20 listopada 2016

Od Tyksony c.d Panicz

Kobieta odwróciła się w stronę chłopca, o nietypowym wyglądzie, nawet jak na człowieka. Grzywka przesłaniała jedno z jego oczu. Nieznajomy spoglądał na Tyksonę, jakby była jedynie nic nieznaczącym śmieciem na tej ziemi.
- A jeżeli odmówię? - zapytała dziewczyna i zrobiła kilka kroków omijając chłopca.
- Nie odmówisz. - powiedział chłopak rozkazującym tonem i znowu zablokował drogę dziewczynie, która spojrzała na niego mocno poirytowanym wzrokiem. - Masz pójść ze mną!
Kobieta tylko się zaśmiała i wzruszyła ramionami. Widocznie był to jakiś niedopieszczony, ludzki kurdupel. Chłopak podszedł do kobiety i chwyciła ją za rękę, ale Tyksona szybko mu się wyrwała i pobiegła w swoją stronę. Nieznajomy zaczął ją śledzić, a kiedy tylko Tyks zwolniła, ten od razu przyśpieszył. Wyglądał teraz na bardzo poirytowanego. Kobieta chciała dać mu nauczkę.
- MASZ IŚĆ ZE MNĄ! - warknął już mocno zezłoszczony chłopiec.
Tyksona nie wytrzymała. Chwyciła małego sukinsyna i zawlokła go do pobliskiego zaułku Odnalazła pobliski kontener na śmieci. Już chciała wrzucić do niego małolata, kiedy ten wyciągnął tasak i uderzył tępym końcem kobietę w brzuch. Nie było to zbyt mocne uderzenie. Jednak Tyks poczuła, że ktoś chwyta ją za tyłek i odtrąca na bok. Wyrwała z uścisku małego kurdupla i zatoczyła się do tyłu. Ktoś znowu ją uderzył. Kobiecie zakręciło się w głowie. Podszedł do niej chłopczyk, trzymając w ręku ogromny tasak.
- Było ze mną iść. - powiedział spokojnie i uderzył po raz kolejny Tyksonę, która straciła przytomność.
<Skurwielu PANICZU?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz