24 listopada 2016

Od Tiffany cd. Argony


  Tiffany również przemieniła się w wilka i pognała za pędzącą Argoną.
- No co czekacie?! Nie pozwólcie im uciec! - krzyczał szef za ich plecami. Ktoś wystrzelił z pistoletu, zaraz potem rozległa się krótka seria z karabinu. Młoda wadera poczuła ból na łopatce, jednak nie zwolniła. 

  Biegła za bezbłędnie wymijającą przeciwników Alphą, położywszy po sobie uszy i w duchu pragnąc jedynie być gdzie indziej. Czyjeś nogi co chwila zagradzały jej drogę, strzały mieszały się ze sobą, tworząc jednostajny tumult. Nie widziała nic, dalej niż na krok od swojego pyska. Była jak w transie. Jak... w innym świecie.
  Nagle przed nią rozległ się szczęk i trzask zgniatanego metalu. To olbrzymie macki mroku zgniotły bramę pancerną, zagradzającą wilkom drogę odwrotu. Tiffany tak na prawdę nigdy jeszcze nie widziała Alphy w akcji i po prawdzie nie sądziła, że może posiadać taką siłę. Raczej uważała... że Argona jest intrygantką i tą, która wydaje rozkazy, nie zaś wojowniczką.
  Obie wydostały się z hali i pędem skierowały do wyjścia, jednak drogę zagrodziło im pięciu uzbrojonych gangsterów. Czarna wilczyca chciała zawrócić, jednak z tyłu nadbiegło kolejnych pięciu i odcięło towarzyszkom odwrót. Nagle z ziemi wystrzeliły smugi mroku. Tytania szybko pojęła, co jej przywódczyni zamierza zrobić i dołączyła swoich sił. W ostatniej chwili, nim obie wystrzeliły do góry, Argona zasłoniła wilczycę własnym ciałem...
  I już po chwili obie wadery wypadły na dach budynku, należącego do Gangu Menthis. Argona była nieprzytomna. Tiffany leżała obok niej, ciężko dysząc. Wszędzie wokół była krew, jednak trudno było stwierdzić, czy należała do Alphy, do Tytanii czy do żołnierzy. Jasna wilczyca podniosła się chwiejnie, zamieniając w człowieka, i podeszła do towarzyszki. W oczach stanęły jej łzy, gdy ujrzała nietypowy kształt kręgosłupa oraz głębokie obtarcia na ciele wadery. Uklękła przy towarzyszce.
- Argono, musimy uciekać... - powiedziała, choć była niemal pewna, że ta nie jest już w stanie jej usłyszeć.
  Ciało Alphy zaczęło powoli się poruszać, a kręgosłup wracał na swoje miejsce.
- Argo...?
(Argono?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz