Pfff… czy on nazwał mnie młodzieżą? W przeciwieństwie do niego, mając swoje lata nie muszę wyglądać jak jakiś zniedołężniały staruszek. A i tak pewnie jestem od niego starsza… Patrzeliśmy sobie w oczy. Akurat tutaj nie miałam się czego obawiać, tę sztukę wykształciłam dawno temu… Nagle biała wadera zapytała się go o coś. Odwrócił wzrok, jednak przy tym… Patrząc na Arię, znów się uśmiechnął. Wszystko się we mnie gotowało, jednak nie dałam tego poznać po sobie. Wracając do tematu… Proponuje pojedynek? Jak chce to niech ma…
- Broń biała, moce, czy też wszystko? – spytałam się z wrednym uśmiechem.
- Skoro dajesz mi wybór… broń biała – hmmm… nie jest tak źle.
- Więc prowadź… gdzieś, gdzie nikt nam nie przeszkodzi. – naszej wymianie zdań przypatrywała się zdenerwowana Aria. Wycofałam się z jaskini. Po chwili wyszedł z niej też rozluźniony Akuma i nieco spięta Aria. Ruszyliśmy. Myślałam, jak by go pokonać, bo nie wyglądał na takiego, co pozwoli sobie w kaszę dmuchać. Tym lepiej dla mnie. Doszliśmy nad jakąś polanę. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, a Aria usunęła się nieco w bok. Spojrzałam na niego. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma rogów. Czyli tradycyjne zderzenie odpada. Przywołałam mój Gunbai, obejrzałam go z każdej strony, zmarszczyłam pysk. Była na nim rysa. Potem to doszlifuje. Uch… dawno nie walczyłam, nie wiedziałam jak to się zakończy. Zamachałam skrzydłami i przestąpiłam z łapy na łapę.
-Aku, tylko nie zrób jej niczego poważnego! – zawołała Aria. Zobaczymy, kto komu tutaj coś zrobi. Stanęłam w pozycji bojowej, tak jak basior. Hmmm… ciekawe, czy Sharingana uważa za moc… Chociaż nie widział mnie bez niego, więc to tylko ułatwia mi sprawę. Ruszyliśmy na siebie. Zamachnęłam się ostrą stroną mojej broni, jednak on jej uniknął. Ledwo zdążyłam zauważyć to, że teraz jest za mną. Odwracając łeb zobaczyłam tylko jak jego łapa zmierzała w moją stronę. W ostatniej chwili wzbiłam się w powietrze, lecz nie za wysoko, czego od razu pożałowałam. Zębami złapał mnie za tylną łapę i ściągnął na ziemię. Uderzyłam o nią z łoskotem. Usłyszałam chrupnięcie, poczułam rwący ból w łapie za którą mnie wtedy złapał. Adrenalina jednak robiła swoje, więc nie czułam go na razie zbyt mocno. Nie chciałam być mu dłużna, szczególnie, że nie miałam zamiaru przegrać pierwszej potyczki z członkiem tej watahy. Wciąż leżąc, ustawiłam Gunbai tym razem płaską częścią w jego stronę. Wspomogłam moją broń jeszcze zdrową tylną łapą oraz przednimi i uderzyłam nim prosto w pysk Akumy. Na miarę moich aktualnych możliwości szybko się podniosłam. Owinęłam moje ogony wokół lekko zamroczonego jeszcze basiora i odrzuciłam go w stronę lasu. Uderzył w jakieś drzewo uszkadzając je, jednak sam podniósł się do pionu. Nie powiem, silny jest. To może być ciekawa walka…
(Akuma? Aria?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz