6 lutego 2014

Od Nikoyaki do Matta i Maggie

  Gdy tak spacerowaliśmy spotkaliśmy Ernę.
- Musimy spotkać się pod skałą, Mixi i reszta czekają!
- Dziękujemy za informację
  Od razu poszliśmy na wskazane miejsce. Wysłuchałyśmy Mixi. Poszczególnym wilkiem rozdawano zadania. Ja i Masami mieliśmy opiekować się chorymi.
- No to widzimy się na Plaży Gwiazd - powiedziała Maggie
- Dobra, no to do zobaczenia!
  Oddaliliśmy się z Mattem i Burgiem w głąb lasu.
- NO to będę musiała pomóc Maggie
- Och, tak szybko się rozstawać... - powiedział Matt
- Niestety, weź ze sobą Burga, nie będę mieć za bardzo czasu, by się nim opiekować.
- Dobrze, no to pa - powiedział smutno
- Pa - odpowiedziałam
 Poszłam na Plażę Gwiazd, Maggie już czekała
- Hej, co będziemy robić?
(Maggie?)

Nowe basiory! Halt i Ketsurui!


Stanowczy, odważny i inteligentny Zwiadowca (jeśli wiecie co mam na myśli ;)), starający się nie zatracić we wspomnieniach.

Miłym, uprzejmy i opiekuńczy basior, lubiący spokój i sok malinowy.

4 lutego 2014

Maggie zostaje "adoptowana"

Maggie nie mogła zostać w watasze dlatego TYMCZASOWO ja (Mixi) będę się nią zajmować.  Właściwie to wszystko żeby mama Maggie się nie czepiała...

3 lutego 2014

Od Kiliana do Erny

Spojrzałem na nią zdziwionym wzrokiem. Wiedziałem już od pierwszego jej zdania, że się z nią nie dogadam.
-Podobno, wyciągam pochopne wnioski...
-Czemu?
-Szybko poznaję wilki, lecz od innej strony. Jakby przeciwnej.
-Hm.. to znaczy?
-Nie ważne. Nie powinno Cię to interesować.- Prychnąłem.- Pij, pij tylko się nie udław.
-Czy ty masz jakieś problemy?! Dziwnie się zachowujesz.
-A ty nadzwyczajnie. Hm... niech zgadnę, ta szamanka o której słyszałem?
-Szamanka...? Ah! no tak.. i co?
-Jak to jest rozmawiać z "bogami"?- Spytałem się kpiącym głosem. Wadera się na mnie spojrzała.
-Jak! Wspaniale! Czasem trudno odgadnąć, co powiadają! Często milczą, lecz pomagają...
-Milczą bo nie istnieją, jakim cudem można w nich wierzyć?
-Nie ISTNIEJĄ?! jak tak możesz mówić! Odwołaj to! Nasza wiara istnieje od paru tysięcy lat, a ty wyskakujesz z takim czymś! Niewierzący! Spalić cię powinno! Rzadko się zdarzają jak ty! Idź precz demonie nieczysty! Idź z oczyma przeklętymi!- Powiedziała w lekko krzykliwym tonem i podeszła wymachując łapami...
-A no nie wierzę i się ciesze... coś jeszcze?

(Erna?)

Od Erny do Kiliana

Kilian zdawał się nie ukrywać swojego oburzenia. Wzięłam kilka łyków wody. Jej chłód dał o sobie znać.
- Śledzisz mnie? - Zapytał.
- Czemu miałabym to robić? Mam dużo ciekawszych zajęć, niż śledzenie pierwszego lepszego basiora z watahy.
- Zrobiłaś się nagle strasznie nerwowa.
- A może to wtedy byłam chwilowo uprzejma? - Zmieniłam ton na spokojniejszy.
Ponownie schyliłam się do tafli wody i zanurzyłam język.
(Kilian?)

Od Erny do Kate

Spojrzałam na ranną. Jej rany ciągnęły się po całym ciele (o dziwo) omijając głowę.
- Więc mówisz, że nie żyje? - zapytałam lekko zawiedziona.
- Tak przypuszczam. - Odpowiedziała. - Nie mamy czasu na pogaduszki!
- Racja, chodź! - krzyknęłam i pobiegłam do swojej jaskini.
Mixi przyglądała mi się bacznie, to moja pierwsza poważniejsza akcja, ale w końcu szamanką jestem nie bez powodu.
- Połóż ją tam - Wskazałam swoje legowisko.
Przeczesałam wzrokiem półkę z medykamentami. Chwyciłam bandaż, środek odkażający, drobną niebieską fiolkę i takich samych wymiarów jeszcze pięć innych. Sprawdziłam waderze puls. Żyje, żyje ale ledwo. Chwyciłam fioletową fiolkę i wylałam jej zawartość na kawałek bandaża. Przetarłam nim ranę wilczycy. W duchu modliłam się, aby to jakoś pomogło. Sięgnęłam po następną szklaną buteleczkę, tym razem o kolorze zielonym. Płyn, który się w niej znajdował wlałam waderze do pyska. Następna była fiolka czerwona. Odkręciłam ją trochę i podstawiłam waderze pod nos. Wzięłam duży skrawek materiału i oblałam go zawartością fiolki niebieskiej. Przystawiłam do rany i zabandażowałam.
- Musimy czekać i mieć nadzieję. Choć nadzieja jest matką głupich. Znasz tą waderę? - Zwróciłam się do Kate.
(Kate?)

Od Masami

- Mamo! Tato!
Zaczęłam nawoływać swoich rodziców.
- Ślimak! Patrzcie jaki śliczny!
Cieszyłam się jak głupa, bo małe stworzonko strasznie mnie urzekło. No, cóż, mam przecież tylko rok, odkrywam świat, reakcja zrozumiała.
Sądzę, że mam wszystko, co mi potrzebne w tym wieku. Może nie wliczając szczęścia rodzinnego, opieki, miłości od nich... bliskości, której mi tak strasznie brakuje. Czuję się kompletnie niekochana. Chociaż może i jestem? Nie interesują się mną, to smutne. Teraz też. Powinni się zainteresować moimi sprawami, nawet tak błahymi. Oni nawet nie spojrzeli, idą dalej.
Właśnie - moja rodzina, jeżeli rodziną mogę ich w ogóle nazwać, chodzą z miejsca na miejsce. Ja w tym sensu nie widzę. Teraz idziemy przy jakimś lesie. Jest taki urzekający... I właśnie mam tandetny pomysł, który pomógłby mi się uwolnić od starszych, których i tak nie interesuję.
Zerknęłam na nich. Znowu. Cicho westchnęłam i zniknęłam sama wśród drzew. Chwilę starałam się iść bezgłośnie, ale zaraz mogłam biec na swoich młodych łapkach. Oczy... Zamknąłam je dosłownie na chwilę, i co? Już na kogoś wpadłam. Panicznie się wystraszyłam.
- Przepraszam!
Krzyknęłam, i w końcu otworzyłam oczy.

(dokończy ktoś? :3 )

Masami zostaje adoptowana!

Masami zostaje adoptowana i dołącza jako zwykły wilk!

2 lutego 2014

Od Kiliana do Erny

Wgapiłem się w waderę. W sumie... nie wiedziałem co tam robiłem..
-Wiesz... ja chyba pójdę. Nie będę Ci przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz.
-Jasne... powodzenia... to ja idę.- Powiedziałem i ruszyłem... Kątem oka spojrzałem jeszcze raz na nią. Wciąż leżała. Pokiwałem głową i zniknąłem w krzakach... Poszedłem w stronę wodopoju. Obok mnie biegała zwierzyna... wziąłem głęboki oddech i podszedłem do wody. Przed napiciem się spojrzałem na swoje odbicie i bliznę na oku. Oblałem ją i otrzepałem się. Po czym napiłem. Niespodziewanie znów ujrzałem Panną Ernę. Pf'ychnąłem, a wadera podeszła się napić..
(Erna?)