19 października 2019

Od Camille cd. Akiro do Argony

 Camille spojrzała na mężczyznę, który stał niedaleko nich, we wnętrzu obcego dla niej, dziwnego domu, znajdującego się w jeszcze bardziej obcym i jeszcze dziwniejszym świecie. Parsknęła ironicznie, słysząc mętne tłumaczenie Akiro i widząc jego księgi z klasyfikacją potworów.
— Im dłużej tu jestem, tym bardziej zdaje mi się, że twoja obecność tutaj jest jedynie zapalnikiem dla mojej irytacji — wyznała, jakby zastanawiając się, czy nie eliminować elementu, który powoduje taki stan rzeczy - samego Oriego, jednak chyba uznała, że póki co się powstrzyma, bo zamilkła.  Gdy opowiadał im o poziomach demonów nie mogła się wprost powstrzymać przed kolejnym złośliwym komentarzem:
— Jaki więc jest twój poziom w tej klasyfikacji? Gdy nam powiesz będzie nam z Argo prościej określić swój. Po prostu pomnożymy go przez dwa i sprawa załatwiona. Chyba że twój to zero — uśmiechnęła się słodko. — Proponuję, żeby zamiast opowiadać nam dlaczego to nie możesz nas wysłać z powrotem i co konkretnie w tym twoim magicznym borze oprócz mnie czyha na twoje życie, a zaczął mówić o rzeczach, które naprawdę mogą nam pomóc, to byłabym niezmiernie wręcz wdzięczna. — Akiro westchnął i spojrzał na nią z mieszaniną irytacji i bezsilności. Kobieta wykonała sarkastycznie zachęcający ruch dłonią, podczas gdy drugą teatralnie podparła brodę.
— Jest jedno miejsce, w które możemy się udać. To kawałek drogi stąd, jednak jestem pewien, nie, mam nadzieję, że z niego uda nam się wrócić z powrotem do naszego świata. — odparł w końcu.
— Wreszcie jakieś konkrety — burknęła ciemnowłosa, jednak jej dalsze docinki przerwane zostały przez głos Alfy, która do tego momentu nie uczestniczyła aktywnie w ich rozmowie:
— Zdajesz sobie sprawę z tego, co stanie się z tobą, jeśli twoja nadzieja się nie sprawdzi? Albo co gorsza — podeszła do niego o krok, a Camille z niemałą satysfakcją oglądała, jak kuli się i wierci pod jej przenikliwym spojrzeniem.
— Gdybym chciał was zdradzić, zrobiłbym to wcześniej — próbował się obronić chłopak, jednak po chwili zamilkł. Belcourt klasnęła w dłonie z wesołym uśmiechem.
— No, to chyba nie ma na co czekać, kochani moi!
(Argo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz