14 sierpnia 2015

Od Ookaminoishi cd. Argony

O nie. Nie dam jej uciec, kimkolwiek jest. Szczególnie, że kogoś mi przypominała. Wykorzystując siłę odbicia ośmiu, masywnych łap i skrzydeł wyskoczyłam w powietrze, po czym spadłam prosto na waderę, tocząc się z nią jeszcze przez chwilę. Wylądowałam „na górze” przypierając ją łapami do ziemi i wyszczerzając kły. Całkiem niekontrolowanie w moich oczach pojawiły się 3 czarne łezki wokół źrenicy. Dopiero teraz skojarzyłam, gdzie ją widziałam – w moim odbiciu w Wodospadzie Łez. Natychmiast też przypomniałam sobie wszystkie historie o niej jakie zasłyszałam od Mixi, czy też innych członków watahy. Właśnie niemalże leżałam na Argonie – kimś, z kim na początku mnie mylono.
- Argona, tak? – zapytana wadera tylko skinęła głową w odpowiedzi. Cóż, ma się to szczęście. Powoli z niej zeszłam, nie spuszczając jednak wzroku z jej osoby. Gdyby znowu próbowała uciec, to powinnam ją ponownie złapać. – Ookaminoishi jestem, właśnie szukałam ciebie albo Mixi.
- Mnie? Po co? – spytała się nie co zdziwiona moją wypowiedzią.
- Zapewne o tym nie wiesz, ale bogowie zniknęli, wszyscy bez wyjątku. Jako iż mnie zainteresowałaś od samego początku – paru członków watahy mnie z tobą pomyliło – wiedząc o tym zakazie od bogów postanowiłam ciebie poszukać. A teraz, że tak powiem, idziemy do mnie, bo nie chciałabym żeby jakikolwiek członek watahy cię tutaj zobaczył, a szczególnie ze mną – całość powiedziałam dosyć oschłym i monotonnym tonem, po czym pokazałam Argonie, aby szła obok mnie. Ta ruszyła, nadal nieco zdezorientowana. Przez całą drogę szłyśmy w milczeniu, przez co miałam czas, aby obejrzeć sobie towarzyszącą mi waderę. Mimo iż była większa od swojej siostry, to i tak przewyższałam ją wzrostem oraz masywnością – długa sierść tylko dopełniała całości. Jednak wracając – wadera nie wyglądała jakoś specjalnie dziwnie, żadnych rogów, skrzydeł, głów, czy miliarda amuletów. Za to jeżeli chodzi o kolor sierści, to można by powiedzieć, że jesteśmy identyczne – czarny włos co jakiś czas przeplatany czerwonymi wzorami. Poza tym wyglądała jak każdy inny normalny wilk. Po przekroczeniu „progu” mojej jaskini nie zwracając uwagi na wszędzie zwieszającą się wszelkiej maści roślinność, zaczęłam wdrapywać się na najwyższą i największą półkę skalną w jaskini, skacząc co drugą. Machnęłam łbem na Argonę, żeby szła za mną. Musiała jednak skakać na każdą półkę oddzielnie, więc zajęło jej to nieco więcej czasu niż mi.
(Argono :3? Stosujemy terapię Ookamiową?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz