1 grudnia 2018

Karta Postaci - Tiffany Calveite-Rivers

Dane osobowe

Imię i Nazwisko: Tiffany Calveite-Rivers
Pseudonim: Nazywana tu i ówdzie po prostu per pani Cień, Diabolina lub Tytania.
Płeć: Kobieta
Pochodzenie: Kobieta pochodzi z równoległego wymiaru Uniarius. Jeżeli inni pytają ją o pochodzenie, odpowiada, że urodziła się na Ainelysnart
Data urodzenia: 3.07.1852 (czasu na ziemi)
Przynależność: Wataha
Stanowisko: Póki co jest "tą od magii".
Klasa: Posiadacz boskiej krwi - Posiada krew boga Setha, który przybrał postać ziemskiej istoty i nowe miano - Możana Riversa.; Posiadacz starszej krwi - Żywiołak ukrywający się pod postacią Wilkołaka. - Jest żywiołakiem, władającym mocą astralności i cienia. Ucieleśnienie nicości, chaosu, śmierci i pustki. Tym właśnie jest Tiffany. Tym, która potrafiła przybrać wilczą formę i na pytanie Argony, jaką rasą jest odpowiedziała: "tym, czym jesteś i ty".
"Żywiołaki to istoty zrodzone z żywiołów. Wiele osób myli ich z magami. Przy narodzinach wybierają oni rodzaj magii, jakim się posługują i swoją namacalną formę (w przypadku Tiffany jest to wilkołak, ale mogą być też żywiołaki, które przybierają postać kota, smoka, psa, zwykłego człowieka). Każdy żywiołak posiada swój przeciwny żywioł, który jest w stanie go zranić (jeżeli żywiołem Tiff jest nicość, ciemność to jej przeciwciśnieniem będzie materia i światło). Potrafią dzięki swoim naturalnym źródłom magii uzupełniać energię. Wbrew pozorom są one bardzo wrażliwe. Starają się dostosować zachowaniem do pozostałych ras, dlatego bardzo trudno odróżnić żywiołaka od człowieka, smoka. Wiele żywiołaków posiada swoje małe społeczności, żyją w poszczególnych klanach w zależności od tego, jaką formę przybierają. Bardzo często krzyżują się z innymi asami (jak było w przypadku Tiffany. Jej matka była żywiołakiem, ojciec pomniejszym bóstwem).  Żywioł jakim posługują się rodzice nie ma wpływu na żywioł dziecka."
Praca: Dorabia sobie w barze jako kelnerka. Przez jakiś czas handlowała dopalaczami.
Orientacja: Heteroseksualna demiromantyczna.
Partner: Nie posiada partnera i póki co nie jest zainteresowana jego posiadaniem.
Rodzina: Za swoją rodzinę uważała Somniatisa, jednak od czasu jej zaginięcia, zmuszona była opuścić jego rodzinny dom. Tęskni do swojego opiekuna i pragnie go odnaleźć, jeżeli jej sytuacja się jakoś ustabilizuje. Posiada brata bliźniaka. Percivald Calveite-Rivers, który mieszka na innym wymiarze. Poza tym, pamiętajmy o ojcu, per panu bogu Sethowi pochodzącemu z innego wymiaru. O Darknessie pewno nie jeden człowiek słyszał. Jeszcze był jeden młodszy brat-skurwysyn, ale o nim i tak nikt nie pamięta, dlatego nie warto wymawiać jego prawdziwego imienia (Anubis).
Miejsce zamieszkania: Arena 4, dzielnica Noxtech. Niewielkie mieszkanie zdobyte przy pomocy ojca. Właściwie to burdel, nie dom. Dwa niewielkie pokoje, łazienka, kuchnia i korytarzyk. Tyle jej było trzeba. Właściwie to nie ma co się tutaj rozpisywać, bowiem mieszkanie jak mieszanie...

Charakter

©obscvritas
Zakładasz słuchawki na uszy i tańczysz w rytm muzyki. Odrywasz się wreszcie od męczącej cię rzeczywistości, bo świat realny boli bardziej od twojej imaginacji. Nie liczy się nic, tylko muzyka, taniec, twoje kroki, twój świat, twoja imaginacja. I to ona jest najpiękniejszym światem, do którego kochasz wracasz i którym kochasz się dzielić z innymi osobami. Czasami robisz to natarczywie i mówisz o rzeczach szczerze, chociaż nie powinnaś. Twoja wrażliwość jest... wręcz przeraźliwa. Ludzie myślą, żeś nie czuła, a ty po prostu nie jesteś w stanie obserwować cudzego cierpienia. Pamiętaj jednak, że empatia nie jest umiejętnością współczucia. Nie potrafisz się wcielić w drugą osobę, udawać... Uśmiechasz się, kiedy nie powinnaś, milczysz, gdy cie ktoś o coś pyta. Albo odpowiadasz, ale czasami za dużo. Jesteś paplą, która chce innym pomagać ale samej sobie przecież nie potrafisz. Wybuchy, impulsywność... Coś, nad czym po prostu nie jesteś w stanie zapanować. Ludzie to wykorzystują, irytują cię i czekają, aż w napadzie szału zaczniesz przeklinać i kaleczyć się, albo kaleczyć innych. Wiadomo, nigdy ci się nie udaje zrobić większej krzywdy osobie drugiej, ale sama siebie... krzywdzisz. I co jest przerażające w tym? Nie czujesz bólu. Do cholery, jesteś niezniszczalna, nie czujesz go! Tylko ten rozwalający łeb i myśli, to o nim, to o tabletkach. On prosił, żebyś tego nie robiła. Groził, że zerwie kontakt, mimo iż wiesz dobrze, że tego nie zrobi. Bo jest twoim najlepszym przyjacielem, chociaż marzysz o czymś więcej, niż przyjaźni. Kiedy cię coś boli nie mów, bo innych obarczasz w ten sposób swoimi problemami. Sama nie lubisz, kiedy twoi znajomi są smutni, mają jakieś problemy. Ich problemy to też i twoje. Chcesz bardzo im pomóc, czasami nawet kosztem swojego zdrowia psychicznego i naukę, którą kompletnie olałaś, bo najzwyczajniej w świecie nie masz siły na taką zabawę. Ogólnie nie lubisz droczenia się, wyzywania. Boisz się podniesionych głosów i dźwięków. Starasz się ich unikać. Jesteś miłą i pomocna, stałaś się też bardziej odważna i nie nieśmiała. Nie wahasz się obcej kobiecie powiedzieć, że ma ślicznego pieska. Bo tak jest. A pani odwzajemni ten komplement uśmiechem. Ale łatwo cię przepłoszyć, zrazić do siebie. Boisz się agresywnych zachowań po prostu. I czujesz się jak dusza błąkająca się bez celu po świecie niezauważona przez nikogo. Albo zauważana tylko w ostateczności. Jesteś zastępstwem za innych, doradzasz komuś, kiedy ktoś go zostawi. Czujesz się jak lalka przestawiana od kąta w kąt. Jak się ktoś znudzi zabawą, to oddaje cię komuś innemu. Lubisz bardzo zasady i starasz się trzymać swoich planów. Nienawidzisz, kiedy coś si umyka, nie wychodzi. Wtedy po raz kolejny dostajesz ataku. Nie potrafisz utrzymywać kontaktów z innymi. Jesteś pewna, że dobrze wiesz, o czym oni myślą, mówią. Niestety, w większości to tylko złuda. Potrafisz przyznać się do błędów i odpuścić, żeby inni nie spinali dupy. Czasami idiocie trzeba dać za wygraną, bo z nimi zwyciężyć po prostu nie można. Dużo przeklinasz. Czasami za dużo, zwłaszcza, gdy jesteś wściekła. Bywasz podatna na manipulacje, a inni często to wykorzystują. Nie wiesz, co robić. Nie potrafisz dokonywać wyborów. Ale też nie boisz się bólu, pająków i ciemności. Mówią, żeś dojrzała jak na swój wiek. I może w pewnym sensie jest to prawdą. Trudno stwierdzić. Lubisz kombinować, próbować różnych rzeczy. Kochasz swoją pasję, zainteresowania. Stajesz w obronie słabszych, kiedy trzeba, chociaż sama jesteś przecież słaba. Mówią ci, żeś kreatywna. Głowa przepełniona różnymi mądrościami, talentami i pomysłami. Nie wierzysz w to. Wydaje ci się, że to kłamstwo. Sama siebie często okłamujesz i nie doceniasz możliwości, jakie zostały ci dane. Nie zapominasz. Kiedy ktoś prosi o wybaczanie, to przepraszasz. Ale nie zapominasz. Uraz pozostanie. Czara goryczy już powolutku się przelewa. Podnosisz się, a przynajmniej się starasz. Ale kiedy dłużej jesteś w agonii myślisz "to wróciło". Idziesz się umyć, bo jakby masz wrażenie, że coś po tobie łazi. Nie lubisz tego uczucia gnijących organów. Jesteś perfekcjonistką. Chcesz sobie wszystko ubrać tak, aby poszło po twojej myśli. Czasami się nie chce, ale trzeba dać z siebie wszystko. Czasami zdarza się narzekać na życie. Ale ponoć ludzie którzy narzekają, dłużej żyją. Lub krócej. Szybko łapiesz niektóre rzeczy. Nie lubisz, gdy inni robią coś za ciebie, za ciebie ustalają zasady. Nie pokażesz w realu, że jest ci smutno, bo nikt nie może zobaczyć blizn, poczuć twojego gnijącego odoru. Zachowujesz się normalnie, na ile ci to pozwala. Nie chcesz rządzić innymi, ale... pragniesz uwagi. Chcesz, żeby to ktoś tobie pomógł. Nie chcesz być niewidzialna, dostrzegana w skrajnych przypadkach. Doceniasz, kiedy ktoś cię zauważy. Nie chcesz być złośliwa, bo wrogów ciągle zbierasz i bez tego. Pragniesz zmienić wszystko na lepsze, chociaż wiesz, że to nie jest osiągalne. Jesteś lojalna i za przyjaciół nie wahasz się skoczyć w ogień. Zwłaszcza za tych lojalnych, jak on... Cenisz sobie bardzo tę cechę. Starasz się słuchać chociaż na dłuższą metę nie zadziała, bo łatwo się rozpraszasz. Nie wywyższasz się, czasami nawet poniżasz, aby służyć innym. Ale czasem masz przebłyski. Trzcina myśląca wśród traw... *Jestem inna. Oni są inni, a ja wyjątkowa. Chcę być lepsza. Chcę by docenili. Nie, oni nie śmią nawet spojrzeć w me oblicze.* Lubisz osoby dorosłe, bo przebywając z nimi odnosisz wrażenie, że jest lepiej. Opinia jest dla ciebie bardzo ważna i starasz się do niej dostosować. Nie umiesz mieć na to wyjebane. Wyrzuty sumienia często dręczą i czujesz się bezsilna w takiej sytuacji. Bardzo słaba i bezbronna. Tak bardzo podatna na innych. Nie chcesz się dostosowywać, nie chcesz zmieniać, ale wiesz, że po prostu musisz. Też nie lubisz, kiedy ktoś przerywa ci pracę. Wolisz dokończyć, zrobić raz a porządnie. Przyzwyczajona do codziennych rytuałów, danych smaków i zapachów. Straszna z ciebie niezdara. I dziwadło, ale o tym już chyba było. Masz problemy z łapaniem piłki czy przejściem bezpiecznie po schodach. Czasami też nie rozumiesz czyiś zachowań. Nawet przeanalizować nie jesteś w stanie. Próbujesz rozśmieszać. A sama śmiejesz się z ludzkich błędów i niepowodzeń. Nie potrafisz się powstrzymać. A twoja pani pshychoterapeutka mówi, że i tak wypadasz lepiej, niż osoby z zaburzeniem. Uśmiechasz się w stronę lustra i jedyne, co dostrzegasz to oczy z tą malutką iskierką, która powoli gaśnie. A potem zdajesz sobie sprawę o jednej, bardzo ważnej kwestii: jesteś już martwa.

Aparycja

©RikaMello
Włosy: Niezbyt długie, ścięte i obszarpane. Posiadała je do pasa, jednak ze względu na swoją profesję, wygodę, postanowiła je trochę ukrócić. Czarne niczym węgiel. Dba o nie bardzo. I... och, wspomniałam o niewielkim, białym pasemku znajdującym się w jej grzyweczce, która opada panience na oko? Twarz: Dziewczynka ma duże, fioletowe oczęta, jednak ze względu na ich nietypowy kolor, zwykle stosuje brązowe, niewygodne soczewki. Nosek ma raczej drobny, podobnie jak i usta. Nie posiada żadnych pieprzyków ani krostek. Cera jej jest blada. Czasami uważa, że przez swój wygląd mogłaby zacząć udawać wampira lub albinoskę. Ciało: Jak już mówiłam - Tiffany ma blady odcień skóry. Jest drobna w budowie i łatwo można pomyśleć, że wystarczy popchnąć ją lekko, a ta upadnie na ziemię. Nie posiada dużego biustu, chociaż w jej wieku to raczej nic dziwnego. Jest strasznie wychudzona i raczej nie należy do osób wysportowanych. Ma długie, kościste palce. wyćwiczone przy wielu godzinach szycia. Znaki szczególne: Wydaje mi się, że jedyną, charakterystyczną dla dziewczynki rzeczą jest czarna maseczka, którą zakłada na twarz. Praktycznie nigdzie bez niej nie chodzi, a jeżeli i tej nie ma przy sobie , zasłania twarz czarną chustą. Zwykle nosi na sobie czarny, trochę za duży dres z kapturem, który naciąga na twarz, oraz białe legginsy i trampki. Nie ma na sobie żadnych tatuaży, czy charakterystycznych blizn, lub znamion, poza wieloma kreskami na prawej ręce. Często robi sobie żyletkami dodatkowe rany, kiedy coś jej nie wychodzi.

Historia

Co było to minęło i nie ma czasu rozpamiętywać przyszłości, jak to powiedział pewien mądry człowiek (właścicielka owej postaci która nie ma ochoty pisać historię, ale to zrobi, bo w końcu formularz to formularz i wypełnić jakoś należy). Zaczęło się od narodzin, jednak nie jestem już aż takim sadystą, by to opisywać. Na świat przyszła dwójka. Światło i noc. Płomień i astralność. Cień i oświecenie. Innymi słowy: brat i siostra. Tak oto zaczęła się przygoda dwóch istot pozaziemskich, które nauczyły się życia w swoim własnym wymiarze. Nie jest to znany wymiar, nie ma sensu go opisywać. Poczekaj, aż młoda panieneczka sama ci go opisze. Trafiła tutaj po utracie pamięci, domu i... zmiany wieku. Powinna już dawno stała się dorosłą osobą, nawet tam, gdzie większość istot słynęła z długowieczności i czas był dla nich pojęciem względnym. Trafiła tutaj. Do niewoli, poszukując sens swojego istnienia. A gdzie trafiają wszystkie, złe dzieci? Do sierocińca. A stamtąd do domu pewnego zegarmistrza. I była tam z nim, mieszkała... Do czasu. Do czasu pewnego wydarzenia w jej życiu. Zakochała się, została porwana, jej ojciec wrócił i zażądał powrotu nastolatki do domu. A ona nie chciała. Została więc siłą przeniesiona do swojego wymiaru i zamknięta. Popadła w depresję, przeżyła atak i śmierć kliniczną. Wróciła. Nie wiedzieć jakim cudem, ale ponownie znalazła się na Ainelysnart, uciekając przed swoim bratem. Tak, właśnie przed Percivaldem, którego coś opętało i który pragnie wyniszczyć siostrę. Teraz ma przy sobie tylko ducha ojca.

Moce, umiejętności i zainteresowania


  • Persephone - możliwa do aktywowania jedynie w nocy. Bo jedynie w nocy zobaczyć można najgorsze poczwary tego świata. Umiejętność ta pozwala Tytanii na rozmowę ze zmarłymi oraz demonami.Widzi tych, którzy nie należą już do tego świata. Przy większym wysiłku jest nawet wkroczyć do ich umysłu, jednak zwykle zaraz przy pierwszej próbie zdarza jej się stracić przytomność. Wnikanie w historię zmarłego bywa okropnie męczące. Moc otrzymana od ojca.
  • Samookaleczenie - magia, polegająca na dobrowolnym przyjmowaniu cudzych ran. Zaklęcie ma też swoją zaletę, ponieważ rana szybciej się goi, a Tytania odczuwa mniejszy ból. Jest też odporna na wykrwawienia. Typowe śmiertelne rany nie są dla Cienia zagrożeniem życia. Problem leży jedna w tym, że rany przyjęte nie można uleczyć żadnym zaklęciem, gdyż... no... są one "darem".
  • Władca Strachu - wilk wytwarza wokół siebie czarną mgłę. Może się ona roznieść do kilku metrów kwadratowych. Z mgły dziewczyna potrafi utworzyć różne, twoje najgorsze lęki i najbardziej skrywane. We mgle mogą ukazać się też sceny z życia danej postaci. Innymi słowy: w czarnej mgle gra toczy się według zasad Diaboliny. Wytworzenie takiego środowiska kosztuje waderę również ogrom energii.
  • Panienka to chyba z innego wymiaru? - Tytania potrafi o godzinie 3:33 nocy przywołać jedną, magiczną istotę pochodzącą z jej świata oraz otworzyć do niego portal. Niestety, ale zużywa to sporą część energii dziewczyny. Portal ów otwarty jest przez pół cztery minuty co najwyżej. Automatycznie sam odcina się od ziemi.
Na swoje zainteresowania poświęca niewiele czasu. Wcześniej jej jedyną "pasją" było gotowanie i sprzątanie po swoich braciach. Te przydatne umiejętności, potrzebne każdej przyszłej matce uwięzionej w domu, której zadaniem jest również usługiwanie swojemu przyszłemu mężowi opanowała do perfekcji. W swojej głowie ma naprawdę wiele przepisów na różne smaczne potrawy. I desery. Odkąd zamieszkała w Ainelysnart zaczęła interesować się kulturą i historią owej wyspy. Dużo czasu przesiaduje w bibliotece, przeglądając stare księgi i jeszcze starsze zwoje, wypełnione runami, które powoli zaczyna sama sobie tłumaczyć. Nałogowo bawi się magią. Trenuje swoje umiejętności, wiedzę i stara się być coraz lepsza w nowo odkrytym talencie. Wiele osób powiada, że posiada go po matce i byłaby dawniej świetną kapłanką pani Mroku. Ona nie uważa tego za komplement i nie osiada na laurach. Ciągle trenuje. Od jakiegoś czasu z pewnym mądrym panem na Youtubie uczy się również samoobrony. Jako księżniczka powinna umieć się obronić w razie napaści. Świetnie radzi sobie w wilczej formie, jednak z ludzką jest trochę gorzej, bowiem bez małego sztyletu nie będzie już sobie sama w stanie dać radę. Co jej jeszcze wychodzi? Z pewnością taniec i śpiew. Wadera, szczególnie w swojej dwunożnej formie świetnie tańczy, głównie solówki. Daje się łatwo ponieść rytmowi i oddaje się muzyce, często przy tym śpiewając. I to jak śpiewając! Nie jest najszybsza, ani najsilniejsza, za to sprytna za dwóch. Formą... ogólnie nie grzeszy. Łatwo się męczy. Ale logiczne zagadki, daty, gry pamięciowe, nie są jej straszne. Dobrze się również ukrywa i skrada, w dodatku ma lepkie palce, idealne do pracy kieszonkowca. Nie korzysta z tej umiejętności poza treningami, gdyż uważa to za zbędną umiejętność. Szkicuje, od czasu do czasu, kiedy nie ma nic do roboty. Talent odziedziczyła po ojcu.

Przedmioty

  • Katana magiczna z uwięzionym Belzebubem w środku. Ale nie, nie korzysta z niej dosyć często. Kiedy używa magii, broń pokrywa się pentagramami i zaczyna świecić na czerwono. Czy ma jakieś właściwości poza trzymaniem w środku bestii? Nie. Niestety. Po prostu fajnie wygląda.

Ciekawostki


  • Przeżyła śmierć kliniczną. Przeżyła, jednak ona sama uważa, że powinna być już od dawna martwa. Pomimo wielu zaburzeń psychicznych i aspergera, dziewczynka jest odporna na choroby. Ma znakomity układ odpornościowy, a i z urazami organizm laski całkiem szybko jest się w stanie uporać. Zresztą, tyle już rzeczy przeżyła... Ma za sobą jakieś osiem prób samobójczych.
  • Wbrew pozorom - myje się. Jedzenie ojciec wciskał jej siłą i robi specjalnie potrawy, aby je przełknęła. Głównie te ulubione Tiffu.
  • Boi się chorób psychicznych u innych ludzi. Jej bardzo bliska przyjaciółka, Żywiołaczka, nie raz straszyła ją swoim samobójstwem. Między innymi przez to, że Tytania się jej poświęciła całkowicie jej ojciec. Ilekroć dowiaduje się o problemach swoich znajomych - zaczyna panikować.
  • Ma bardzo wrażliwy nosek. Nienawidzi ostrych zapachów i większości damskich perfum. Kocha za to zapach pomarańczy, czekolady, trawy oraz nowych książek.
  • Zwykle jada sama, bowiem irytują ją odgłosy jedzenia (ciamkanie, przeżuwanie, stukanie sztućcami o talerz). Wynikiem jest kolejna nadwrażliwość na kolejny bodziec - słuchowy.
  • Myje się przynajmniej trzy razy dziennie. Cała. Czasami nawet więcej i jej ojciec siłą zmuszony jest wyganiać ją z łazienki.
  • Brzydzi się palenia, alkoholu nienawidzi, jednak marzy, aby się kiedyś zaćpać i poczuć mocniejszy efekt. Nie raz i nie dwa dawkowała leki przepisane od psychiatry, jednak nigdy mocniejszych skutków ubocznych poza bólami brzucha i głowy nie odczuwała. Być może to przez strach.

Achievementy


Kontakt: girlsdarkwolf@gmail.com || Fragonia [howrse]

21 listopada 2018

Od Akiro cd. Somniatisa - "Poker"

    Argona opuściła dość żwawo dom Mewy, oczywiście Som jak na jego charakter przystało, jeszcze prowadził z nim monolog. Aki czekał spokojnie, ale po chwili pogonił Soma. Po drodze spytał swojego towarzysza, o to jak dotrą do Areny pierwszej.
- Spacerkiem do Krwawej Rzeki, a potem łodzią do Areny 1
Akiro spojrzał lekko zaciekawiony na Soma, jednak po chwili jego wzrok utkwił przed nim.
- Niech będzie. - Odparł szatyn, idąc równo przed siebie. Ludzie mijali ich, a dwójka szła bez słowa.
Wreszcie po paru minutach chodu i stania w kolejce, siedzieli już na fotelach na pokładzie statku. Som podziwiał widoki, tak samo jak Aki, który po chwili sięgną do głębokiej kieszeni swojej bluzy i wyją z nich talie kart. - Grasz? - Som spojrzał na towarzysza.
- A w co?
- Najprostszą grę, jaka istnieje. W wojnę.
- Dobra.
Chłopak po "skasowaniu" kart rozdał je między nimi. Talie leżały przodem do ławy, przez co nikt nie wiedział, jaka kartę wyciągnie jako następną. Po zakończonej partii chłopak o kocich oczach zebrał swoje karty i spiął je czarną gumką recepturką. Położył dłonie na stoliku i się dźwigną na nich, na równe nogi.
- Idę się przejść. - Powiedział, po czym ruszył na zewnątrz kadłuba. Gdy tylko opuściła zabudowaną część statku, jego włosy zostały przeczesane przez wiatr. Kano, podszedł do barierki i skupił się na falach, które wytwarzał statek, płynąc przed siebie. Chłopak wziął głęboki wdech, po czym odprężył swoje ciało, oparł się przedramioniami. Do chłopaka podeszła zakapturzona postać, Akiro od razu wyczuł bijącą od niej zupełnie inną aurę, spojrzał kątem oka na tajemniczą postać, a ona na niego.
- Coś się stało? - Spytała.
- Skądże. - Odparł, widząc kątem oka, że w kieszeni zauważył talie kart. - Chcesz zagrać? - Spytał, wyjmując swoją talię z kieszeni. Postać się zgodziła, weszli do środka, gdzie nie wiało i rozegrali partyjkę karcianą. Po skończeniu rundy postać wręczyła mu jedną ze swoich kart. - To się przyda. – po czym znikną, Som podszedł do Akiego.
- Gdzieś ty był!
- Miałem zajęcie. Dobiliśmy to, chodźmy. - Po drodze czytał kartkę.
(Som?)

18 listopada 2018

Od Somniatisa cd. Akiro

    Alpha westchnęła i spojrzała krzywo na Somniatisa, kręcąc z dezaprobatą głową.
- Może pomóc, co? - spytała, a Atis tylko rozłożył ręce w geście rezygnacji. - To Akiro, możesz go nie znać, ale swego czasu plątał się po różnych miejscach. Jest informatorem.
- On skierował was do mnie? - Mewa zmarszczył brwi.
- Nie, nie - zaprzeczył szybko czarnowłosy mężczyzna. - Aki nam tylko pomaga. Argona postanowiła przesłuchać wszystkich. Profilaktycznie.
- Ma sens.
  Cała trójka podeszła bliżej śpiącego, który czując nad sobą czyjąś obecność ocknął się.
- Już koniec? - spytał, lekko nieprzytomnie.
- Tak, możemy ruszać dalej - zapewniła dziewczyna. - Udamy się na jedynkę, by przesłuchać tych, którzy odpowiedzieli na wezwanie do Herbaciarni. A właściwie wy się udacie. Ja muszę się skontaktować z... pewną osobą. Somniatis, zostawiam nadzór w twoich rękach. Akiro, nie rób nic głupiego. - Chłopak obdarzył Alphę wzrokiem fałszywie oskarżonego, prawego obywatela, a Somniatis przytaknął niechętnie. - Spotkamy się na trójce, pod tym adresem.
  Argona wcisnęła do ręki Atisa zmięty rulonik. I klepnęła czarnowłosego lekko w ramię, po czym bez słowa wyszła, pozostawiając trzech mężczyzn samych na barce.
- Mam nadzieję, że nie będziesz mieć problemów przez naszą obecność tutaj, Mewo - Somniatis zwrócił się do przesłuchiwanego, a ten pokręcił głową.
- Mieszkańcy portu mnie szanują, bo panuje nad morzem. Będą udawać, że nic nie widzieli. Życzę wam powodzenia w waszych poszukiwaniach i oby wszystko się wyjaśniło.
- Tak, tak, zbierajmy się - powiedział Akiro. Chłopakowi chyba nie leżała ta robota i chciał jak najszybciej ją zakończyć.
- Jasne, żegnaj Mewo. - Som pożegnał życzliwie mieszkańca łodzi i obaj goście opuścili pokład.
- Pociąg, bus czy pieszo? - spytał szatyn.
- Spacerkiem do Krwawej Rzeki, a potem łodzią do Areny 1? - zaproponował mężczyzna, myśląc o tym, że dawno nie podróżował przez wodę, a na pewno będzie się dało złapać jakiś prom w tak dużym węźle transportowym jakim było ujście Rzeki Krwawej.
(Akiro?)

16 listopada 2018

Od Akiro cd. Somniatisa

    Argo wynurzyła wzrok za papierów, a jej wzrok dało się wyczuć, prawie że od razu na swoim ciele.
- Idziecie ze mną! - brązowowłosemu chłopakowi, nie po nosie było włóczyć się z Alfą po członkach "klanu", ale uznał, że lepiej znać liczebność watahy.
- Idziemy, pierw do Mewy. - czarnowłosa przywódczyni podała pierwszy cel podróży. Po paru minutach marszu, bez słowa, trzy postacie dotarły pod dom Mewy. Argona nacisnęła klamkę, powodując otwarcie się ciemnobrązowych drzwi. Wpierw weszła czarnowłosa, następnie Zegarmistrz, a na końcu dopiero Akiro. W pokoju zrobiło się ciemno, po usłyszeniu pstryknięcia z palców, Aki ledwo widział, co się dzieje. Gdy jasność wróciła do pomieszczenia, niejaki Mewa był związany. Som, widząc, wszystko mówiący głos alfy, podszedł do Mewy. Teraz Akiro nie spuszczał ze wzroku Zegarmistrza, chciał się upewnić czy tak działa jego moc. Dopiero gdy Som położył swoją rękę na członku watahy, Argona przeszła do rzeczy i zadała mu pytanie.
- Co wiesz na temat upadku Wieży?
Akiro oparł się o futrynę drzwi, tak by wygodnie umiejscowi tam też swój łepek.
- Wiem tyle, co nas sama Wieża poinformowała. - Argona dopytywała się również o informacje, które godzinę temu dostała od Akiro, jednak nic nowego się nie dowiedziała. Som spojrzał zaskoczonym wzrokiem na niskiego chłopaka, jakież było jego zdziwienie, gdy zrozumiał, że brązowowłosy chłopak ot tak sobie zasnął. Som puścił Mewę, który też przylepił wzrok na chłopaku.
- Co to za dzieciak? – spytała przesłuchiwana postać, wskazując na niskiego chłopaka palcem, powodując, że Argo się odwróciła.
(Somniatis?)

Od Somniatisa cd. Somniatisa do Est


Od Akiro - "Zemsta"

    Dzień jak co dzień, ale nie tym razem. Zaczęła się jesień i już na samo przywitanie dnia, z nieba zaczęły się sączyć słodkie krople niebiańskich łez. Chłopak otworzył okno, by świeże powietrze owiane mgiełkom wypełniło każdy zakątek domowego zaciszu. Brązowowłosy chłopak spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. „Ul. Binera między trzydzieści cztery, a trzydzieści sześć o 15:00" Chłopak spojrzał na wiadomość, a następnie na godzinę. Usiadł na ciemnobrązowym fotelu, oparłem ramię o oparcie, a następnie o nią głowę. W drugą rękę chwycił czarnego pilota i włączył telewizor. Po upływie godziny brązowowłosy przyszykował się do wyjścia i opuścił mieszkanie. Skierował swoje kroki do miejsca spotkania, w połowie drogi zaczęło padać, wiec podniósł prawą rękę, palcem wskazującym i kciukiem naciągnął kaptur na głowę. W ciemnej uliczce stała dziewczyna o brązowych włosach spiętych w kok, z których powoli opadały krople chłodnego deszczu. Kobieta spojrzała na niego z małym zaskoczeniem.
- Czego potrzebujesz?!
- Ty jesteś.... - Chłopak przerwał dziewczynie, mroźnym tonem.
- Tak. - Dziewczynie po plecach przeszły ciarki.
- Chciałabym, żebyś kogoś dla mnie zbił...
- Ile? - Zapytał od razu po usłyszeniu prośby.
- Trzy.  -Chłopak wydal z siebie dźwięk niezadowolenia, dziewczyna spojrzała na niego.
- Cztery? - chłopak dotknął swojej twarzy, w geście podejmowania decyzji. - Pięć.
- Niech będzie. Kiedy, gdzie i kogo?
- Anne Royar, za tydzień mają ostatnią próbę przed występem. Ta szmata zapłaci mi za zabranie mojej roli.
- Ręka wolna?
- Tak, rób co chcesz.
- Świetnie. - Jego usta utworzyły się w wąski złośliwy grymas, wziął kartkę z danymi celu i włożył ręce do kieszeni i ruszył przed siebie. Przechodząc koło słupa informacyjnego, wypatrzył reklamę spektaklu. - Ciekawie, może się wybiorę po robocie. - Było już późno, chłopak wrócił do domu i zaczął się relaksować przy swoim ulubionym zadaniu, czyli mieszaniu różnych składników w swoim laboratorium. Następnego dnia, po popołudniu Akiro siedział w teatrze, w którym za niedługo miała odbyć się kolejna próba. Chłopak podniósł się z siedziska i wszedł na scenę.
- Ej! - Głos mężczyzny, dobiegł z drugiego końca sceny. - Dzieciaku, co ty tu robisz? - Akiro się odwrócił, a jego oczy iskrzyły czerwienią. Mężczyzna podszedł do niebieskowłosego chłopczyka, przynajmniej tak mu się wydawało.
- Szukałem toalety, ale tu jest tak pięknie, że straciłem poczucie czasu. - Mężczyzna wyjątkowo zaskoczony, odpowiedział.
- Chcesz może być przy kolejnej próbie?
- Oczywiście! - Mężczyzna wyciągnął kartkę i dał ją chłopakowi. - Przyjdź jutro z podpisaną kartką przez opiekuna.
- Oczywiście. - Aki opuścił budynek i trafił na swój cel, wpadł na nią specjalnie, a dziewczyna przewróciła się na ziemię. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. - chłopak wyciągnął rękę, do dziewczyny, a ta go złapała i wstała.
- Jeśli pani się nie spieszy, z chęcią zaproszę panią na kawę. - Dziewczyna spojrzała na mężczyzn, który przez jego moc wydawał się niezwykle przystojny.
- Z chęcią się wybiorę z panem na kawę. - Kobieta nie zdawała sobie sprawy, co ją czeka po wypowiedzeniu tych zadowalających słów. Wiec poszli do najbliższej kawiarni, zamówili dwie kawy. Akiro pod iluzją przyniósł jej kawę, a z rękawa wsypała się niewielka ilość przygotowanego proszku.
- Proszę. - Powiedział, kładą napój, przed dziewczyną. Rozmawiali tak przez około godzinę, po czym opuścili kawiarnie. Akiro pożegnał się z dziewczyną i udał, że idzie w innym kierunku, a tak naprawdę ją śledził. Ludzie nie zwracali na niego uwagi, bo kto by zwracał uwagę, na „zwykłego" czarnego kota. Kobieta dochodziła do ozdobionego mostu, zwróciła żółć żołądkową.
- Ale boli mnie głowa. - Wymruczała coś pod nosem, kot wskoczył na barierkę, a następnie skoczył w kierunku kobiety, zrywając jej naszyjnik z szyi i parę kosmyków włosów. Blondynka zrobiła dwa kroki do przodu i straciła równowagę i przeleciała przez barierkę, na oczach kierowców, przelatując przez barierkę, zaplątała się, we wcześniej zerwane lampki, które zawdzięcza wcześniejszej wichurze. Kobieta nawet nie zdążyła wydać dźwięku, a zawisła jak marionetka teatralna w teatrze, w którym grała. Kot wydał ciche miauknięcie i zniknął w cieniu wielkiego miasta. Następnego dnia spotkał się ze zleceniodawcą i wręczył jej kopertę z dowodem. Ta ją otworzyła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- To nie jest dowód. - Akiro się wnerwił, przyłożył jej do krtani ostrze.
- Chciałaś, to masz! Tu swój dowód a drugi w wiadomościach. Myślisz, że się nie zabezpieczyłem? Jeśli nie zapłacisz, podzielisz jej los i twój syn też, albo zobaczysz jego śmierć i dopiero ty zginiesz. -posiedział oschłym tonem, mimo że niema w zwyczaju zbijać dzieci, ale taki argument wystarczył, by trafić w słaby punkt kobiety.
- Dobrze, mam je przy sobie.  -kobieta wyciągnęła z torby kasę, chłopak obliczył czy się zgadza.
- Miło się ubija z panią interesy. - odparł, po czym rozpłynął się, w tłumie. Minęły kolejne dni i nadszedł czas wystawiania sztuki, która okazała się wielkim hitem miesiąca.

13 listopada 2018

Od Somniatisa cd. Akiro

    Chłopak jak zawsze był dobrze poinformowany, co nieco irytowało Argonę, jednak otrzymane od niego informacje były na prawdę cenne dla Wtahy. A prawdopodobnie jeszcze cenniejsze dla Pectis. No i musiał mówić prawdę. W końcu moc Somniatisa jest czymś, czemu nie łatwo jest się oprzeć, szczególnie nie znając jej. Dziewczyna uważnie przejrzała otrzymane kartki.
- Nadal chcesz, żebym ci towarzyszył w przesłuchaniach? - spytał Somniatis.
- Ten gówniak nie podał mi nazwisk sprawców - mruknęła Alpha, nie podnosząc wzroku na czarnowłosego. - Ta sprawa nie jest jeszcze zamknięta tylko dlatego, że działali na zlecenie WL-a.
- Wybacz mi na chwilę. - Somniatis za szkalną witryną dostrzegł jednego ze swoich stałych klientów.
  Zostawił Argonę samą sobie i podszedł do Akiro, który właśnie wyjmował spod lady zegarek, który zaledwie dzień wcześniej naprawiał, i podawał go dość podejrzanie wyglądającemu mężczyźnie.
- Mam nadzieję, że już go pan więcej nie uszkodzi - powiedział na pożegnanie chłopak, gdy właściciel zegarka odchodził z urządzeniem.
- Dzięń dobry, szanowny panie - Atis przywitał Wilka Morskiego - starszego jegomościa, który nie miał części zębów, kulał na jedną nogę i miał szklane oko. - Jaki nieszczęśliwy wiatr pana do nas przywiał?
  Wilk Morski oparł się o ladę w poufałym geście, dając znać Somniatisowi, żeby się do niego przysunął, co ten niechętnie uczynił.
- Słuchaj, synu. My tu nie z tych, co kapują, jednak uważajcie, gdzie stawiacie łapy, ne? Nie chcemy, by terroryści włóczyli si nom po porcie. - Jego ton był przyjacielski, jednak Atis czuł wzbierający niepokój.
- Oczywiście, oczywiście - zapewnił szybko. - Będziemy uważać...
  Mężczyzna uderzył dłonią w blat, zwracając na siebie nagle uwagę zatopionej w lekturze Argony i Akiro, który przeglądał zamówienia na ten dzień.
- Kompas mi znowu nawala - poskarżył się Wilk Morski. - Docie radę coś z nim zrobić?
- Oczywiście - Somniatis uśmiechnął się, nadal nieco wytrącony z równowagi.
  Gdy klient wyszedł, Akiro przestał udawać, że sprawdzanie zamówień może zająć komuś więcej niż kilka sekund i podszedł bliżej Zegarmistrza.
- Czego chciał? - spytał.
- Tylko nam groził, nic specjalnego. - Czarnowłosy uśmiechnął się.
- Tym bardziej priorytetem jest znalezienie sprawców zamachu - mruknęła Argona, rzucając chłopakom spojrzenie znad papierów. - Jeśli warsztat będzie zamknięty przez kilka dni nic się nie stanie. Idziecie ze mną.
(Akiro?)

12 listopada 2018

Akiro do Somnatisa

    Większość nocy nie spałem, myślałem nad tym, co mógł zyskać Leniwski, przy nagłym zniknięciu. Spojrzałem na łóżko, gdzie sobie Boni słodko spał.
- Jak ja bym chciał móc spokojnie tak zasnąć. - Położyłem się na swoim łóżku i zamknąłem oczy, gdy je znowu otworzyłem, była piąta trzydzieści, wygramoliłem się spod ciepłej kołdry i skierowałem się do kuchni, by przygotować posiłek. Po zrobieniu wszystkiego obudził się Boni.
- Jak się spało? - Zapytałem chłopaka z uśmiechem, ten też się uśmiechnął.
- Dobrze. - Po czym wyciągnął płatki mleko i dwie miski. Zjedliśmy razem śniadanie, przy którym słuchałem co się wydarzyło, u niego. Po śniadaniu ubrałem się w ciuchy i glany czy coś podobnego, złapałem za torbę i następnie za klamkę, by otworzyć drzwi. - Wychodzę!
- Pa! - Opuściłem pomieszczenie, na zewnątrz było dosyć zimno, zakręciłem szalik wokół mojej szyi i po paru metrach już widziałem miejsce pracy. Nagle się zatrzymałem i przemiałem okolice wzrokiem, podszedłem do drzwi i przed wejściem ściągnąłem szalik, nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Witaj Alfo. - Powiedziałem, robiąc unik, przed jakąś latając rzeczą. - Co za miłe przywitanie. - Jego oczy niewidocznie błysły czerwienia. - Coś się stało, z nas odwiedziłaś? - Spytałem, gestykulując jedną ręką. Poszliśmy na zaplecze, odłożyłem swoje rzeczy na wyznaczone miejsce i usiadłem na krześle.
- Co wiesz na temat, upadku Wieży!? - Som, położył rękę na moim ramieniu.
- Wiem, że podobno upadek wierzy, był zaplanowany przez Leniwskiego i zlecił to danym, pfu wybranym ludziom. Wiem tyle i że mam dla ciebie karty.
- Jakie karty? - Podniosłem się z siedziska „Wiec szukają osoby odpowiedzialnej za Wieżę, a Som ma moc by jej to ułatwić. Ciekawe" i ruszyłem w kierunku torby. – Gdzie ja to mam? – mruknąłem sam do siebie, grzebiąc w papierach. - Mam! - wyciągnąłem mała teczkę i skierowałem się ku Alfie i otwierając teczkę. - Tu masz kopie listu od Władysława z jego czytelnym podpisem, listę „zaginionych" więźniów i zaginionej władzy. - Argo tak jak Some patrzyli na mnie z lekkim szokiem. - No co wiedziałem, ze prędzej czy później trzeba będzie to ogarnąć bo nie zostawicie tak tej sprawy. - Powiedziałem podnosząc przedramiona do góry. - A teraz wybacz Alfo ale zaraz mamy klienta po odbiór swojego sprzętu, wiec wy sobie tu gadu.
(Som, nic nie szkodzi?)

11 listopada 2018

Od Somniatisa cd. Akiro

    Chłopak opuścił sklep już ponad trzy godziny wcześniej, jednak Somniatis wciąż męczył się nad naprawieniem żyrokompasu. Przestawienie się na nowe warunki zawsze bywało problematyczne, jednak praca, na której musiał skupić wszystkie elementy swojej świadomości w pewnym sensie przynosiła mu również wytchnienie. Nie mógł w końcu przy tym myśleć o czymkolwiek innym.
  Wreszcie, gdy urządzenie było gotowe poczuł, że nie jest sam w pomieszczeniu, mimo że jego asystent opuścił go dawno temu. Gwałtownie rozejrzał się dookoła, jednak nikogo nie zauważył.
"Wydawało mi się?"
W warsztacie było ciemno. Nie zauważył wcześniej, że zapadł zmrok, używając swoich zdolności oświetlał dostatecznie dużo by widzieć, co naprawia.
  Odłożył ostrożnie urządzenie i podszedł do drzwi. Tabliczka, wisząca na ich klamce wciąż mówiła ewentualnym klientom, że warsztat jest otwarty, mimo że od ponad godziny powinien nie być. Atis odwrócił ją i przekręcił klucz w zamku. Westchnął myśląc o tym, jak nieodpowiedzialnym jest pozostawianie drzwi otwartych w nocy, żyjąc w tak biednej dzielnicy. Powoli ruszył na zaplecze. Zdecydował położyć się wcześniej. Czuł, że jeśli dalej będzie nad czymś pracował to ponownie może zacząć doświadczać objawów paranoi.
  Stanął na progu swojego pokoju i zapalił światło. Na chwilę oślepił go jasny blask białej jarzeniówki, jednak wzrok szybko ponownie przyzwyczaił się do oświetlenia. Somniatis zamrugał, poczuł, jak mu cierpnie skóra na karku. Przed nim, opierając się o ścianę plecami stała czarnowłosa kobieta. Gdy podniosła wzrok, w jej czerwonych tęczówkach odbiło się światło.
- Witaj Somniatisie - powiedziała cichym, złowrogim tonem.
  Mężczyzna odetchnął.
- Argona.... Co ty tutaj robisz?
- To tylko... - pstryknięcie palcami i w pomieszczeniu zaległa całkowita ciemność. Atis zrobił odruchowo krok do tyłu, jednak jakaś siła podcięła mu nogi i pociągnęła do przodu, uderzając go boleśnie brzuchem o jakiś twardy materiał. Ostre światło, zupełnie niepodobne do tego od jarzeniówki oślepiło już drugi raz tego wieczoru. - Rutynowe przesłuchanie.
  Czarnowłosy poczuł, że dziewczyna pochyla się nad nim, regulując ustawienie lampy, przed której blaskiem starał się osłonić oczy.
- A propos czego? - Mężczyzna był nieco oszołomiony. Zdecydowanie zbyt często ostatnio był przesłuchiwany.
- A propos wysadzenia Wieży.
***
- Mówiłem przecież, że nic nie wiem. - Somniatis podał kawę Argonie, drugą ręką przyciskając lód do policzka.
- Wiem przecież. - Argona westchnęła. - Musiałam się upewnić. Będę potrzebować twojej pomocy.
- Co jest tak niezwykle tajnego, że musiałaś mnie poddać wymyślnym torturom, zanim zdecydowałaś się powierzyć mi to zadanie? - Mężczyźnie powoli nieco wracał humor. Po sporej dawce adrenaliny i stresu, endorfiny gwałtownie uderzały mu do głowy.
- Nie przesadzaj, nie było tak źle. - Argona skrzywiła się. - Zapewne wiesz o wysadzeniu Wieży? Chce dorwać tego, kto to zrobił. Twoja moc mi w tym pomorze.
- Chcesz mieć pewność, że mówią prawdę? - od razu załapał mężczyzna.
- Nie pozostawiając przy tym trwałych śladów na ich psychice. Tak.
- Nie mam chyba wyboru, prawda, Alpho? - Atis uśmiechnął się nieco nostalgicznie.
- Owszem. - Argona wstała. - Zaczniemy od przesłuchania Watahowiczów. Z tego co wiem najbliżej mieszka Mewa.
- Akiro powinien tutaj być z samego rana - zauważył mężczyzna. - Myślę, że dobrze będzie, jeśli załatwisz z nim to od razu. Myślę, że może być pomocny podczas poszukiwania winnego.
- On z jego kontaktami, co?
- Yhym.
- Więc zaczekamy tutaj do rana - zadecydowała Argona.
(Akiro? Pułapka zastawiona xd Wybacz, że tyle to trwało. Miałam blokadę twórczą ;-;)

8 października 2018

Od Akiro cd. Somniatisa

    Wziąłem się za naprawę zegarka i po jakimś czasie zamknąłem wieko i odstawiłem zegar z kartką, na której były napisane dane właściciela i odłożyłem go do rzeczy, do odbioru. Wyszedłem z pracy, o godzinę szybciej, ponieważ miałem pewne sprawy do wykonania na mieście. Zawinąłem sobie szal wokół szyi, ponieważ wiatr, był niemiłosiernie zimno. Dotarłem do transportu między arenowego, po dostaniu się na arenę ósmą, od razu poszedłem na teren zabaw dla dorosłych. Szybko odnalazłem ukryty bar „Po bujanym kucykiem" podszedłem do baru.
- Co podać?
-Kohonore. -Mężczyzna zaprosił mnie za bar, tam przeszedłem dobrze ukrytym przejściem do tunelu, który, był ogromnym labiryntem, w którym zapachy się rozmywał tak samo jak ślady więc niemożliwe, jest śledzić kogoś po zapachu i pośladach. Wreszcie dotarłem do sali, oprócz mnie jeszcze nikogo nie było, usiadłem na fotelu, wyjąłem niebieski notes i zacząłem nim notować, alfabetem mojego pomysłu, po 20 minutach zaczęli wszyscy się schodzi, aż w końcu zebrała się nas tam trzynastka. Gdy usiedliśmy wszyscy w kręgu zaczęliśmy rozmawiać, gdy minęła chwila...
- Wiedzieliście, że Władysław Leniniewski znajdywał się w wieży, podczas ataku?
Postacie spojrzały po sobie, po czym znowu skierowały wzrok na moją osobę.
- Wiedzieliśmy, to było zaplanowane.
- Tak, dostaliśmy prośbę z jego podpisem.
- Prośbę?
- Dokładnie - Po tych słowach zaczęła się, ognista wymiana zdań. Dużo podczas tego wyszło na jaw, po wyjściu na powierzchnię, poszedłem po parę rzeczy po czym wróciłem do domku. 
(Som? I jak ktoś chce może się dołączyć?)