Mężczyzna przystanął zdyszany na kei. Z trudem łapiąc oddech zwrócił się do Mewy, a jego dłonie zaczęły żywo gestykulować w rytm słów.
- Muszę złapać Argonę z Akiro, bo ona chce go sądzić, ale on jest moim przyjacielem i muszę być przy nim w tej sytuacji i dlatego chcę ich dogonić i muszę to zrobić teraz, a pewnie uciekli morzem, bo niebezpiecznie jest gdzie indziej, a tu nie ma za bardzo odpowiednich miejsc i... - Somniatisowi ledwie udawało się składać ze sobą słowa tak, by były zrozumiałe dla rozmówcy. Przerwał mu z uśmiechem czując, że i tak nie dowie się zbyt wiele od Zegarmistrza.
- Wskakuj.
Atisowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Przeskoczył prze burtę i znalazł się na niewielkim kutrze. Jego towarzysz też zaraz odmotał cumę i rzucił ją zaskoczonemu mężczyźnie, po czym poszedł włączyć silnik. Chwilę później płynęli powoli po wodach przybrzeżnych wyspy.
- A teraz weź głęboki oddech. Dokąd popłynęli? - zapytał Mewa, przechodząc od razu do konkretów. Somniatis zakłopotał się. Był pewien, że płyną, jednak nie był pewien którędy. Opcji było wiele, jednak w tej sytuacji najpewniej...
- Wydaje mi się, że ruszyli w dół rzeki Styks. Argona dużo ostatnio mówiła o równości. Sądzę, że będzie chciała zasięgnąć opinii członków Watahy co należy zrobić z Akiro. Być może... - czarnowłosy zawahała się - chce zorganizować sąd.
- To by nie było głupie - Mewa pokiwał głową. - Jeśli dobrze połączyłem wątki, chodzi o upadek Wieży, tak?
Somniatis pokiwał głową. Chłopak pokiwał głową i skręcił lekko ster, a Salamandra zaczęła powoli zmieniać kurs.
- Co robisz? - Czarnowłosy zaniepokoił się, jednak Mewa uspokoił go gestem.
- Jeśli o to chodzi, Argona będzie chciała postawić Akiro przed sądem Pectisu. W końcu są od tego specjalistami. No i Leniniewski był ich przywódcą. Jeśli dostaną winnego katastrofy nie powinni gniewać się dłużej na Watahę.
Słowa chłopaka wydały się Zegarmistrzowi wielce prawdopodobne, aż zaczął się zastanawiać, skąd ten niepozorny dzieciak tak dużo wie. Zawsze uważał, że Mewa jest tylko żeglarzem, którego nie interesują sprawy nie związane z przypływami i odpływami, z prądami oraz połowami. A zaskakująco dobrze orientował się w sytuacji.
- Może się czegoś napijesz - z niewielkiego barku, tuż pod kołem sterowym, Mewa wyciągnął butelkę rumu. Somniatis spojrzał na niego z zaskoczeniem i przyganą.
- Dni na morzu potrafią być bardzo długie, trzeba sobie jakoś umilać czas - chłopak uśmiechnął się promiennie.
[...]Alpha przycisnęła jego twarz mocniej do podłoża, jednak chłopak nie odpowiadał. Zmrużyła oczy i cofnęła się, zakładając dłonie na pierś. W ten sposób nic z niego nie wydusi, nie mogło być o tym mowy. Przyklękła przed próbującym zebrać się z ziemi Akiro i uniosła jego głowę na wysokość swojej głowy. Jej oczy rozjarzyły się na złoto, a twarz chłopaka zaczęła stopniowo zmieniać swój wyraz, coraz bardziej blednąc.
- Jeszcze raz zapytam - głos Argony był ledwie słyszalny, jednak w zalegającej ciszy był doskonale zrozumiały - Kto. Ci. To. Zlecił.
Lodowate spojrzenie kobiety wbiło się w chłopaka z jeszcze większą mocą, aż ten zaczął zwijać się z bólu, choć fizycznie nie było mu zadawane żadne cierpienie.
- Muszę złapać Argonę z Akiro, bo ona chce go sądzić, ale on jest moim przyjacielem i muszę być przy nim w tej sytuacji i dlatego chcę ich dogonić i muszę to zrobić teraz, a pewnie uciekli morzem, bo niebezpiecznie jest gdzie indziej, a tu nie ma za bardzo odpowiednich miejsc i... - Somniatisowi ledwie udawało się składać ze sobą słowa tak, by były zrozumiałe dla rozmówcy. Przerwał mu z uśmiechem czując, że i tak nie dowie się zbyt wiele od Zegarmistrza.
- Wskakuj.
Atisowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Przeskoczył prze burtę i znalazł się na niewielkim kutrze. Jego towarzysz też zaraz odmotał cumę i rzucił ją zaskoczonemu mężczyźnie, po czym poszedł włączyć silnik. Chwilę później płynęli powoli po wodach przybrzeżnych wyspy.
- A teraz weź głęboki oddech. Dokąd popłynęli? - zapytał Mewa, przechodząc od razu do konkretów. Somniatis zakłopotał się. Był pewien, że płyną, jednak nie był pewien którędy. Opcji było wiele, jednak w tej sytuacji najpewniej...
- Wydaje mi się, że ruszyli w dół rzeki Styks. Argona dużo ostatnio mówiła o równości. Sądzę, że będzie chciała zasięgnąć opinii członków Watahy co należy zrobić z Akiro. Być może... - czarnowłosy zawahała się - chce zorganizować sąd.
- To by nie było głupie - Mewa pokiwał głową. - Jeśli dobrze połączyłem wątki, chodzi o upadek Wieży, tak?
Somniatis pokiwał głową. Chłopak pokiwał głową i skręcił lekko ster, a Salamandra zaczęła powoli zmieniać kurs.
- Co robisz? - Czarnowłosy zaniepokoił się, jednak Mewa uspokoił go gestem.
- Jeśli o to chodzi, Argona będzie chciała postawić Akiro przed sądem Pectisu. W końcu są od tego specjalistami. No i Leniniewski był ich przywódcą. Jeśli dostaną winnego katastrofy nie powinni gniewać się dłużej na Watahę.
Słowa chłopaka wydały się Zegarmistrzowi wielce prawdopodobne, aż zaczął się zastanawiać, skąd ten niepozorny dzieciak tak dużo wie. Zawsze uważał, że Mewa jest tylko żeglarzem, którego nie interesują sprawy nie związane z przypływami i odpływami, z prądami oraz połowami. A zaskakująco dobrze orientował się w sytuacji.
- Może się czegoś napijesz - z niewielkiego barku, tuż pod kołem sterowym, Mewa wyciągnął butelkę rumu. Somniatis spojrzał na niego z zaskoczeniem i przyganą.
- Dni na morzu potrafią być bardzo długie, trzeba sobie jakoś umilać czas - chłopak uśmiechnął się promiennie.
[...]Alpha przycisnęła jego twarz mocniej do podłoża, jednak chłopak nie odpowiadał. Zmrużyła oczy i cofnęła się, zakładając dłonie na pierś. W ten sposób nic z niego nie wydusi, nie mogło być o tym mowy. Przyklękła przed próbującym zebrać się z ziemi Akiro i uniosła jego głowę na wysokość swojej głowy. Jej oczy rozjarzyły się na złoto, a twarz chłopaka zaczęła stopniowo zmieniać swój wyraz, coraz bardziej blednąc.
- Jeszcze raz zapytam - głos Argony był ledwie słyszalny, jednak w zalegającej ciszy był doskonale zrozumiały - Kto. Ci. To. Zlecił.
Lodowate spojrzenie kobiety wbiło się w chłopaka z jeszcze większą mocą, aż ten zaczął zwijać się z bólu, choć fizycznie nie było mu zadawane żadne cierpienie.
(Akiro? Jeszcze chwilę wytrzymaj! Somniatis leci z odsieczą~)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz