4 lipca 2018

Od Camille cd. Lorema

    Ja... - zająknęłam się. Zastanawiałam się dlaczego niebieskowłosy mężczyzna skłamał. Myślałam czy ja też powinnam tak zrobić, ale w końcu postawiłam na szczerość - Jestem Camille Belcourt.
- Dlaczego go pani szuka? - zapytał od niechcenia. Wydawało mi się, że zupełnie nie obchodzi go to, o co pytał, jednak postanowiłam odpowiedzieć.
- Rozdzieliliśmy się... we Francji - rzuciłam głucho. - Nie wiem, gdzie jest. Nie chcę, żeby coś mu się stało. Musimy razem wrócić do... do domu. - przymknęłam oczy, a następnie spojrzałam przez okno, starając się odpędzić łzy. Dlaczego ten nieznajomy poszukiwany był mi tak bliski?! Dlaczego szukałam go, płakałam przez niego, nie wiedząc kim jest? Poczułam dziwne ukłucie w sercu.
- Proszę. - jasna dłoń podała mi chusteczkę.
- Dziękuję - mruknęłam cicho i wytarłam podanym przedmiotem oczy.
- Pomogę pani - zaoferował po chwili mężczyzna - Nie wiem na ile okażę się użyteczny, jednak... postaram się.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - uśmiechnęłam się z zaszklonymi oczami. Musiało to wyglądać dość komicznie, ale mój tymczasowy towarzysz odwzajemnił uśmiech. Przez resztę drogi niemal się do siebie nie odzywaliśmy, a nawet jeśli, to były to niezobowiązujące pogadanki o pogodzie, podróżach. Właściwie dowiedziałam się tylko tego, że mężczyzna pochodzi z Rzymu. Z nim moje szanse bardzo się zwiększały. Czułam jak wypełnia mnie szczęście. W końcu pociąg zatrzymał się. Złapaliśmy nasze bagaże i wysiedliśmy z pociągu. Chrząknęłam cicho, po czym spytałam:
- Zna pan jakieś dobre miejsce na nocleg w okolicy?
- Tak... Tak, znam - poprowadził mnie ciągiem uliczek. Zaczynało zmierzchać, ale nie oznaczało to, że ulice były puste, wręcz przeciwnie. W końcu zatrzymaliśmy się przed sporym budynkiem. Lepiej wyglądał od wewnątrz niż z zewnątrz. Było to całkiem miłe zaskoczenie. Podeszłam do recepcji i zwróciłam się do dziewczyny stojącej za kontuarem:
- Czy mogłabym wynająć dwa pokoje jednoosobowe na powiedzmy... tydzień. - kobieta odwróciła się i zaczęła przeglądać ściankę z kluczami.
-...
(Loruś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz