10 kwietnia 2017

Od Somniatisa i Argony cd. Est

- Coś się stało? - spytała Est, spoglądając na dopiero co przybyłych. 
  Argona skrzywiła się z niesmakiem, a Somniatis uśmiechnął gorzko, jakby chciał podnieść Est, a może nawet bardziej siebie na duchu. 
- Pewna smarkula twierdzi, że ma informacje, jednak odmawia ich ujawnienia bez kontaktu z tobą - oznajmiła Alpha ponuro. - Mam ochotę wyciągnąć je z tej małolaty siłą. Jest strasznie uparta.
- Więc czemu mnie do niej nie zabraliście? - Est wyglądała na zdziwioną. Tyle zamieszania o takie głupstwo?
- To podejrzane, że chce się widzieć z tobą - wyjaśnił pośpiesznie Somniatis, nim Argona zdążyła rzucić jakiś zdawkowy równoważnik zdania, zamykający dyskusję. - Obawialiśmy się, że chce cię w jakiś sposób... wykorzystać. Lub skrzywdzić. Jednak jeśli nie chcemy jej torturować - to mówiąc spojrzał wymownie na Alphę, która tylko wzruszyła ramionami - to powinniśmy spełnić jej warunki. Jeśli nie będzie mieć nic ciekawego do powiedzenia lub nas oszuka to wtedy zajmiemy się nią w inny sposób.
  Cały czas słowa czarnowłosego skierowane były do Est, jednak ich treść nie była potrzebna dziewczynie do życia. Miała raczej przekonać Argonę, żeby zgodziła się na proponowany układ. Najwyraźniej Alpha była wyjątkowo poirytowana zaistniałą sytuacji. Widać nie wszystko szło po jej myśli i dodatkowe utrudnienia nie pomagały jej odzyskać spokoju ducha.
- Też tak sądzę - przytaknęła Est, wpatrzona w Somniatisa. Nie wiadomo nawet, czy zauważyła aluzje, czynione przez mężczyznę, gdyż jej myśli zdawały się być tylko częściowo w temacie rozmowy.
  Przywódczyni westchnęła, ulegając ostatecznie propozycji członków. To w końcu nie był tak głupi pomysł. W normalny dzień zapewne przyjęłaby go nawet z entuzjazmem, jednak teraz chciała już tylko, żeby to wszystko się skończyło.
- Dobrze więc, Est, zaprowadzę cię do niej. Czeka w sąsiednim pokoju.
  Białowłosa wstała i ruszyła za Alphą. Somniatis również chciał to zrobić, jednak Argona posłała mu gniewne spojrzenie.
- Powinienem być z nią, gdy będą rozmawiać - zauważył, w odpowiedzi na milczący rozkaz.
- Sądzisz, że nie dam rady obronić jednego dziecka przed drugim? - parsknęła Argona.
- Nie, ale...
- Zostań tutaj. Twoja opiekuńczość może nam tylko zaszkodzić, skoro już się zdecydowaliśmy zaryzykować. - Po tych słowach wyprowadziła Est z pokoju i podprowadziła do kolejnego. Zatrzymały się przed nim na chwilę. - Nazywa się Halszbiet - wyjaśniła Argona. - To chyba najważniejsze, co udało mi się z niej wydobyć. Uważaj, zachowuje się dziecinnie, ale jest niesamowicie inteligentna.
(Est?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz