19 października 2019

Od Camille cd. Lorema

  Dłoń niemal bezwiednie zwinęła jej się w pięść, a paznokcie wbiły się w skórę, pozostawiając na wnętrzu dłoni cztery półokrągłe ślady. Wzrok Camille utkwił w przechodzącym mężczyźnie, który niewątpliwie zupełnie zignorował ich obecność oraz fakt, że rozmawiali. Zmarszczyła brwi, utkwiwszy w nim wzrok. Szedł dalej, jak gdyby nigdy nic. Jej szczęka zacisnęła się na moment, jednak po chwili spojrzała w oczy Lorema, a jej źrenice rozszerzyły się lekko z powodu niepokoju. 
— Myślisz, że nas nie zauważył? — spytał Lorem lekko niepewnie, widocznie tak jak on nie wiedział za bardzo, co się dzieje. Potrafiła wyczytać jednak z jego twarzy, że akurat w przeciwieństwie do niej, on sam wie, gdzie się znajdują. Jej samej jasne uliczki i budynki nie mówiły dokładnie nic. Westchnęła cicho, przeczesując włosy dłonią.
— Nawet nie tyle nie zauważył, co po prostu nie widział — odparła filozoficznie, a na jej ustach pojawił się dziwny uśmiech. — Musimy spróbować znaleźć kogoś, kto będzie wiedział, co tu się dzieje. Kto w ogóle będzie zdawał sobie sprawę z naszego istnienia.  — postanowiła, za co otrzyała jedynie oszczędne, wciąż ostrożne skinienie głową. — Jak sądzisz, ile czasu zostało nam do pożaru? — nie chciała znać odpowiedzi. Nie chciała czuć nad sobą oddechu kata z tykającym zegarem zamiast topora. Zwłaszcza, że mina Lorema, gdy usłyszał jej pytanie, nie mówiła najlepiej. A jego odpowiedź tylko utwierdziła ją w przekonaniu, że nie są aktualnie w cudownej sytuacji.
— Obawiam się, że niewiele. — Camille przymknęła na chwilę oczy, powstrzymując kolejne, ciężkie westchnięcie — Jeśli naprawdę mamy kogoś znaleźć, powinniśmy się udać w miejsce, gdzie o tej porze będzie dużo ludzi — zerknął na słońce, jakby sprawdzając która godzina. Kobieta przygryzła policzki od środka.
— Obawiam się, że w tej formie nieszczególnie ci pomogę — odezwała się w końcu, podejmując decyzję o wyjawieniu mu jednej ze swoich tajemnic. — Jeśli będziesz mnie potrzebować, to zrobię co w mojej mocy. — przymknęła oczy, po czym zamiast jej postaci pojawiła się smukła sylwetka kruka. W tej okolicy powinien przyciągnąć wzrok, jeśli ktokolwiek ich zauważy. Poza tym, wyglądał niemal niegroźnie, więc element zaskoczenia zawsze byłby po ich stronie. Czarne jak noc stworzenie usiadło na ramieniu mężczyzny, a jego łebek uspokajająco oparł się na chwilę o policzek Lorema, jakby przekazując wsparcie. Miała nadzieję, że znajdą jakieś wyjście z tej sytuacji.
(Loruś? Sry za zmianę osoby, ale wolę wszędzie w 3 pisać, bo już mi się chrzani co i gdzie XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz