10 września 2014

Odchodzi...

Biegliśmy długo, nie odwracając się za siebie.
- Tędy! - krzyknąłem do wadery i odbiliśmy nieco w prawo
Po chwili ją ujrzałem. Wysoka niebieska budka telefoniczna stojąca w środku lasu.
- Szybko, do środka! - krzyknąłem wskakując przez małe drzwiczki
Wadera usłuchała i po chwili zatrzasnęła wejście. Stanęła jak wryta.
- Jest większa w środku - szepnęła zdziwiona
- Jasne! - uśmiechnąłem się - Poczekaj, aż zobaczysz więcej!
- Nie zobaczę więcej, wychodzę...
Nicole otworzyła drzwi i nie patrząc pod nogi wyskoczyła... prosto w strumienie wiru czasowego. Podbiegłem do miejsca, w którym przed chwilą stała i wychyliłem się za krawędź TARDIS. Nic. Nie ma jej... przepadła w odmętach czasu...

Od Luny

Nie miałam wielu przyjaciel i było mi ciężko znaleźć przyjaciela. Zawsze tak było i nie wiedzie zmian. Brakuje mi Nirso... Poszłam nad Jezioro Tysiąca Marzeń. Uwielbiałam tam chodzić. Piękne jezioro, góry... To był mój żywioł. W głębi serca miałam nadzieje. Nadzieje, że zobaczę tam dawnego przyjaciela i będzie tak jak kiedyś. Podczas drogi cała drżałam. Nie wiedziałam dlaczego. Może myślałam, że on tam na mnie czeka? Może było zimno? Nie miałam pojęcia. Gdy doszłam były tam dwa wilki z watahy. Nie byłam sama, a tak bardzo tego potrzebowałam... Napiłam się wody i ruszyłam dalej. Nie miałam celu. Po prostu chciałam być sama. Gdy siedziałam nad Jeziorem Narcyza usłyszałam cichy plusk wody. Zerwałam się. Nagle po drugiej stronie brzegu wśród krzaków zobaczyłam brązowy ogon.

Od Ako

  Szłam lasem, by zapomnieć o wszystkim. Podeszłam do rzeki i napiłam się z niej. Zobaczyłam stado jeleni i spróbowałam na nie zapolować jednak jakoś mi nie szło... Nagle jeden jeleń odłączył się od stada.
- Jesteś mój - warknęłam i wybiegłam najszybciej jak potrafiłam. Stado uciekło w głąb lasu nie oglądając się za moją ofiarą. Jeleń uciekał w stronę przepaści. Bałam się, że spadnie i będą nici z jedzenia. Na szczęście zatrzymał się przed samym klifem i czekał, rzuciłam się na niego i... Po prostu się odsunął, a ja zaczęłam staczać się z klifu uderzając o wszystkie ostre kamienie. Kiedy doleciałam na ziemię straciłam przytomność, ale wiedziałam, że coś mnie obserwowało...
(Dokończy ktoś? XD)

Od Maggie do Alisona Jon

- Czemu nie mała... - westchnęłam. - Poznałeś już tereny?
- Niezupe... - nie dokończył, ponieważ pociągnęłam go w stronę wyjścia.
- To zaraz poznasz - uśmiechnęłam się.
Truchtem ruszyliśmy w stronę Wodospadu.
(AJ?)

Od Shontaii do Ako

- Ja chyba też odpuszczę... - Powiedziałam, a Ako milczała przez dłuższą chwilę.
- Na pewno? - spytała
- Tak - mruknęłam
- Szkoda... Powiedziała i odeszła w głąb lasu

(Ako, Akiko?)

Od Alisona Jon do Maggie

W końcu z Mixi znaleźliśmy norę która i była wolna i mi pasowała.
- No to cóż, muszę cię opuścić, bo mam masę innych spraw i muszę powiadomić innych, że doszedłeś do watahy.
- Dobrze, ale..
Nie zdążyłem powiedzieć, gdyż wilczyca zniknęła już, więc zabrałem się do robienia legowiska. Gdy już prawię je skończyłem, ktoś mnie zaskoczył.
- Witaj, witaj nowy. Jak ci na imię? - powiedział spokojny, ale z zadziorną nutką w głosie żeński głoś.
Przekręciłem głowę , nie zmieniając pozycji ciała i spojrzałem bokiem na waderę. Była urocza naprawdę.
- Alison Jon, ale mów mi AJ - uśmiechnąłem się chamsko - A ty mała?
- NIE MÓW DO MNIE MAŁA! - minęła chwila zanim wadera się uspokoiła - Maggie, ale możesz mówić Magic.
- Dobra, dobra i tak będziesz Mała- stanąłem naprzeciw niej patrząc z góry.
Tylko parsknęła.
(Maggie?)

Uwaga!

Przypominam wszystkim, że wakacje się skończyły i nikt nie może się wymigiwać wyjazdami, a tymczasem wataha zamarła! Dzisiaj nastąpi czystka całkowita, czyli wszyscy, którzy do niedzieli o 20 nie napiszą opowiadania zostaną wygnani/zabici/przeniesieni do adopcji!
Wasz Zły Dowódca Zabójców
Akuma

9 września 2014

Od Mixi do Jacka

Kolejny! Kolejny odszedł! Zaczęłam dyszeć z wściekłości. Jak on mógł!? Dołączyć tylko po to żeby zaraz odejść! W stronę w którą odszedł cisnęłam stek wyzwisk. 

- Hej! Mixi! Spokojnie! - to był Marion. 
- Dlaczego niby mam się uspokoić?! - zapytałam wściekła.
- Bo to nie pierwszy i nie ostatni, który opuścił watahę... - kruk dalej zachowywał spokój.
- A ty co niby o tym wiesz?! Nigdy nie poznałeś jakie to uczucie, kiedy odchodzi ktoś z twojego stada... TWOJEJ RODZINY!!! - wrzasnęłam. 
- Mixi... Może i tego nie rozumiem i nie zrozumiem, ale musisz się uspokoić...
- Bo?! No niby dlaczego mam się uspokoić?! A zresztą... Nie ważne... A teraz zostaw mnie w spokoju! - wykrzyczałam i odbiegłam. Biegłam przed siebie nie wiedząc nawet dokąd, z moich oczu strumieniami lały się łzy. Przystanęłam gdzieś na środku lasu.
- Dlaczego? - pytałam na głos sama siebie w moim głosie nie było już śladu po wściekłości, a pozostał jedynie smutek. - Dlaczego oni zawsze odchodzą?
Łzy znów zaczęły płynąć.
 - Czemu...? Czemu to wszystko musi być takie ciężkie...? Czemu nie może być inaczej...? Niech ktoś mi odpowie! - to ostatnie zdanie niemal wykrzyczałam, a łzy dziwnie zniekształciły mój głos. Płakałam. Płakałam długo. Nie godzinę czy dwie... Płakałam cały dzień.
Kiedy słońce zaczęło zachodzić otarłam łzy i wróciłam do jaskini. Zignorowałam Mariona chcącego mnie pocieszyć. Od razu padłam na posłanie i zasnęłam.

5 września 2014

Od Akumy do Narcyzy

  Poczułem, że wadera leżąca na mich ramionach powoli się budzi.
- Gdzie ja jestem? - zapytała słabym głosem
- Na terenie watahy, w Północnej Puszczy - szepnęłam miękko - Wytrzymaj jeszcze chwilę. Idziemy do Erny, ona cię uratuje.
- Cieszę się... - Narcyzya uśmiechnęła się lekko
- A teraz śpij. Szybciej ci minie czas i nie będziesz odczuwać tak wielkiego bólu.
  Szara Dama zamknęła oczy.

(...) Kwadrans później byliśmy w norze Erny. Szamanka zobaczywszy mnie w ludzkiej formie, w podartym i zakrwawionym ubraniu i Narcyzę całą we krwi prawie upuściła kociołek z jakimś naparem.
- Co się stało? - zapytała, gdy bezceremonialnie położyłem ranną na łóżku
- Przebudziła się w niej zła osobowość - wyjaśniłem - Musiałem ją powstrzymać.
- W taki razie co się stało tobie?
  Dopiero teraz spojrzałem na swoje ciało. W miejscach, w których Phoenix wbiła swoje szpony nadal widniały rozdarte szramy. Użyłem czarnej magii by zagoić rany.
- To nic takiego - mruknąłem - Przeprowadziłem z Narcyzą dłuugą wymianę zdań...
- Kładź się! - warknęła Erna
- Co?
- Powiedziałem kładź się! Twoje rany były ciężkie i nie wiadomo, czy nie objęły również organów wewnętrznych. Muszę to zbadać!
  Westchnąłem ciężko i położyłem się na drugim posłaniu.
(Narcyza? Erna?)

4 września 2014

Od Narcyzy do Akumy

Stałam po środku, ogrodu cieni.
Czułam, że jestem z nim związana. Tyle pięknych istot, ale nie widziałam tam Akumy. Poczułam wielki ból w brzuchu. Mimo, że mogłam zostać w ogrodzie na zawsze, to jednak jestem towarzyszką swojego mistrza.
Musze stąd wyjść i to natychmiast.
Nagle stanęła nade mną piękna wadera.
- Witaj! Ja jestem Lekia. - przedstawiła się.
- Ja jestem...
- Narcyza, tak wiem. - przerwała mi.
- To twój ogród? - spytałam.
- Nie - uśmiechnęła się.
- To twój ogród - dodała.
Spojrzałam na nią, niedowierzająco.
Mój ogród?! Pamiętałabym, gdybym miała jakiś ogród cienia!!
Wadera wytłumaczyła mi wszystko. Ogród Cieni był moim miejscem spoczynku. Ale ja nie chce, to jeszcze nie mój czas.
Dostałam od niej fiolkę z dziwnym płynem. To fioletowe coś [płyn] miał spełnić 3 moje życzenia. Życzenie pierwsze, znaleźć się na terenach watahy.

(Akuma?)