13 marca 2014

12 marca 2014

Od Mixi do Erny

- Naprawdę? - zapytałam sarkastycznie.
- Mixi, nie możesz wszystkiego kwitować złośliwością lub sarkazmem, nawet jeśli jest ciężko musisz dać choć trochę nadziei reszcie watahy.
- Dobra... Znasz kogoś kto by mógł się zająć lub chociaż mi pomóc w przygotowaniu strategii?
- Hmm... Właśnie od tego była Argona - mruknęła.
- Ale Argony nie ma - odparłam zimno.
Erna zamknęła oczy i chyba zaczęła liczyć żeby się uspokoić.
- To znasz kogoś? - zapytałam.
Wtedy ktoś wpadł do nory Erny.

(Erna? A może tajemniczy ktoś?)

Od Erny do Mixi

- Wracając do wojny - Spuściłam lekko łeb. - mamy jakąś strategię?
- W sumie nie.
Odwróciłam się i rozejrzałam się po jaskini.
- To musisz coś wymyślić. - Powiedziałam.
- Jakby to było takie proste. - mruknęła.
- Z pewnością w watasze znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie jakoś to opracować. - Zaczęłam kręcić łapą w ziemi. - Kończy nam się czas.

 (Mixi?)

6 marca 2014

Od Maggie do Nikoyaki

Szłam lasem rozglądając się w poszukiwaniu Nikoyaki. Wtem, zza drzew wyłoniła się błękitna postać szukanej wadery. Podbiegłam do niej z uśmiechem.
- Hej! - krzyknęłam powitalnie.
Ona odwróciła się zaskoczona, po chwili gdy mnie ujrzała uśmiechnęła się serdecznie.
- O! Hej! - zawołała.
- Przepraszam za spóźnienie - tłumaczyłam rumieniąc się.
- Nic się nie stało...
- Jest sprawa, znalazłam pewne miejsce i chciałam ci je pokazać... - powiedziałam.
- Cudownie! - uradowała się.
- To chodź - zachęciłam ją.
Spojrzała na mnie serdecznie. Ruszyłam w las, a ona za mną. Znalazłam to  miejsce gdy dopiero weszłam na te tereny. Biegłam truchtem przez plażę. Co chwilę spoglądałam za siebie czy Nija nadąża. Wreszcie stanęłam przed niewielkim wzniesieniem. Obok niego leżała kupka liści. Odgarnęłam ją powoli. Cofnęłam się a Nija tam zajrzała.
- Wow... - szepnęła.
- I co? Może trzeba to zgłosić Alphie...
Tak właściwie, to było tam przejście do jaskini. Nija weszła tam powoli. Jednak, ku jej zaskoczeniu, zjechała po ,, zjeżdżalni ". Zjechałam za nią. Znalazłyśmy się obie w jaskini.
- Tajemnicza jaskinia... - szepnęłam.
Było tam pięknie. Na podłodze siedziały świetliki, tak jakby podłoga była podświetlona.
- O jacie! - szepnęła z radości Nija.
Szłyśmy a świetliki powoli zaczęły odlatywać. Po chwili wszystkie latały wokół.
- I co z tym zrobimy? - zapytałam z zastanowieniem.
- Nie wiem... - szepnęła Nija. - Chodźmy dalej...
Szłyśmy ,, Ścieżką Świetlików ". Dotarłyśmy do niewielkiego pomieszczenia.
( Nikoyaka? Takie trochę zagadkowe opowko do dokończenia... :))

Od Zdrajcy i Airesu do Moon'a

  Spojrzałam na basiora zimnymi, złotymi oczami. Zza moich pleców wyszedł Airesu.
- Jesteś z Watahy Krwawej Nocy? - zapytałam dumnie
  Spojrzał na mnie z irytacją i warknął:
- Ja pierwszy zadałem pytanie! - obrzucił mnie groźnym spojrzeniem - Jeśli ty nie jesteś z tej watahy to ja mam większe prawo zadawać pytania!!
  Uśmiechnęłam się kpiąco.
- Nędzny robak - mruknęłam - Airesu, zajmij się nim.
- Tak, pani - bezoki skłonił się i rzucił na basiora
  Przez chwilę patrzyłam jak walczą, lecz później ruszyłam w dalszą drogę, ku punktowi Omego. Ku punktowi przeprawy przez Rzekę Styks... A za mną podążało trzech moich demonicznych dowódców...

  Moja pani ruszyła w stronę punktu Omega. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Basior był słaby. Padł przy pierwszym uderzeniu. Upadł. Cały krwawił, podczas, gdy ja nie byłem nawet zadraśnięty. Położyłem łapę na jego piersi i zacząłem powoli wbijać ją w żywe ciało.
  Wilk jęknął z bólu. Zaczął się wyrywać i miotać, wyć i wrzeszczeć, ale byłem dla niego zbyt silny. Gdy wreszcie opadł z sił mocniej wbiłem łapę, dążąc do bijącego serca.
- I jak? - zapytałem kpiąco - Boli?
  Basior jęknął coś w odpowiedzi.
- Co mówiłeś nie dosłyszałem? - nacisnąłem jeszcze mocniej pochylając się nad basiorem
- Piep** się... - szepnął i ostatnim wysiłkiem woli spróbował mnie odepchnąć.
  Ale był za słaby.
- Daj mu spokój - mruknął ktoś za moimi plecami
 Odwróciłem się i zobaczyłem ciemnoszarą waderę z fioletowymi akcentami:
- Pinkiemena Diana Pie... - uśmiechnąłem się nonszalancko do wadery - Jak miło cię znów widzieć!
  Zszedłem z półprzytomnego basiora i podszedłem do Diany. Odgarnąłem delikatnie kosmyk włosów, odsłaniając pusty oczodół.
- Twoje oko było takie piękne - westchnąłem i pocałowałem delikatnie bratnią duszę w pyszczek - Są jakieś nowe rozkazy?
- Mamy się udać bezwzględnie na pozycje. O północy ruszamy - uśmiechnęła się i ruszyliśmy razem w las, pozostawiając za nami wijącego się w agonii basiora. Każde z nas wróciło na swój posterunek...

(Moon? Sorry, za okaleczenie, ale Ai taki jest xd)

5 marca 2014

Od Moon`a

Po tym jak Narcyza odbiegła, poczułem się źle, nie chciałem jej zranić, po prostu nie lubię gdy ktoś tak szybko chce przejść do sedna!
Spojrzałem w stronę w którą odbiegła. Przez chwilę myślałem aby za nią pójść, ale stwierdziłem, że to nie ma zbytniego sensu.
Poszedłem w przeciwnym kierunku, jakbym kiedyś ją spotkał to może bym spróbował się z nią dogadać, ale jak na razie nie miałem na to ochoty. Odczucia jakie były związane z waderą umknęły, znów czułem się sobą.
Usiadłem na skraju lasu.
Wsłuchiwałem się chwile w cichy i spokojny rytm lasu.
Usłyszałem szelest. Odwróciłem się i ujrzałem jakąś waderę.
- Kim jesteś? - zapytałem ostrożnie

 <Jakaś wadera?>

4 marca 2014

Od Shiro do Logana

- Shiro - przedstawiłem się krótko.
- Co tu robisz? - zapytał - Chyba nie jest to najciekawsze miejsce do przebywania.
- Mógłbym zapytać o to samo... po prostu zwiedzam...
Zaczęliśmy iść dalej?

(Logan?)

2 marca 2014

Ludzie, co się z wami dzieje?!

Jeszcze miesiąc temu prawie codziennie musiałam coś wrzucać na watahę, a teraz jest jedno opowiadanie w tygodniu! Ludzie, co się z wami dzieje?! Rozumiem, że szkoła, zajęcia dodatkowe, i inne takie, ale nie zapominajcie też o watasze...

~Załamana brakiem opowek Mixi

Od Logana do Shiro

- Witaj - przywitałem się
- Kim jesteś ? - spytał
- Jestem Logan, a ty ?


(Shiro??Sorry brak weny :/)

Od Kaladrii - Polana Iluzji

Po dojściu na polanę miałam zamiar na nią wejść, ale zatrzymałam się i myślałam, czy wpaść na nią z wielkim hukiem i zabijać wszystko, co się rusza, czy raczej zrobić to bardziej dyskretnie. Po chwili namysłu wślizgnęłam się w mgłę zalegającą ziemię i ruszyłam dyskretnie przed siebie. Niedługo potem zobaczyłam półprzeźroczysty cień. Nie wiedziałam, czy to coś jest materialne, czy nie, więc skoczyłam temu czemuś do gardła. Ku mojemu zdziwieniu napotkałam opór, więc zagłębiłam kły w gardle ofiary. Przegryzłam jej gardło, a to coś wciąż żyło. Wtedy stwierdziłam, że najłatwiej będzie po prostu rozszarpać ten cień, więc postarałam się, aby nic nie zostało z tego czegoś. Po tym, jak cień został rozszarpany rozpłynął się w powietrzu. Poszłam dalej, a każdy napotkany cień został rozszarpywany. Po zniszczeniu około dwudziestu cieni mój cień zaczął się wydłużać, rosnąć i zmieniać kształt na diabła. Rzuciłam się na niego, ale on przerzucił mnie za siebie. zaatakowałam go jeszcze raz, ale przeniknęłam przez niego. wtedy po prostu uciekłam, ignorując inne cienie. wtedy, gdy wybiegłam z polany, stwierdziłam, że już nigdy w życiu nie mam ochoty iść w miejsce, gdzie muszę obawiać się własnego cienia.