24 marca 2020

Od Somniatisa cd. Akiro

- Oh, Akiro... - Gula w gardle Somniatisa nie pozwoliła mu powiedzieć więcej. A chciał mu powiedzieć tak wiele. Chciał na raz zapewnić, że zajmie się tymi dziećmi, że nie dopuści, by Akiro coś się stało, że to wszystko musi być jakieś nieporozumienie i na pewno się wyjaśni, że wszystko będzie dobrze, że jeśli będzie trzeba to mogą uciec razem, że umarłby za niego jakby to było możliwe, że nigdy w życiu nie chce więcej nikogo stracić, że Baks zawsze jest u niego mile widziany...! Ale zamiast tego milczał, nie mogąc wykrztusić słowa. A spokój, z jakim jego przyjaciel o tym mówił wcale mu nie pomagał. Wziął od chłopaka kubek z herbatą, by zająć czymś ręce. Upił malutki łyczek, zupełnie nie czując, że wrzątek parzy mu gardło. Potem kolejny. - Cokolwiek się stanie... będę tu dala ciebie - powiedział wreszcie, bardzo cicho, zacinając się i próbując przełknąć żal z kolejnymi wrzącymi porcjami napoju. Gwałtownie odstawił kubek na stół i chwycił przyjaciela za rękę. Przyciągnął go do siebie. Spojrzał prosto na niego, a jego oczy szkliły się lekko. - I zawsze... zawsze będę twoim... twoim przyjacielem. Zawsze. - Puścił go i spuścił wzrok. Po policzkach popłynęły mu łzy. - Pamiętaj o tym, dobrze?
  Nie chciał o tym myśleć. Nie chciał, ale nie potrafił nie myśleć. Myśl o utracie przyjaciela ściskała go boleśnie za serce. Zostać sam. Znowu zostać sam. Nie chciał, lękał się, a jednocześnie coś w środku, bardzo głęboko, spodziewało się, że to musi się tak skończyć. Jak wiele razy przechodził już przez utratę. Jak wiele razy jeszcze będzie miał przez nią przejść. Somniatis zapadł się w siebie, pogrążając w ponurych myślach niemal zapominając, że Akiro wciąż tu jest. Że chłopak wciąż żyje. 
(Akiro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz