6 lipca 2019

Od Jamesa cd. Lucii

 Mężczyzna zamrugał, minimalnie zaskoczony przebiegiem całej konwersacji, jednak nie zajmował zaprzątać sobie nią dłużej głowy. Po prostu skinął głową, po czym bez słowa minął ją i ruszył w swoją stronę. Mimo początkowej rezerwy wobec tego planu, postanowił zaryzykować i wstąpił do sklepu po polecany przez kobietę środek. Z teczką z pracy i Veestem w drugim wrócił do domu, gdzie w końcu mógł zdjąć z siebie zaplamione ubranie. Przebrał się w inny, równie elegancki i dobrany zestaw, i dopiero wtedy w spokoju zajął się brudnym garniturem. Wrzucił go do pralki, używając zakupionego wcześniej środka. Przeczesał dłonią włosy, po czym po raz kolejny opuścił swoje mieszkanie, wybierając się do kolejnej pracy. Tym razem wybrał się samochodem, gdyż droga do kliniki była nieco dłuższa. Kierowanie jedną ręką, nie było może najłatwiejsze, jednak z pewnością bezpieczniejsze dla rany. Nie chciał w końcu, by szwy puściły, a on musiałby zajmować się nimi po raz kolejny, czego wolałby uniknąć. Zjechał na podziemny parking i zgasił silnik. Przez chwilę siedział w ciemnym aucie, nie mogąc zebrać sił na podjęcie jakiegoś działania. Oparł czoło o kierownicę, zrezygnowany. Był to jeden z niewielu momentów, w których zaczął skupiać się na tym, co działo się w jego środku. A właściwie na tym, co powinno się tam dziać. Był to jeden z momentów, w którym wyjątkowo dotkliwie odczuwał pustkę, brak jakichkolwiek silniejszych emocji. Nawet ból - o czym wielokrotnie się już przekonał, nawet na własną rękę, nic nie zmieniał. Potrząsnął głową, wracając do obojętnego stanu i jak gdyby nigdy nic wysiadł z samochodu, zdrową ręką zbierając swoje rzeczy. Wjechał windą na parter kliniki i rozpoczął obchód, nie zaprzątając sobie dłużej głowy bezsensownymi rozmyślaniami.
(Luciaa? teraz garniak będzie taki nie za suchy XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz