6 lipca 2019

Od Camille cd. Lorema

  Moją twarz rozjaśnił lekki, może nieco matczyny uśmiech.
— Bardzo chętnie — odparłam, zerkając na niego. — Ale najpierw trzeba załatwić inną sprawę. Mogę? — spytałam, zbliżając dłoń do rany na jego szyi. Po chwili niepewności, przysunął się lekko w moją stronę. Wolną ręką nieco odsunęłam jego włosy, by mi nie przeszkadzały, drugą przyłożyłam do rany delikatnie. Cieszyło mnie, że o tej porze w kawiarence było tak mało ludzi. Dzięki temu mogłam spokojnie wykonać cały zabieg nie martwiąc się, że ktoś zwróci na mnie więcej uwagi niż powinien. Po chwili puściłam mężczyznę. Skóra w miejscu, gdzie ją dotykałam znowu była gładka, jakby całe zajście sprzed chwili w ogóle nie miało miejsca. Nie wiedziałam, dlaczego w ogóle przyznałam się przy nim do posiadania tej umiejętności, jednak moja wewnętrzna chęć zaufania mu a także pokazania, że może na mnie polegać była wyjątkowo silna.  Wyciągnęłam z torebki mokre chusteczki i wytarłam nimi lekko zabrudzoną krwią dłoń. Wyciągnęłam w jego kierunku opakowanie, by mógł uczynić to samo.
— No — rzuciłam, gdy czyścił palce — teraz możesz mnie zaprowadzić do swojej, jak to określiłeś, "willi". Co więcej, będzie mi bardzo miło — przeczesałam dłonią włosy, nie wiedząc jak powinnam zakończyć swoją wypowiedź. Lorem skinął głową i wstał, upychając chusteczkę do kieszeni. Opuściliśmy kawiarenkę i skierowaliśmy się w bliżej nieznanym mi kierunku. Otaczający nas tłum stawał się rzadszy, co wskazywało na przenoszenie się z serca tętniącego życiem miasta w nieco inne  jego rejony. Szłam ramię w ramię z Impsumem, może nieco za nim, jednak przez większość drogi panowała między nami cisza - jedna z tych mniej niezręcznych, to trzeba było przyznać. Jakiś czas później mężczyzna zatrzymał się nagle. Zaskoczona tym, prawie na niego wpadłam, jednak udało mi się w porę tego uniknąć. Odsunęłam się kawałek, stając obok niego, mogąc w końcu w spokoju skupić się na tym, na co patrzył. Podniosłam wzrok, a widok, który jawił się przed moimi oczami, napawał mnie wyjątkowym wręcz niepokojem wymieszanym z fascynacją. Nierozumiejącym jeszcze zbyt wiele spojrzeniem zwróciłam swoją uwagę na Lorema, oczekując jakiegoś wyjaśnienia na to wszystko, co się wokół nas działo.
(Loruś?)

1 komentarz: