Dowiadywałam
się ciekawych rzeczy o basiorze, nie mogłam jednak go zostawić... nie
mogłam "skazać" go na ojca... nie mogłam skazać go na śmierć... pomimo
że go nie znałam... czułam że nie może umrzeć. Wyminął mnie i znów
zaczął się zbliżać do basiora... zasłoniłam go znów zastępując drogę
Tantosowi... Popatrzał na mnie pytająco. Przybrałam postawę obronną,
najeżyłam się, zapłonęłam... ale nie warczałam...
- Zostaw go... - powiedziałam...
Wilk był zaskoczony moją postawą oraz odpowiedzią...
- Muszę go za... - zaczął mówić ale przerwałam mu...
- Nie musisz... - popatrzałam mu w oczy - Proszę... - Chciał coś powiedzieć ale zrezygnował z tej opcji widząc że nie ustąpię...
- Będziesz tego żałować... - westchnął
- Jak się okaże że to co mówiłeś jest prawdą... - zgasłam i wyprostowałam się z łobuziarskim uśmiechem - ... sama go zabiję...
- A niech cię! - uśmiechnął się i przytulił mnie - Tym razem wygrałaś... ale następnym przegrasz... - zaśmiał się
- Nie będzie następnego... obiecuję - uwolniłam się z jego objęć i uśmiechnęłam.
- Wybacz mi ale muszę wracać do "pracy", odwiedzę cię kiedy będę miał czas...
Przeszyłam go pytającym wzrokiem...
- Czyli kiedy? Skąd będę wiedziała kiedy przyjdziesz mi w odwiedziny? - zapytałam przekrzywiając głowę.
Nagle zaczęła zbierać się gęsta mgła... nic nie było widać...
- Kieł ci powie... - to jedyne co usłyszałam po czym mgła znikła tak samo jak mój ojciec...
(Ketsurui? Przeżyjesz... na razie ^^)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz