9 lutego 2020

Od Lucii cd. Jamesa

Lucia z niedowierzaniem patrzyła, jak James wyciąga swój portfel i zaczyna odliczać banknoty. Widząc jego poważną minę (z drugiej strony do wszystkiego podchodził poważnie, więc może nie powinno jej to dziwić?), nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem. Po chwili śmiała się już w najlepsze, aż Von Alwas zatrzymał się w pół ruchu i popatrzył na nią spod uniesionej brwi.
– Hm? – mruknął, czekając na wyjaśnienia, co tak właściwie ją bawi.
– Koleś, ja żartowałam. – Wyjaśniła, gdy już udało jej się złapać oddech. Zlustrowała go krytycznym spojrzeniem. – Pff, naprawdę nie masz za grosz poczucia humoru.
Brew Jamesa powędrowała jeszcze wyżej. Lucia przewróciła oczami, położyła dłoń na jego portfelu, wciąż trzymanym w rękach, i lekko przesunęła go w dół, dając lekarzowi sygnał, żeby się nie wygłupiał. James sam nie wiedział, dlaczego bezwiednie poddał się tej czynności. Lucia tymczasem mówiła dalej, przemieszczając się już w stronę kuchni, a on równie bezwiednie poszedł za nią. Żeby przypadkiem niczego nie zepsuła, oczywiście.
– Daj spokój. – Machnęła ręką. – Spędziłam bardzo miły wieczór z twoim wspólnikiem...
– To nie wspólnik – mruknął, poprawiając ją, ale zignorowała go.
– Gość jest naprawdę inteligentny i jeszcze zna się na sztuce! Szkoda, że „jestem twoją drugą połówką” – zrobiła cudzysłów w powietrzu, odwracając się na pięcie w stronę stojącego w drzwiach Jamesa – bo chętnie bym z nim jeszcze poszła na jakiś obiad, jeśli wiesz co mam na myśli.
Sięgnęła po pozostawioną na blacie butelkę białego wina, które otworzył, by ją poczęstować, i znów zlustrowała go krytycznym wzrokiem.
– Ech, oczywiście, że nie wiesz, co mam na myśli. – Przewróciła oczami.
– Jestem bezuczuciowy, nie głupi.
– Jasne. To – pomachała mu butelką – wezmę sobie jako moją zapłatę. Bardzo dobre włoskie wino, lubię takie – oznajmiła i, zanim zdążył jakkolwiek to skomentować, wyminęła go i podeszła do drzwi wyjściowych. – Miło było!
– Ej, Parfavro – zaczepił ją jeszcze, gdy położyła dłoń na klamce. Uniosła brwi, odwracając się do niego zaskoczona. Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, aż Lucia zareagowała.
– Hm? 
(James?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz