Dla większości ludzi każdy kanał wygląda dokładnie tak samo. Nawet cuchnie dokładnie tak samo. Nic bardziej mylnego. Subtelne różnice w nachyleniu, poziomi ścieków, ilości mchu czy pęknięć oraz zapach... Po tylu latach Lorem był w stanie rozróżnić całą gamę charakterystycznych smrodów. Były częścią magii tego miejsca.
Szli w milczeniu. Spokojna atmosfera podziemia powoli łagodziła ból, jaki sprawiła czarnowłosemu dziewczynka. Jej emocje nieco przygasły, pozostawiając po sobie cień, który drażnił zmysły Impsuma na samych ich krańcach. Jej uczucia były tak znajome i tak niepokojące. Mężczyzna zaczął się zastanawiać czy aby na pewno postąpił słusznie. Rzucił ukradkowe spojrzenie człapiącej za nim dziewczynie. Na jej twarzy wciąż było widać czerwony ślad po uderzeniu, oczy wydawały się mokre. Ponadto drżała z zimna. Jasnowłosy odwrócił wzrok i potarł lekko płaszcz, który miał na sobie. Może powinien był wcześniej o tym pomyśleć?
Zatrzymał się nieco gwałtownie tak, że Tiffany prawie na niego wpadła. Przez chwilę wyglądał, jakby czegoś nasłuchiwał lub wypatrywał, po czym zsunął powoli z ramion płaszcz i podał dziewczynce, nie patrząc nawet w jej stronę. Poczuł, jak ciężki materiał opiera się na jej dłoniach, więc puścił i ruszył w dalszą drogę, nie sprawdzając nawet, czy mała idzie za nim. Byli już blisko. Bardzo blisko. Ledwie kilkanaście metrów od załomu korytarza, w którym rura kierowała się na prawo oraz w dół, tworząc z tego miejsca niebezpieczny Trójkąt z Okiem, jak nazywali to niektórzy artyści.
Lorem schylił się i z załomu w dziurze wyciągnął niewielki dzwoneczek. Trzymał go ostrożnie za delikatne serce, gdy wstawał. Odwrócił się do dziewczynki. Właśnie zdążyła doczłapać do niego i zatrzymać się w bezpiecznej odległości. Jej ramiona okryte były płaszczem. Wyciągnął do niej dzwoneczek na otwartej dłoni.
- Smutek - powiedział. - Zagraj smutek.
Po tych słowach wpatrzył się wyczekująco w dziewczynkę. Sam nigdy nie radził sobie dobrze z tym wyzwaniem. Po pierwsze nie miał słuchu muzycznego, a po drugie nie do końca potrafił wyobrazić sobie, jak dzwoneczek ma oddawać smutek. Było to dla niego dość abstrakcyjne i bezsensu i zawsze gdy się nad tym zastanawiał przed wejściem do siedziby Tycjanu przywoływał z pamięci dźwięk, który dawno temu pokazał mu Patos, gdy pierwszy raz wchodził do tej kryjówki.
- Jak mam zagrać smutek na dzwoneczku? - Tiffany oglądała niewielki "instrument" ze wszystkich stron. Lorem wzruszył ramionami.
Szli w milczeniu. Spokojna atmosfera podziemia powoli łagodziła ból, jaki sprawiła czarnowłosemu dziewczynka. Jej emocje nieco przygasły, pozostawiając po sobie cień, który drażnił zmysły Impsuma na samych ich krańcach. Jej uczucia były tak znajome i tak niepokojące. Mężczyzna zaczął się zastanawiać czy aby na pewno postąpił słusznie. Rzucił ukradkowe spojrzenie człapiącej za nim dziewczynie. Na jej twarzy wciąż było widać czerwony ślad po uderzeniu, oczy wydawały się mokre. Ponadto drżała z zimna. Jasnowłosy odwrócił wzrok i potarł lekko płaszcz, który miał na sobie. Może powinien był wcześniej o tym pomyśleć?
Zatrzymał się nieco gwałtownie tak, że Tiffany prawie na niego wpadła. Przez chwilę wyglądał, jakby czegoś nasłuchiwał lub wypatrywał, po czym zsunął powoli z ramion płaszcz i podał dziewczynce, nie patrząc nawet w jej stronę. Poczuł, jak ciężki materiał opiera się na jej dłoniach, więc puścił i ruszył w dalszą drogę, nie sprawdzając nawet, czy mała idzie za nim. Byli już blisko. Bardzo blisko. Ledwie kilkanaście metrów od załomu korytarza, w którym rura kierowała się na prawo oraz w dół, tworząc z tego miejsca niebezpieczny Trójkąt z Okiem, jak nazywali to niektórzy artyści.
Lorem schylił się i z załomu w dziurze wyciągnął niewielki dzwoneczek. Trzymał go ostrożnie za delikatne serce, gdy wstawał. Odwrócił się do dziewczynki. Właśnie zdążyła doczłapać do niego i zatrzymać się w bezpiecznej odległości. Jej ramiona okryte były płaszczem. Wyciągnął do niej dzwoneczek na otwartej dłoni.
- Smutek - powiedział. - Zagraj smutek.
Po tych słowach wpatrzył się wyczekująco w dziewczynkę. Sam nigdy nie radził sobie dobrze z tym wyzwaniem. Po pierwsze nie miał słuchu muzycznego, a po drugie nie do końca potrafił wyobrazić sobie, jak dzwoneczek ma oddawać smutek. Było to dla niego dość abstrakcyjne i bezsensu i zawsze gdy się nad tym zastanawiał przed wejściem do siedziby Tycjanu przywoływał z pamięci dźwięk, który dawno temu pokazał mu Patos, gdy pierwszy raz wchodził do tej kryjówki.
- Jak mam zagrać smutek na dzwoneczku? - Tiffany oglądała niewielki "instrument" ze wszystkich stron. Lorem wzruszył ramionami.
(Tiffany? Wybacz proporcje opis-akcja, ale tak wyszło no xd Masz dzwoneczek, wykaż się zdolnościami artystycznymi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz