- Daj spokój, Dell! - powiedziałam szybko, wymykając się z pokoju numer 4. Lecz ona podążyła za mną, ciężko dysząc.
- Nie słyszałaś o tych ostatnich zamieszkach w lasku, tym obok wybiegu? - mówiła stojąc na drżących nogach i przyciszonym głosem.
- Pff, a Ty wierzysz w paplaninę jakiś kundlów! - powiedziałam przewracając oczami. Gdy chciałam ruszyć dalej wzdłuż korytarza, ona stanęła mi na drodze.
-Z racji tego, że jestem najstarsza z nas, zakazuję Ci wychodzić! - powiedziała stanowczym i głośnym tonem. Złożyłam lekko uszy, a jej głos sprawił, że z pokoju na końcu korytarza wyszła Chika. Zerknęła w prawo i w lewo, a gdy nas zobaczyła, zaczęła iść w naszą stronę.
-Hej kochane, co tu się dzieje? -powiedziała jakby nigdy nic. Gdy Dell odwróciła się by jej odpowiedzieć, ja rozpędziłam się po czy przeskoczyłam nad nią i zaczęłam biec po schodach w dół.
-Yuko! - Dell zaczęła za mną biec, a Chika stała ze złożonymi uszami i patrząc na całą sytuację.
***
-Yuko! Masz się zatrzymać... ju... już!! - krzyczała zdyszana Dell, myśląc, że ją usłyszę. Lecz ja byłam daleko od niej. Codzienne treningi dały mi bardzo dużo, ale nie wiedziałam, że aż tak.
- Nie dasz rady, siostrzyczko! - powiedziałam w połowie się śmiejąc. Ona upadła zdyszana, a ja tylko biegłam dalej w stronę parku.
***
- Nareszcie! - powiedziałam w myślach i kładąc się na długiej i zielonej trawie. Wpatrywałam się w niebo, w połowie zasłonięte koronami drzew. Kochałam tu przychodzić, bez względu na okoliczności.
Po mniej więcej godzinie leżenia w tym samym miejscu, postanowiłam w końcu wrócić do domu. "Będę miała ochrzan od Dell... Eee tam, co z tego". Przeskoczyłam mały pieniek i zobaczyłam małe zbiegowisko psów na środku parku. Szczekali i wyli swoimi głosikami, jakby udawali wilki. Podeszłam do nich ukradkiem, gdy nagle ujrzałam Dell, która leżała cała pogryziona i krwawiąca. Nigdy nie widziałam czegoś tak koszmarnego, jak siostra gryziona przez kundle! Musiałam coś zrobić!
"Leżałaś z godzinę tu i nic nie zauważyłaś?! Ehh dobra. Może opracować jakiś plan? No Yuko, do jasnej cholery! Skup się! Atakuj! Ona może zaraz się wykrwawić! Ale... jeśli skocze tak nagle, mnie też mogą pogryźć... Nahhh!". Uderzyłam się z liścia w łeb i skoczyłam do obrony mojej siostry.
- Zostawcie ją! - powiedziałam warcząc i stojąc nad nią. Ona tylko leżała, nawet nie otwierając oczu. Kundle stały cały czas w swoim "kręgu ", nie odchodząc nawet na krok.
- Kolejna przerośnięta suka? Hahah! A może wilczek, jak ten tu? - powiedział jakiś mały york i zaczął wyć ze swoją zgrają.
- Nie radziłabym ci odzywać się do wyższych, mały - powiedziałam stojąc nad nim - Może Ci się stać krzywda - uśmiechnęłam się i kopnęłam go z lewej nogi prosto w jakieś drzewo. Inne psy spojrzały tylko ze zdziwieniem, a następnie zaczęły warczeć i zbliżać się ku mnie!
"N-n-nie... Nie panikuj... Będzie dobrze... Hehe... Będzie Dobrz... e!" - moje myśli mówiły same za siebie. Zaczęłam szaleć. Nigdy nie walczyłam, jak już to tylko groziłam, ale nie walczyłam! Zaczęłam się kulić, a psy tylko się do mnie zbliżały, z pokazanymi kłami.
Moje źrenice zrobiły się nagle małe. Stanęłam dęba i po prostu zaczęłam... wyć.
***
"Ała...Gdzie ja jestem?".
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, który na dodatek się poruszał. Słyszałam coś o tym na mieście, to chyba nazywało się "Ciężarówka". Dziwna nazwa, ale w końcu wymyślili ją ludzie.
Na karku widniała mi jakaś mała strzałka wbita w skórę. Dziwnie nie bolała, lecz miała jakiś dziwny obrazek. I na dodatek coś na niej pisało, lecz czytać niestety nie potrafiłam, jak każda z nas. No... właśnie... każda... z nas... Co się stało z Dell?!
Zaczęłam biegać w koło pomieszczenia, obijając się o ściany, raczej się na nie rzucając.
Lecz usłyszałam tylko głos... człowieka.
***
Po długim czasie biegania w kółko, nagle ciężarówka się zatrzymała. Stanęłam w miejscu i spoglądałam na wyjście które było zamknięte. Znowu usłyszałam ludzi, tym razem kłócących się ze sobą. Nadsłuchiwałam co mówili, lecz musieli chyba mówić w innym języku, bo nie zrozumiałam ani słowa. Nagle wyjście otworzyło się. Tak nagle.
Biegłam ile mogłam, biegłam jak nigdy wcześniej. Chociaż, że czułam brak powietrza, to i tak biegłam. Nie mogłam zrozumieć, gdzie jestem, co ja tu robię i jak wrócić. Byłam w wielkiej pustce. Drzewa, trawa, jeziora, polany, łąki... Las?
Już wszystko zrozumiałam. Jestem wilkiem, dlatego mnie tu wywieziono. O tym mówiła Dell, miała rację... Miała rację. A ja głupia jej nie posłuchałam, bo chciałam tylko... pobiegać.
Zatrzymałam się przy jakimś strumyku. Spojrzałam na siebie. Byłam cała potargana brudna, jakby tego było mało, to na dodatek w błocie!
Strumyk okazał się głębszy, prawie jak jezioro, lecz mniejsze. "Nie ma to jak mała kąpiel", pomyślałam jakby nigdy nic i weszłam do "jeziorka ". Obmyłam się cała, próbując do końca zmyć brud z mojej sierści.
Po kilku minutach wyszłam, otrzepując się. Jak zawsze moja sierść układała się idealnie.
Taka... miękka... delikatna...
(Dokończy ktoś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz