17 sierpnia 2015

Od Gizmo cd. Somniatisa

- Nie wygrasz z Gizmo! – krzyknęła, a przed basiorem pojawiło się ogromne drzewo. Był on w stanie zauważyć tylko czarno-szarą plamę wbiegającą po roślinie z zawrotną prędkością. Skakała po gałęziach niczym wiewiórka. Somniatis nie miał zamiaru zostać w tyle. 
- Gizmo? – stał na gałęzi i patrzył w górę. 
- Szybciej Tisiu! Gizmo chce ci coś pokazać! – krzyczała będąc już na najwyższym punkcie drzewa. Wadera z zachwytem patrzyła na to co stworzyła. Jej wymiar przypominał krainę Ooo. Tylko trochę bardziej kolorową niż prawdziwa. Była dumna ze świata nad którym pracowała tak długo. Gizmo zajęta podziwianiem widoków nie słuchała co dzieje się wokół niej.
- Berek – poczuła łapę Somniatisa na swojej głowie. 
- Nie mamy na to czasu! – z jej pleców wyrosły ogromne, czarne skrzydła. – Chodź! – złapała go za łapę.
- Gizmo nie mogę latać – wadera klasnęła, po czym basior również dostał skrzydła.
- Już możesz! – krzyknęła i wzbiła się w górę. 

(Tiiiiiisiu?)

16 sierpnia 2015

Od Somniatisa cd. Gizmo

  Znaleźliśmy się w dziwnym, pustym miejscu, pełnym kłębiącej się materii mroku i światła. Przy naszych łapach piętrzyły się jakieś struktury, przypominające bardziej czarne, płynne gluty, niż cokolwiek innego. Był to dość przygnębiający widok, jednak wadera przy moim boku wyglądała na uradowaną.
- A teraz Gizmo pokaże Tisiowi swój świat. - Wadera ruszyła w podskokach w kierunku płynnych materii po prawej.
- Gizmo...? - Ruszyłem za nią niepewnie, uważając, by nie wejść w płynne gluty. Wilczyca mnie zignorowała. - Gizmo?
  Dalej brak odpowiedzi. Szarowłosa przystanęła przy jednym z większych zawirowań mroku i światła, i z uśmiechem oznjmiła:
- To jest dom Gizmo! - Po czym skoczyła prosto w niewielką  szparę w wirze.
  Stałem, nie wiedząc co robić, gdy wreszcie przyszło mi do głowy coś tak oczywistego, że niemal walnąłem się w czoło, że wcześniej o tym zapomniałem. Jeśli to jest Gizmolandia, czyli świat Gizmo, to może oznaczać, że ona go tworzy. A skoro go tworzy, jest on dla mnie jedynie mieszaniną materii, podczas gdy dla niej... możemy teraz stać po środku lasu lasek cukrowych, na podłożu z lodów śmietankowo-truskawkowych.
- Tiiiiiisiiiiuuuuuuuuuuu! - Moje rozważania zostały przerwane przez rozwartą paszczę wadery, zaciskajacą się na mojej łapie i wciągającą mnie do tamtego otworu.
  Wpadliśmy na krótką zjeżdżalnie i razem sturlaliśmy się do jakby podziemnej jaskini. Upadając uderzyłem się w głowę, ale szybko się pozbierałem. Wadera z trochę głupim wyrazem pyska lerzala na głowie, tuż obok mnie.
- Nic ci nie jest? - spytałem, podchodząc do mnie. Gizmo upadła na bok, jej barwne tęczówki uciekły gdzieś w głąb głowy. - Gizmo? - Podszedłem bliżej.
- Berek! - wykrzyknęła wadera, uderzając mnie w pysk i szybko podrywając się na cztery łapy. Skoczyła, do jakiegoś wyjścia, które chyba właśnie się pojawiło.
  Postanowiłem się tak wszystkim nie przejmować i porwać szaleństwu mojej towarzyszki. Skoczyłem za nią ze śmiechem. W końcu czy to na prawdę jest tak dziwne?
- Ja ci dam, ty mała lisiczko! - wrzasnąłem, wpatrzony w jej ogon, znikający za kolejnymi zakrętami.
  Wkrótce znaleźliśmy się chyba w labiryncie, bo raz po raz przebiegaliśmy przez te same korytarze. Jej śmiech i mój śmiech zdawały się dobiegać ze wszystkich stron, mieszając się i zlewając w jeden dźwięk. Gdybym wtedy był przy zdrowych zmysłach zapewne stwierdziłbym, że krajobraz jest nader straszny, jednak wtedy... świat wirował, czerń i biel, czerń i biel, szary pył, umykający spod łap, błysk czerwonego oka, mignięcie szarej grzywy.
  I nagła chwila ciszy. Gdzie ona jest.
- Tuż za tobą! - wrzasnęła, wyskakując z korytarza za moimi plecami i próbując umknąć w bok. Tak blisko. Skoczyłem za nią i gdy już miałem ją złapać przede mną wyrosło... coś. 

(Gizmo? Kończę to opowiadanie, bo chyba do jutra bd to pisać xP)

Od Tyks

Znużona przechadzkami poszłam do lasu na polowanie. Upolowałam ptaka i jelenia. Zjadłam obfity posiłek i poszłam się zdrzemnąć. Moja runa znowu pulsowała co zaczęło mnie irytować. Pomasowałam łapę i nic. Zawsze mi świeciła gdy wyczuwała magię i co gorsza pulsowała. Nie wytrzymałam i uderzyłam nią w drzewo. Pulsowanie nie minęło a, co gorsza, chyba skręciłam łapę (cała ja). W pobliżu czaił się gryfon. Zaatakował mnie, a ja rzucałam zaklęciami na oślep. Nic to nie dawało. Zza krzewu wyskoczył wilk i zaczął walczyć z gryfonem. Zabił go i podszedł do mnie. Obejrzał mi łapę i powiedział:
- Skręcona i... co to?
- Nic! - odpowiedziałam szybko po czym zakryłam moją runę. - Mam na imię Tyks, a ty?  

(Ktoś?)

14 sierpnia 2015

Od Ookaminoishi cd. Argony

O nie. Nie dam jej uciec, kimkolwiek jest. Szczególnie, że kogoś mi przypominała. Wykorzystując siłę odbicia ośmiu, masywnych łap i skrzydeł wyskoczyłam w powietrze, po czym spadłam prosto na waderę, tocząc się z nią jeszcze przez chwilę. Wylądowałam „na górze” przypierając ją łapami do ziemi i wyszczerzając kły. Całkiem niekontrolowanie w moich oczach pojawiły się 3 czarne łezki wokół źrenicy. Dopiero teraz skojarzyłam, gdzie ją widziałam – w moim odbiciu w Wodospadzie Łez. Natychmiast też przypomniałam sobie wszystkie historie o niej jakie zasłyszałam od Mixi, czy też innych członków watahy. Właśnie niemalże leżałam na Argonie – kimś, z kim na początku mnie mylono.
- Argona, tak? – zapytana wadera tylko skinęła głową w odpowiedzi. Cóż, ma się to szczęście. Powoli z niej zeszłam, nie spuszczając jednak wzroku z jej osoby. Gdyby znowu próbowała uciec, to powinnam ją ponownie złapać. – Ookaminoishi jestem, właśnie szukałam ciebie albo Mixi.
- Mnie? Po co? – spytała się nie co zdziwiona moją wypowiedzią.
- Zapewne o tym nie wiesz, ale bogowie zniknęli, wszyscy bez wyjątku. Jako iż mnie zainteresowałaś od samego początku – paru członków watahy mnie z tobą pomyliło – wiedząc o tym zakazie od bogów postanowiłam ciebie poszukać. A teraz, że tak powiem, idziemy do mnie, bo nie chciałabym żeby jakikolwiek członek watahy cię tutaj zobaczył, a szczególnie ze mną – całość powiedziałam dosyć oschłym i monotonnym tonem, po czym pokazałam Argonie, aby szła obok mnie. Ta ruszyła, nadal nieco zdezorientowana. Przez całą drogę szłyśmy w milczeniu, przez co miałam czas, aby obejrzeć sobie towarzyszącą mi waderę. Mimo iż była większa od swojej siostry, to i tak przewyższałam ją wzrostem oraz masywnością – długa sierść tylko dopełniała całości. Jednak wracając – wadera nie wyglądała jakoś specjalnie dziwnie, żadnych rogów, skrzydeł, głów, czy miliarda amuletów. Za to jeżeli chodzi o kolor sierści, to można by powiedzieć, że jesteśmy identyczne – czarny włos co jakiś czas przeplatany czerwonymi wzorami. Poza tym wyglądała jak każdy inny normalny wilk. Po przekroczeniu „progu” mojej jaskini nie zwracając uwagi na wszędzie zwieszającą się wszelkiej maści roślinność, zaczęłam wdrapywać się na najwyższą i największą półkę skalną w jaskini, skacząc co drugą. Machnęłam łbem na Argonę, żeby szła za mną. Musiała jednak skakać na każdą półkę oddzielnie, więc zajęło jej to nieco więcej czasu niż mi.
(Argono :3? Stosujemy terapię Ookamiową?)

Od Argony cd. Ookaminoishi

  Coś mnie obudziło w środku nocy. Ujrzałam nad sobą stalagmity, zwieszające się z kamiennego stropu. Poderwałam się gwałtownie i rozejrzałam dokoła. Stalagmity znikły, za to ujrzałam wnętrze wynajmowanego przeze mnie jednopokojowego mieszkania. Przywidziało mi się? To sen? Uszczypnęłam się w rękę. Zabolało. Więc to jednak nie jest sen.
  Każdy normalny człowiek w tym momencie położyłby się spać, jednak ja nie jestem normalnym człowiekiem. I w tym momencie dało mi się to wyraźnie we znaki. Byłam kompletnie rozbudzona, krew w moich żyłach krążyła żywo, a ja... poczułam niemal fizyczny ból - tęsknotę za lasem. Ubrałam buty, pobieżnie zasznurowałam i wyszłam z mieszkania. Niezbyt dbając o hałas, który robiłam, zbiegłam po schodach i wyszłam z budynku. powietrze na zewnątrz było zimne i rześkie. Nogi same poniosły mnie w kierunku lasu Eteru. Nie wiedziałam, czy będę mogła tam wejść, jednak... ostatnim razem nic się nie stało. Być może i tym razem... Najwyżej zawrócę...
  Byłam coraz bliżej drzew. Serce biło mi żywiej. Z podekscytowania i... strachu. Na prawdę powinnam to robić? A co jeśli spotkam kogoś z watahy? Czy nadal jestem tak sprawna, by umknąć, nim mnie rozpoznają? Ale to uczucie... czułam, że gra jest warta ryzyka. Czułam, że jeśli tego nie zrobię już nigdy nie zasnę. 
  Przystanęłam na samym skraju lasu. Ciemny, ponury, odstraszający. Tak zapewne myślą o nim wszyscy ludzie. Ja pomyślałam jedynie, jaki on jest piękny. Tam, za osłoną gęstych gałęzi tętni życie. odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Niech się dzieje, co chce. Z zamkniętymi oczami zrobiłam krok, między pnie drzew, potem następny. Otworzyłam powieki i skoczyłam do przodu, przemieniając się w wilka. Upadając potknęłam się i prawie wywróciłam, próbując złapać równowagę, jednak po chwili przypomniałam sobie dawne nawyki. Gnałam przez ciemny las. Dalej w przód! Dalej w głąb! Szybciej! Szybciej! 
  Niespodziewanie moje nozdrza uderzył jakiś zapach. Zaczęłam zwalniać, niespokojna. Powinnam wtedy zawrócić, jednak... truchtałam dalej, aż zobaczyłam czarną waderę idącą i... kręcącą głową na boki. Zamrugałam i stanęłam jak wryta. Co ona robi? Czy ona na prawdę to robi, czy tylko mi się wydaje? Nie znałam jej, ale zapewne była członkinią watahy. Ona chyba też mnie wyczuła, bo gwałtownie przestała machać łbem i najeżyła sierść. To był czas do odwrotu. Skoczyłam w las, jednak jak na złość łapy odmówiły mi posłuszeństwa i przewróciłam się o jakiś korzeń. Wadera szybko mnie dogoniła, jednak zdążyłam się pozbiera i skoczyć do ucieczki.
(Ookami?)

Od Gizmo cd. Somniatisa

- Dlaczego Gizmo boli głowa? – przejechała łapą po wcześniej wymienionym miejscu. Podniosła wzrok do góry. Poczuła, że ma guza. Przycisnęła go. Pisnęła z bólu.
- Gizmo? – usłyszała głos za sobą.
- Tisiu… Gizmo zrobiła sobie kuku – zachowywała się jak dziecko. Jej oczka zeszkliły się. Ciężko było stwierdzić czy łzy, które powoli zaczęły spływać po jej mordce są prawdziwe. Mogła po prostu udawać. – Zabierzesz mnie do domku? – wyszlochała. Basior otworzył pysk, żeby jej odpowiedzieć jednak nie zdążył. – Taaaak! – wadera rzuciła się na niego i otworzyła portal pod nimi. Przenieśli się do wymiaru, w którym rządził nie kto inny jak Gizmo. Wstała i podskoczyła z radości. – Witamy w Gizmolandii! – krzyknęła pełna pozytywnej energii.

Od Somniatisa cd. Gizmo

- Gizmo widzi nieznajomego basiora nad swoją głową - podsunąłem z uśmiechem.
  Wadera, o szarym futrze i ciemnym irokezie na głowie oraz dziwnych oczach, o czarnych tęczówkach i jednobarwnych źrenicach pacnęła mnie łapa w nos z okrzykiem:
- Gizmo pacnęła basiora w nos!
  Ze śmiechem zrobiłem krok do tyłu i chciałem pomóc "Gizmo" wstać, ale wilczyca zignorowała moja łapę, turlając się w bok i dopiero wstając.
- Rozumiem, że Gizmo to twoje imię. - Przyglądałem się jej z ciekawością. Jej barwy... czarny i biały mieszały się swobodnie, ani na chwile nie przystając. Dodatkowo nieraz opuszczając waderę i pozostawiając...
- Czemu masz takie dziwne futro na szyi? - Spytała, podchodząc do mnie i bawiąc się moimi kłakami.
- Ryba - Roześmiałem się. - Jestem Somniatis, jesteś członkinią watahy Gizmo?
- Watahy Krwawej Nocy? - spytała, jakby zainteresowana, ale szybko zmieniła zdanie. Stwierdziła, że nie jest zainteresowana. - Tis wie, czemu drzewa rosną w górę, a nie w dół?
- Zawsze myślałem, że płożą się po ziemi... - odparłem z rozbrajającą szczerością. Skąd miałem wiedzieć, a czym ona mówi? Ktoś, kiedyś pokazywał mi drzewa... pełzały po ziemi, a z  niebieskich kwiatów wydobywały się przedziwne opary.
(Gizmo?)

Od Gizmo

  Gizmo leżała na gałęzi. Spała. Kiedy usłyszała szelest w krzakach podniosła uszy do góry, owinęła ogon wokół gałęzi i zsunęła się z niej. Wystawiła długi, niebieski język i obserwowała otoczenie.
- Gizmo melduje, że nie widzi celu – dźwięk łamiącego się drewna. Wadera runęła na ziemie. – Gizmo… leży… - mówiła sama do siebie. Jak zwykle, codzienność. Nabiła sobie niezłego guza. Kiedy otworzyła oczy ujrzała czyjaś głowę nad sobą. Uśmiechnęła się szeroko pokazując białe ząbki… i jednego złotego.

Avercai

Kontakt: Lilia69 -Howrse
Imię: Avercai (awerkai)
Zdrobnienie: Aver
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Żywioł: Wiatr, woda
Patroni: Posejdon
Cechy charakteru: Nieprzewidywalna i silna jak wiatr. Ciągle zmienna jak woda. Niezwykła wojowniczka nie korzystająca z umiejętności, by nieść cierpienie. Miłuje wolność- wcielenie wiatru. Niesie ukojenie cierpiącym niczym górskie źródło.
Cechy charakterystyczne: Biała sierść z czarnymi akcentami na uszach, łapach, ogonie i lotkach skrzydeł. Oczy zielone.
Stanowiska: Szpieg
Historia: Jej rodzina zamieszkiwała góry w dalekiej krainie. Gdy miała się narodzić wybuchła wojna w innych watahach. Basiory, w tym jej ojciec, wyruszyły by pomóc swoim sojusznikom w watasze, która uczestniczyła w wojnie. Nigdy nie powrócili... I dlatego Avercai nigdy nie poznała ojca. Wychowywała ją matka.Uczyła jej sztuki leczniczej, latania, korzystania z mocy oraz walki. Jednak przestrzegała ją, by rozważnie korzystała z ostatniej wymienionej tu umiejętności.Młoda wadera zdobyła wiedzę i umiejętności. Postanowiła wyruszyć w poszukiwaniu nowej watahy.Trudno było jej się pożegnać z matką i rodzeństwem, ale odeszła, Wędrowała przez rok, odwiedzała wiele watah, ale w żadnej nie była mile widziana. Dom znalazła dopiero tutaj.
Motto: "Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą."
Moce:
  • Władza nad wodą
  • sztorm
  • przemiana w hipokampa
  • uzdrawianie.
Umiejętności: Potrafi być szybka jak wiatr i nurkować.
Partner: Szuka
Zauroczona w: Hoinkasie
Rodzina: W innej watasze
Data urodzenia: 25.06
Przedmioty: Jej łuk- służy jej jedynie do polowania.
Talizman: Kryształ na obroży. - Pomaga jej wyczuwać złe dusze.
Nora: Plażą gwiazd
Głos: Shakira - Waka Waka
Ciekawostki:
  • Jej marzeniem jest poznać ojca, który podobno był niezwykłym wilkiem.
Towarzysz: Na razie brak
Inne zdjęcia: Jako hipokamp
Statystyki:
Siła: 7 | Zręczność: 7 | Moc: 6  |Szybkość: 10 | Kondycja: 5 | Refleks: 5 | Zauważanie: 4 | Klasa Pancerza (KP): 0 | Wilcze drachmy (WD): 200 | Krwawe Rubiny (KR): 0 | Wykonane zadania: 0 | Wykonane Questy: 0|
Upomnienia: 0
Pochwały: 0

13 sierpnia 2015

Gizmo

Kontakt: Gizmo
Imię: Gizmo
Pseudonim/zdrobnienie: --
Płeć: Wysterylizowana (Jest produktem ubocznym zaklęcia zrównoważenia świata. Powstała bez narządów rozrodczych.)
Wiek: 4 lata
Żywioł: Chaos i śmierć
Patron: Eris
Cechy charakteru: Gizmo jest... dziwna. Niespokojna dusza. Wszędzie jej pełno. Kiedy jest ci potrzebna na pewno jej nie znajdziesz, jednak jeśli nie będziesz miał ochoty jej widzieć na pewno przylezie. Co jeszcze warto o niej wiedzieć? Często siedzi sama i rozmawia ze swoimi przyjaciółmi. Tak, ma schizofrenie. Jest zdrowo stuknięta. Jej śmiech (bardzo przypomina śmiech hieny) przyprawia o dreszcze, a uśmiech powoduje koszmary u dzieci. Rozmowa z nią często nie ma sensu. Może cię po prostu nie słuchać, w innym przypadku udzielać głupich odpowiedzi. Lubi bawić się w filozofa. W zwyczaju ma pojawianie się znikąd. Straszenie to jej hobby. Lubi wisieć na drzewie jak opos. Często wtedy zasypia i spada z gałęzi.
Cechy charakterystyczne: Oczy Gizmo nie są zwyczajne. Białko w prawym jest czarne, a tęczówka i źrenice białe. Drugie oko również ma czarne białko, jednak tęczówka jest czerwona. Całe wnętrze jej pyska jest niebieskie. Jej język jest bardzo długi. Ma złoty ząb i kolczyki na uszach.
Stanowiska: Obrończyni pary Alpha
Historia: Gizmo została stworzona przypadkiem. Jest produktem ubocznym zaklęcia przywrócenia świata do "normalności". Cała niedorzeczność, wszystkie błędy, pomyłki zostały zamknięte w ciele tej stukniętej wadery. Nie wie kto ją stworzył. Mag, który popełnił błąd porzucił ją w lesie. Została przygarnięta przez jednego ze starszych Watahy Krwawej Nocy. Dziadek pokochał waderę jak własną córkę. To on nadał jej imię. Dlaczego Gizmo? Ponieważ kiedy była mała miała strasznie głupi wyraz twarzy. (Tak jej zostało do dziś.) Mała odwzajemniła miłość starszego. To on nauczył ją jak kontrolować moc. Akceptował ją taką jaka była. Uwielbiał jej charakterek. Żyli razem do czasu nadejścia sędziwego dnia. Dziadunio był już bardzo stary. Gizmo po jego śmierci nie mogła się pozbierać, jednak po kilku miesiącach doszła do siebie. Mieszka teraz w jego jaskini. Nigdy nie sprzątała ani nie wyrzuciła jego rzeczy. Zostawiła je, żeby mogły jej o nim przypominać.
Motto: „Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, zanim przyniosą.”
Moce:
  • Władza nad żywiołem chaosu. Może bardzo nabroić. Potrafi zmieniać rzeczywistość. O co chodzi? Może zmieniać zwierzęta, rośliny oraz przedmioty w mutanty. Czasami jeśli się postara jest w stanie im rozkazywać.
  •  Jej ulubioną mocą jest możliwość wejścia do cudzego umysłu. Lubi mieszać w mózgach obcych (nie chodzi o kosmitów~).
  • Posiada własny wymiar. Wymiar tak cholernie niedorzeczny, że aż ciężko pomyśleć, że jest prawdziwy. Dostać się tam można tylko przez portal, który otworzyć jest w stanie tylko Gizmo. Pieszczotliwie nazywa go Gizmolandia.
Umiejętności: Gizmuś jest bardzo zwinna i szybka. Nie ma wielu, którzy mogliby jej dorównać. Skacze po skałach jak kozica. Nie potrafi pływać tylko dla tego, że boi się wody. Świetnie wtapia się w otoczenie, przez co staje się nieuchwytna. Dlatego też odradzam zabawę w chowanego razem z nią. Jej zmysły są bardzo wyostrzone. Widzi to, czego nikt normalnie nie mógłby dostrzec. Słyszy dźwięki dochodzące nawet z ponad dziesięciu kilometrów. Jest mistrzem w robieniu uników.
Partner/ka: Jest biseksualna.
Zauroczona w: Triss. Jest to jej wymyślona ‘przyjaciółka’.
Rodzina: Nie zna swojego stwórcy. Jej przybrany ojciec miał na imię Zoltan.
Data urodzenia: 05.11
Przedmioty: --
Talizman: Talizman, który dostała od ojca. Ma tylko wartość sentymentalną. Tak sądzi Gizmo…
Nora: Północna puszcza
Głos: Lady Of Worlds
Ciekawostki:
  • Panicznie boi się wody.
  • Uwielbia bawić się króliczymi łapkami.
  • Nie lubi szczeniąt.
Towarzysz: --
Inne zdjęcia: 1, 2
Statystyki:
Siła: 1 | Zręczność: 10 | Moc: 6 |Szybkość: 8 | Kondycja: 9 | Refleks: 5 | Zauważanie: 5 | Klasa Pancerza (KP): 0 | Wilcze drachmy (WD): 200 | Krwawe Rubiny (KR): 0 | Wykonane zadania: 0 | Wykonane Questy: 0|
Upomnienia: 0
Pochwały: 0