Cd. tego
To nie jest prawda. A jednak...
Stał tam demon. Zdecydowanie jakiś podwładny mojego ojca.
Był potężny. Przybrał postać czarnego wilka ze złotymi kłami. Patty cicho jęknęła.
- Uciekaj -syknęłam do niej.
Wadera stała jak sparaliżowana.
- Uciekaj- powiedziałam.
Patty odwróciła się i ruszyła biegiem.
Nie patrzyłam jak daleko. Bo byłam pewna ,że nie dostatecznie daleko.
Basior popatrzył się na mnie.
- Witaj.
Skoczył na mnie i wgryzł mi się w żebro.
- Auć.
Zaczęłam uderzać go kawałkami lodu. Nie pomogło.
Kanibal. Pozwoliłam demonicznym instynktom walczyć za mnie.
Rzuciłam się na niego. Ugryzłam go wiele razy. To był właśnie najczęstszy błąd demonów. Zamiast cały czas atakować wgryzają się w jedną ranę.
Demon powoli tracił swoją demoniczną posokę. A we mnie wstąpił prawdziwy demon. Powoli. Połamałam mu wszystkie kończyny. Rozdarłam mu zębami boki. Następnie z wody z jakiegoś zbiornika rozdzieliłam czystą wodę i sól, Tuż nad nim. Tak aby sól weszła do wszystkich jego ran. Czułam jego ból i jego cierpienie. Zaczęłam się śmiać. Okrutniej niż ten demon wcześniej.
Zaraz co ja robię? Chyba zwariowałam. Albo... Albo ja też jestem taka.Jak demon. Miałam wielką ochotę zwrócić mój ostatni posiłek. Na myśl ,że to ja byłam taka okrutna...
(Patty?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz