28 października 2019

Od Lorema cd. Camille

Mężczyzna niepewnie pokiwał głową. Zbytnio był zszokowany tą niespodziewaną przemianą, by zrobić cokolwiek innego, niż ruszyć przed siebie. 
- W tamtą stronę jest Forum - powiedział cicho do Camille, maszerując powoli po bruku. - Zwykle jest tam kilku filozofów. 
  Kruk zakrakał cicho, co nie do końca powiedziało Loremowi myśli kobiety, jednak bijąca od niej aura była uspokajająca. Była jedynym ciepłym elementem w lodowatych odmętach przeszłości mężczyzny. Nieco podniesiony na duchu nieco przyspieszył, starając się nie rozglądać za bardzo, jednak jego oczy same wędrowały na boki. 
- Tu mieszka Sempronius z familią, jest urzędnikiem państwowym. Jego syn często u mnie bywał - rzucił niedbale do kruka i zamilkł ponownie. Jego oczy natrafiły na złotą głowę byka, wiszącą nad wejściem. - A tu Pellius. Filozof. Uczył mnie pisać i czytać. - Znów cisza. - Domitius. - To mówiąc wskazał na wyjątkowo smukły i wysoki budynek. - Oficerowie Cesarza, ojciec spędzał u nich dużo czasu. Był tam nawet tamtej nocy... 
  Lorem bezwiednie zaczął drapać się po szyi. Kruk zakrakał i kłapnął na jego palce dziobem. Jasnowłosy gwałtownie cofnął rękę i spuścił wzrok. Nie podniósł go, aż nie dotarli do wielkiego placu, na którego środku znajdował się posąg cesarza Nerona. Mężczyzna rozejrzał się, próbując zachować spokój. Na placu było sporo ludzi, przechadzających się tam i z powrotem, pędzących gdzieś, część z nich otaczała niewielkie podwyższanie, na którym nad tłumem górował mężczyzna w białej todze i wymownej łysinie mędrca.
  Mężczyzna przełknął ślinę. Teraz będzie musiał przepchnąć się przez tłum, zaczepić jakoś tamtego i namówić do współpracy. Zakładając, że tamten wogle będzie go widział. 
- Na pewno jest inny sposób - powiedział, patrząc na kruka na swoim ramieniu. Ten zakrakał, nastroszył się i kłapnął dziobem. Lorem westchnął i z miną straceńca ruszył w stronę mędrca.
  Przepchnięcie się przez tłum okazało się nie być problemem. Byli wyjątkowo spokojni, dominowało rozbawienie, co jasnowłosy przyjął z niejaką ulgą. Większym problemem okazał się sam cel. Mężczyzna stanął przed nim akurat w momencie, gdy ten mówił o teorii, według której wszystko zbudowane jest z "kawałeczków", które łączą się w większe układy, z których zaś dopiero powstaje materia. Był tak zaaferowany swoim wykładem, że chyba nie zauważał nikogo z zgromadzonych, a już tym bardziej Lorema.
- To Asinius - mruknął jasnowłosy do ptaka. - Często przemawiał na Forum. Ałć.
  Kruk uszczypnął go w ramię. Trzeba było spróbować. Lorem wiedział, że trzeba spróbować. Jego matka w końcu ich widziała, a zatem część ludzi musi ich widzieć. Tak.
  Jasnowłosy zrobił krok do przodu, następny. Wszedł na podest, stając przed uczonym, który gwałtownie przerwał mówienie. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Lorem wyjął z kieszeni długopis i wbił mu w ramię do połowy. Mędrzec znieruchomiał, jego oczy wywaliły się białkami do przodu, a jego ciało osunęło prosto w ramiona mężczyzny. 
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz