- Jak sobie życzysz, kochanieńki. - Złoto w moim oku zawirowało. Katana przecięła powietrze i przeniknęła przez cień, przez żywe ciało.
Basior jęknął z bólu, jednak ten cios go nie zabił. Cofnęłam miecz i ze zdziwieniem spojrzałam na wgłębienie z boku klatki piersiowej, bardziej pod pachą niż w serce. Basior wyglądał na równie zdziwionego jak ja. Spuścił na chwilę głowę, by spojrzeć na wypływającą z dziury krew. Strząsnęłam katanę, rozchlapując krew na metalowej podłodze, po czym uniosłam ją do oka. Delikatnie przejechałam po stali, zastanawiając się, co się własnie wydarzyło. Nie powinnam była chybić z takiej odległości. Nie. Ja nigdy nie chybiam.
Schowałam katanę do pochwy i podeszłam bliżej basiora. Poniosłam jego pysk tak, by patrzył mi w oko. Jego oczy spoglądały na mnie hardo, jednak widziałam w nich jakiś smutek, kompletnie nie związany z aktualną sytuacją. Co takiego w nich było, że moja ręka zadrżała?
- Jaką zabawą będzie, jeśli zabiję cię od razu? - Powoli cofnęłam się, przybierając poprzednią pozę. - Podobasz mi się, chłoptasiu. Jesteś z watahy, prawda? Tak więc pozwolę ci patrzeć, jak upada. - Uśmiechnęłam się szyderczo. - Otrzymasz miejsca w pierwszym rzędzie.
Cienie opadły, umożliwiając basiorowi ruch, jednak nadal kłębiły się wokół jego łap. Sama również przybrałam wilczą formę. Wyminęłam leżącego na ziemi kompana Korso, jakby był tylko stertą mięsa, i pomaszerowałam do wyjścia, zapamiętaną drogą. Słyszałam jak basior podąża za mną. Przez chwilę zastanowiłam się, czy by mu nie skrępować pyska, jednak uznałam, że jeśli kogokolwiek zawoła to będę mogła zabić go na jego oczach. Chciałam, by poczuł mój ból. By cierpiał.
Mój ból...? Ta myśl mnie zdziwiła, jednak szybko przepadła w odmętach pamięci, gdy wyskoczyliśmy na trawę przed niebieską budką. Przemaszerowaliśmy przez las prosto do punktu dowodzenia.
Iro Shime powitał mnie salutem, a Korso końcem włóczni.
- On jest ze mną - powiedziałam do centaura wyniośle. - Niech nikt nie waży się go tknąć.
- Tak, pani. - Centaur cofnął grot, ale nadal przyglądał się czujnie basiorowi.
Usiadłam wygodnie na trawie i spojrzałam w las.
- Stąd nic nie widać... - skomentował nieśmiało biało-błękitny basior.
Spojrzałam na niego z pogardą.
- Jak się ma tak krótki wzrok, jak ty to na pewno.
(Korso? Masz szansę coś z tym zrobić xP)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz