14 stycznia 2018

Od Camille cd. Lorema

   Usiadłam w możliwie najwygodniejszej pozycji, starając się wyglądać na możliwie jak najmniej przejętą tym, że usłyszałam słowa, które w ogóle nie powinny paść i liczyłam na to, że Lorem wznowi swoją gadkę i może się czegoś dowiem. W głowie wciąż kołatało mi jedno pytanie "Skąd on wie?!" jednak wątpiłam, bym mogła otrzymać na nie odpowiedź w tamtej chwili. Spojrzałam na Ipsuma. Jego ubrania były w dość dobrym stanie, a żelazne kajdany na rękach i nogach wyglądały ciężko i profesjonalnie. Następnie zwróciłam uwagę na jego twarz. Posłał mi pokrzepiający uśmiech, po czym zaczął próby majstrowania przy kajdanach. Ja zrobiłam to samo i po chwili mój knebel nieco się obniżył. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo znów będę mogła korzystać ze swojej zdolności. Gdy Lorem na mnie spojrzał w jego oczach błysnęło coś na kształt przerażenia. Zdziwiło mnie to. 
- Nie rób tego, Cam! - krzyknął nagle. Spojrzałam na niego pytająco. - Yyyyy.... A co jeśli ktoś tu wejdzie i zauważy, że nie masz knebla? - spojrzałam na niego jak na kretyna. "Przecież mniej więcej o to chodzi" mówił mój wzrok. - Po chwili udało mi się prawie całkowicie zsunąć materiał. W tamtym momencie nasze spojrzenia skrzyżowały się i aż się wzdrygnęłam. W tamtej chwili w oczach Lorema było coś dzikiego, nieujętego. Wręcz przerażającego. Odsunęłam się pod ścianę, by być jak najdalej od niego.
- No cóż - zaczął - Myślałem, że załatwimy to później, ale jak widzę już wyrywasz się do wolności - wstał i podszedł krok w moją stronę. A potem kolejny. I jeszcze ciut. I wtedy to zauważyłam. Sznury od jego kajdan nie były przymocowane do niczego. Zupełnie niczego. Nagle coś lekko błysnęło i zrozumiałam, że nie mogły być również takie ciężkie jak prawdziwe. Bo właśnie dłoń w nie odziana unosiła się nade mną z nożem. Tak, sama nie mogłam w to uwierzyć. Czekałam na śmierć z rąk człowieka, którego już kilkakrotnie próbowałam uratować. Nie ma to jak zwroty akcji. Prawda?
(Lorem? Żyyyyyyyj ;P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz