-Dobra. Pomogę Ci. –Powiedziałam i szybko pobiegłam w stronę
jakiejś wolnej jaskini.
-To wolna ja…- Zaczęłam, ale zauważyłam, że basiora przy mnie nie ma. Rozejrzałam się. Dopiero po kilku sekundach Vincent wyszedł z zza drzewa.
-To był falstart… -Wypowiedział zdyszany wilk.
-Gdybyś był w lepszej formie bez problemu dogoniłbyś mnie. –Uśmiechnęłam się jedną połową pyska. – Podoba się nora czy nie?
-To wolna ja…- Zaczęłam, ale zauważyłam, że basiora przy mnie nie ma. Rozejrzałam się. Dopiero po kilku sekundach Vincent wyszedł z zza drzewa.
-To był falstart… -Wypowiedział zdyszany wilk.
-Gdybyś był w lepszej formie bez problemu dogoniłbyś mnie. –Uśmiechnęłam się jedną połową pyska. – Podoba się nora czy nie?
Wilk bez przekonania
pokręcił głową.
-Ok. Trochę zmienimy te
szukanie. –Złapałam Vincenta za łapę i wypowiedziałam zaklęcie. Basior skurczył
się do wielkości myszy, a darł się przy tym jak stare prześcieradło. Wsadziłam
go sobie na głowę. – Ja będę zatrzymywać się przy wolnych grotach, A ty będziesz
mówił czy chcesz tu zamieszkać czy nie. Trzymaj się mocno!
Pobiegłam w stronę kolejnej potencjalnie wolnej lokalizacji dla wilka.
(Vincent?)
(Vincent?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz