31 października 2013

Od Natei - Czas na przygodę:D

Poczułam się dziwnie .. Nie wiesz co ze sobą zrobić .. Czując , że wataha jest w niebezpieczeństwie ... Tak ... To było coś co kuło mnie od środka ...
Następnego ranka poszłam nad przepaść . Usiadłam i rozmyślałam jak dalej żyć ... Wiatr szumiał niczym nuty , które wydobywały się z lutni Apolla . Orzeł latał nie spokojnie nad niebem , a ja nie zwracałam uwagi na nic i na nikogo .. W myślach słyszałam tylko kołysankę, którą śpiewała mi mama przed snem . Jedyne słowa które zapamiętałam to : Ty jesteś jedną z gwiazdek na niebie , które świecą zabłąkanym wilkom ... Eh .. te dziwne pieśni i nic z nich nie rozumiesz . Chęć kiedy chcesz wrócić do dzieciństwa ... i wiesz że nie możesz to serce aż się kraja by powrócić do tamtych czasów . Wstałam 
- Czas wziąść się w graść !
Wstałam i pobiegłam w stronę granicy watahy ...

Dzisiaj dzień Tanatosa!

Z tej okazji życzymy wam wszystkiego strasznego!


Od Mixi do Meggie

C.D. tego

Już miałam zaatakować kiedy coś poruszyło się w trawie. To "coś" skoczyło na demona. Tym "czymś" była zakrwawiona czarno-biała wadera. Była poraniona. Zemdlała. Wtedy z krzaków wyskoczyła Nikoyaka. Kątem oka zauważyłam że odciąnęła ranną w krzaki. Zaatakowałam demona. Trafilam. Ale nie w serce jak planowałam tylko w łapę.
"Ale mam cela" - pomyślałam.
Atakowalam dalej. A demon MYŚLAŁ że zna już moją taktykę. Myślał bo po walce z morderczymi pająkami (Ach te mordercze pająki:)) wiedzialam że należy zmieniać taktykę. Więc zamiast atakować szybko ale niestarannie zaczęłam atakować powoli ale starannie. I w tym momencie przypomnialam sobie o salamandrach.
- Leon, biegnij na północ od tamtej strony atakują salamnandry - krzyknęłam.
Leon nie pytając o nic popędzil na północ. Wtedy straciłam na chwilę czujność. Więc demon zaatakował. I bez prolemu trafił. Zemdlałam.


(Nikoyaka? Meggie?)

Od Meggie do Mixi

C.D.tego

W końcu się obudziłam, wstałam, miałam dość głębokie rany, ale biegłam co sił w łapach. Zauważyłam piękny las i wbiegłam do niego bojąc się że zostanę zaatakowana przez lisy. Gdy wbiegłam dość głęboko zauważyłam dwa wilki bijące się i jednego rannego oraz dwa w krzakach, również się ukryłam. Byłam w krzakach naprzeciwko dwóch wilków. Usłyszałam że ten napastnik to Airesu. Nie mogłam tego tak zostawić! Ale co miałam zrobić?! Nikt mnie tu jeszcze aż tak dobrze nie poznał a ja miałam nagle wyskoczyć i go zaatakować?! Miałam chęć go zabić! W tym momencie zrobiło mi się słabo, wszystko się rozmazało, rany zaczęły jakoś strasznie boleć. Pomyślałam:

 ,, Nie mogę się ciągle tak kryć ! ‘’

Więc skoczyłam z myślą o zabiciu Airesa, wskoczyłam mu na grzbiet ugryzłam go i zemdlałam. Wszyscy byli zaskoczeni, a ja cała skrwawiona zdążyłam pomyśleć tylko o tym że muszę mieć honor, nie mogę zemdleć, myślałam o mojej matce i majaczyłam .

,, Nie poddawaj się ! ''

(Argona? Mixi? Nikoyaka?)

30 października 2013

Nowy wilk! To Pinki!

Witamy Cię serdecznie w naszych skromnych progach!

Od Nikoyaki do Argony

  (c.d. tego)
  Ocknąwszy się z szoku pobiegłam do nory Mixi. Po drodze wydawało mi się, że krzaki i drzewa krzyczą "Dorwę cię!". Przyśpieszyłam i patrzyłam do przodu. Nagle wpadłam na Mixi. Nie była sama. Za nią biegł Leon. Mixi trzymała jeszcze czekoladkę i kwiaty. Domyśliłam się o co chodzi, ale przecież Argona potrzebowała pomocy!
- Mixi...! srebro... szybko... Argona... pomocy...!
- Wolniej, o co chodzi?
- Airesu... demon... srebro... szybko...
- Proszę, mów trochę wolniej.
- Więc tak. Do tej chwili uciekałyśmy, Argona została. Spotkałam ją i powiedziała, że mam z nią szukać oczu. Znalazłyśmy je. Pojawił się Airesu. Argona powiedziała, że mam mu dać oczy. Dałam. On... on ich nie przyjął. W pewnym momencie chciał się na mnie rzucić i Argona mnie popchnęła, i zderzyła się z nim, i Airesu wyrwał jej oko. Zaczęli walczyć. Ona powiedziała, że mam przyjść do ciebie po...
- Srebro. Trzymaj - Mixi rzuciła mi srebrny miecz, kolejny podała Leonowi.
  Pobiegliśmy nad wodospad. Zobaczyłyśmy Argonę obficie krwawiącą i ledwo trzymającą się na łapach. 
- Hej! Odczep sięod niej! - krzyknęła Mixi
- No włąśnie! - powiedziałąm pewnie
  Zostawił Argonę. Skoczył ku nam. Schowałam się w krzakach razem z Leonem. Mixi została sama na polu bitwy. Postanowiłam dać srebrny miecz Argonie. Podczołgałam się na stronę Argony. Podałam jej go, ale ona pokręciła przecząco głową.
(Mixi? Dokończysz?)

Nowa wadera! Maggie!

Witamy cię serdecznie i życzymy dobrej zabawy!

29 października 2013

Od Mixi

 (c.d tego)
  Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam mu powiedzieć że za krótko się znamy ale stwierdziłam że to przereklamowane. Więc jak to powiedzieć dyplomatycznie i żeby się nie powtarzać?
- Ach, Leon nie wiem jak to powiedzieć.
- Czyli nie zmieniłaś zdania? - Bardziej potwierdził niż zapytał.
- Leon ja cię lubię ale ... - nie skończyłam bo przyleciał Marion.
- Ale? - Leon nie dawał za wygraną.
- Za chwilę, dobrze? - powiedziałam do Leona bo wiedziałam że Marion ma coś ważnego do powiedzenia bo w dzień niechętnie wychodził na zewnątrz. Odeszłam kilka kroków i zapytałam:
- Co się stało?
- Bo dwie salamandry idą z północy.
Nie zastanawiając się wiele krzyknęłam do Leona:
- Chodź jeśli chcesz pomóc.
I popędziłam na północ.

Od Leona do Natei

(c.d. tego)
I wyszła z jaskini.
- Przepraszam cię za tą sytuację... - powiedziałem
- Nie szkodzi. Dzięki za kwiaty i czekoladki.
- Mixi?
- Tak?
- Zdecydowałaś się już?
- Na co?
- Mixi, ja ciebie naprawdę kocham...
(Mixi?)

Konkurs!

Przypominam o konkursie na sztandar! Zostało jeszcze 9 dni do końca a nie wpłynęła jeszcze ŻADNA praca! Jeżeli otrzymam choć 2 sztandary obiecuję zwiększyć nagrody!

28 października 2013

Od Argony do Nikoyaki

(c.d. tego)
  Duch odtrącił łapą podane przez Niję oczy. Zawył przeraźliwie. Na jego ciele zalśniły krwawą czerwienią jakieś symbole. Pod jego łapami na chwilę pojawił się pentagram.
  Już wcześniej, nad Jeziorem Tysiąca Marzeń, podejrzewałam to. Jednak nawet wtedy... nie cały czas jeszcze mam nadzieję, że to nieprawda. Airesu... a właściwie Tenshi, duch białego wilka, syna Alphy watahy Hitariego, torturowany i zabity przez Vetharta. Stracił oczy i błąkał się po terenach watahy w ich poszukiwaniu. Dlaczego miałby zostać... 
  Otrząsnęłam się z tych myśli. nie było czasu. Duch szykował się do skoku.
  Wyprężył się i poszybowałam prosto na Nikę. Odtrąciłam ją, razem z oczami, w bok. Dokładnie w tym momencie Airesu zderzył się ze mną. Po mojej prawej usłyszałam przerażony krzyk Niji. Poczułam przeszywający ból w lewym oku i krew spływającą po policzku. Zacisnęłam powiekę. Drugim okiem spojrzałam na demona, tak DEMONA nie ducha, dzierżącego moje oko. Airesu uśmiechnął się paskudnie. Ściągnął opaskę z jednego oczodołu i cisnął mi ją przed łapy. W puste miejsce wstawił krwawiącą gałkę. Czerwone oko zawirowało i zatrzymało się wpatrzone we mnie.
  A jednak. Naprawdę to się stało. Szlachetny duch został splugawiony. Nie ma już dla niego ratunku. Teraz jest demonem.
  - Kto ci to zrobił? - zapytałam cicho
  ~ Oddaj mi moje oko!! ~ wrzasnął przeraźliwie
  Skoczył ku mnie. Odskoczyłam.
  - Nija! Uciekaj! - wrzasnęłam - sprowadź pomoc!
  Wadera nie ruszyła się z miejsca. Wpatrywała się w widmową walkę wilka z duchem. Nie da się zranić ducha. Demona rani srebro. Lecz ja nie noszę srebra. Też jestem demonem.
  - Uciekaj! - znów wrzasnęłam uskakując przed kłami Airesu - Znajdź Mixi... powiedz... powiedz jej... żeby wyjęła "srebro"... Szybko... leć! Długo tu nie wytrzymam!
  Nikoyaka wreszcie otrząsnęła się z szoku. Wstała i pobiegła w las...
(Nikoyaka?)

Od Nikoyaki do Argony

(c.d. tego)
- Czemu stanęłaś? O co chodzi?
- Draken przyleciał - stwierdziła beznamiętnie - Mówi, że oczy są przy Wodospadzie Łez.
- Aha,no to na co czekamy? Chodźmy!
Poszłyśmy nad wodospad. Stanęłyśmy. Zobaczyłam Drakena. Chyba coś przekazał Argonie, bo powiedziała:
- Pod wodą znajduje się rozbity statek. Nie pytaj mnie jak się tu znalazł - mruknęła - Draken mówi, że jest na nim skrzynia z oczami.
- Jak chcesz tam się dostać? Nie potrafisz przecież oddychać pod wodą.
Zastanowiła się chwilę.
- Mogę zamknąć się w bąblu tlenowym otoczonym mrokiem. Powinien mi starczyć na jakieś 15-20 minut...
- Aha, spoko - odpowiedziałam - A czy wiesz, w którym to jest miejscu?
- Nie. Mój chowaniec potrafi tylko wykryć rozproszoną aurę wokół statku...
- No dobra to przywołaj moc mroku 
Wskoczyłam do wody. Po chwili Argona wskoczyła za mną.
- Prowadź - powiedziałam
Wadera zanurzyła się, a ja za nią. Po kilku minutach znalazłyśmy się w statku. Szukałyśmy jakiejś skrzyni, w której mogły by być oczy... Po upływie... ee... sama nie wiem.. Argona znalazła jakąś szkatułkę. Próbowałyśmy ją otworzyć. Argona złamała kłódkę. Chciała otworzyć, ale poczuła, że brakuje jej tlenu. Popłynęła ku powierzchni. Otworzyłam skrzynkę. Było tam kilka par różnych oczu: czerwone, złote, niebieskie i różowe. Zamknęłam szkatułkę i popłynęłam z niąna powierzchnę.
- I co? Masz?
- Tak mam, ale teraz trzeba go znaleźć.
- To nie będzie takie trudne...
- Yyy... - odwróciłam się - aaa.. on tu jest!
- Daj mu oczy! - wykrzyknęła Argona.
Nie byłam pewna, ale podałam mu oczy.
(Argona?)

27 października 2013

Samantha odchodzi...

Nie wiadomo dlaczego dzisiaj wieczorem podeszła do mnie i powiedział:
- Odchodzę
Odwróciła się do mnie plecami i... odeszła... Nie zdążyłam nawet powiedzieć "żegnaj". Poczułam się przygnębiona, pojedyncza Krwawa Łza spłynęła mi po policzku. Ja również odwróciłam się i odeszłam, ale tylko do mojej jaskini...

Nowy basior! To Matt!

Witamy Cię gorąco i życzymy dobrej zabawy!

26 października 2013

Od Argony do Nikoyaki

(c.d. tego)
- Musimy znaleźć oczy! – powtórzyłam – Szybko…
- Co się stało? Przedtem nie się nie spieszyłaś – Powiedziała Nikoyaka
- Nie gadaj tylko choć – warknęłam
Ruszyłam truchtem w głąb lasu, cały czas myśląc o tym co się wydarzyło przy jeziorze. Nija podążyła za mną.
- Gdzie idziemy? Wiesz gdzie one są? – dopytywała się wadera – Skąd ten pośpiech?
- Damare – mruknęłam przyśpieszając tempa
- Co znaczy „damare”? – Nikol mnie dogoniła – I wogóle co się dzieje?
- „Damare” znaczy „zamknij się”! – odparłam gniewnie
Po tym co ujrzałam nie doszłam jeszcze do siebie. Ten demon… „Nie. Nie myśl o tym”. Przez chwilę biegłyśmy w milczeniu. Nagle koło ucha coś mi zaszeleściło.
„Ohayo!”
„No, nareszcie jesteś!” warknęłam „Gdzie byłeś?”
„Tu i ówdzie…”
„Znalazłeś to, o co cię prosiłam?”
„Tak. W okolicy Wodospadu Łez”

(Nikoyaka?)

Nowa wadera! To Alikki!

Witamy serdecznie i życzymy powodzenia!

25 października 2013

Urodziny...

To przykre, że nikt o mnie nie pamięta ;(... Więc sama złożę sobie życzenia urodzinowe...
Wszystkiego najlepszego Argono.. Sto lat...
~Wasza Alpha...

22 października 2013

Od Nikoyaki do Violetty

(c.d. tego)
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Od tego właśnie jestem. Mam pomysł: może zamieszkamy razem, aby się wspólnie nimi zaopiekować?
-Nie ma sprawy!  Będzie nam lżej, nie będziemy musiały do siebie chodzić. A twoja nora na coś się przyda.
- Bardzo się cieszę, a nora na pewno się przyda. Coś się wymyśli.
- Muszę iść, pa.
- Ja też idę. Może spotkamy się jutro, żeby wszystko całkowicie dogadać, co? Przyjdź do mnie.
- Ok, pa.
- Pa!
  Wreszcie poszłam poszukać Argony. Spotkałam ją w lesie nieco zadyszaną.
- Pomożesz mi? - wydyszała
- Ale w czym?
- Musimy znaleźć oczy...
(Argono? Dokończysz?)

Od Violetty do Nikoyaki

(c.d.tego)
- Z chęciom. Kocham dzieci, a te szczeniaki to aniołki. Wezmę je na ile tylko chcesz. Bardzo lubię pomagać. Opiekowałam się już takimi w poprzedniej watasze. A poza tym słyszałam, że jesteś tu jedyną opiekunką, więc na pewno przyda ci się pomoc.
(Nikoyaka?)

Od Nikoyaki do Masami i Kuri

(c.d. tego)
  Gdy uciekłam, znaczy biegłam, zobaczyłam Masami i Kuri. Zdziwiło mnie co one robią same w lesie. Były przerażone.
  - Uciekajcie! Uciekajcie! - krzyknęłam do nich
Zaczęły uciekać. One są szczeniakami, więc od razu je dogoniłam. Wzięłam je na grzbiet. Pobiegłam do mojej nory. Po chwili stwierdziłam, że nie jesteśmy bezpieczne. Zostawiłam je na chwilkę w norze. Powiedziałam, że mają się stamtąd nie ruszać. Po wyjściu zobaczyłam nieznajomą waderę.
-Jak masz na imię? – zapytałam
I nawet nie czekając na odpowiedź. Powiedziałam, aby weszła do mojej nory i została z Masami i Kuri podczas, gdy mnie nie będzie. Zgodziła się. pobiegłam szybko do nory Mixi. Miałam nadzieję, że jąkam zastanę. Jednak jej nie było. Postanowiłam, że wrócę do nory i tam pomyślę co robić dalej.
- Wróciłam! – wykrzyknęłam
- Gdzie byłaś?
- Musiałam coś sprawdzić. A gdzie pani, która była z wami?
- Tam siedzi – powiedziała Kuri
- Hej. Nazywam się Nikoyaka. Możesz mi mówić Nija.
- Cześć. Jestem Violetta.
- Przepraszam, że cię zostawiłam, ale musiałam coś załatwić.
- Nie ma sprawy. Lubię się zajmować szczeniętami. Jestem opiekunką.
- Aha. Czy mogłabyś na jakiś czas wziąć je do siebie?
(Violetta?)

21 października 2013

Od Mixi - Plaża Gwiazd

Wyszłam na spacer. Była piękna pogoda. Szłam przed siebie aż nagle... Pokazała się Kora.
- Idź prosto potem w lewo a zobaczysz - powiedziała i rozmyła się.
Poszłam tak jak mi powiedziała i zobaczyłam

- Wow! - wykrzyknęłam. "Tylko jak to nazwać??? Może plaża gwiazd? To dobry pomysł! Teraz tylko to dodać do mapy watahy i gotowe!"
Zaczęło się ściemniać więc wróciłam do swojej nory.



18 października 2013

Kolejna wadera! Samantha!

Witamy Samantę, pierwszego wojownika w watasze i życzymy dobrej zabawy!

Od Natei

(c.d. tego)
  Popatrzyłam wrogo na Leona. Miałam go chęć przerobić na kiełbasę dla mojego towarzysza, ale wiecie jak to już jest, kiedy wilk nie powie o co chodzi. Na myśli cały czas wkur****** Leona.
- Spokój - Krzyknęła Mixi
- To ona zaczęła - zaczął tłumaczyć się Leon
- Zaczynasz jak mały gówniarz - powiedziałam do niego
- Zamknij Ryj Natei!
- Bo co mi zrobisz debilu!
- Eh... Powiedziałam coś  - powtórzyła
- Wiecie co może  ja już sobie pójdę...
(Leon?)

Nowy wilk! To Violetta!




Witamy Cię serdecznie i życzymy duuuużo dobrej zabawy ;)!

17 października 2013

Sztandary

Nasz sztandar:


I chorągwie: 
Autor: Argona (ketsurui)
Autor: Nikoyaka 
Autor: Mixi (xedosik)



Autor: Meggie
Autor: Natei (Tuśka123)

UWAGA! KONKUS!

 Organizujemy konkurs na sztandar naszej watahy!

Każdy kto chce może wysłać swój (SWÓJ nie ściągnięty z internatu) sztandar. Technika pracy jest dowolna. Można rysować w poincie, gimpie, na kartce...Wysyłać swoje sztandary można na jeden z kontaktów (z zakładki "kontakt") do 17.11 2013 r. Będziemy je oceniać według następujących kryteriów: pomysłowość, ilość procy włożonej w wykonanie, estetyka, efekt końcowy. Spośród trzech najlepszych prac przez głosowanie wybierzemy miejsca.  

A oto i nagrody:

1 miejsce:
150 WD
i
Złoty miecz

Siła+3
Zręczność +3
Moc +3
Howrse:
15 punktów dorastania
Okrycie Hypnosa


2 miejsce:
100 WD
i

Srebrny miecz

Siła +2
Zręczność +2
Moc +2
Howrse:
10 punktów dorastania


3 miejsce:
50 WD
i

Brązowy miecz
 Siła+1
Zręczność +1  
 Moc +1
Howrse:
5 punktów dorastania



Pozostali nagrody pocieszenia:
25 WD i +0,5 do: Siły, Mocy i Zręczności

Od Mixi - Spokój!!!

(c.d. tego)

- Dziękuje - powiedziałam do Leona.
- Ktoś tam stał!? - Wykrzykneła zdenerwowana wadera - okropnie miło z twojej strony że mnie tam zostawiłeś!
- Co się stało? - zpytałam. - A przy okazji jestem Mixi.
- Natei - przedstawiła się.
- A stało się? - zapytałam ponownie.
- Bo ja tak się spieszyłem że powiedziałem że tam ktoś stoi żeby nie musieć jej oprowadzać i przyjść tu jak najszybciej.
- Po postu mnie oszukał! - wykrzyknęła Natei.
- Dałaś się nabrać! - odpowiedzial Leon.
- Spokój!!! - wykrzyknęłam.



(Leon? Natei?)

16 października 2013

Od Kuri i Masami

  Zacęło się to tak: bylo duzo ognia i duzo krwi. Ktoś wziął mnie wraz z siostrą do wozu. Cos nam wstryknęli i spałyśmy. Dalej nie pamiętam. Wiem jednak, ze byłysmy na polanie Pana i płakałysmy. Wzięła nas Nikoyaka
***
Gdy Nikoyaki nie ma to opiekuję się Kuri. Pewnego wiecoru, gdy Nikoyaka posła do koleżanek, siostrzycka chciała sobie pochodzić. Więc wyszłyśmy z nory i chodziłyśmy, aż się zgubiłyśmy. W końcu zobaczyłyśmy naszą opiekunkę. Biegła gdzieś. Zobaczywszy nas krzyknęła:
- Uciekajcie!
- Oou...
(Nikoyaka?)

Od Nikoyaki

(c.d. tego)
- No, dobra. Kto teraz?
- Znowu cisza - mruknęła Argona
- Ja zacznę... - odezwał się ktoś
- No, dawaj - ucieszyła się Mixi
- Więc zacznijmy tak: ~Oddajcie moje oczy!!!
  W lesie za nami zamajaczyła sylwetka wilka. Wszyscy prócz Argony poderwali się z miejsc
- Aaaa - pisnęłam - To Airesu! Ratuj się kto może!
- Uciekajmy! - wykrzyknął Leon
- Tchórze - mruknęła Argona nawet nie wstając
- Co powiedziałaś?? - sapnęła Nija - Ja się wcale nie boję...!
- Ja też...! - zawtórowała jej Mixi
- A ja wręcz przeciwnie... - szepnął Leon
~ Oddajcie! Oddajcie je!
Ja i Leon wezwaliśmy magię wody, Mixi magię powietrza i mroku. Argona nawet nie drgnęła. Nie wiadomo skąd pojawili się nasi towarzysze.
- Do ataku! - wrzasnęłam
- Hurra! - krzyknął Leon i wszyscy naraz zaatakowaliśmy Airesu. 
  A właściwie spróbowaliśmy zaatakować, bo zbliżywszy się do niego na 2 mater nasza magia przestałą działać, a kończyny drętwieć.
- Argono, jak mamy go pokonać - krzyknęłam do spokojnie siedzącej wadery
- Nie mówiłam wam? - zdziwiła się przesadnie - Żeby zniknął trzeba oddać mu to czego żąda, w przeciwnym razie spotka nas ten sam los co Arksiela.
- Ok. To narazie! - krzyknęłam i czmychnęłam w las
  Tuż po mnie zrobili to pozostali. Oprócz Argony...
(Argona? Dokończysz?)

Od Argony - To był naprawdę głupi żart...

  (c.d. tego)
  Wyszłam z krzaków. Może przedtem ta mała mnie denerwowała, ale teraz przegięła!
- Ksssa! Nikoyaka! Co ty u diabła wyprawiasz?
- Yyy... nic - powiedziałą niewinnie Nikola - To był pomysł Mixi.
- Mój? Nie. To nie był mój pomysł, tylko Leona - zaprotestowała Mixi
- Nie prawda! - oburzył się Leon - To Natei!
  Wszystkie spojrzałyśmy na niego ze zdziwieniem.
- Natei, co? - mruknęłam - Przecież jej tu nie ma
 Omiotłam wzrokiem całą trójkę złym wzrokiem. Ledwo się powstrzymywałam przed użyciem jednej z moich umiejętności.
- Wszyscy macie przechlapane...
- Ale to Leon! - zaprotestowały chórem Mixi i Nija
- Nie, bo Nika!
- To nie ja!
  Oskarżanie siebie nawzajem trwałoby zapewne jeszcze długo, ale przerwałam im.
- Nie jestem detektywem, żeby prowadzić dochodzenie czyj był to pomysł. Dla mnie ważne jest to, że wszyscy wzięliście udział w tym "dowcipie".
- Ale...
  Uniosłam łapę.
- Teraz ja mówię - potoczyłam po nich zimnym spojrzeniem - Za karę każdy z was przez najbliższe trzy noce będzie likwidował potwory panoszące się na terenie całej watahy, podczas gdy ja będę spać.
- Ale to Leon...
- Koniec dyskusji. Wracajmy do naszych historii.
(Nija? Mixi? Leon?)

Od Leona

(c.d. tego i tego)
- Proszę. Chcę z tobą chodzić. Naprawdę cię kocham i zgódź się, bo bardzo bym chciał mieć z tobą norę. Jesteś naprawdę ładna.
- Muszę się zastanowić, ale nic nie obiecuję. Pójdę do mojej nory. Pa.
- Pa
  Mixi odeszła. Po paru minutach poszedłem do Nikoyaki kupić kwiaty.
- Cześć Nija
- Hej. Co tu robisz?! Masami, Kuri przywitajcie się.
- Dzendobry, prose pana.
- Chciałbym kupić od ciebie kwiaty oraz czekoladę.
- Co to ja jestem??? Jakiś sklep?
- Nie, ale pomyślałem, że może...
- No dobra. Masz szczęście, że są tu te szczeniaki. Mam czekoladę i kwiaty. Ile byś za nie dał?
- Dam ci za nie 15 Wilczych Drachm.
- Ale za co?
- Za wszystko
- Chyba śnisz! Ja na koniec watahy zaiwaniam, a ty mi z 15 Drachmami wyjeżdżasz?
- Masz szczęście, akurat mam przy sobie 20 Drachm. Może być?
- Hmm... Ok, ale jeśli będę potrzebować zastępcy do opieki nad Kuri i Masami to się nimi zaopiekujesz.
- Zgoda, ale tylko raz.
- Trzy razy.
- Dwa.
- Trzy.
- Dwa
- No to nie
- Zgoda. Trzy razy.
Wyciągnąłem do Niki łapę z pieniędzmi
- Trzymaj
Nija podała mi czekoladę i kwiaty.
- To pa.
- Narka.
- Pa dzieciaki!
  Poszedłem do Mixi. Po drodze kogoś spotkałem. Była to nieznajoma wadera.
 - Witaj nie znajomo - Usiadłem z zadowoleniem - Jak Ci na imię ? 
- Natei - Huknęłam ze złością 
- Może spokojniej 
- Pff ..

- Co ty taka naburmuszona?
- Po prostu mam zły dzień. 
- Aha
- Jak masz na imię?
- Nazywam się Leon, ty?
- Jestem Natei, te kwiaty to dla mnie?
- Chyba śnisz.
- Ooo... i jeszcze masz czekoladę...
- To też nie dla ciebie.
- Ho, ho, coś ty taki opryskliwy?
- Sorry, ale muszę lecieć.
- Pozwól, że pójdę z tobą.
- Wolałbym abyś została.
- No, ale jestem nowa i musi mnie ktoś oprowadzić.
- Ale nie muszę to być ja. Mam ważne spotkanie. Jeśli chcesz, by ktoś cię oprowadził to idź tamtędy. Mieszka tam pewna wadera.
- Ale ja wolę, abyś ty mnie oprowadził.
- Patrz, ktoś idzie - krzyknąłem nagle
- Gdzie?
- Tam
  Odwróciła się, a ja szybko pobiegłam, podczas gdy ona stała i patrzała w jeden punkt. Nagle:
- Stój! Stój! - krzyknęła
  Wszedłem do nory Mixi.
- Cześć - powiedziałem
- Hej..
- Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?
- Proszę.
  W tym momencie do nory wpadła Natei.
(Natei? Mixi? Dokończycie?)

15 października 2013

Od Nikoyaki

(c.d. tego)
- Eee... Argona? - zaczęłam 
- Co znowu? - zdenerwowała się
- Bo... widzisz... zzzaa ttttobą ccoś jest...
- Co takiego?
- Odwróć się... a może lepiej nie!
- Mixi, co tam jest? - spytała zniecierpliwiona wadera
- Gdzie? - spytała, ale szturchnęłam ją i szepnęłam coś do ucha - Aaaa... to potwór!
- Ten bezoki... Airesu! - dodał Leon
- Taaa... a ja jestem małym kotkiem - ironizowała Argona
- Przecież dzisiaj jest noc Świętojańska! - uświadomiłam sobie nagle
- Odwróć się, wszyscy uciekajmy! - zaczęłam uciekać
Za mną pobiegli Mixi i Leon. Argona odwróciła się w stronę lasu przegotował nóż i wskoczyła w krzaki. Nagle...
- Hihihahaha - zaśmiałam się
(Argona?)

12 października 2013

Od Argony - Airesu

(c.d tego)
- To prawdziwa historia. Zdarzyło się to jeszcze za czasów rzędów na terenie watahy mojego pra, pra, pra i... tak dalej dziadka Astarotha, gdy wilki jeszcze wierzyły w przesądy - stwierdziłam beznamiętnie - A było to w ciepły letni wieczór nocy Świętojańskiej. 
Grupka wilków zebrała się przed Północną Puszczą, by szukać w niej kwiatu paproci, który ponoć temu, kto go zje daje nieśmiertelność.
 Przed wejściem uzgodnili, że jeśli ktokolwiek znajdzie kwiat to zawoła resztę, by przynajmniej mogła na niego spojrzeć. I ruszyli w las. Każdy w inną stronę. Szukali długo. Minęła 9, 10, 11. Coraz bliżej była północ, z której nastaniem magiczny kwiat miał zniknąć.
Wreszcie, tuż przed północą, jeden z poszukiwaczy (jego imię brzmiało chyba Arksiel) krzyknął triumfalnie. Znalazł to czego szukał.
Tak jak się umówili zwołał kolegów wyciem. Zaczekał, aż wszyscy przyjdą i pokazał im znalezisko. Pozostali członkowie wyprawy byli nieco zawiedzeni, ale tylko przez chwilę, bo Arksiel postanowił podzielić się kwiatem z przyjaciółmi.
Tak też zrobili. Każdy dostał małą ćwiartkę kwiatu. Na trzy cztery wsadzili je do pysków i połknęli…
- Ale Argono, to przecież miał być horror! – zaprotestowała Nikola (tak w duszy nazywałam Nikoyakę)
- Spokojnie, jeszcze się nie rozkręciłam – ucięłam dyskusję i kontynuowałam – Połknęli i… nic. Zgodnie stwierdzili, że to jakaś lipa i zaczęli wracać do swoich nor. Po drodze żartowali z kwiatu.
Nagle jeden z nich krzyknął z przerażeniem. Pozostali zapytali go o co chodzi. Tamten wskazał tylko łapą jedno drzewo, konkretnie to co wisiało na jego gałęzi…


Pozostali również krzyknęli. Owym „czymś” było zmasakrowane ciało białego wilka, z uciętą łapą, wydłubanych, skrytych pod opaską oczach i zwisającym na żyłach sercem.

- O Zeusie – zaklął ktoś
I wszyscy jak jeden mąż odwrócili się i uciekli. Rozproszyli się na wszystkie strony świata. Biegli w panice, co chwila wpadając na drzewa i potykając się o kamienie. Arksiel jako najszybszy z nich pierwszy dotarł do skraju puszczy. Już chciał uciec, gdy drogę zastąpił mu ten sam wilk, którego wcześniej widział wiszącego na drzewie.
~ Oddaj!
Wrzasnął przeraźliwie, tak że basiorowi zrobiło się ciemno przed oczami.
~ Oddaj! Oddaj!
Wrzeszczało doprowadzając Arksiela do bólu głowy. Basior chwycił się za uszy, ale to nie pomogło.
~ Oddaj moje…!
Duch nie dokończył tylko skoczył na basiora i pazurami wyrwał mu oczy. Potem chwycił wyjącego z bólu wilka i rozpruł mu brzuch. Chwycił za falki wewnątrz i zaczął je rozciągać po okolicy. Na ten moment nadbiegli pozostali.
Przystanęli widząc martwego kolegę i białego potwora nad nim. Zjawa poniosła pysk, w którym nadal trzymała flaki basiora. Jej oczy zaświeciły się…
Następnego ranka zwiadowca natrafił na ciała wszystkich uczestników wyprawy. Wszystkie były w nie lepszym stanie niż ciało znalazcy kwiatu… Śmierć tej grupki przypisuje się duchowi Airesu, co w języku demonów oznacza Bezoki.

(Nikoyaka?)

Od Percy`ego - Quest nr 1

Wzleciałem w powietrze i usiadłem w koronie drzew. Szukałem jakiegoś jeziorka. Jest! Zanurkowałem w dół i wskoczyłem do wody. Po godzinie zrobiłem się głodny. Wyszedłem z wody suchy(przystosowanie). W oddali pasła się jakaś zwierzyna. Popędziłem w tamtą stronę i złapałem starego osobnika ...

Co złapałem?

Nowy wilk to Perseusz!





 Witamy i życzymy dobrej zabawy! 

Od Mixi - Co zrobić?

(C.D. tego)

  Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam powiedzieć TAK, ale jednocześnie nie wiedziałam czy chcę powiedzieć NIE. Chyba myślałam  bardzo długo, bo Leon w końcu powiedział :
-Nie zamierzam zapuścić tu korzeni - i poszedł.
Wróciłam do swojej nory. Bez przerwy myślałam o tym co powiedział Leon.  Teraz byłam pewna że po prostu muszę powiedzieć... (... każda . na 1 literę) Pobiegłam do jego nory. Stanełam tam i powiedziałm:
- Leon po prostu muszę powiedzieć nie. Za krótko się znamy.


(Leon? Dokończ jeśli chcesz)

11 października 2013

Urodziny!

Dzisiaj Nikoyaka obchodzi 3 urodziny! Z tej okazji życzymy ci Nika dużo radości, szczęścia i przede wszystkim zdrowia!
  Sto lat, sto lat... i tak dalej...

Od Nikoyaki

(c.d. tego)
Pożegnałam się z Mixi, postanowiłam wrzucić jeszcze jedną monetę… gdy nagle spotkałam Leona. „Tak! Nie muszę wykorzystywać Drachm” pomyślałam.
Od razu przeszłam do rzeczy i spytałam:
- Czy chciałbyś dzisiaj przyjśćna wieczór historii?
- Tak, chciałbym.
- No to widzimy się nad Jeziorem Tysiąca Marzeń o 20.30. Mixi będzie trochę później…
- No to na razie!
- Narka!
Wróciłam do Amai. Już na mnie czekała, byłam wcześniej i trochę się zdziwiłam, chociaż… Bawiłyśmy się świetnie i nawet nie zauważyłyśmy kiedy zrobiła się godzina 20. Przygotowałyśmy przekąski i czekałyśmy, nawet nie długo.
Pojawił się Leon.
- Cześć Leon
- Cześć.
- Gdzie Karzeł?
- Wita się z Amai
- Aha – uśmiechnęłam się
Czekaliśmy na resztę, przyszła Mixi i Marion. Amai była zachwycona, że jest ktoś kogo się nie spodziewała.
- To będzie najlepszy wieczór w watasze! – stwierdziła delfinica.
Czekaliśmy już tylko na Argonę. Była już 21, a jej nie było. Goście zaczęli się nudzić, więc postanowiłam się popisać moimi umiejętnościami.
- Leon!
- Co?
- Orientuj się!
PLUSK!
Oblałam go wodą. Oczywiście chciał mi oddać, ale on dopiero zaczyna i… niechcący ochlapał Mixi.
Wadera na początku była na niego zła, ale potem obróciła to w żart i wrzuciła go do wody. Tak wygłupialiśmy się jeszcze chwilę. W pewnym momencie wzięłam Mixi (tak mi się przynajmniej wydawało) w słup wody i wrzuciłam do jeziora.
- Ale mu pokazałaś! – ucieszyła się Mixi
- Komu? – zdziwił się Leon
- yyy… Mixi… ty tu…? Więc kto jest tam…?
Z wody wyłoniła się ARGONA. Była okropnie zła. Przestraszyłam się jej.
- Grrr… Jak mogłaś?! Co?!
- yyy… przepraszam. Myślałam, że ty to Mixi!
- A czy ja wyglądam jak Mixi?!
- Nie
- No właśnie!
Wszyscy milczeli. Po krótkiej chwili odezwała się Argona.
- W sumie dzięki, obudziłaś mnie. Gdy tu szłam to pomyślałam, że gdy będziecie opowiadać ja po prostu przysnę.
- No to jednak na plus J.
- Ale, żeby było jasne: NIGDY WIĘCEJ!
- Spoko, to było przypadkiem… Przyszłaś ze swoim smokiem?
- Taaa
- A czy Amai może go poznać?
- Po co się pytasz? Już to zrobili.
Uśmiechnęłam się. Ja i reszta poszłyśmy na brzeg, gdzie był ognisko. Usiedliśmy wokół niego.
- Kto zaczyna?
Cisza. Nikt się ni zgłosił. Niespodziewanie zabrała głos Alpha:
- Ja mogę zacząć


(Argona; wiem, że wymyślisz coś fajnego i strasznego J)

Od Leona

(c.d. tego)
- Tak, chciałbym.
- A gdzie chciałbyś pójść?
- Nad wodospad.
- To chodźmy!
  Po pewnym czasie znaleźliśmy się nad Wodospadem Łez.
- To co robimy? - zapytała Mixi
- Chciałem Ciebie zabrać w romantyczne miejsce - uważam, że to jest romantyczne miejsce... - Czy będziesz ze mną chodzić?
(Mixi?)

6 października 2013

Film z watahy Castel of Glass

Obejrzałam to na stronie watahy Castel of Glass i po prostu musiałam dodać tak wzruszającą historię:



Ja się rozpłakałam a wy?

~ żeby nie było Mixi




5 października 2013

Od Natei

  Śniłaś o wolności, a zostałaś złapana w sidła męczenne?
  Marzyłaś o mądrości, a mądra sowa cię zignorowała?
  Błagałaś o litość, a dostałaś tylko cios w kark?
  Kochałaś go, a on...


Sen się urwał. Nie mogłam dłużej pozwolić na to.
Wydaję się, że to tylko 3,5 zdania,ale dłużą się w nieskończoność ukazując obrazy, czując to i słysząc.
Coś szarpnęło mnie za łapy. Otworzyłam zlepione przez łzy oczy i rozejrzałam się po terenie. Było zbyt ciężko, aby cokolwiek dojrzeć. I jeszcze ta...mgła. Powietrze wypełniał zapach stęchlizny i odór gnijących liści. "Może jestem u Wierzbowych Ludzi?" - przeleciało mi przez myśl. "Nie. Oni by mnie rozszarpali i powiesili na swych gałęziach za jelita..."
Otrząsnęłam się szybko z złych myśli. Nagle, ujrzałam światło dzienne. Spojrzałam w górę, na słońce. Było długo po godzinie marzeń (piętnasta trzydzieści). Ale coś było nie tak. Nie czułam już,że coś taszczy mnie po twardej i zimnej jesiennej ziemi. Czułam że jestem wolna. Usiadłam i otrzepałam się z liści co musiało wyglądać niemal idiotycznie.
W końcu ruszyłam w dalszą drogę. Łapę miałam tak rozszarpaną, że boże przebacz .
- Nosz - Miałam przekląć, ale się powstrzymałam 
Coś zaszeleściło . Stanęłam w postawę do walki . W końcu wyskoczył basior 
- Witaj nie znajomo - Usiadł z zadowoleniem - Jak Ci na imię ? 
- Natei - Huknęłam ze złością 
- Może spokojniej 
- Pff ..

(Leon?)

3 października 2013

Od Mixi

(c.d. tego )

Ten wilk się nie odzywał a ja też nie wiedziałam co powiedzieć. Staliśmy tak i patrzyliśmy na siebie. 
- Eeeee... chciałbyś dołączyć do Watahy Krwawej Nocy? - powiedziałam po dłuższej chwili milczenia.
- Noo chciałbym.
- Więc oficjalnie witam cię w naszej watasze. Oprowadzić cię?

( Leon? Sory że tak krótko nie miałam czasu)


Od Mixi - Wieczór historii

C.D. Nikoyaki

Kiedy leciałam pojawiła się Nikoyaka. 
"No tak Iris"
- Cześć Mixi - powiedziała.
- Hej, coś się stało? - zapytałam.
- Nie tylko chciałam cię zaprosić do siebie na wieczór strasznych historii. Przyjdziesz?
-  Oczywiście! Kocham takie wieczory - powiedziałam zachwycona. - To kiedy mam przyjść?
- O 21. 
- OK będę o 21.

(Nikoyaka?)

Od Nikoyaki

(c.d. tego)

  Zostałam sama. Postanowiłam wrócić do nory.
  Amai już na mnie czekała.
- Gdzie byłaś - zapytała z wyrzutem - Cały czas się gdzieś szlajasz! W ogóle się mną nie interesujesz!
- Oh, przepraszam cię, po prostu tak wyszło...
- Jak zwykle tak wyszło...?
- Wybacz mi. Wynagrodzę ci to. Będę z tobą spędzać więcej czasu, dobrze?
- A co ty na to, byśmy dziś wieczorem nie szły spać, tylko opowiadały straszne historie?
- No spoko
- To zacznijmy przygotowania. Zaczniemy o 20.30.
  Była 18. Miałyśmy więc 2 i pół godziny, aby się spotkać. Wpadłam na pomysł, by zaprosić pozostałych członków watahy. Poszłam nad wodospad, wrzuciłam monetę i poprosiłam Iris, by połączyła mnie z Argoną. Po chwili w mgiełce pojawił się obraz leżącej wadery.
- Cześć Argona
- Co znowu - warknęła
- Jesteś zła?
- Tak. Właśnie wyrwałaś mnie ze snu.
- To przepraszam, to chyba nic ważnego...
- Jak już mnie obudziłaś to przynajmniej powiedz po co.
- Chciałam cię zaprosić, dziś o 20.30, do mnie na noc. Będziemy opowiadać straszne historie.
Argona chwilę milczała
- Zgoda
Rozłączyła się
- Łuhuu, ale super!
  Wrzuciłam kolejną monetę i połączyłam się z Mixi
- Cześć Mixi
(Mixi?)

2 października 2013

Od Argony - Irytujące spotkanie

(c.d. tego)

- Witaj. Jestem Argona - powiedziałam widząc nieznajomą waderę 
"To pewnie ta Nija, o której mówiła Mixi"
- Jesteś tu nowa?
- Taaak. Mixi ci powiedziała?
Skinęłam potakująco głową.
- Przed chwilą się spotkałyśmy - odparłam
- Aha. Jestem już członkiem watahy...
- Wiem  - uśmiechnęłam się ponuro - Gdyby było inaczej już byś stąd uciekała w podskokach.
- ... - Nika się nieco przestraszyła - O czym byś chciała ze mną porozmawiać?
- O niczym... Albo nie. Jest jedna sprawa - odparłam po chwili zastanowienia - W okolicy panoszy się strasznie dużo potworów. Byłabym wdzięczna za każdą pomoc w ich likwidacji.
- yyy... Ja mam ci pomóc - zapytała dość głupio
- A kto? Mixi już zobowiązała się coś zrobić.
- No dobra. Postaram się. Ale co ja mam zabijać? - spytała znowu
  Poczułam jak we mnie zaczyna krew wrzeć, opanowałam.
- Jak to co? POTWORY! Wszystko co wyda ci się straszne i dziwne.
- Aha, czyli mam zabijać?
"Matko, jaka ona nierozgarnięta"
- Tak - w moim głosie słychać było już nutkę zniecierpliwienia.
- No dobra. Zrobię co w mojej mocy, ale nic nie obiecuję.
- Jasne - ziewnęłam
Poczułam, że nie mam siły dalej gadać z tą waderą.
- Muszę już iść. Sajonara.
- Na razie.
  Odwróciłam się tyłem do wodospadu i ruszyłam przez las do mojej nory. Będąc na miejscu rzuciłam się na posłanie i od razu zasnęłam...

Od Leona

 (c.d. tego
  Obudził mnie klekot bociana. Jak, to później się dowiedziałem, przyleciał tu ze mną, bo w moich stronach były wojny i mordowano WSZYSTKICH! Nawet szczenięta! Moi rodzice powiedzieli Karłowi (temu bocianowi), aby zabrał mnie jak najdalej - w bezpieczne miejsce. Karzeł był towarzyszem mojego ojca, który z pewnością już nie żyje (tak twierdzi Karzeł). Jego zadaniem jest zajmowanie się mną. Znam Niję oraz jej towarzyszkę, Amai. Bardzo dobrze się dogadujemy, lecz czasem dochodzi do sporów.
  Następnego dnia chciałem zwiedzać teren. Trafiłem na jakąś polanę. Duża i ładną. Po paru minutach ujrzałem jakąś szarą waderę.
- Hej, nazywam się Leon, a ty?
- Cześć, jestem Mixi

(Mixi dokończysz? Jestem nowy i nie mam jeszcze wprawy w pisaniu)

Od Nikoyaki

(c.d. tego)
- Hmm...mówisz, że wodospad...?
- Tak i nie tylko...
- Aha. Chiałabym iść do wodospadu, chciałabym rozwijaćswoje umiejętności.
- To chodźmy,
  Po chwili znalazłyśmy się nad wodospadem i nagle Mixi powiedziała:
- Chyba będziesz umiała dojść do Jeziora Tysiąca Marzeń sama?
- Chyba tak.
- No to cię zostawiam. Muszę już iść. Cześć.
- Cześć.
  Mixi odeszła, a ja stwierdziłam, że zacznę ćwiczyć. Po chwili jednak zobaczyłam czarną waderę. Choć nie miałam pewności czy to wadera. Ale po chwili:
- Witaj, jestem Argona.
- ... Witaj, jestem Nija, to znaczy Nika.... yyy... Nikoyaka!
  Przestraszyłam się jej, ale wcale nie była taka straszna jaka się wydawała.

(Argona? Teraz twoja kolej!)

Od Argony - Po ciężkiej nocy

Słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu. Dzikie ryki i nawoływania powoli cichły. Świat ogarniał błogi spokój.
Po chwili zaczęły rozbrzmiewać wesołe trele rannych ptaszków. Jak gdyby nigdy nie ze swoich kryjówek wychodziły zwierzęta.
Weszłam do mojej jaskini i od razu upadłam jak zabita na twarde posłanie. To była długa i trudna noc. Teren watahy, przez lata zapomniany przez wilki, zarósł i zdziczał. Aż strach było po zmroku wychylać nos z nory. Ale ja musiałam. Moim obowiązkiem, jako Alphy, jest oczyszczenie krainy z wszelkiego plugastwa jakie się tu namnożyło.
A przecież nasi kochani Olimpijczycy powiedzieli, że „opiekowali się” tymi terenami. Akurat! Pewnie całymi dniami urządzali imprezki, na których upijali się winem i nektarem!
Teraz JA całymi nocami latam jak oszalała w tę i z powrotem po lesie i zabijam potwory. Dziwię się, że Mixi nie przeszkadzają flaki na drzewach… nieważne.
„To mnie wykończy” pomyślałam „Sam Herkules nie miałby tyle siły do wali z potworami”
„On może nie, ale ty dasz sobie radę” spróbował mnie pocieszyć Draken
Damare. Chcę chwilę poleżeć ciszy”
„Coraz częściej to mówisz…” stwierdził z lekką kpiną, ale spojrzałam na niego groźnie „Dobra, dobra. W takim razie lecę na zwiad. Poszukam potworów.”
„Jasne. Tylko wróć przed zmrokiem i mnie obudź”
„Spoko, pa”
„Pa”
Smok odleciał. Zamknęłam oczy. Myślałam, że zasnę od razu, ale się pomyliłam. Leżałam tylko z zamkniętymi oczyma. Nie wiem dokładnie ile. Dłuuugo, bo gdy wreszcie je otworzyłam było już po południu.
Wstałam i wyszłam z nory. Jasne światło słoneczne na chwilę mnie oślepiło, ale zraz się przyzwyczaiłam. Ruszyłam powoli przed siebie całkowicie ignorując ślady krwi. Wyszłam na brzeg jakiegoś jeziora. Nadal byłam zbyt zmęczona, by o tym dużo myśleć.  Podeszli do wody i zaczęłam pić. Przez myśl mi przemknęło, że powinnam coś zjeść, ale przypominając sobie jak wygląda las eteru straciłam apetyt.
Wtem woda zaszumiała i jak torpeda wystrzelił z niej podłużny kształt. Błyskawicznie odskoczyłam do tyłu. Z wysokości kilku metrów ociekając wodą spoglądał na mnie łeb olbrzymiego Węża Morskiego.
Szybko oceniłam, że w starciu z tym potworem (w moim obecnym stanie) równe są… yyy… zero koma zero, zero, zero jeden.
Uskoczyłam przed gwałtownym atakiem i skoczyłam w las. Biegłam, byle dalej od jeziora.
- Chyba nie powinnam była w tym stanie wychodzić z nory – mruknęłam pod nosem zatrzymując się i dysząc – Później trzeba będzie się z nim rozprawić.
Szłam dalej, już powoli. Wtem natknęłam się na Mixi.
- Cześć – powiedziała
- Hej.
- Właśnie oprowadzałam Nikę po watasze. Niestety muszę już lecieć.
- Dlaczego?
- Nieważne… - Mixi już chciała odejść, ale ją zatrzymałam.
- Jak wieczorem nie będzie ci się chciało spać, to pozabijaj dla mnie trochę potworów, ok.?
- No spoko, pa.
- Pa.
Wadera pobiegła gdzieś w las, a ja wyszłam na polanę koło Wodospadu Łez.

(Nikoyaka?)