[ Diabolos ]
- Gdzie idziesz ? - Zapytałem młodego gdy zauważyłem że się oddala.
- Na łowy. - Odpowiedział szczerząc się.
- Powodzenia. W tych lasach nie ma wader. - Powiedziałem kiwając łapą.
- Jak na mój nos to są. - Powiedział i zniknął mi z pola widzenia. Wstałem leniwie z ziemi i poszedłem się umyć. Woda w rzece była zimna więc rozpędziłem się i szybko wskoczyłem do wody. Po chwili szybko z niej wyszedłem. Otrzepałem się z wody i udałem się na polowanie. Oczywiście za długo ono nie trwało, bo po kilku minutach już upolowałem swoją ofiarę.
[ Demorgorgon]
"Diabolos chyba miał racje że tu nie ma żadnych wader. " - pomyślałem. Nagle coś się poruszyło w krzakach, podszedłem szybko i zauważyłem tylko biały ogon wader? "Czyżby mój Kochany braciszek nie miał racji ?" Pomyślałem i szybko podążyłem za tym ogonem. Osoba przyczepiona do końca tego ogona weszła do jakiejś dziwnej jaskini. Bez zastanowienia dumnym krokiem podążyłem w jej ślady. Jaskinia była duża i niebiesko czara. Miała dużo dziwnych stalagmitów, stalaktytów i stalagnatów wyglądała mniej więcej tak:
Za jednym z stalaktytów zauważyłem ten ogon za którym podążałem. Szybko za nim pobiegłem. Nagle przede mną wyrosło wyjście z jaskini. Wyszedłem z niej bezpośrednio na jakąś dziwną polane. Trawa wydawała się zieleńsza, a słońce bardziej żółte. Na teście mogłem bez problemu powiedzieć, że ten ogon należał do pięknej białej wadery. Szybko pobiegłem przed nią tak, że teraz to ona stała jako druga. Oczywiście staliśmy pyskami odwróconymi do siebie.
- Witam piękna wadero jam jest Demorgorgon.- przedstawiłem się nisko kłaniając.
- Hej. - Odpowiedziała i sprawnie mnie wyminęła. Trochę się zdziwiłem, ale szybko znalazłem się obok jej lewego boku.
- Jak masz na imię ślicznotko? - zapytałem
- Aria. - Odpowiedziała i nieznacznie przyspieszyła. Ja zrobiłem to samo.
- Gdzie się spieszysz? - Zapytałem zachodząc jej drogę i uśmiechając się szeroko.
- Do stada. - Odpowiedziała próbując mnie znów minąć, ale tym razem nie dałem się zaskoczyć.
- Więc jednak jest tu jakaś wataha. - powiedziałem sam do siebie, ale chyba to usłyszała bo kiwnęła głową potwierdzająco.
- Taka piękna wadera jak ty pewnie spieszy się nie do watahy, ale do swojego partnera alfy. - Uśmiechnąłem się do niej.
- Nie mam partnera. - Odpowiedziała smutno. Zrobiło mi się trochę głupio bo zrozumiałem, że osoba która kocha nie odwzajemnia jej uczuć albo nie żyje, ale moje smutki szybko znikły. "Kaj ją przelecę to ja i ona poczujemy się lepiej" Stwierdziłem w myślach.
- Ario może porozmawiamy chwilkę i poznamy się bliżej? - Zaproponowałem
[ Diabolos ]
-Tego debila niema już od 4 godzin. Zawsze po dwóch godzinach dawał za wygraną gdzie on jest?- Chodziłem w kółko i rozmyślałem. Po chwili olśniło mnie, że przecież mogę go poszukać. Zacząłem węszyć. Po chwili wyczułem jego zapach zaciągałem się tym zapachem i szybko podążyłem za nim. Doszedłem na jakąś dziwną polane gdzie mój kochany braciszek leżał na trawie przy jakieś waderze. trochę się zdziwiłem, że jeszcze jej nie przeleciał i teraz jakieś wilki nie chcą go rozerwać na strzępy, bo pozbawił dziewictwa jakiejś tam ważnej waderze. Ale mniejsza oto. Właśnie zauważyłem, że w ich stronę idzie potężny basior. Wyglądał na alfę jakiejś mocnej watahy. Szybko podbiegłem do brata.
- Co ty tu robisz ? - Zapytał zdziwiony.
- To co zwykle. - przewróciłem oczami.
- Ale ja jej nie dotknąłem!- odskoczył od niej jak poparzony i stanął bliżej mnie. - Przysięgam.
- Ja tobie wieżę, ale czy ten basior tobie uwierzy? - Pokazałem na czarnego i potężnego wilka zbliżającego się w naszą stronę.
- Ja jej nawet nie dotknąłem! - Zaczął się tłumaczyć. - Tylko rozmawialiśmy. - Dodał. Gdy poczułem jego zapach coś we mnie kazało mi się przednim pokłonić. Gorge widząc moją reakcję na tego basiora też się przednim pokłonił już nic nie mówiąc.
(Alfo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz