Szłam lasem rozglądając się w poszukiwaniu Nikoyaki. Wtem, zza drzew wyłoniła się błękitna postać szukanej wadery. Podbiegłam do niej z uśmiechem.
- Hej! - krzyknęłam powitalnie.
Ona odwróciła się zaskoczona, po chwili gdy mnie ujrzała uśmiechnęła się serdecznie.
- O! Hej! - zawołała.
- Przepraszam za spóźnienie - tłumaczyłam rumieniąc się.
- Nic się nie stało...
- Jest sprawa, znalazłam pewne miejsce i chciałam ci je pokazać... - powiedziałam.
- Cudownie! - uradowała się.
- To chodź - zachęciłam ją.
Spojrzała na mnie serdecznie. Ruszyłam w las, a ona za mną. Znalazłam to miejsce gdy dopiero weszłam na te tereny. Biegłam truchtem przez plażę. Co chwilę spoglądałam za siebie czy Nija nadąża. Wreszcie stanęłam przed niewielkim wzniesieniem. Obok niego leżała kupka liści. Odgarnęłam ją powoli. Cofnęłam się a Nija tam zajrzała.
- Wow... - szepnęła.
- I co? Może trzeba to zgłosić Alphie...
Tak właściwie, to było tam przejście do jaskini. Nija weszła tam powoli. Jednak, ku jej zaskoczeniu, zjechała po ,, zjeżdżalni ". Zjechałam za nią. Znalazłyśmy się obie w jaskini.
- Tajemnicza jaskinia... - szepnęłam.
Było tam pięknie. Na podłodze siedziały świetliki, tak jakby podłoga była podświetlona.
- O jacie! - szepnęła z radości Nija.
Szłyśmy a świetliki powoli zaczęły odlatywać. Po chwili wszystkie latały wokół.
- I co z tym zrobimy? - zapytałam z zastanowieniem.
- Nie wiem... - szepnęła Nija. - Chodźmy dalej...
Szłyśmy ,, Ścieżką Świetlików ". Dotarłyśmy do niewielkiego pomieszczenia.
( Nikoyaka? Takie trochę zagadkowe opowko do dokończenia... :))
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz