.
Jego pierwszym celem był basior, który wyglądał na zdezorientowanego, acz dumnego z siebie. 
Iverno poniósł mierne obrażenia, choć w połączeniu z tymi, które miał już wcześniej nie wyglądało to najlepiej. Nie miałam czasu by próbować go uzdrawiać, bowiem w moją stronę leciała już kula ognia. Odskoczyłam w ostatniej chwili, choć płomienie lekko nadpaliły mi sierść. 
- Leć po pomoc młody! - krzyknęłam w panice do Mordimera.
Szczeniak pognał w stronę jaskiń. Zostałam tylko ja i Iverno, dwa wilki, żeby pokonać istotę tak potężną. Jeśli zginę, kto będzie za mną płakał? Czy Iverno obwiniałby się za moją śmierć? A może nie będzie miał okazji? 
Skoncentrowałam w sobie energię i obmyśliłam skromny plan. Zerknęłam kontem oka na Iverno. Szykował się do ataku.
Ruszyliśmy w tym samym czasie. Basior podleciał i okrążył demona, który kilka razy nieudolnie próbował go schwytać. Chyba zakręciło mu się w głowie. Cel stał się jasny - zdezorientować i jednocześnie osłabić wroga. Wywołałam miejscowe trzęsienie ziemi. Demon upadł, choć wiadome było, że niedługo i tak wstanie.

(Iverno? Ktoś, kto przybył z pomocą?)

Od Mixi do Zindera

Skinęłam lekko głową i zaczęliśmy jeść. W milczeniu. Usłyszałam jakiś szmer w krzakach i w ułamku sekundy uniosłam głowę z nad jedzenia. Zinder chyba był zbyt zatopiony w myślach, by coś usłyszeć.
- Słyszałeś? - zapytałam.
- Cooo?
- Nic, chyba mi się przesłyszało... - odparłam i wróciłam do jedzenia lecz po chwili znów to usłyszałam.
Wtedy oboje unieśliśmy głowy i ruszyliśmy w stronę krzaków. Kiedy byliśmy już metr od zarośli one rozchyliły się i zobaczyliśmy...

(Ziiindeeeer???)

Od Akiko do Salomona

Przechadzałam się terenami watahy i w pewnym momencie zobaczyłam wilka właśnie zaczynał jeść. Chciałam poznać kogoś nowego, ale oczywiście nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, więc rzuciłam idiotyczne:

- Smacznego!
- Dziękuje - odparł.
- Jestem Akiko - przedstawiłam się - a ty?
- Salomon.
- Nowy?
- Można tak powiedzieć... - chyba już go irytowały moje pytania.
- Miło mi...
(Salomon? Nigdy nie wiem jak zacząć...*-*)

Od Salomona - Smacznego!

- Bycie nowym w krainie nigdy nie było niczym fajnym. Wszyscy spoglądają na ciebie wilkiem, a ty najchętniej skoczyłbyś im do gardeł - mruknąłem sam do siebie.
  Teraz musiały mi starczyć zwykłe zwierzęta łowne, bo przecież nie będę sobie robił wrogów na dzień dobry. Lekkim krokiem ruszyłem w las w poszukiwaniu zwierzyny. Pierwszym zwierzęciem, które spotkałem na swojej drodze był jeleń. Dość gruby, o zwalistych kształtach. Nic prostszego! Zaczaiłem się w mroku i skoczyłem na niego z ukrycia. Moje oczy zapłonęły nienawiścią, ot tak. Wgryzłem się w kark tego nieszczęsnego zwierzęcia, które wciąż próbowało uciec, lecz z upływem sekund owy jeleń przestał się ruszać, a ja wziąłem się za jedzenie. Jednak... Jednak moje uszy usłyszały jakiś szmer. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem wilka, który... życzył mi smacznego.

(Kto ? :D)

Salomon


kontakt: Mighty (hw)
Imię: Salomon
Zdrobnienie: Sal
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata.
Żywioł: Ogień, Chaos, Ciemność
Patroni: Tanatos, Nemezis
Cechy charakteru: Wredny, ironiczny, wybuchowy, impulsywny, wygadany, tajemniczy, pociągający, czarujący i romantyczny.
Cechy charakterystyczne: Żółte ślepia i czerwone znamię wokół prawego oka.
Stanowiska: Zwiadowca
Historia: Jego historia splamiona jest nienawiścią i gniewem. Zabił matkę, zabił ojca. I wyruszył w nieznane.
Motto: "Skutki gniewu są dużo poważniejsze od jego przyczyn"
Moce:
  *Nawiedzanie w snach
  *Władza nad ogniem.
Umiejętności:
  *Odporność na ogień
  *Niewidzialność.
Partnerka: szuka
Data urodzenia: 23.07.2011
Talizman
Nora została zmieniona ponieważ jest to przeklęta nora dawnej Alphy
Inne zdjęcia: jako smok

Od Zindera - Cd. Arii


(Cd. Tego)
Zinder zamyślił się przez chwilę.
- Skoro nie pamiętasz, to skąd wiedziałaś co znaczyły jego słowa? - zapytał, spoglądając na nią z ciekawością.
W jego oczach stanowiła coraz bardziej interesującą osóbkę. Zaczynał mieć nadzieję, że kiedyś będzie mu dane poznać ją lepiej.
- Ja... nie wiem... czyli ty ich nie zrozumiałeś? - chyba się zdziwiła.
Najwyraźniej rozpoznanie słów wydawało jej się czymś naturalnym. Ten język zdecydowanie musiał być jej znany.
- Absolutnie. - odparł wilk z uśmiechem. - Ale nie martw się myślę, że w końcu dowiesz się jaka była twoja przeszłość.
Coś nagle przyciągnęło jego uwagę po lewej stronie. Niestety dymiące wszędzie wokół zgliszcza znacznie utrudniały obserwację otoczenia. Niemniej, coś tam błyszczało.
- Coś chyba tam jest... - powiedział, idąc w kierunku niemrawego błysku światła.
Doszli do olbrzymiego drzewa. Chyba jako jedyne oparło się płomieniom. Na wydatnej korze widniały tylko niewielkie ich ślady. Poza tym miał dziwny kolor. Kora była niemal tak zielona jak trawa, a liście czerwone niczym krew. Przypominały wyciągnięte dłonie chcące pochwycić odległe niebo. Było w nim coś złowrogiego i niepokojącego. Na samym środku dębu, wbito niewielki odłamek kryształu. Zinder podszedł ostrożnie i chciał dotknąć dziwny przedmiot. Natychmiast jednak cofnął się z sykiem bólu. To coś było bowiem silnie naładowane elektrycznością. Odskoczył z podkuloną łapą na której spaliło się kilka włosków.
- Uważaj, to może być pułapka. Najlepiej będzie jeśli kogoś zawiadomimy.
<Aria?>

28 czerwca 2014

Od Zindera - Cd. Maggie

(Cd. Tego)

Zinder uśmiechnął się na te słowa.
- Och tak, rozdzieliło i to sporo. Jestem jednak pewien, że nie będziesz chciała wysłuchiwać tej smutnej historii. - powiedział, nieco teatralnym tonem.
Maggie uśmiechnęła się lekko.
- Właściwie, dlaczego nie?
Wilk zmrużył czujnie oczy, jakby zastanawiał się czy powiedzieć prawdę, czy jednak nie. Miał naturalną zdolność do kręcenia, ale wciąż się wahał. Zaczynał ją lubić, czego, jakby nie patrzeć, wolał unikać. Co by się bowiem stało z jego kamiennym sercem?
- Gdy byliśmy młodzi... - zaczął, przysiadając obok niej. - Mieliśmy wyjątkowo podłe dzieciństwo. Nasza kochana matka chciała coś lepszego od życia i uznała, że dwójka dzieci jest jej potrzebna tak, jak piąte koło u wozu. Zostawiła nas więc i poszła w szeroki świat. - zniżył łebek z wyczekiwaniem patrząc na jej reakcję.
- To straszne. A co z ojcem?
- Ojcem? Ach tak... z nim. - pomyślał przez chwilę. -  Nie mam pojęcia. Zniknął, zanim się urodziliśmy.
Pomyślał, że to jednak wyjątkowo podłe z jego strony. Takie kręcenie i przeinaczanie prawdy. Nic jednak nie mógł na to poradzić. Nie lubił się bowiem otwierać, przed nikim. Nawet Iverno nie był pewien jak na prawdę wyglądała jego historia która, niestety nie była ani trochę szlachetna i przyjemna. Pełno w niej bowiem zdrady bolącej najmocniej, niespełnionych snów i bólu. Wolał jednak wymyśloną prawdę. Może, jeśli bardzo się postara, sam również w nią uwierzy?
 - A jak było z tobą? - zapytał szczerze zainteresowany.
<Maggie? ^^ >

Od Arii do Zindera

- Ale przecież tysiąc istnień jest cenniejsze od jednego! - spojrzałam z rozpaczą w oczy basiora - Jedno istnienie! Tylko jedno! Cały jego ból, radość, miłość i rozpacz przelać w tysiąc! Niech żyją! Niech ten ból zniknie! Niech się...
  Ario...
  Moje źrenice rozszerzyły się nagle ze zdziwienia. Stanęłam w miejscu. Strzęp cienia wiszący w powietrzu... marny kawałek, targany delikatnymi powiewami wiatru i ociekający czerwonym płynem. Jedno rzażące się czerwienią oko, jakby przedarte na pół...
- Kim jesteś? - cofnęłam się o krok, a Zinder, który również zauważył cień stanął w pozycji bojowej i warknął ostrzegająco
- To ty to zrobiłeś? - zapytał przez zęby bsior
  Ario... Ikite iru!
  Cień rozsypał się w czarny popiół, który porwał wiatr. Kropla czerwonego płynu upadła na ziemię i niemal od razu w nią wsiąkła.
- Co to było? - zapytałam patrząc z lękiem w sercu na basiora - Czemu kazało mi żyć?
- Nie wiem... - Zinder zamyślił się - Ale wątpię, by był sprawcą... i myślę, że powinnaś posłuchać jego rady...
- Masz rację - skinęłam smutno głową - Wydawał się... mnie znać...
- Znać? - zdziwił się basior - A ty go znasz?
- Nie... - zawahałam się - Nie pamiętam...
(Zinder?)

Sinomone, Arium i Kurai odchodzą!


To było takie niespodziewane. Rozmawiałem z Mixi na temat zmian polityki w Hadesie, kiedy przyszli oni. Mieli takie poważne wyrazy pysków. Sinomone, Arium i Kurui. Trzy wilki. Zobaczyłem jak mina Mixi żednie kiedy usłyszała co mają jej do powiedzenia. "Odchodzimy" to było jedno słowo, a widziałem wielki ból w obliczu wadery. Kolejni. Przyszli na chwilę, by odejść. Nie podali nawet powodu. Odwrócili się do jakby skamieniałej samicy Alpha i ruszyli swoją drogą.

- Pani, jeśli chcesz mogę ich zabić - mówiłem cicho, tak, by nie usłyszał mnie nikt, prócz Mixi
- Nie - jej odpowiedź była zimna i stanowcza - Nie zrobili nic złego. Każdy może przyjść do naszej watahy i odejść bez przeszkód...
"Ale to boli" wydawały się mówić jej oczy. Westchnąłem Mixi jest taka silna, a zarazem tak słaba. Czy podzieli los swojej siostry? Rozpacz... jedyne uczucie, które łączy wszystkie istoty czujące... Ma nad nimi wielką władzę... Czy ona ją zwycięży?

27 czerwca 2014

Uwaga! Konkurs!

Doszły mnie wieści, że pewnym ludziom się nudzi i że stęsknili się za ciekawymi wydarzeniami. No więc jeden z tych fajnych ludzi podsunął mi ciekawy pomysł: mówił, żeby zorganizować konkurs na horror! Wiem, że nie wszyscy lubią te klimaty, ale uznałam, że teoretycznie wilczą creepepastę może napisać każdy. Musicie tylko zmieścić się w terminie do końca lipca (bo prawie przez miesiąc mnie nie będzie :/). Tematem konkursu będzie "Noc Koszmarów", już wasza w tym głowa jak to zinterpretujecie. Liczę na jakąś schizę :P
Zapewne wiecie na jakiej podstawie będą oceniane prace: pomysłowość, długość, polot twórczy, poprawność językowa, interpunkcja i ortografia oraz bonus za problemy z wejściem do ciemnego pokoju.
A co do nagród:
I miejsce: Tytuł Mistrz Ponurych Bajarzy, kosa śmierci (piła), 300 WD, (awans na dowódcę)
II miejsce: Tytuł Ponury Bajarz, kosa śmierci (kosiarka), 200 WD (awans na zastępcę dowódcy)
III miejsce: Tytuł Początkujący Ponurego Bajarza, kosa śmierci (sekator), 100 WD
I-VII miejsca: dodatkowa niespodzianka!
Pozostali: Tytuł Kandydat na Ponurego Bajarza, kosa śmierci (nożyczki), 50 WD
Powodzenia!

Od Maggie do Zindera

Zarumieniłam się.
- Dziękuję - powiedziałam nieśmiało robiąc tak zwany głupkowaty uśmiech.
Odgarnęłam kosmyki mojej grzywy irytująco opadającej mi na nos.
- Mogę ci pomóc... znaleźć brata... - odwróciłam głowę w stronę jeziora. - Zinderze - dodałam wracając do poprzedniego układu mojej głowy.
- Dziękuję - powiedział. - Maggie - dodał po chwili, a jego uśmiech nie znikał z lekko przekrwionego w prawo pyska.
Podniosłam się i podeszłam do jeziora. Pochyliłam głowę. Zamyślając się zanurzyłam pysk w wodzie. Podniosłam głowę i odetchnęłam.
- Szukasz brata... hmmm... a jak to się stało... Jak go... zgubiłeś? Może... coś was rozdzieliło? - spojrzałam na niego.
(Zinder? Jestem mile zaskoczona)

26 czerwca 2014

Nicole

kontakt: Resident evil1123
Imię: Nicole
Zdrobnienie: Nika
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata (nieśmiertelny)
Żywioł: woda, magia i natura
Patroni: Artemida i Demeter
Cechy charakteru: samotna, tajemnicza, odważna, inteligentna
Cechy charakterystyczne:  Jej futro jest srebrnego koloru, ma błękitne włosy
Stanowiska: Zabójca
Historia: Urodziła się w pewnej watasze. Pewnego dnia jej rodzina zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Przez 2 lata Nicol szukała ich. Pewnego dnia znalazła się na terenach watahy Krwawej Nocy. Postanowiła tam zostać.
Motto: "Pamiętaj, że wszystko co uczynisz w życiu zostawi jakiś ślad..."
Moce:
  *związane z żywiołami
  *zamiana w człowieka,
Umiejętności:
  *świetnie strzela z broni palnej i z łuku
  *jest zwinna
  *szybka
Partner: szuka
Data urodzenia: 12.04.2010
Talizman
Nora
Głos: Chloe Howl -Rumor

Zorrie umiera!

Od Zorrie - Śmierć
Smutek i zgryzota są w stanie zabić każdego wilka. Zasnęłam, już nigdy się nie budząc. Nie kochana, nie chciana, odrzucona. Najłatwiej było mnie nienawidzić.
Zginęłam ze złamanym sercem.

I tak właśnie odchodzą marzenia, nadzieje, miłości... w ciszy, zapomniane przez wszystkich. Nawet przez tych, których nazywaliśmy "BFF"
Ciało Zorrie odnalazłem dzisiaj rano w jej jaskini. Jej dusza zdążyła już opuścić ciało i powędrować dalej. Ciekawe dokąd poszła? Kto to może wiedzieć...
Promień słońca padł na jej delikatny pyszczek. Wyglądała naprawdę magicznie. Szczególnie niezwykły był jego wyraz. Nie było to cierpienie czy smutek. Nie... był to raczej błogi spokój i... radość...

Od Zindera - Cd. Mixi

(Cd. Tego)
Zinder otrząsnął się, wydając przy tym dziwny odgłos. Wyglądało to tak jakby dosłownie zmieniał futro. Raz był błękitny, a po chwili zielonkawy. Dopiero po kilku próbach udało mu się wrócić do swego normalnego wyglądu. Mixi spoglądała na to wszystko z lekkim zdziwieniem.
- Coś nie tak? - zapytała w końcu.
- Em... nie bardziej niż zwykle. - odparł, siadając nieopodal upolowanej zwierzyny. - Czasami, gdy zbyt często zmieniam postać, mam potem problemy z powrotem do poprzedniej. Wilcza nie jest chyba już moją pierwotną. - powiedział, przekrzywiając głowę.
Nie był pewien czy to ją w ogóle zainteresuje. Był już bowiem przyzwyczajony do różnych zachowań wilczyc. Najczęściej były one dla niego niemiłe, chciały go zagryźć lub poszczuć znajomymi ze stada. Tutaj jednak, póki co, nic takiego się nie stało. Wilczyca nachyliła się nad zwierzyną.
- Chym... właściwie chyba jestem też głodny. Mogę się przyłączyć? - zapytał po chwili.
Tak naprawdę jednak jego myśli już zaczynały krążyć po innych torach. Taki już był. Zmienny niczym wiatr.

<Mixi? :) >

Od Mixi do Zindera

Przewróciłam oczami, okropnie mnie irytował, chociaż kiedy był cicho jego towarzystwo nie było aż takie złe. Po półgodzinnym poszukiwaniu zwierzyny zauważyłam dość dużego jelenia.
- Zmień się w jakiegoś szybkiego ptaka - powiedziałam do Zindera telepatycznie. Po chwili koło mnie stał sokół wielkości Zindera.
- Na "trzy" startujemy i... polujemy - dodałam również telepatycznie. Sokół skinął głową, co dla postronnego obserwatora musiało wyglądać dziwnie: sokół wielkości dorosłego wilka siedzi w krzakach i potakuje głową chociaż nic nie słychać.
- Raz... Dwa... Trzy! - krzyknęłam i wystartowałam. Zanim jeleń zorientował się co się dzieje Zinder już wbił pazury w jego grzbiet, a ja poderżnęłam gardło.
- Czy mógłbyś... stać się wilkiem? - zapytałam.
- Oh... - mruknął i znów był wilkiem.
- Dzięki...

(Zinder?)

Od Mixi do Arium

Uśmiechnęłam się, znałam ten szyfr. Po chwili zastanowienia odczytałam:

MAM BRCA ON CI POWIE.
Chyba coś nie tak przeczytałam... Spróbowałam jeszcze raz, wyszło:
MAM BRATA ON CI POWIE.
Odwróciłam się chcąc go zapytać o brata, ale go już nie było. Arium, dziękuję, że organizujesz mój wolny czas, pomyślałam z ironią (można myśleć z ironią?). Postanowiłam zacząć poszukiwania u Erny, ona zna większość wilków z watahy.
- Hej! - krzyknęłam wchodząc do jej nory. Oczywiście moje szczęście jest takie, że jej tam nie było. Następną osobą, która przyszła mi na myśl była Maggie, ale przecież kiedy ją ostatni widziałam nie wiedziała kim jest... Po chwili mnie olśniło, bo kto był najbardziej towarzyskim wilkiem w watasze...? Nija! Na złamanie karku popędziłam do jej nory.
- Nija!
- Mix? Co się stało?
- Czy znasz Arium?
- Niestety, nie.
- No, to sorry, że przeszkodziłam i lecę... - wybiegłam z jej nory. Biegłam poszukać Arium, ale szczęście chciało, że wpadłam na jakiegoś wilka.

(Kurai? Ha ha, wyrobiłam się z czasem >.<)

Od Zindera - Do Mixi


(Cd. Tego)
Zinder jeszcze przez chwilę stał w miejscu, wyraźnie zaskoczony. Potem pobiegł za nią. I tak nie miał nic innego do roboty.
- Wiesz, kochanie. Ja jestem zmiennokształtny. Zmieniam się zależnie od tego jak powieje wiatr. - zaśmiał się głośno. - Jeśli chcesz mogę być każdym. - dla poparcia swoich słów przybrał szybko postać smukłego jelenia o wielkim porożu.
Mixi jednak nie zwracała na niego uwagi. Co tylko spowodowało, że zdwoił wysiłki.
- A może lubisz bardziej skrzydlate wersje? - zmienił się w ptaka o intensywnie czerwonych skrzydłach.
- Idę na polowanie. Będziesz mi przeszkadzał i spłoszysz zwierzynę. - powiedziała ze spokojem.
- Skąd! Potrafię być cichy jak... jak... no, po prostu będę cicho. - przybrał ponownie swoją normalną, wilczą postać i zwinnie biegł po jej prawej stronie. - Następnym razem jak będę jednorogiem, zaopatrzę się w zbroję z twardych łusek. Tak na wszelki wypadek. 
(Mixi? ^^ )

25 czerwca 2014

Od Mixi do Zindera

Popatrzyłam na niego sceptycznie.

- Mixi - przedstawiłam się.
- Miło poznać - uśmiechnął się.
- Na przyszłość postaraj się nie zapominać i być wilkiem - mruknęłam.
- Okej - westchnął.
- Skoro ty nie będziesz moim obiadem to idę zapolować - odwróciłam się i odeszłam.

(Zinder? To jest dokończenie mojego poprzedniego opowka, czy coś zupełnie nowego?)

24 czerwca 2014

Od Iverno Do Erny

(Cd. tego)

Iverno był coraz bardziej zaniepokojony.
- Erna! Erna! - wiedział, że coś jest nie tak.
Sam widok dziwnej istoty ze skrzydłami wzbudzał w nim mieszane uczucia. Tym bardziej gdy zobaczył nieobecny wyraz wilczycy. Wydawała się być w jakimś transie. Skrzydlata istota zaczęła nucić dziwną melodię, która działała na niego odpychająco. Gdy tylko pomyślał, że TO COŚ dotyka Erny, opanowała go  dziwna wściekłość.
- Puść ją! - wrzasnął w końcu i cisnął instynktownie niewielką ognistą kulą.
Trafiła w bok anioła który wydał z siebie zupełnie do niego nie pasujący skowyt. Najważniejsze jednak było to, że przestał śpiewać.
- Nie atakuj lepszych od siebie. - wymruczał dziwnym głosem. - Ale nie martw się biedna duszo. Wybaczam ci... ty również masz jakąś wielką rolę do odegrania w planie naszego wspaniałego Boga. Tylko... nie tutaj i nie teraz. - wyciągnął zgrabną dłoń w stronę wilka.
Iverno natychmiast został odrzucony w tył. Impet niewidzialnego uderzenia cisnął go na pobliskie drzewa. Mordimer krzyknął przerażony i schował się za najbliższym nagrobkiem. Natychmiast wokół niego zgromadziły się dusze które jeszcze nie odeszły z tego świata. Miał niezwykłą zdolność rozmowy z nimi, a niekiedy nawet poproszone o pomoc, udzielały jej. Anioł zawahał się na moment. Na piękną twarz wyszedł mu grymas zdenerwowania.
- Dość tej zabawy! Ona idzie ze mną. - powiedział, ale nieco łagodniejszym głosem.
Ponownie wyciągnął rękę w kierunku Erny, która chyba nadal była pod wpływem pieśni.
- Chodź ze mną. Już czas. Poznaj swoje przeznaczenie.
Iverno wstał, coraz bardziej wściekły. Miał kilka niegroźnych ran na które nie zwracał  teraz uwagi. Skupił się i rzucił dość proste zaklęcie ujawnienia prawdziwej natury. Miał nadzieję, że może to poskutkuje i przełamie czar. Niewielka fioletowa kulka uderzyła Upadłego w plecy. Otoczyła go nagle czerwona chmura podobna do mgły. Gdy zaś opadła, spoglądał na nich nie Upadły anioł, ale prawdziwy demon otoczony aurą płomieni. 
 (Erna? ^^ )

Od Zindera - Do Mixi

Wielki, błękitny jednorożec przechadzał się dumnie po polance. Wszędzie wokół pełno było pachnących intensywnie kwiatów. Wiał mocny, ciepły wiatr, poruszający jego grzywą. Dzień chyba nie mógłby być lepszy. Jednorożec nachylił się zgrabnie i zaczął skubać ospale trawę. Myśli błądziły mu wokół raczej przyziemnych spraw.
- Muszę jeszcze dziś odwiedzić kilka osób... Nieco ogarnąć moją nową grotę, która raczej nie wygląda zbyt dobrze. - szeptał , idąc powoli wzdłuż linii lasu.
Nic więc dziwnego, że nie zauważył czającego się w krzakach wilka. Wilczyca zwinnie wyskoczyła z krzaków i wykonała piękny skok na ofiarę. Wgryzła się w szeroki kark jednorożca. Na jego szczęście ześlizgnęła się z lśniącego futra i spadła na trawę. Jednorożec zarżał przeraźliwie i zaczął kopać jak szalony, złotymi kopytkami. Nie trafił, ale wadera musiała odskoczyć. Krążyła wolno i czujnie wokół rannego stworzenia.
- Poczekaj! Nie jestem twoim obiadem! - wrzasnął nagle, gdy ponownie się zbliżała.
- Co? - zatrzymała się lekko zaskoczona.
Jednorożec w oka mgnieniu zmienił postać na wilczą. Przed nią stał dość zirytowany Zinder.
- Co jak co, ale takiego powitania się nie spodziewałem.
- Byłeś jednorożcem, skąd miała wiedzieć, że jesteś ze stada. - odparła na obronę.
- Tak racja... wybacz kochana, mój błąd. - stwierdził z bladym uśmiechem. - Czasami zapominam się i zbyt długo pozostaję w innych postaciach. Jestem Zinder.

(Mixi? ^^)

Od Mordimera Do Shailene

(Cd. tego)
Mordimer nie mógł oderwać zdumionych oczu od wspaniałości jaskini. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widział. Wcale go to jednak nie dziwiło, w końcu miał dopiero rok. Już niedługo i będzie mógł zachowywać się jak dorosły. Przynajmniej w jego mniemaniu.
- Tu jest... przepięknie. Wprost wspaniale. - wyjąkał, wpatrzony w kryształy.
Dopiero po chwili zamknął pyszczek, który omyłkowo otworzył zbyt szeroko. Powoli wkroczyli na lodowy most. Przypominał bardziej skomplikowane arcydzieło, niż coś zwykłego. Ścianki ozdobione były niezwykłymi płaskorzeźbami, mieniącymi się feerią barw w delikatnym świetle kryształów. Wszystko wydawało mu się magiczne.
- Spać w takim miejscu musi być świetnie. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Jest miło i ciepło. Szum wody uspokaja, a żaden potwór nas nie zaatakuje.
- Oprócz smoków. - powiedział szybciej niż zdążył pomyśleć.
- Mówiłam, że ona cię nie zaatakuje.
- Tak wiem... przepraszam. - powiedział, spuszczając głowę.
Nawet trawa porastająca wysepkę, wydawała się soczysta i smaczna. Mordimer żałował, że nie jest roślinożercą. Z cichym westchnieniem ułożył się pomiędzy krzaczkiem malin, a niewielkim krzewem jakiś fioletowych, słodko pachnących kwiatków. Shailene miała rację. Szum wody i uspokajająca aura tego miejsca, działała kojąco na zszargane nerwy szczeniaka. Po tych wszystkich przygodach, w których niestety musiał wziąć udział, wytchnienie było bardzo potrzebne. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zamknął oczy które stały się niesamowicie ciężkie. Wilczyca ułożyła się nieopodal przy pięknych kwiatach. Również zdawała się zasypiać. Szczeniak sennym wzrokiem zatoczył koło po otoczeniu i nagle uniósł głowę. Nieopodal sunął do niego ognik duszy.
- Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. - wyszeptał, najciszej jak potrafił.
Nie chciał zbudzić Shailene, na pewno też była zmęczona. Istota dotknęła lekko jego łapki i wymruczała słowa słyszalne tylko dla niego. Rozbrzmiały echem w zmęczonym umyśle szczeniaka.
- My nie zapominamy. Nigdy... - ułożył się obok niego tak, że niemal nie było go widać w gęstym futrze wilka.
- To dobrze... - szczeniak ziewnął szeroko. - Potem opowiem ci o wszystkim. Ale... gdzie byłeś?
- Byłem tu... i tam... wszędzie ... i  nigdzie... - mamrotała dusza, jak zawsze tajemniczo.
Szczeniak prychnął gniewnie i ułożył się wygodniej.
- Nie lubię tych zagadek. Jakbyś nie mógł mówić normalnie.
- Mogę, ale nie zrozumiałbyś niczego... A teraz śpij... musisz mieć siłę na to, co nadejdzie. - wyszeptała dusza, nucąc coś cichutko.
Szczeniak z westchnieniem osunął się na łapki i zapadł w głęboki, leczniczy sen.

(Shailene? ^^ )

Od Zindera - Do Arii

(Cd. tego)

Zinder miał wyjątkowo głupkowatą minę patrząc na niecodzienne widowisko. Stworzonko tymczasem podbiegło radośnie do swej wybawicielki i z głośnym skomleniem domagało się pieszczot.
- To jest... imponujące. - stwierdził w końcu.
Jeszcze nigdy nie spotkał się z tego rodzaju magią. Co prawda widział niejednokrotnie marne próby Iverna, który chciał coś ożywić, ale TO dopiero była magia. Poza tym jego działania zwykle kończyły się zniszczeniem ciała nieszczęśnika, albo jeszcze gorzej. Niezbyt przyjemnie było patrzeć jak poruszają się zwłoki. Zapach też nie należał do najprzyjemniejszych. Jednak stworzenie nie wydawało się martwe. Wręcz przeciwnie. Brykało radośnie, mimo ogromu zniszczeń wokół.
- Mówiłam, że potrafię. - odparła wilczyca z lekkim uśmiechem.
- Wybacz, że ci nie wierzyłem. Jesteś... - zastanowił się  szerokim uśmiechem. - Wspaniała!
Stworzonko nagle zniknęło im z oczu biegnąc przed siebie. Ruszyli więc szybko za nim.
- Właściwie jak to zrobiłaś? - zapytał po chwili.
- Ja... nie jestem pewna.
- Mniejsza z tym. W końcu się dowiemy. - odparł z uśmiechem.
Pomimo okropieństw które były wszędzie wokół, jemu jakoś nie było smutno. Wręcz przeciwnie. Pomyślał, że to zapewne przez tak miłe towarzystwo. Aria była pierwszą wilczycą która JESZCZE, nie chciała go zagryźć, dać mu w twarz, poszczuć starszymi braćmi... Oczywiście dużo było przed nimi.
- Gdzie on pobiegł? - zapytał wilk rozglądając się wokół.
Aria również przystanęła, widząc wszędzie spalone zgliszcza lasu i niewielkie, leżące istotki wśród popiołów. Małe zwierzęta zawsze nie mogą zdążyć z ucieczką przez rozszalałym żywiołem.
- Chyba... gdzieś tam. Muszę spróbować je też uleczyć. - powiedziała lekko nieprzytomnym głosem.
Zinder zrobił wielkie oczy.
- Nie ma mowy! Już po pierwszym razie byłaś wyczerpana. - zaszedł jej drogę, jakby chciał uchronić przed okropnym widokiem.
- Ale ja muszę...
- Nie... słuchaj... czasami najlepiej jest po prostu pozwolić im odejść. - powiedział z nieskrywanym smutkiem w głosie. - Ja wiem, że ty potrafisz. Ale jaki jest sens ożywiać cały las, skoro przez to dołączyłabyś do świata duchów? Teraz, najważniejsze jest, abyśmy odkryli kto to zrobił... i dlaczego?
Za nic nie mógł jej teraz pozwolić się zabić. Nie dla tych niewielkich żyjątek. Musiał ją stąd zabrać i to szybko. 

(Aria?)