Akiro, przepraszam. - Zegarmistrz ostrożnie wziął się do opatrywania zadrapań wytworzonymi naprędce bandażami, starając się nie patrzeć chłopakowi w twarz. - Przepraszam, że tyle mi to zajęło i że nie byłem w stanie ci pomóc. Przepraszam, że tak zareagowałem, gdy mi powiedziałeś. Czasem... czasem nie wiem, co powinienem myśleć. Nie chciałem cię zranić. A tym bardziej nie chciałem, by do tego doszło. Czy mi wybaczysz? - Słowa Somnatisa dobijały się do przemyśleń chłopaka, który myśli już nad całokształtem, lecz szybko przeanalizował słowa przyjaciela.
- Oczywiście, przecież nie jestem zły. - odowiedział z uśmiechem na twarzy. Usiadł wygodnie, a Somnatis zaczął opatrywać jego rany bandażami. - Ale miło wiedzieć, że możemy na sobie polegać. - Somi podniósł głowę.
- Co masz na myśli?
- Mimo, że jesteśmy swoimi przeciwieństwami, to się dogadujemy.
- Dużo się nie różnimy, wbrew pozorom. - Brązowowłosy uśmiechnął się, słysząc słowa chłopaka. - A co z dzisiejszymi zamówieniami? - ciemnowłosego coś tknęło, gdy usłyszał zapytanie chłopaka i lekko nim potrząsnął.
- O czym ty myślisz?! Wyglądasz jak przepuszczony przez ostre sito! - Niższy z mężczyzn, miał lekko wykrzywioną twarz z bólu i odwrócił wzrok skupiając go na innym, bliżej nie określonym punkcie. Gdy czuł wbity na sobie wzrok przyjaciela, podniósł ręce i położył je na dłoniach przyjaciela.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział spokojnym głosem i widocznym spokojem w oczach, jak gdyby nigdy to co miało miejsce parę chwil temu, nie miało miejsca.
Somnatis słysząc to zwiesił głowę, a z jego oczu spłynęło parę łez, a ramiona lekko zaczęły się poruszać.
- Czy ty nie rozumiesz, że ja się o ciebie martwię. - Reakcja chłopaka zaskoczyła więźnia watahy, dawno nikt tak nie zareagował na jego słowa i na to co robi. Mężczyzna w bandażach podniósł głowę czarnowłosego wyżej, a następnie przytulił go do siebie.
- Przepraszam nie powinienem tego tak ująć. - znajdowali się w tej pozycji przez dłuższy czas. Na pokładzie statku trwał właśnie uporządkowany chaos, który był oznaką docierania do portu i czas przygotowywać złowione owoce morza do podróży. Po paru minutach Som, który zazwyczaj opanowany, zdołał opanować z powrotem swoje emocje. Kremowe oczy ujrzały węża w okolicy szyi zegarmistrza i wyciągnął rękę a ten przeszedł na niego.
- Skąd on się wziął? - zapytał zaskoczonym tonem głosu chłopak.
- Nie bój się, on jest nie groźny - powiedział, a wąż otarł się o jego policzek i syknął mu coś do ucha. - Och, naprawdę? - brązowowłosy się cicho zaśmiał, zwracając tym samym uwagę kolegi. - Miło z strony tego wilka morskiego, że ci pomógł, i mimo że widział węża, to nic ci nie powiedział. - znowu zaczął chichotać.
- Akiro! - Somniatis podniósł głos na chłopaka w przyjaznym stosunku, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Gdy ponownie nastała ciężka atmosfera Somniatis zapytał ponownie towarzysza, nie zwracając większej uwagi na węża chowającego się w jego kieszeni. - Więc co zamierzasz teraz zrobić?
- Oczywiście pójdę na swój proces, który jest prowadzony przez Watahę i Pectis, którzy mają więcej informacji niż wam się wydaje na temat Wież. Mają spis umarłych i rannych oraz uciekinierów z laboratoriów i więzienia. Na pewno będą potrzebowali twojej mocy, bym mówił prawdę. - Akiro spojrzał na drzwi wyczuł osobę, która tyle co podeszła pod drzwi. - Więc niezależnie od tego co się wydarzy zaufaj mi i zajmij się swoim zwierzątkiem. A teraz załóż mi te kajdanki, o które prosiła nasza Alfa. - Somniatis zapiał kajdany na rękach, gdy wstali. Gdy wykonali tą czynność do pomieszczenia weszła jakoś osobo i kazała im wyjść na zewnątrz. Ruszyli korytarzem w górę gdzie czekała Argona. gdy się z nią zrównali zeszli z pokładu i wsiedli do czarnego samochodu.
- Oczywiście, przecież nie jestem zły. - odowiedział z uśmiechem na twarzy. Usiadł wygodnie, a Somnatis zaczął opatrywać jego rany bandażami. - Ale miło wiedzieć, że możemy na sobie polegać. - Somi podniósł głowę.
- Co masz na myśli?
- Mimo, że jesteśmy swoimi przeciwieństwami, to się dogadujemy.
- Dużo się nie różnimy, wbrew pozorom. - Brązowowłosy uśmiechnął się, słysząc słowa chłopaka. - A co z dzisiejszymi zamówieniami? - ciemnowłosego coś tknęło, gdy usłyszał zapytanie chłopaka i lekko nim potrząsnął.
- O czym ty myślisz?! Wyglądasz jak przepuszczony przez ostre sito! - Niższy z mężczyzn, miał lekko wykrzywioną twarz z bólu i odwrócił wzrok skupiając go na innym, bliżej nie określonym punkcie. Gdy czuł wbity na sobie wzrok przyjaciela, podniósł ręce i położył je na dłoniach przyjaciela.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział spokojnym głosem i widocznym spokojem w oczach, jak gdyby nigdy to co miało miejsce parę chwil temu, nie miało miejsca.
Somnatis słysząc to zwiesił głowę, a z jego oczu spłynęło parę łez, a ramiona lekko zaczęły się poruszać.
- Czy ty nie rozumiesz, że ja się o ciebie martwię. - Reakcja chłopaka zaskoczyła więźnia watahy, dawno nikt tak nie zareagował na jego słowa i na to co robi. Mężczyzna w bandażach podniósł głowę czarnowłosego wyżej, a następnie przytulił go do siebie.
- Przepraszam nie powinienem tego tak ująć. - znajdowali się w tej pozycji przez dłuższy czas. Na pokładzie statku trwał właśnie uporządkowany chaos, który był oznaką docierania do portu i czas przygotowywać złowione owoce morza do podróży. Po paru minutach Som, który zazwyczaj opanowany, zdołał opanować z powrotem swoje emocje. Kremowe oczy ujrzały węża w okolicy szyi zegarmistrza i wyciągnął rękę a ten przeszedł na niego.
- Skąd on się wziął? - zapytał zaskoczonym tonem głosu chłopak.
- Nie bój się, on jest nie groźny - powiedział, a wąż otarł się o jego policzek i syknął mu coś do ucha. - Och, naprawdę? - brązowowłosy się cicho zaśmiał, zwracając tym samym uwagę kolegi. - Miło z strony tego wilka morskiego, że ci pomógł, i mimo że widział węża, to nic ci nie powiedział. - znowu zaczął chichotać.
- Akiro! - Somniatis podniósł głos na chłopaka w przyjaznym stosunku, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Gdy ponownie nastała ciężka atmosfera Somniatis zapytał ponownie towarzysza, nie zwracając większej uwagi na węża chowającego się w jego kieszeni. - Więc co zamierzasz teraz zrobić?
- Oczywiście pójdę na swój proces, który jest prowadzony przez Watahę i Pectis, którzy mają więcej informacji niż wam się wydaje na temat Wież. Mają spis umarłych i rannych oraz uciekinierów z laboratoriów i więzienia. Na pewno będą potrzebowali twojej mocy, bym mówił prawdę. - Akiro spojrzał na drzwi wyczuł osobę, która tyle co podeszła pod drzwi. - Więc niezależnie od tego co się wydarzy zaufaj mi i zajmij się swoim zwierzątkiem. A teraz załóż mi te kajdanki, o które prosiła nasza Alfa. - Somniatis zapiał kajdany na rękach, gdy wstali. Gdy wykonali tą czynność do pomieszczenia weszła jakoś osobo i kazała im wyjść na zewnątrz. Ruszyli korytarzem w górę gdzie czekała Argona. gdy się z nią zrównali zeszli z pokładu i wsiedli do czarnego samochodu.
(Argo, Somi. Czy to wszystko było pewne XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz