9 września 2020

Od Kierownika cd. Miyashi

- Miya… masz bardzo ładne imię, Miyu – powiedział powoli Kierownik, klękając przy dziewczynce. Po tym, jak udało mu się zabrać ją sprzed nosa tamtego człowieka czuł olbrzymią ulgę. Ulgę, że zdołał ją uratować, że teraz może już odpowiednio się o nią zatroszczyć i nie dopuścić, by podobne sytuacje wydarzyły się w przyszłości. Mężczyzna wyciągnął do niej rękę powoli. Cofnęła się, jak przerażone zwierzątko, jednak nie zrażony tym mężczyzna czekał. – Chodź, pójdziemy w jakieś wygodniejsze miejsce. Lubisz może ptaszki?
  Mała nie odpowiedziała. Trzęsła się, a jej oczy lśniły od powstrzymywanych łez. Zmartwionemu kierownikowi przeleciał przez głowę, że musiała mieć naprawdę przerażające wczesne lata swojego życia. Będzie na pewno potrzebowała dużo czasu i dużo ciepła, nim się zaaklimatyzuje.
- Jeśli nie chcesz do mnie wyjść, ja przyjdę do ciebie – powiedział niespodziewanie, uśmiechając się. Dziewczynka skuliła się jeszcze mocniej, gdy wykonał ruch. Wysoki mężczyzna wsunął głowę, potem rękę, część barku i jedną nogę pod krzesło dziewczynki, składając się w dziwaczny i zabawny sposób i trochę ją przepychając. – Nie za wygodnie tutaj – skomentował, próbując odgarnąć kłaki z twarzy i poprawić okulary, by cokolwiek widzieć. – Chyba będę musiał sobie sprawić większe krzesło, jeśli będę chciał ci dotrzymać towarzystwa na dłuższą metę. A właśnie, skoro już gawędzimy. Pewnie chciałabyś wiedzieć, gdzie jesteś. Jesteś w Domu, miejscu, w którym dzieci takie jak ty: zagubione, samotne, inne, mogą znaleźć swój kąt. Albo krzesło w twoim przypadku. Tutaj nie musisz ukrywać uszków. Każdy z nas ma w sobie coś niezwykłego i nie kryjemy tego przed sobą. Tylko na zewnątrz, rozumiesz? – puścił do niej oko. – Póki jesteś w Domu jesteś bezpieczna. Tutaj nie przyjdą ci brzydcy panowie i cię nie zabiorą. Nie mamy nawet potworów pod łóżkami! No, chyba że akurat Ealimeriel się pod jednym schowa. Ale to niezbyt straszny potwór. Raczej dość miły.
- Emi? – Miyi drgnęły uszka, co jednocześnie zdziwiło i ucieszyło Kierownika.
- Tak, Emi. Znasz ją? – Spojrzenie dorosłego skierowało się na chwilę w stronę dziecka, jednak przypłacił to strzyknięciem w karku i bólem w tamtych okolicach, więc natychmiast poprawił ułożenie głowy na wygodniejsze.
  Dziewczynka pokiwała głową, a mężczyzna zaczął się zastanawiać, jak i kiedy satyrka miała szanse poznać kogoś spoza domu. W szczególności osobę, którą on szukał. Czemu nie wyczuł jej aury, gdy była w pobliżu? Czy może to Ealimeriel wymykała się po kryjomu z domu, spotykać się z tą małą? Nie, wiedziałby, jakby ktoś opuścił Dom. Zawsze wiedział.
- Świetnie, w takim razie wiem, gdzie powinienem cię umieścić. Dostaniesz łóżeko koło niej, co ty na to? Podoba ci się ten pomysł? – zagadywał dalej Kierownik. Miya nieśmiało kiwnęła główką. – To co, wyjdziemy stąd? Bo przyznam, że zaczyna mnie boleć kręgosłup.
(Miyashi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz