20 kwietnia 2018

Od Argony cd. Calii

    Telefon zaczął wibrować miarowo w kieszeni opartej o ścianę pokoju dziewczyny. Argona z ciekawości spojrzała na wyświetlacz by upewnić się, że dzwoniącym jest Calia. Czyli nic ważnego. Wyjrzała przez okno. W wyznaczonym miejscu nikogo nie było, zatem Szafir pewni był wciąż w drodze. Skoro dzwoni znaczy to zapewne, że ją puścili. Lub że oni dzwonią. Alpha postanowiła dać towarzyszce jeszcze piętnaście minut, po czym samodzielnie przejść do działania.
  Ale Szafir się nie pojawiała. Czarnowsłosa wzruszyła ramionami i wyszła z mieszkania uważając, by nie potrącić żadnego bibelotu i dokładnie zamykając za sobą drzwi. Spojrzała na karteczkę z adresem jeszcze raz, choć dobrze pamiętała, co jest tam napisane. Przejście na ulicę Jurija nie powinno zająć wiele czasu.
  Argona wyszła na spokojny, o tej porze, chodnik i zamarła. W jednej chwili wydarzyły się dwie rzeczy. Poczuła, jak jej się unoszą włoski na karku i przypomniała sobie słowa tamtej damy, od której otrzymała karteczkę.. Jednak pierwszy, podświadomy instynkt zadziałał szybciej, niż zdążyła sobie uświadomić, co właściwie sobie przypomniała. Uchyliła się gwałtownie, chwyciła przegub napastnika i dopiero wtedy jakby mózg powrócił do władzy nad odruchami ciała.
- Zatem jesteś wreszcie - zauważyła nijako. - Mogę wiedzieć, co planowałaś zrobić?
- A jak myślisz? - spytała Calia, wyszarpując swoją dłoń z uchwytu towarzyszki. - Wystawiłaś mnie.
- Ufam w twoje umiejętności.
  Dziewczyna się zamachnęła i plasnęła otwartą dłonią w twarz Alphy. Uderzenie aż odrzuciło głowę dziewczyny na bok.
- Zapamiętaj sobie, ktoś taki jak ty nie będzie mnie wystawiał! - powiedziała zasadniczo Szafir.
  Argona powoli odwróciła głowę i wbiła spojrzenie w towarzyszkę. Jej oko, pomimo czarnej soczewki, zalśniło złotym blaskiem i zapewne nie skończyłoby się na tym, gdyby Alpha nie była zmuszona schować swojej dumy do kieszeni. Ulicą nadchodził patrol SJEW-u.
- Wystawienie ciebie było logiczne, nie zrobiliby ci krzywdy. - Czarnowsłosa wzruszyła ramionami. Wyblakłym nagle spojrzeniem powiodła w za zbliżającym się powoli patrolem specjalnej policji.
- Liczy się reguła - oznajmiła stanowczo Calia, która nie zauważyła jeszcze nadchodzących i najwyraźniej uważała, że tą partię wygrała. I być może tak było.
  Argona bez słowa wręczyła blondynce świstek papieru.
- Musimy go poszukać - oznajmiła, a wesoło rozmawiający mężczyźni minęli obie panie, jakby ich nie zauważając. Czyżby nie zauważali ich trochę bardziej, niż powinni? Idą za róg, powiadomić patrol. Podejrzani osobnicy. Przysłać posiłki. Odbiór. - Jurija Raskolnikowa. Tu jest nalepka pandy, a to musi coś znaczyć.
- Poczekaj...
(Calia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz