19 sierpnia 2020

Od Gabriela do Akiro i Somniatisa - "Spotkanie trzech idiotów"

  Gdy dotarli do Damanhur była już ciemna noc, lecz na szczęście miał tam przyjaciela Omara Imon.
  Chłopak ma 29 lat. Urodził się w Damanhur i nadal tam mieszka. Wygląd podobno wiele mówi o człowieku, więc o nim wygląd mógłby powiedzieć tylko tyle, że jest nigdy nie robiącym nic paniczem, który wysługuje się ludźmi i w tym problem, by się ktoś nie pomylił. Omar ma błękitne tęczówki. Czarne jak smoła włosy które są krótko ścięte. Ma czarny zarost, który pielęgnuje bardziej, niż włosy, by wyglądał na 3-4 tygodniową brodę. Jest bardzo wysportowany. Dzięki czemu po zabraniu mu wszystkich ciuchów wygląda jak młody Bóg. Wręcz jak Herkules po wykonaniu dwunastu prac. No oczywiście bardziej zadbany.
  Gabriel wyciągnął z torby telefon i szybko wybrał z niego numer. Po dwóch sygnałach odezwał się głos pełen zdenerwowania, lecz także szczęścia, że dawny przyjaciel nagle zadzwonił.
- Co jest kurwa!?
- Spokojnie przecież cię nie zjem przez telefon – odpowiedział tłumiąc śmiech.
- Może ty nie, ale ja już tak. Co się stało, że tak nagle dzwonisz?
- Hahaha, bardzo śmiesznie. Cały czas przecież pisze, dzwonię, jak do najlepszej kochanki. – Gabriel wybuchnął śmiechem. Powstrzymując się dodał – No ale jak już tak pytasz to możesz po mnie przyjść, bo strasznie piździ na tym wygwizdowie. – Wyszczerzył ząbki, jakby ktoś na chamca kazał mu się uśmiechać do rodzinnego zdjęcia. Imon przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, ponieważ nie spodziewał się Gabriela w jego rodzinnym mieście. Myślał, że szybciej krowy zaczną latać, niż Gabriel Noc zawita z powrotem w Damanhur, tym bardziej po tym, co się tu stało kilka lat temu. Na teście po chwili się otrząsnoł i odpowiedział.
- Gdzie ty jesteś!? Już po ciebie jadę!? – szybko wyskoczył z fotela, w którym siedział i nie czekając na opowieść ruszył do auta krzycząc po drodze – To nie żart zaraz Gabriela tu przywiozę! - Tak naprawdę nie potrzebował nawet jego odpowiedzi gdzie jest i czy nie robi sobie z niego żartów, ponieważ dobrze znał Gabriela i wiedział gdzie jest, i że nie robi sobie żartów z tego, że przyjechał. W słuchawce telefonu, który został obok fotela dało się usłyszeć ciche "halo, halo?". To Gabriel wołał jeszcze przyjaciela z nadzieją, że zabrał telefon. Nie słysząc odzewu rozłączył się. Chowając telefon do kieszeni skierował wzrok na kota i cichutko wyszeptał.
- Nie ważne czy uda się nam znaleźć ludzi, którzy mnie porzucili... My już mamy kochającą rodzinę... – po tym już głośniejszym i stanowczym głosem dodał, dając palec na usta. - Tylko ciiii... Leon nic im nie mów, bo poczują się zbyt docenieni. – Rudzielec puścił tylko oczko, mówiące "ok, nie puszcze pary z ust". Gabriel wygodnie usadowił się na ławce przystanku autobusowego, a Leoś na jego kolanach. Po paru ładnych i zimnych minutach na przystanek podjechał szary jeep. Chłopak szybko stanął na zastałe już nogi A kot runął na ziemię jak zamarznięty. Noc tylko lekko nogą sprawdził, czy się rusza. Ok rusza się. I ruszył do samochodu mówiąc z pretensjami.
- Dłużej się nie dało!?
  Sprawdził jeszcze, czy nic nie zostawił na przystanku i upewnił się, że jego mała leniwa zmora wpakował swój tłusty tyłek do samochodu, lecz kot był szybszy od niego, ponieważ nie miał zamiaru zmarznąć na kość w takim miejscu jak pustynia. Gabriel po sprawdzeniu także wpakował się do jeepa. Omar tylko powstrzymywał się od śmiechu. Gdy jego przyjaciel oraz tłusty kot byli usadowieni wygodnie w fotelach uściskał Gabriela krzycząc z niedowierzaniem:
- To naprawdę ty! – Gabriel odwzajemnił uścisk cicho mrucząc pod nosem:
- Tak, naprawdę to ja. - Gdy wreszcie przestali się witać zmarznięty do szpiku kości chłopak zaczął swój monolog. Tak zwany przez niego "giń ze wstydu poczwaro". - Jak mogłeś nas porzucić na tak długo na tym wygwizdowie!? Ja wiem, że to pustynia do cholery, lecz w nocy tu spada temperatura nawet do minus 2000 stopni Celsjusza. Ty wiesz co my tu musieliśmy robić, żeby przetrwać? – Omar zdał sobie sprawę, że to będzie trwało całą drogę do domu i jeszcze dłużej, więc postanowił po prostu pojechać z nim do domu. - To nie ciepłe kraje, że do jaskini sobie pójdę i miśka przytule czy panterę jakąś. Ja tu na pastwę losu z kotem zostałem ani go zjeść, ani ogrzać się nim. Co może miałem szalik z niego sobie zrobić co? Nawet futra by nie starczyło!
  Nie zanudzając nikogo przejdziemy do sceny gdzie są już w garażu Omara. Oczywiście garaż, jak na panicz przystało był napełniony różnymi samochodami i motorami. Oczywiście nie wszystkie jego, ponieważ dzieli garaż z całą rodziną. Po zaparkowania Gabriel stwierdził, że teraz kolej na Omara by palił się ze wstydu, więc dumny usiadł w milczeniu i czekał. Niebieskooki wziął głęboki oddech, by wymówić swój monolog.
- Po pierwsze na podwórku jest dopiero 17 stopni. Po drugie na pustyni dochodzi do minusowych temperatur, ale nie takich co ty niby mówisz, ponieważ to jest niemożliwe, aby była sama siebie tak niska temperatura. Po trzecie, jak byś nie był takim zmarzluchem, to byś nie narzekał. Po czwarte szybciej kot by z ciebie futerko sobie zrobił, niż ty z nich pacyfisto tylko do zwierząt. Po piąte, przyjechałem jak najszybciej, a po szóste i ostatnie wypierdalaj z wozu i idź matce się pokaż, bo stęskniła się za swoim przyszłym zieńciem. Ach teraz ostatnie, nie ze mną te numery, bo sami wymyśliliśmy tą metodę.
  Gabrielowi zżedła mina, że nie dał rady na niego wpłynąć. Z podkulonym ogonem stwierdził, że zrobi ten wypad z samochodu i pójdzie się przywitać z kobietą, kótra chce, by poślubił jej córkę.
- Co, Oksana nadal wolna. - Zapytał się, podążając w stronę schodów, jakby nigdy stąd nie wyjeżdżał.
- Tak, nadal czeka na księcia z bajki. – powiedział troszkę naśmiewając się. Schody doprowadziły ich do salonu. Salon był ogromny w kolorze bieli, po prawej stronie prawie całą ścianą była oszklona. Był tam drzwi, prowadzące do ogrodu, na środku ściany był marmurowy kominek, który przedzielał szklane wyjścia na ogród na dwie części. Naprzeciwko kominka stał fotel w szarym odcieniu, na którym siedział Omar, gdy zadzwonił Gabriel, popijając szklaneczkę wódki. Obok fotela stał niewielki, drewniany stolik. Między fotelem a kominkiem był brązowy dywan z długiego włosia. Naprzeciwko drzwi wejściowych do garażu stał dębowy stół na tyle wielki, by pomieścić dwie duże rodziny. Po lewej stronie ściany było przejście do przedpokoju. Znajdowało się bliżej stołu, a bliżej mężczyzy znajdowała się otwarta kuchnia, którą przedzielała z pokojem tylko wyspa, na której można było zjeść wspólne śniadanie. W kuchni były dwie osoby. Fatima, matka Omara, stała obok blatu roboczego i dekorowała jakieś dania. Kobieta maiała już siwe włosy, lecz swoją urodą przyćmiłaby najpiękniejszą dwudziestoparoletnią dziewczynę. Kobieta była szczupła. Jej talia przypomina klepsydrę. Miała czym oddychać oraz na czym siedzieć. Obok zlewu stała młodsza siostrą Omara. Oksana w kilku słowach, jakby ktoś chciał ją opisać, to piękna księżniczce. W przeciwieństwie do swojego rodzeństwa miała śnieżnobiałą karnację. Ojciec wołał na nią śnieżka, ponieważ tak jak ona posiada kruczo-czarne włosy brązowe, wręcz czarne, jak węgielki oczy. Tak jak ta bajkowa postać miała też bardzo dobre serce.
  Nie zauważyły nawet jak weszli już do domu. Omar stanął obok wyspy i obserwował co Gabriel robi. Chłopak po cichu zakradł się do mamy Omara i złapał ją za ramiona. Nie było to wcale trudne, ponieważ Fatima była o wiele niższa od Gabriela. Kobieta skończyła do góry ze strachu i powoli się obróciła, by zobaczyć chłopaka. W lewej dłoni trzymała małą ścierkę, więc użyła jej jako broni mówiąc:
- Ty draniu, kiedyś zawału przez ciebie dostanę!
- Ja też się cieszę, że cię widzę. - powiedział spokojnie ciesząc się, że nareszcie po tylu latach znów tu jest. Oksana, gdy usłyszała głos Gabriela szybko porzuciła wszystko, co robiła i rzuciła się na niego. Obwiązała swe chudziutkie nóżki wokół pasa, a ręce wokół szyi. Gabriel złapał ją za jej jędrne pośladki, by mu nie spadła. Fatima widząc to powiedziała:
- Dobra księżniczko, złaś się z niego, bo pewnie głodny jest.
  Gabriel złapał małą za biodra i posadził na blacie.
- Ja akurat to nie za bardzo, ale ten szkodnik - pokazał na kota, który korzystając z okazji zaczął się wkupować w łaski Oksany. – to na pewno jest głodny.
- Tak, jesteś ? – zapytała się Oksana głaszcząc Leona po brzuszku.
- Miał.
- Co!? Ten niedobry Pan Cię głodzi? I nie poświęca Ci czasu? – podniosła wzrok na Gabriela, jak tak możesz? – zaskoczyła z blatu, trzymając kota w ramionach i podeszła do pułki z kocim żarciem - Nie martw się, mamusia nakarmi. – popatrzyła się na Omara - co tak stoisz? Podaj mi tę puszkę - pokazała na najwyższej położoną puszkę. Omar podszedł do niej i podał jej.
- Choć Gabryś. – powiedziała Fatima łapiąc chłopaka za ramiona i prowadzić do pierwszego lepszego stołka. - Oni zajmij się kotem, a ty zjedz trochę zupy na rozgrzanie. – podała mu miskę z zupą. To była tak zwana "zupe chłopaka". Dużo warzyw i mięsa udekorowana jadalnymi kwiatkami.
- Wygląda i pachnie przepięknie. Zjem wszystko.
- Jedz kochanie, a jak zjesz, to wiesz gdzie twój pokój. Idź do niego, odświeża się i odpocznij. – powiedziała starsza kobieta. Gdy Gabriel jadł, Omar usiadł naprzeciwko niego.
- Więc co Cię tu sprowadza? Bo na pewno nie przyjechałaś w odwiedziny. – zapytał, gdy zostali sami w kuchni.
- Wiesz, że od zawsze szukam swojej matki, by dowiedzieć się kim jestem co nie?
- No i?
- Pewna osoba mi powiedziała, że na pustyni uzyskał odpowiedź, więc jestem.
- Tato razem z braćmi prowadzą wykopaliska na pustyni. Jeśli chcesz to jutro tam pojedziemy.
- Z miłą chęcią.
- Ok, to z samego rana masz pobudkę A teraz chodźmy spać. – Chłopcy dołożyli miski do zlewu i poszli do swoich pokoi.
  Pokój Gabriela nie był zbyt duży, lecz bardzo przytulny na środku po lewej stronie było wielkie łoże z baldachimem przebrane całe w purpurę. Naprzeciwko wejścia było okno z purpurowymi zasłonami po prawej stała biała szafka, a obok niej komoda w tym samym kolorze. Sprawiało to wszystko, że na tle czarnych jak smoła ścian rzucały się w oczy od razu po wejściu. Sufit też był czarny, lecz można było na nim zobaczyć cały gwiazdozbiór. Gabriel szybko po wejściu do pokoju skierował się do drzwi po prawej stronie obok mebli, które prowadziły do łazienki. Łazienka była zrobiona w stylu czarno-białym, wszystko współgrało, że sobą. Na środku łazienki była wbudowana w ziemię wanna, która spokojnie mogłaby robić za basen. Naprzeciwko był także prysznic, po lewej stronie za to była muszla klozetowa oraz dwie połączone ze sobą umywalki, na ścianie wisiało duże lustro. Gabriel szybko się rozegrał i wskoczył pod prysznic. W tym samym czasie Leon przymilał się do swojej nowej Pani i szedł spać. Gdy chłopak się umył, wytarł się czarnym ręcznikiem i stwierdził, że prześpi się nago. Więc wlazł pod puchową kordę i marząc, że jutro spełnią się jego marzenia o poznaniu matki, zasnął. Nad ranem chłopak został wybudzony ze snu słodkim zapachem perfum. Gdy się obudził Oksana z wielkim skupieniem przeglądała ciuchy w szafie. Ubrana była w białe rurki lnianą koszulę oraz w białe adidasy, włosy miała upięte w kok. Gabriel, gdy ją zauważył szybko usiadł na łóżku, przykrywając swoje genitalia poduszką.
- O, wstałeś już – powiedziała wyciągając z szafy granatowe krótkie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach.
- Umiem sam się ubrać, a poza tym, dlaczego wpadłaś mi do pokoju, mogłem być nago! – Zapytał zbulwersowany.
- I tak jesteś nago.
- No właśnie! – wstał, nadal przykrywając genitalia poduszką – Chcesz zawrzeć umowę? – Zapytał uwodzicielskim głosem podchodzić do niej.
- Jaką? – Zapytała także uwodzicielsko obracając się do niego twarzą.
- Ty zapominasz o tym, co tu widziałaś, a ja ci wiszę przysługę. - praktycznie już szeptał.
- Hmmm... no nie wiem? Ty mi przysługę? Przecież nigdy tego nie robisz. - miwiąc to coraz bliżej się do niego przysuwała, już była tak blisko, że prawie ich usta się stykały ze sobą.
- Nie robię, lecz dla ciebie zrobię wyjątek. - W powietrzu dało się wyczuć chemie, a serca biły im bardzo szybko.
- Za całusa mogę się zastanowić na tym. – zamknęła oczy, a ich usta na chwilę się spotkały, lecz pocałunek nie trwał zbyt długo, ponieważ nagle dobiegł do ich uszu dźwięk otwierających się pomału drzwi. Zakochane gołąbki odskoczyły od siebie, jak poparzeni, a poduszka upadająca na ziemie odkryła wzwód Gabriela. Chłopak w ostatniej chwili krzyknął.
- Nie wchodzić ubieram się! Chwila! – Drzwi szybko się przymknęły, a Oksana czmychnęła do łazienki.
- Ok, czekam. Nie mam zamiaru oglądać twojej trzeciej nogi. – Zza drzwi rozległa się uchachany głos Omara. Gabriel pokrył się cały purpurą i modlił, aby jego przyjaciel nic nie widział. Szybko zaczął się ubierać.
- Mam złe wieści - powiedział Omar.
- T-tak ?- Zająknął się Gabriel zrobił głęboki wdech i wydech, i kontynuował wypowiedź. - Jaką masz tą złą wiadomość?
- No zgadnij – Zignorował fakt, że chłopak się zająknął, choć wiedział, że nigdy mu się to nie zdążą.
- Samochód się zepsuł? – Powiedział cokolwiek, aby tylko Omar nie zadał mu innego pytania.
- Nie! Oksana uparła się, by jechać z nami. – Odpowiedział wchodzić do pokoju. – Ile można się ubierać? – Gabriel właśnie w momencie, gdy przyjaciel na niego spojrzał zakładał koszulkę, którą wybrała mu Oksana. – Co ty masz na sobie ? Przecież to nie twój styl. – Zmierzył go i nie dowierzał, co widzi.
- Wiem. Założyłem na siebie cokolwiek, bo wlazłeś mi do pokoju.
- Taaa, jasne, przebieraj się. – Powiedział podejrzliwie. Gabriel bez gadania wyciągnął szafy swoje ulubione ubrania i się przebrał.
- Dobra, jedzmy. – powiedział Gabryś, biorąc torbę i machając na rudzielca, który wpakował się do pokoju. Mężczyźni wyszli z pokoju i skierowali się do garażu. Oksana korzystając z okazji, niepostrzeżenie wymknęła się z pokoju Gabriela i także szybko udała się do garażu. Na szczęście zdążyła, gdyż gdy wparowała do garażu chłopcy wchodzili do jeepa. Powiedziała stanowczo:
- Jadę z wami i koniec kropka.
- Wsiadaj szybko – Odpowiedział Gabriel. Oksana szybko wskoczyła do samochodu. Jechali w całkowitej ciszy. Po parudziesięciu kilometrach od miasta nagle samochodu stanął, a na pustyni pojawiła się burza piaskowa, w której dało zauważyć się dwie postacie idące w ich stronę.
(Akiro, Somniatis?)

1 komentarz:

  1. titanium athletics | TITONIA ART
    TITONIA ART. TITONIA titanium pen ART is a where can i buy titanium trim boutique sports facility, showcasing the strength and titanium nipple rings endurance of burnt titanium the game. TITONIA ART nier titanium alloy is a premium

    OdpowiedzUsuń