Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gabriel Noc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gabriel Noc. Pokaż wszystkie posty

26 października 2020

Od Gabriela cd. Akiro do Somniatisa

Po rozdzieleniu się Gabriel podszedł do Somnatis i zapytał:
- Mam wrażenie, że ten chłopak mnie zna, ale ja mam pamięć do ludzi, a jego nie pamiętam. Możesz powiedzieć kim jesteście?- zapytał zakłopotany. Somnatis z oburzeniem powiedział.
- CO NIE PAMIĘTASZ OSOBY, KTÓRA CI POMOGŁA? Jesteś strasznie płytki. - dodał spokojniej chłopak i odszedł od nich szukać Akiro.
- Co?!! To Akiro niby? Nawet nie przypomina go – Po kilku minutach patrzenia się odchodzącą postać zauważył nareszcie, że na tom „chorobę” szukają lekarstwa. Obmyślenia przerwał mu rzucający się na jego Marina starszy brat Omara i Oksany. Chłopcy polecieli na ziemię, lecz zbyt długo Gabriel na niej nie leżał, ponieważ tak jak szybko poleciał to tak samo szybko skoczył na nogi.
- Marino witaj co tam u ciebie ? – Pomógł blondynki wstać, lecz zanim zielono Oki odpowiedział z drugiego końca wykopalisk dobiegł podniecony głos jednego z pracowników że coś znalazł. Bez zastanowienia wszyscy co znajdowali się na wykopaliskach w pośpiechu znaleźli się przy mężczyźnie.
- Jebaniutki pierwszy ras na wykopaliskach A już coś znalazł i to może jakieś wejście do krypty.- Powiedział szef wykopalisk. Bez namysłu rozdał wszystkim pozostawić to co robią i o zajęcie się w pomocy wykonaniu tajemniczego znaleziska, gdy nadeszła noc im oczom ukazała się brama z zamkniętymi drzwiami a zamek by otworzyć drzwi strasznie przypominał idealne miejsce do włożoną tam naszyjniku Gabriela. Wręcz tak jakby ten wisiorek tak naprawdę byłby kluczem do nich.
(Somnatis?)

15 września 2020

Od Gabriela cd. Akiro do Somniatisa

Gdy postacie podeszła bliżej okazało się, że Akiro, który jest całkiem zmieniony nie dość, że z wyglądu to jeszcze z całej reszty obok niego szedł Somniatis. Gabriel razem z przyjaciółmi podeszli w ich stronę.
- Kim wy jesteście i jak się tu znaleźliście - zapytał zdziwiony głosem Gabriel.
- Jesteśmy podróżnikami w czasie, przybyliśmy tutaj by odnaleźć składnik na starożytne lekarstwo. -Odpowiedział Akiro, ledwo powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Co? A muzeów nam nie zjecie? - zapytała Oksana. Akiro popatrzył się na Somniatis a on na niego i nie wytrzymali. Musieli wybuchnąć śmiechem.
- Głupie pytanie siostrzyczko. Wiadomo, że nie zjedzą nam muzeów, tylko pożrą nam duszę. – powiedział to na tyle poważnie, by wystarczyło, aby Oksana uciekła do samochodu i pozamykała wszystkie drzwi i okna. Nowo poznani przybysze praktycznie nie wytrzymywali już ze śmiechu.
- No ok wyglądają na normalnych kosmitów. - powiedział Gabriel, podśmiechując się. - To, co chcecie jechać z nami na wykopaliska? Może tam znajdziecie to, co potrzebujecie. - kosmici przestali się śmiać i jeden z nich zapytał.
- A w którą stronę.
- Przed siebie oczywiście. – Omar pokazał rękoma wprost na opadający piasek, skąd przybyli.
- No ok, przynajmniej pozwiedzamy.
- Więc zapraszam do auta. – gdy podeszli do samochodu Oksana nie chciała ich wpuścić do środka.
- Ej, wpuszczaj nas! - powiedział Noc.
- Nie, bo mnie zjedzą te ufoludki – powiedziała przerażona.
- Taaa zje, a potem zrobią odlew z piasku, oddadzą Ci duszę i jeszcze raz zjedzą. - powiedział Omar już troszkę poddenerwowany. Gabriel przybliżył się do okna, uśmiechnął się i uspokajającym hipnotyzującym głosem powiedział.
- Nie bój się. Jak coś to Cię obronie. Nie pozwolę, by Ci coś się stało, przecież wiesz o tym.
– Oksana, patrząc się w jego piękne oczy, powoli otworzyła drzwi. Gabriel szybko szarpnął drzwi i wsiadł do samochodu. Dziewczyna szybko z przerażeniem wtuliła się w niego. Pozostała trójka weszła do samochodu i ruszyli.
(Somniatis? Akiro?)

19 sierpnia 2020

Od Gabriela do Akiro i Somniatisa - "Spotkanie trzech idiotów"

  Gdy dotarli do Damanhur była już ciemna noc, lecz na szczęście miał tam przyjaciela Omara Imon.
  Chłopak ma 29 lat. Urodził się w Damanhur i nadal tam mieszka. Wygląd podobno wiele mówi o człowieku, więc o nim wygląd mógłby powiedzieć tylko tyle, że jest nigdy nie robiącym nic paniczem, który wysługuje się ludźmi i w tym problem, by się ktoś nie pomylił. Omar ma błękitne tęczówki. Czarne jak smoła włosy które są krótko ścięte. Ma czarny zarost, który pielęgnuje bardziej, niż włosy, by wyglądał na 3-4 tygodniową brodę. Jest bardzo wysportowany. Dzięki czemu po zabraniu mu wszystkich ciuchów wygląda jak młody Bóg. Wręcz jak Herkules po wykonaniu dwunastu prac. No oczywiście bardziej zadbany.
  Gabriel wyciągnął z torby telefon i szybko wybrał z niego numer. Po dwóch sygnałach odezwał się głos pełen zdenerwowania, lecz także szczęścia, że dawny przyjaciel nagle zadzwonił.
- Co jest kurwa!?
- Spokojnie przecież cię nie zjem przez telefon – odpowiedział tłumiąc śmiech.
- Może ty nie, ale ja już tak. Co się stało, że tak nagle dzwonisz?
- Hahaha, bardzo śmiesznie. Cały czas przecież pisze, dzwonię, jak do najlepszej kochanki. – Gabriel wybuchnął śmiechem. Powstrzymując się dodał – No ale jak już tak pytasz to możesz po mnie przyjść, bo strasznie piździ na tym wygwizdowie. – Wyszczerzył ząbki, jakby ktoś na chamca kazał mu się uśmiechać do rodzinnego zdjęcia. Imon przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, ponieważ nie spodziewał się Gabriela w jego rodzinnym mieście. Myślał, że szybciej krowy zaczną latać, niż Gabriel Noc zawita z powrotem w Damanhur, tym bardziej po tym, co się tu stało kilka lat temu. Na teście po chwili się otrząsnoł i odpowiedział.
- Gdzie ty jesteś!? Już po ciebie jadę!? – szybko wyskoczył z fotela, w którym siedział i nie czekając na opowieść ruszył do auta krzycząc po drodze – To nie żart zaraz Gabriela tu przywiozę! - Tak naprawdę nie potrzebował nawet jego odpowiedzi gdzie jest i czy nie robi sobie z niego żartów, ponieważ dobrze znał Gabriela i wiedział gdzie jest, i że nie robi sobie żartów z tego, że przyjechał. W słuchawce telefonu, który został obok fotela dało się usłyszeć ciche "halo, halo?". To Gabriel wołał jeszcze przyjaciela z nadzieją, że zabrał telefon. Nie słysząc odzewu rozłączył się. Chowając telefon do kieszeni skierował wzrok na kota i cichutko wyszeptał.
- Nie ważne czy uda się nam znaleźć ludzi, którzy mnie porzucili... My już mamy kochającą rodzinę... – po tym już głośniejszym i stanowczym głosem dodał, dając palec na usta. - Tylko ciiii... Leon nic im nie mów, bo poczują się zbyt docenieni. – Rudzielec puścił tylko oczko, mówiące "ok, nie puszcze pary z ust". Gabriel wygodnie usadowił się na ławce przystanku autobusowego, a Leoś na jego kolanach. Po paru ładnych i zimnych minutach na przystanek podjechał szary jeep. Chłopak szybko stanął na zastałe już nogi A kot runął na ziemię jak zamarznięty. Noc tylko lekko nogą sprawdził, czy się rusza. Ok rusza się. I ruszył do samochodu mówiąc z pretensjami.
- Dłużej się nie dało!?
  Sprawdził jeszcze, czy nic nie zostawił na przystanku i upewnił się, że jego mała leniwa zmora wpakował swój tłusty tyłek do samochodu, lecz kot był szybszy od niego, ponieważ nie miał zamiaru zmarznąć na kość w takim miejscu jak pustynia. Gabriel po sprawdzeniu także wpakował się do jeepa. Omar tylko powstrzymywał się od śmiechu. Gdy jego przyjaciel oraz tłusty kot byli usadowieni wygodnie w fotelach uściskał Gabriela krzycząc z niedowierzaniem:
- To naprawdę ty! – Gabriel odwzajemnił uścisk cicho mrucząc pod nosem:
- Tak, naprawdę to ja. - Gdy wreszcie przestali się witać zmarznięty do szpiku kości chłopak zaczął swój monolog. Tak zwany przez niego "giń ze wstydu poczwaro". - Jak mogłeś nas porzucić na tak długo na tym wygwizdowie!? Ja wiem, że to pustynia do cholery, lecz w nocy tu spada temperatura nawet do minus 2000 stopni Celsjusza. Ty wiesz co my tu musieliśmy robić, żeby przetrwać? – Omar zdał sobie sprawę, że to będzie trwało całą drogę do domu i jeszcze dłużej, więc postanowił po prostu pojechać z nim do domu. - To nie ciepłe kraje, że do jaskini sobie pójdę i miśka przytule czy panterę jakąś. Ja tu na pastwę losu z kotem zostałem ani go zjeść, ani ogrzać się nim. Co może miałem szalik z niego sobie zrobić co? Nawet futra by nie starczyło!
  Nie zanudzając nikogo przejdziemy do sceny gdzie są już w garażu Omara. Oczywiście garaż, jak na panicz przystało był napełniony różnymi samochodami i motorami. Oczywiście nie wszystkie jego, ponieważ dzieli garaż z całą rodziną. Po zaparkowania Gabriel stwierdził, że teraz kolej na Omara by palił się ze wstydu, więc dumny usiadł w milczeniu i czekał. Niebieskooki wziął głęboki oddech, by wymówić swój monolog.
- Po pierwsze na podwórku jest dopiero 17 stopni. Po drugie na pustyni dochodzi do minusowych temperatur, ale nie takich co ty niby mówisz, ponieważ to jest niemożliwe, aby była sama siebie tak niska temperatura. Po trzecie, jak byś nie był takim zmarzluchem, to byś nie narzekał. Po czwarte szybciej kot by z ciebie futerko sobie zrobił, niż ty z nich pacyfisto tylko do zwierząt. Po piąte, przyjechałem jak najszybciej, a po szóste i ostatnie wypierdalaj z wozu i idź matce się pokaż, bo stęskniła się za swoim przyszłym zieńciem. Ach teraz ostatnie, nie ze mną te numery, bo sami wymyśliliśmy tą metodę.
  Gabrielowi zżedła mina, że nie dał rady na niego wpłynąć. Z podkulonym ogonem stwierdził, że zrobi ten wypad z samochodu i pójdzie się przywitać z kobietą, kótra chce, by poślubił jej córkę.
- Co, Oksana nadal wolna. - Zapytał się, podążając w stronę schodów, jakby nigdy stąd nie wyjeżdżał.
- Tak, nadal czeka na księcia z bajki. – powiedział troszkę naśmiewając się. Schody doprowadziły ich do salonu. Salon był ogromny w kolorze bieli, po prawej stronie prawie całą ścianą była oszklona. Był tam drzwi, prowadzące do ogrodu, na środku ściany był marmurowy kominek, który przedzielał szklane wyjścia na ogród na dwie części. Naprzeciwko kominka stał fotel w szarym odcieniu, na którym siedział Omar, gdy zadzwonił Gabriel, popijając szklaneczkę wódki. Obok fotela stał niewielki, drewniany stolik. Między fotelem a kominkiem był brązowy dywan z długiego włosia. Naprzeciwko drzwi wejściowych do garażu stał dębowy stół na tyle wielki, by pomieścić dwie duże rodziny. Po lewej stronie ściany było przejście do przedpokoju. Znajdowało się bliżej stołu, a bliżej mężczyzy znajdowała się otwarta kuchnia, którą przedzielała z pokojem tylko wyspa, na której można było zjeść wspólne śniadanie. W kuchni były dwie osoby. Fatima, matka Omara, stała obok blatu roboczego i dekorowała jakieś dania. Kobieta maiała już siwe włosy, lecz swoją urodą przyćmiłaby najpiękniejszą dwudziestoparoletnią dziewczynę. Kobieta była szczupła. Jej talia przypomina klepsydrę. Miała czym oddychać oraz na czym siedzieć. Obok zlewu stała młodsza siostrą Omara. Oksana w kilku słowach, jakby ktoś chciał ją opisać, to piękna księżniczce. W przeciwieństwie do swojego rodzeństwa miała śnieżnobiałą karnację. Ojciec wołał na nią śnieżka, ponieważ tak jak ona posiada kruczo-czarne włosy brązowe, wręcz czarne, jak węgielki oczy. Tak jak ta bajkowa postać miała też bardzo dobre serce.
  Nie zauważyły nawet jak weszli już do domu. Omar stanął obok wyspy i obserwował co Gabriel robi. Chłopak po cichu zakradł się do mamy Omara i złapał ją za ramiona. Nie było to wcale trudne, ponieważ Fatima była o wiele niższa od Gabriela. Kobieta skończyła do góry ze strachu i powoli się obróciła, by zobaczyć chłopaka. W lewej dłoni trzymała małą ścierkę, więc użyła jej jako broni mówiąc:
- Ty draniu, kiedyś zawału przez ciebie dostanę!
- Ja też się cieszę, że cię widzę. - powiedział spokojnie ciesząc się, że nareszcie po tylu latach znów tu jest. Oksana, gdy usłyszała głos Gabriela szybko porzuciła wszystko, co robiła i rzuciła się na niego. Obwiązała swe chudziutkie nóżki wokół pasa, a ręce wokół szyi. Gabriel złapał ją za jej jędrne pośladki, by mu nie spadła. Fatima widząc to powiedziała:
- Dobra księżniczko, złaś się z niego, bo pewnie głodny jest.
  Gabriel złapał małą za biodra i posadził na blacie.
- Ja akurat to nie za bardzo, ale ten szkodnik - pokazał na kota, który korzystając z okazji zaczął się wkupować w łaski Oksany. – to na pewno jest głodny.
- Tak, jesteś ? – zapytała się Oksana głaszcząc Leona po brzuszku.
- Miał.
- Co!? Ten niedobry Pan Cię głodzi? I nie poświęca Ci czasu? – podniosła wzrok na Gabriela, jak tak możesz? – zaskoczyła z blatu, trzymając kota w ramionach i podeszła do pułki z kocim żarciem - Nie martw się, mamusia nakarmi. – popatrzyła się na Omara - co tak stoisz? Podaj mi tę puszkę - pokazała na najwyższej położoną puszkę. Omar podszedł do niej i podał jej.
- Choć Gabryś. – powiedziała Fatima łapiąc chłopaka za ramiona i prowadzić do pierwszego lepszego stołka. - Oni zajmij się kotem, a ty zjedz trochę zupy na rozgrzanie. – podała mu miskę z zupą. To była tak zwana "zupe chłopaka". Dużo warzyw i mięsa udekorowana jadalnymi kwiatkami.
- Wygląda i pachnie przepięknie. Zjem wszystko.
- Jedz kochanie, a jak zjesz, to wiesz gdzie twój pokój. Idź do niego, odświeża się i odpocznij. – powiedziała starsza kobieta. Gdy Gabriel jadł, Omar usiadł naprzeciwko niego.
- Więc co Cię tu sprowadza? Bo na pewno nie przyjechałaś w odwiedziny. – zapytał, gdy zostali sami w kuchni.
- Wiesz, że od zawsze szukam swojej matki, by dowiedzieć się kim jestem co nie?
- No i?
- Pewna osoba mi powiedziała, że na pustyni uzyskał odpowiedź, więc jestem.
- Tato razem z braćmi prowadzą wykopaliska na pustyni. Jeśli chcesz to jutro tam pojedziemy.
- Z miłą chęcią.
- Ok, to z samego rana masz pobudkę A teraz chodźmy spać. – Chłopcy dołożyli miski do zlewu i poszli do swoich pokoi.
  Pokój Gabriela nie był zbyt duży, lecz bardzo przytulny na środku po lewej stronie było wielkie łoże z baldachimem przebrane całe w purpurę. Naprzeciwko wejścia było okno z purpurowymi zasłonami po prawej stała biała szafka, a obok niej komoda w tym samym kolorze. Sprawiało to wszystko, że na tle czarnych jak smoła ścian rzucały się w oczy od razu po wejściu. Sufit też był czarny, lecz można było na nim zobaczyć cały gwiazdozbiór. Gabriel szybko po wejściu do pokoju skierował się do drzwi po prawej stronie obok mebli, które prowadziły do łazienki. Łazienka była zrobiona w stylu czarno-białym, wszystko współgrało, że sobą. Na środku łazienki była wbudowana w ziemię wanna, która spokojnie mogłaby robić za basen. Naprzeciwko był także prysznic, po lewej stronie za to była muszla klozetowa oraz dwie połączone ze sobą umywalki, na ścianie wisiało duże lustro. Gabriel szybko się rozegrał i wskoczył pod prysznic. W tym samym czasie Leon przymilał się do swojej nowej Pani i szedł spać. Gdy chłopak się umył, wytarł się czarnym ręcznikiem i stwierdził, że prześpi się nago. Więc wlazł pod puchową kordę i marząc, że jutro spełnią się jego marzenia o poznaniu matki, zasnął. Nad ranem chłopak został wybudzony ze snu słodkim zapachem perfum. Gdy się obudził Oksana z wielkim skupieniem przeglądała ciuchy w szafie. Ubrana była w białe rurki lnianą koszulę oraz w białe adidasy, włosy miała upięte w kok. Gabriel, gdy ją zauważył szybko usiadł na łóżku, przykrywając swoje genitalia poduszką.
- O, wstałeś już – powiedziała wyciągając z szafy granatowe krótkie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach.
- Umiem sam się ubrać, a poza tym, dlaczego wpadłaś mi do pokoju, mogłem być nago! – Zapytał zbulwersowany.
- I tak jesteś nago.
- No właśnie! – wstał, nadal przykrywając genitalia poduszką – Chcesz zawrzeć umowę? – Zapytał uwodzicielskim głosem podchodzić do niej.
- Jaką? – Zapytała także uwodzicielsko obracając się do niego twarzą.
- Ty zapominasz o tym, co tu widziałaś, a ja ci wiszę przysługę. - praktycznie już szeptał.
- Hmmm... no nie wiem? Ty mi przysługę? Przecież nigdy tego nie robisz. - miwiąc to coraz bliżej się do niego przysuwała, już była tak blisko, że prawie ich usta się stykały ze sobą.
- Nie robię, lecz dla ciebie zrobię wyjątek. - W powietrzu dało się wyczuć chemie, a serca biły im bardzo szybko.
- Za całusa mogę się zastanowić na tym. – zamknęła oczy, a ich usta na chwilę się spotkały, lecz pocałunek nie trwał zbyt długo, ponieważ nagle dobiegł do ich uszu dźwięk otwierających się pomału drzwi. Zakochane gołąbki odskoczyły od siebie, jak poparzeni, a poduszka upadająca na ziemie odkryła wzwód Gabriela. Chłopak w ostatniej chwili krzyknął.
- Nie wchodzić ubieram się! Chwila! – Drzwi szybko się przymknęły, a Oksana czmychnęła do łazienki.
- Ok, czekam. Nie mam zamiaru oglądać twojej trzeciej nogi. – Zza drzwi rozległa się uchachany głos Omara. Gabriel pokrył się cały purpurą i modlił, aby jego przyjaciel nic nie widział. Szybko zaczął się ubierać.
- Mam złe wieści - powiedział Omar.
- T-tak ?- Zająknął się Gabriel zrobił głęboki wdech i wydech, i kontynuował wypowiedź. - Jaką masz tą złą wiadomość?
- No zgadnij – Zignorował fakt, że chłopak się zająknął, choć wiedział, że nigdy mu się to nie zdążą.
- Samochód się zepsuł? – Powiedział cokolwiek, aby tylko Omar nie zadał mu innego pytania.
- Nie! Oksana uparła się, by jechać z nami. – Odpowiedział wchodzić do pokoju. – Ile można się ubierać? – Gabriel właśnie w momencie, gdy przyjaciel na niego spojrzał zakładał koszulkę, którą wybrała mu Oksana. – Co ty masz na sobie ? Przecież to nie twój styl. – Zmierzył go i nie dowierzał, co widzi.
- Wiem. Założyłem na siebie cokolwiek, bo wlazłeś mi do pokoju.
- Taaa, jasne, przebieraj się. – Powiedział podejrzliwie. Gabriel bez gadania wyciągnął szafy swoje ulubione ubrania i się przebrał.
- Dobra, jedzmy. – powiedział Gabryś, biorąc torbę i machając na rudzielca, który wpakował się do pokoju. Mężczyźni wyszli z pokoju i skierowali się do garażu. Oksana korzystając z okazji, niepostrzeżenie wymknęła się z pokoju Gabriela i także szybko udała się do garażu. Na szczęście zdążyła, gdyż gdy wparowała do garażu chłopcy wchodzili do jeepa. Powiedziała stanowczo:
- Jadę z wami i koniec kropka.
- Wsiadaj szybko – Odpowiedział Gabriel. Oksana szybko wskoczyła do samochodu. Jechali w całkowitej ciszy. Po parudziesięciu kilometrach od miasta nagle samochodu stanął, a na pustyni pojawiła się burza piaskowa, w której dało zauważyć się dwie postacie idące w ich stronę.
(Akiro, Somniatis?)

19 grudnia 2019

Karta postaci - Gabriel Noc

Dane osobowe

Imię i Nazwisko: Gabriel Noc
Pseudonim: Nikt
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: Nieznane matka porzuciła mnie po porodzie
Data urodzenia: 07.10.1998
Przynależność: Żadna
Stanowisko: brak
Klasa: Posiadacz zwierzęcego genu [Wilka]
Praca: Chemik i przy okazji handlarz, wolontariusz 
Orientacja: Na razie żadna
Partner: Kto by to chciał
Rodzina: Rodzice nieznani. W domu dziecka miał przyjaciela, który niestety zmarł podczas walki. Po jego śmierci nikomu więcej nie dał się do siebie zbliżyć.
Miejsce zamieszkania: Arena 1 
Dom posiada piwnicę, w której znajduje się laboratorium oraz pomieszczenie "prawdy" do zmuszanie ludzi, aby zaczęli mówić.

Charakter

Szczery, wmawiany sobie samotnik, opiekuńczy, po trochę pesymista, realista i optymista. Uważa, że nic mu się nie należy, bo jest sierotą i że wszystko to jego wina. Pomoc innym go uszczęśliwia. Kobieciarz, niestwierdzony schizofrenik. Choć jest bardzo mądry, często zachowuje się jak idiota.

Aparycja

©Sithussssssssususus
Ma czarne włosy. Jego tęczówki majom odcień strasznie jaskrawego turkusu, choć pod wpływem emocji jaśnieją lub ciemnieją. Jest bardzo wysportowany. Dzięki częstym zbawieniem się w ganianego przez policję. Zawsze to on musi uciekać. Na co dzień nosi: czarne buty, w tym samym kolorze spodnie, rękawiczki skórzane, płaszcz oraz mało podręczną listonoszkę, gdzie przechowuje swoje narzędzia pracy. ( waga, tasaki, zipki, shuriken, karma dla kota, itp). Jego koszula jako jedyna się wyróżnia z jego ubioru ponieważ jest w kolorze białym. Na której swobodnie zwisa medalion. Jedyna pamiątka po rodzicach. Ciuchy zakrywają jego blizny, które opowiadają miele historii z jego życia. Jego styl chodzenia nie wyróżnia to z tłumu.

Historia

©Nieznane
Jako noworodek został odrzucony do okna życia. Gdy został odebrany z niego miał przy sobie medalion z obrazkiem, na którym był wilk, który po oby dwóch stronach ma węże, wyglądające jak strażnicy. Przypominał herb. Był bardzo cichym i samotnym dzieckiem, pomimo że wszyscy do niego lgnęli. Już jako małe dziecko zaczął ukazywać swój niezwykły dar, którym był nie zwykle dobrze rozwinięty umysł. Dzięki temu, choć pochodzi z domu dziecka w wieku 18 lat zrobił doktorat. Co pomogło mu w dalszych działaniach jako chemik oraz diler. W wieku 20 lat postanowił także zajmować się zielarstwem. Odkąd pamiętał zawsze poświęcał się innym. Gdy ktoś potrzebował pomocy zawsze był i nigdy nie oczekiwał nic w zamian, choć życie zbiegiem czasu nauczyło go,  że zawsze każdy jest zależny od drugiej osoby i aby pomóc większej grupie sam musi żądać przysług, które kiedyś mogą się przydać. Rok temu przygarnął kociaka.

Moce, umiejętności i zainteresowania

  • Zmiennokształtność
  • Potrafi opuszczać ciało i wchodzić w innych ludzi czy też zwierzęta oraz rośliny,
  • Zawieranie kontraktów (czyli jego przysług)
  • Reszta mocy nadal w ukryciu...
Dzięki nieprzeciętnemu intelektu jest prawie nie do pokonania, potrafi wytwarzać trucizny, którymi nabiera swoje ukochane noże, które dostał od nieżyjącego przyjaciela oraz odtrutki.
Hobby: dilerstwo, maltretowanie kota, choć nie ma nawet pojęcia, że to robi. Po prostu go kocha. 

Przedmioty 

  • Wisiorek, który dostał od matki tak naprawdę jest kluczem do rozwiązania zagadki kim jest. 
  • Miecze
  • Shuriken

Ciekawostki

  • Ma pupila, który jest zwykłym, niegadającym kotem, lecz ten schizofrenik uważa, że on gada. Kot jest pól persem po matce, ojciec nieznany. Koloru rudego. Kot ma rok A wygląda tak jakby zjadł sam siebie. Właściciel kocha go przekarmiać, bo uważa, że jest zawsze głodny. Kot nazywa się Leon, lecz właściciel woła na niego czasami kot katastrofa.
  • Towarzysz: Kot Leon 

Achievementy


Kontakt: magdalenakorga754@gmail.com

Od Gabriela do Akiro - "Jak tu trafił"

Zostatniej chwili. Gabriel Noc jest poszukiwany przez policję. Porwał, torturował i zabił 4 osoby. Poszukiwany jest nie bezpieczny i pewnie jest uzbrojony ostatni raz był widziany w centrum handlowym stokrotka. Policja prosi o ostrożność oraz jeśli ktoś widział lub wie gdzie może przebywać prosi o kontakt z  najbliższym komisariatem policji. Ukrywanie podejrzanego jest nie rozsądne i karane.
Taki komunikat został podany przed chwilom w telewizji, gdy Gabriel brał prysznic. Nagle spod prysznica wyciąga go  dźwięk telefonu, który został położony w sypialni. Gabryś szybko wychodzi spod prysznica cały mokry i nagi biegnie do pokoju. Gdy dobiega widzi, że do telefonu który zostawił na biurku łasi się udzielać.
- Dupku zamiast tulić się do tego telefonu odebrał byś go.
- Miał.
- Dobra zaraz cię nakarmię.
Odpycha kota od telefonu i odbiera. 
- Hej
W słuchawce słyszy znajomy głos. To jego znajomy Miron.
- Czego chcesz przeszkadzasz mi jeszcze nie ma towaru.
Mówi zdenerwowany. Tyle razy mu mówił by mnie dzwonił a ten i tak to zrobił
- Nie po to dzwonię.
Tłumaczy się mały ćpun i wyjaśnia nie dając Nocy cokolwiek odpowiedzieć.
- Oglądałeś poranne wiadomości? Kogo zabiłeś? O co chodzi?
- Co? Co ty do mnie pierdolisz?
Odpowiada szatyn już coraz bardziej włożony.
- No normalnie w telewizji pierdoli jakaś babka że jesteś poszukiwany za zabicie czterech osób.
Wyjaśnia chłopak z niepokojem. Gabriel wywraca oczami.
- Gdzie to niby mówią? Na jakim kanale?
Pyta chwytając pilot który leżał na biurku przy siedzącym Leonie. Włącza telewizor.
- Puść na jedynkę
Odpowiada ćpunek. Noc przełącza pośpiesznie na jedynkę a tam kobieta mówi że jest poszukiwany.
- Co to ma być ? Przecież nic takiego nie zrobiłem?
Tłumaczy się.
- Dobra ja kończę. Towaru i tak nie mam.
Rozłącza się i w pośpiechu wybiera numer z listy w telefonie nazwanej  przysługi i czeka.  W tym samym czasie podchodzi do szafy i pośpiesznie wyciąga  swoje codzienne ubrania. Po trzecim sygnale ktoś odbiera.
- Pamiętasz mnie? Z tej strony Gabriel Noc.
Mówi całkowicie innym głosem. Spokojnym i pełnym seksu.
- Tak pamiętam. Mówiłeś że kiedyś się odezwiesz czekałam.
Odpowiada kobieta. Lecz wcale nie jest przestraszona wręcz przeciwnie cieszy ją jego telefon.
- W czym mogę ci pomóc Gabrieli.
Pyta się.
- Twój mąż nadal zajmuje się fałszerstwem?
Pyta się zapinając już spodnie i maszerując do kuchni by nakarmić kora, który idzie tuż zanim pomrukując szczęśliwie że na teście dostanie jeść.
- Tak. Wiesz gdzie mieszkam przyjedź. - odpowiada kobieta oraz się rozłączyła.
- Kocie zrobimy sobie wycieczkę. Powiedział do zajadającego przysmaki otyłego rudego puchu  na czterech łapach. Kociak powoli przełknął i popatrzył się na przyjaciela.
- Ty głupi czy głupi? Przecież my tu nie wrócimy za tych dwóch ziomków a tym bardziej jak zrobiłam nalot i znajdą jeszcze jednego co miałeś parę dni temu wywieść do lasu a nadal tego nie zrobiłeś... A mówiłem że się tak skończy że tą przysługę możesz sobie darować i tak ten fagas tej baby nie żyje a  za śmierć jej chłopa i goryla zrobiły się cztery. Ja lepiej pójdę się spakować a ty nie stój jak ten fiołek tylko spakuj mi jeść.
Zamiast zrobić jak powiedział to znów wrócił do jedzenia.
- Ty se jedź a  ja nas spakuje i pozbędę się gościa.
Po tych słowach kucharz poszedł do sypialni, spod łóżka  wyciągnął klasycznym torbę podróżną o położę oczywiście czarnym jak praktycznie wszystko co nosił. Położył ją na łóżko i podszedł do szafy z której wyjął kilka ubrań i bieliznę na zmianę. Poskładał je w idealnym kostkę i włożył do torby. Potem podszedł do  biurka które stało idealnie na przeciwko łóżka. Odsunął je delikatnie i z wnęki w ścianie którą zasłaniało biurko wyciągnął da miecze. Przysunął  biurko powrotem na miejsce i chwycił leżący na nim laptop z ładowarką. Wszystko również wpakował do torby. Do niej jeszcze doszedł szary puszysty koc mała okrągła jasno niebieska poduszka na której spał kot oraz przekąski dla kota i Gabriela. Po opakowaniu się nie zwracając uwagi na kręgowego się pod nogami kota poszedł do piwnicy. Piwnica była ogromna chyba większe niż dom. Było w niej pełno drzwi nie do końca wiadomo od czego. Gabriel wraz z kotem otworzyli  jedne i weszli do środka. To była mroczne sala tortur. Na środku stało krzesło przy drzwiach były różne pułki z przyklejonymi do nich naklejkami, typu: kleszcze, piłka do metalu, rozpuszczalnik, palnik, alkohol igły, nicie  itp. Po bokach były kajdany przymocowane do ścian. Do jednych z nich był przyczepiony mężczyzna. Był brudny i nagi. Widać było że jest wyczerpany i głodny. Ponieważ nie minął ani gram tłuszczu, same kości i skóra. - Masz szczęście. Mam dobry dzień i cię nie zabije, a wręcz przeciwnie wypuszcza na wolność.
Powiedział Gabriel podchodzić do mężczyzny. Ten tylko podniósł lekko głowę i opuścił. Wiedział że Gabriel kłamie. Tak długo to tu trzymał i torturował. Teraz niby miało być inaczej? Jeśli tak to tylko dlatego że to nareszcie zabije. Noc odepną chłopaka i wziął to na ręce. To nie było zbytnio trudne ponieważ był jak piórko. Wyszedł z nim z pokoju i zamknął drzwi na klucz. Wszedł i do innego pokoju tym razem pokój wyglądał trochę inaczej lecz nadal przerażająco. Ten wyglądał jak typowa kostnica. Stół dał nieboszczyków, akcesoria do sekcji zwłok i jakieś ubrania w szafie. Mężczyzna na rękach Gabriela uważnie popatrzył na pokój i wiedział że to już koniec. Ale był szczęśliwy bo na reszcie odpocznie a  noc i tak nic się od niego nie dowie. Niebiesko Oki położył chudzielca na stole. Podszedł do zlewu. Wziął stojąca obok wiaderko z gąbkom w środku i nadał letniej wody. Podszedł z wiaderkiem do chłopaka .
- Co teraz będziesz to mył? 
Zapytał kot. Gabriel nic mu nie odpowiedział tylko wycisnął gąbkę i zaczął myć mężczyznę.
- Tak myj to mamy na tyle czasu zanim tu psy wpadną. Powiedział rudzielec i sobie usiadł by obserwować poczynania chłopaka. Gabriel po dokładnym i delikatnym umyciu ofiary ubrał go w garnitur. 
"No czyli zostanę pogrzebany żywcem. Jebany psychopata i tak mu nie powiem że szef bił i kazał nam gwałcić swoją żonę, bo i tak to lepsza śmierć niż goryla szefa." pomyślał ledwo oddychający chłopak. Szatyn spod stołu wyciągnął torbę i przerzucił ją przez ramię. Wziął chłopaka na ręce i spełnieniem głowy dał znać Leonowi że wychodzą. Po sprawdzeniu dokładnym że drzwi od piwnicy są zamknięte poszedł do garażu. W garażu stał piecio-drzwiowy 
Mercedes-Benz CLS 2019 koloru krwistej czerwieni i niebiesko czarny ściągacz Deco-Wall
Wsadził ofiarę do samochodu i obok niego położył torbę. Wrócił się do domu po swoją torbę na ramię i po smycz dla kota. Sprawdził czy wszystko jest pozamykane i wrócił do samochodu. Odpalił i ruszył w stronę domu kobiety z którą przedtem rozmawiał.
***
- Zostań w środku i go  pilnuj.
 Powiedział Gabriel do kota i wyszedł z auta.
Ruszył w stronę małego domku na przedmieściach miasta. Gdy był już w połowie z domku wyszedł mężczyzna. Ciemny blondyn z tęczówkami w położę letniej trawy. Niezbyt dużej postury ubrany w czerwoną koszulę  i jasne dżinsy. Gdzieś tak koło czterdziestki. Gdy się spotkali blondyn wyciągnął rękę na powitanie. Młodzieniec mocno i pewnie ją uścisnął.
- Więc chcesz abym załatwił Ci nową tożsamość? 
Powiedział Miłosz z lekkim niepokojem w głosie.
- Nie potrzebuje tego.  - Odpowiedział niebieskooki i szybko dodał. - Chodzi o majom rodzinę.
- Aha im mam zmienić. - Powiedział mężczyzna zerkając do samochodu.
- Też nie. - Odpowiedział trochę speszony.
- Więc o co chodzi? Ja się jeszcze tylko znam na finansach. 
Powiedział blondyn. Miał tylko nadzieję że nie będzie musiał ukrywać tego przemarzniętego i wygłoszonego mężczyznę. Który siedział na tylnym siedzeniu.
- Szukam mojej rodziny. Jako małe dziecko zostałem porzucony do oka życia. Matka zostawiła mi tylko ten medalion. Wiem że jest kluczem do rozwiązania zagadki. Kim jestem. Tym bardziej że od kilku lat dzieje się zemną coś dziwnego. Coś nie wytłumaczalnego i wiem że ty możesz mi pomóc. Wszystkie moje tropy prowadził do ciebie oraz do jakiejś grupy lecz do tej pory jej nie odnalazłem a  jak pewnie słyszałaś już w telewizji mam mało czasu. 
Młodzieniec ściągnął medalion i wręczył Miłoszowi. Zielonooki przyjrzał się naszyjnikowi. 
- Wiem kto może ci pomóc.
(Akiro?)