9 lutego 2020

Od Camille cd. Akiro do Argony

  Znany już Camille świat, jej ojczyzna, otuliła ją niczym miękki koc, a jej skóra rozluźniła się. Nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, jak wielkie napięcie otaczało ją w tym drugim świecie, jak inne powietrze działało na nią do momentu, w którym wszystko wróciło do normy. Leniwego, kociego uśmiechu na jej ustach nie były w stanie pokonać ani spora liczba uzbrojonych osób w pomieszczeniu, ani też odczucia wrogości, czy to, że nie miała pojęcia, co wydarzy się w alternatywnym świecie, ani ile ich tak właściwie jest. Usadowiła się na jednym z krzeseł przy ścianie, z których miała bardzo dobry punkt obserwacyjny na większość osób znajdujących się w pomieszczeniu, do którego się przenieśli. Słuchała słów Akiro, jego żałosnego tłumaczenia się, idiotycznych prób uratowania skóry przed karą, która prędzej czy później, i tu czuła, że Alfa Watahy również się z nią zgodzi, będzie musiała nastąpić. I któraś z nich z przyjemnością się jej podejmie.  Palce Belcourt bębniły na jej kolanie nieznane nawet jej samej jej rytmy do momentu, w którym usłyszała nazwisko. Somniastis Tenebris. Wiedziała, że kiedyś je już słyszała, jednak ciężko było jej przyporządkować je do którejś z organizacji. A na pewno nie łączyła go z nazwiskiem Władysława Leniniewskiego. Spojrzała na swoją sojuszniczkę, równie ważną jak ona kobietę na Ainelysnart z lekkim zaciekawieniem. Wyglądała nie tyle na zaszokowaną, zagubioną, czy zdenerwowaną, bardziej na... zirytowaną. I to odczucie czarnowłosa w pełni podzielała.
— Też jest w Watasze, prawda? — spytała Camille cicho, chcąc się upewnić, że jej przewidywania w tej kwestii są prawdziwe. Krótkie skinięcie ze strony Ryuketsu potwierdziło jej obawy. Kobieta zmarszczyła brwi, wstając. Niestety w tej sytuacji nie mogła być zupełnie bezstronna, ani trzymać się z daleka, bo Leniniewski stanowił więcej niż tylko ważną jednostkę dla jej mafii i cała ta sprawa z pewnością mocno oddziałowywała też na nią.— Obawiam się, że on nie kłamie — powiedziała miękko Camille, stając obok Alfy tak, by tylko ona ją usłyszała. — wyczułabym to — zgodnie z prawdą nic nie wyczuła w słowach Akiro. I to ją martwiło. Wolałaby chyba wyczuć że kłamie, niż mierzyć się teraz z jego słowami. Uśmiechnęła się jednak szerzej. — Ale możemy go jeszcze przynajmniej trochę tu pomęczyć. — druga kobieta również się uśmiechnęła. — Dokładnie o tym pomyślałam. Zostanę tutaj i spróbuję wyciągnąć z niego informację razem z tymi tutaj — machnęła dłonią w kierunku ludzi dookoła, wciąż patrzących czujnie na Akiro i trzymających palce na uchwytach błyszczących w słońcu, czarnych metalowych karabinów. — A ty...— Może zostawmy go tutaj z nimi — zaproponowała Camille, zanim Argona zdążyła dokończyć wymyślanie swojego planu. — Każdy, kto zostałby zamknięty na dłuższy czas z  takimi typami, nie wiedząc, co go czeka, zacząłby panikować. A my udamy się do tego całego Tenebrisa i ściągniemy go do tego miejsca, by pogrążył tego tutaj jeszcze bardziej i sam wyjaśnił się z mętnych powiązań z Orim.  — spojrzała ponownie na więźnia, który wciąż stał grzecznie na swoim miejscu, nie wiedząc do końca co się dzieje. — Co ty na to?
(XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz