Zmierzyłem czarną waderę badawczym spojrzeniem, przestając się uśmiechać. To prawda, była nieco podobne do Argony, co w między czasie zdążyła mi zrelacjonować Aria. Wyglądała raczej nieprzyjaźnie, choć nie mogłem jej za to winić. W końcu nie mogła zostać zbyt ciepło powitana przez starych członków watahy. Odchrząknąłem. Od czasu, gdy poznałem Shailene starałem się być nieco bardziej uprzejmy dla nowych członków.
- Może Herbaty? - zaproponowałem, spoglądając w kierunku czajnika, stojącego na palenisku.
- Aku, nie mamy tyle czasu! - stwierdziła smutno biała wadera - Jest jeszcze tyle wilków, które Ookami musi poznać...!
- A ty co sądzisz, Ookaminoishi? - zwróciłem się do czarnej wadery - Oczywiście mogę wyciągnąć coś mocniejszego, jeśli masz ochotę.
- Miałam zamiar jeszcze dzisiaj nieco potrenować, więc... - wadera nie wyglądała na zachwyconą pomysłem wspólnej Herbaty.
- W takim razie chętnie zobaczyłbym twoje umiejętności - stwierdziłem beznamiętnie - Lubię się przyglądać, jak młodzież ćwiczy.
- Akuś - usłyszałem głos Arii - Ale nie zamierzasz jej skrzywdzić, prawda? Ona nic nie zrobiła...
- Oczywiście Ario - uśmiechnąłem się lekko do małej wilczycy - Przecież nie skrzywdziłbym nikogo w twojej obecności.
- Yokatta! - wykrzyknęła uradowana Aria
- No więc, Ookaminoishi? - zapytałem, przenosząc wzrok na czarną waderę
Przez chwilę spoglądaliśmy sobie w oczy: złoto kontra czerwień. Aria zaczęła się wiercić, zaniepokojona ciężką atmosferą, mimo zapewnień, że nie skrzywdzę jej koleżanki.
(Ookami? Aria?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz