12 lipca 2018

Od Argony cd. Calii

    - Gdzie konkretnie - rzuciła zwięźle do słuchawki Argona. W autobusie nie było wiele osób i jej głos niósł się nieprzyjemnie przez cały pojazd sprawiając, że dziewczyna czuła się, jakby wszyscy na nią patrzyli, a co więcej - ją podsłuchiwali.
- Druga, koło Evening cross. - I rozłączyła się, nim Alpha zdążyła zapytać o cokolwiek więcej.
  Z cichym sykiem autobus się zatrzymał, a czarnowłosa wyskoczyła z niego na chodnik. Potrzebowała chwili, by zorientować się, gdzie właściwie ją wyrzuciło. Skrzywiła się, gdy doszło do niej, jak daleko od wspomnianej przez Szafir lokacji się znajduje. Nie zastanawiając się dłużej weszła za róg jednej z bocznych ulic i przemieniła się w wilka. Odkąd pojawili się ludzie już chyba zdążyła z tysiąc razy podziękować wszystkim bogom za to, że nie obdarzyli jej rogami, skrzydłami czy dodatkowymi ogonami, które sprawiały, że wiele wilków nigdy nie mogłoby uchodzić za zwyczajne psy. Biegnąć w ciszy i zapadającym półmroku dla przeciętnego przechodnia musiała wyglądać jak pies - włóczęga, do którego lepiej się nie zbliżać. Z wprawą wykorzystała ten atut, by przedostać się przez Arenę Pierwszą, klucząc rzadziej uczęszczanymi przez ludzi ulicami. Schody zaczęły się przy Drugiej, gdzie niestety bezpańskie psy były nieczęstym widokiem.
  Już pieszo przebyła resztę drogi, starając się jednocześnie wyglądać naturalnie i nie rzucać w oczy. Wreszcie dotarła do wyznaczonego przez Calię skrzyżowania i przystanęła w cieniu latarni. Nie musiała czekać długo. Z otaczającego ją światła wychynęła złotowłosa postać i pociągnęła ją poza obręb blasku.
- Byłaś niewidzialna jak skała, wiesz? - powiedziała zgryźliwie Szafir, obrzucając niechętnym spojrzeniem Argonę.
- Nie chciałam umknąć twojej uwadze - stwierdziła beznamiętnie Alpha, wzruszając ramionami. - Co masz?
- Kostiumolog-morderca. Jego kostium udusił aktorkę. - Streściła w kilku słowach ogół sytuacji Calia, jednocześnie wolnym, spacerowym krokiem prowadząc towarzyszkę w kierunku jednej ze stojących przy skrzyżowaniu willi.
- Brzmi znajomo. - Zamyśliła się na chwilę czarnowłosa. - Chociaż myślałam, że to były sprężynowe zatrzaski...
- Ona miała nalepkę pandy.
  Alpha zmarszczyła brwi.
- I mówisz, że kiedy to się wydarzyło? - Serce zabiło jej żywiej. Skąd nalepka pandy wzięła się w dłoni tamtej aktorki. Została zabita teraz? Mają właściwie do czynienia z zabójstwem człowieka? To wszystko, czy to dopiero początek?
- 23 czerwca. Jakoś miesiąc temu. Zresztą sama zaraz wszystko usłyszysz.
- Myślisz, że dziennikarz będzie wiedział coś więcej na temat tej sprawy?
- Warto go przesłuchać. - Calia wzruszyła ramionami. - Tylko tym razem trzymaj swój temperament w kieszeni, a pistolet w kaburze. Nie pójdę do więzienia tylko dlatego, że szanowna Alpha ma swoje humorki.
- Spójrz na to inaczej. Przy mnie wychodzisz na dobrego glinę - zauważyła dziewczyna, jednocześnie wiedząc, że w tej dzielnicy nie pozwoliłaby sobie na tak nieostrożne zachowanie, jak na Arenie Pierwszej. Tu było zbyt... zacisznie i bezpiecznie.
(Calia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz