24 marca 2020

Od Akiro cd Argo, Camile do Somniatisa

Gdy kobiety wyszły z pomieszczenia, jasnowłosy chłopak wypuścił ciężko powietrze z płuc i położył głowę na stole. -Mogli, by się pospieszyć. -westchnął czekając na wyrok śmierci, po chwili się podniósł się i beznamiętnie wpatrywał się w drzwi. Po bliżej nie określonym czasie, klamka się ugięła pod ciężarem nałożonym przez osobę stojącą  po drugiej stronie drzwi. Po usłyszeniu wyroku chłopak niemiła jednak zbyt wielkiego zaskoczenia. Gdy do środka weszli strażnicy, Akiro wstał od stołu.
-Z przyjemnością wezmę odpowiedzialność za zniszczenie wieży. -powiedział patrząc na Alfę. -Jeśli jest taka możliwość chciałbym, porozmawiać z Somniatisem.
-Oczywiście. -odpowiedziała czarnowłosa, chłopak spokojnie odszedł razem z strażnikami, którzy zaprowadzili go do jego celi. Mężczyźni wepchnęli go pomieszczenia, które było oświetlane, przez niewielką zwisającą na kablu żarówkę. Owa lampka swoim światłem oświetlała dwa drewniane krzesła i niewielki stolik, te rzeczy były jedynymi przedmiotami jakie znajdowały się w pomieszczeniu. Akiro przeszedł na drugą część pokoju i usiadł na podłodze centralnie na przeciwko wejścia. Drzwi otworzyły się z lekkim zgrzytem, który rozniósł się po niewielkim pomieszczeniu, po którym rozniosły się szybkie kroki  wraz z zgrzytem zamka. Akiro objął swojego przyjaciela, który się do niego przytulił mimo drżącego ciała oboje, byli szczęśliwi z tego spotkania. Trwali w uścisku przez dłuższy czas, gdy się od siebie odsunęli, Akiro zauważył zmęczone oczy przyjaciela.
-Somi, ty w ogóle spałeś? -spytał zmartwiony o przyjaciela, który od razu przypomniał mu w jakiej się znajduje sytuacji.
-Jak możesz teraz myśleć o mnie? Przecież oddadzą cie Sjewowi!
-Tak wiem.
-Ja ci pomogę uciec. -zaproponował z wielkim entuzjazmem, a w jego oczach dało się widzieć nadzieje, że jego przyjaciel na tą prośbę. Jasnowłosy jednak się spokojnie uśmiechnął i położył swoje dłonie na jego ramionach,
-Nie mogę tego zrobić, chce odciążyć watahę z tego fałszywego oszczerstwa.
-Alee... -mężczyźnie zaczął łamać się głos, a z oczu zaczęły spływać łzy. to właśnie przez ten gest skazaniec również zmiękł i po jego policzkach również spłynęły słone krople, i przytulił do siebie przyjaciela.
-Ale wiesz mam do ciebie prośbę.-wysoki mężczyzna odsuną się lekko do tyłu.
-Co takiego? -zapytał wycierając spuchnięte i zmęczone oczy od łez i zmęczeniem spowodowanym nieprzespanymi nocami.
-Boni -zrobił przerwę, patrząc na zaskoczoną twarz przyjaciel. -Chłopak wie co ma zrobić, chciałbym, żebyś mu pomógł jeśli się uda jeszcze się zobaczymy, a jak nie to spełni się to o czym cię informowałem parę miesięcy temu. -powiedział uspakajającym tonem. Ich rozmowę przerwało zamieszanie. -Somi proszę jedz do sklepu i zajmij się Baksem. -mrugnął mu prawym okiem i wyszedł z  strażnikami, mając nadzieje, że jego przyjaciel wykona jego prośbę i znajdzie w kieszeni kartkę z informacją od niego.
     Po dwóch godzinach jazdy docierają na komisariat policji, a po kolejnych minutach wszystko działo się expresowym tempem, a wiadomość o zdrajcy Sjew`u, który poprowadził zamach na wieżę rozbiegło się po wszystkich sektorach Ainelysnart.
Akiro przesiedział za kratami jeszcze dwie doby, między czasie został przesłuchiwany  przez ludzi pracujących w wierz, a trzeciego dnia został postawiony przed sądem. Jasnowłosy przyznał się do całej akcji, którą zaplanował półtora roku temu. Wyparł się jakich kol-wiek powiązań z organizacją znaną jako Wataha, ani innymi znanymi organizacjami. Gdy sędzia wrócił do sali, wszyscy czekali na wyrok.
-Akiro Ori za zniszczenie wieży i tym samym do przyczynienia się do śmierci 2000 osób, oraz uszczerbku na zdrowiu 3050 osób i ucieczkę więźniów skazuje cię na śmierć poprzez rozstrzelanie. To by było tyle zamykam sprawę. -Wszyscy wstali, gdy sędzia zaczął się zbierać.
-Wysoki sądzie! -Wyrwał się jasnowłosy, denerwując tym samym zgromadzonych. Jednak sędzia się zatrzymał i spojrzał na chłopaka. -Czy skazany, może mieć prośbę?
-Zależy od rodzaju tej prośby?
-Jeśli to możliwe chciałbym zostać rozstrzelany na klifie Mero na arenie 5, by móc w ostatnich chwilach  spojrzeć na bezkres wód. -Sędzia szybko się zastanowił i odpowiedział.
-Nie widzę problemu. -po czym opuścił sale rozpraw. strażnik w wyprowadził Akiro z sali a następnie umieścili go w samochodzie i ruszyli na arenę piątą. Po dotarciu nad skraj klifu oczy chłopaka nie przestawały iskrzyć się szkarłatem. Akiro spojrzał na "kraniec" wód, które wyznaczał widoczny horyzont w oddali, do uszu blondyna dotarł dźwięk otwieranego pokrowca, więc się odwrócił i spojrzał na osobę, która miała wykonać wyrok. Po chwili blondyn wpatrywał się w wylot broni, po rozbrzmiał strzału, chwilę później ciało chłopaka pod wpływem uderzenia i przechyliło się do tyłu i zleciało wzdłuż klifu i wpadło w bezkresną toń, strażnicy oddali jeszcze parę strzałów w unoszące się ciało za nim zjawiły się rekiny i je pożarły. Straż zebrała swój sprzęt i zwinęła się do ciemno granatowej ciężarówki i ruszyli z piskiem opon do bazy złożyć raport.
Cztery dni wcześniej
Baks zabrał najpotrzebniejsze rzeczy do sklepu zegarmistrza, otworzył zamknięte drzwi kluczami, które dostał do swojego właściciela. Po wejściu do środka, zamknął za sobą drzwi na klucz i skierował się na zaplecze, tam wszedł do jednego z wielu zagrodzonych pokoi i usiadł  tam otwierając torbę i wyciągnął z niej laptopa i zaczął kontaktować się z wszystkimi dłużnikami blondyna i organizować wszystko co było potrzebne w najbliższym czasie. Następnego wieczora w całym budynku rozbrzmiał dźwięk dzwonka wiszącego nad głównym wejściem. Dzieciak szybko lecz ostrożnie zamknął laptop i schował go pod stertą różnych części do zegarków. Pies wyjął nóż z pochwy i skierował się na korytarz, a następnie na przód domu. Gdy wreszcie miał widok na mężczyzne, który stał za blatem, schował ostrze i zwrócił się do mężczyzny po imieniu, ten szybko odwrócił się w stronę nieznanego mu do tej pory dzieciaka.
-Tak, a ty kim jesteś i co tu robisz.
-Jestem Baks, miałem się z tobą tutaj spotkać. Dostałem się tutaj po przez klucze. -mówiąc to wyciągnął klucze z kieszeni i zakręcił nimi na wskazującym palcu. -Ale szkoda marnować czasu. Mamy niecałe trzy dni. -powiedział kierując się do wcześniejszego pomieszczenia i do swojej roboty. Smoi ruszył za chłopakiem zaskoczony jego postępowaniem.
-Ale co ty chcesz zrobić w trzy dni?
-Na terenie miasta Akiro ma swoich dłużników, którzy muszą spłacić swój dług, przed jego śmiercią inaczej będą mieć nie ciekawie. -Baks spojrzał na zaskoczonego wysokiego mężczyznę. -twoim zadaniem jest znalezienie ich i poinformowanie planie działania, nie musisz się martwić są to tylko i wyłącznie morsie wilki jeden z nich panuje nad stworzeniami morskimi, a inny pomaga w oddychaniu podwodnymi.Uznałem, że ich znasz więc sobie dasz rade ja w tym czasie zajmę się  pracą z zaplecza. -podczas całego tłumaczenia  podpinał się do sieci przez niewykrywalnego ducha
- A właśnie masz Tabletki dane ci przez Akiego?
-Powinny gdzieś tu być.
-Trzeba będzie je znaleźć, bo będą później nam potrzebne pod koniec akcji.
Teraźniejszy czas
Boni wraz z Somniatisem łowili ryby w miejscu oddalonym o dwa kilometry od miejsca w, którym odbywało się stracenie blondyna. Po kolejnych godzinach rozbrzmiał odgłos strzał, który dał znać chłopakom, że czas się zbierać. oboje zebrali sprzęt i rozmawiając ruszyli w stronę plaży,a następnie weszli do jaskini, ukrytej za dwoma głazami. To właśnie w tej jaskini na skalistym brzegu leżał Akiro łapiąc oddech w towarzystwie dwóch morskich wilków.
Somniatis 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz