15 sierpnia 2017

Od Argony cd. Calii

-  Dokończymy tą rozmowę w jakimś bezpiecznym miejscu - zadecydowała błyskawicznie Argona. - Za mną.
  Wyminęła "Szafira" i ruszyła w tylną uliczkę, którą zwykli ulatniać się informatorzy, gdy sprawy szły nie tak, jak powinny. Dziewczyna bez słowa podążyła za nią. Próbny nalot to nie przelewki. Każdy mieszkaniec Areny 9 był przygotowany na taką ewentualność i zwykle wszyscy z góry wiedzieli, kiedy będzie następny. Tym razem chyba jednak coś zawiodło w systemie wczesnego ostrzegania. Czyżby dziewczynki Chloe miały jakieś poważniejsze sprawy, którymi musiały się zajmować?
  Alpha skręciła w pustą framugę drzwi dawnego kluby go go i skierowała się do piwnicy, mijając porwane plakaty nagich panienek i poprzewracane krzesła oraz stoły. Gdy otworzyła drzwi, prowadzące do jednej z podziemnych dróg ewakuacyjnych czekała ją jednak niemiła niespodzianka.
- Dawno mnie tu nie było - mruknęła do siebie, zatrzaskując drzwi wychodzące na zawalony korytarz i odwracając się do omotanej w turban barmanki. - Wygląda na to, że mamy dwie opcje: albo przeczekamy tutaj, z nadzieją że wojskowi nie wpadną tu z karabinami, albo spróbujemy się przebić do przejścia...
- Pod domem przy Łakotnej 32. Wiesz, orientuję się nieco w terenie - powiedziała Szafir, przypominając jeszcze dobitniej Argonie, że nie jest już bywalcem Areny Mieszkalnej, tylko Alphą Watahy.
- Zgadza się - przyznała.
- To nie jest tak daleko, jeśli skorzysta się ze skrótu.
- Zatem idziemy - zadecydowała czarnowłosa, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy. Wydobyła z pochwy pistolet i upewniła się, że jest naładowany, po czym spojrzała z błyskiem w oku na nową towarzyszkę. - Będę cię osłaniać. Prowadź.
  Szfir uchyliła drzwi i wyjrzała na zewnątrz. I błyskawicznie je zamknęła.
- Żołnierze są na ulicy - oznajmiła.
- Yhym - mruknęła Argona, ruszając do drzwi. Odłożyła pistolet do kabury i odetchnęła. - Wiesz kim jestem, więc nie powinnaś być zbytnio zszokowana, ale i tak wolę cię ostrzec - za chwilę zmienię formę. Odciągnę ich uwagę. Spotkamy się na Łakotnej, zgoda?
  I nie czekając na reakcję dziewczyny otworzyła drzwi i wyskoczyła na zewnątrz już jako wilk. Pomknęła ulicą, pod nogami zaskoczonych żołnierzy, którzy po chwili otworzyli ogień. Gdyby to był film kule świstałyby dookoła Argony, nie raniąc jej. Jako że jednak to było prawdziwe życie, wadera zmuszona była włożyć sporo wysiłku w tworzenie wilgotnych, mrocznych zapór, mających chronić ją przed atakami. Gdy rzuciła spojrzenie z końca ulicy w kierunku, w którym zostawiła Szafir przez chwilę wydawało jej się, że widzi skrawek turbanu, znikający za rogiem, po przeciwnej stronie ulicy. A potem skupiła się na zgubieniu goniących ją żołnierzy.(...)

  Do domu przy Łakotnej 32 wbiegła zdyszana, jednak gdy ponownie stała się człowiek wyglądała znacznie lepiej, niż w punkcie informacyjnym. Zagrożenie życia i bieg podziałały na nią niezwykle motywująco i orzeźwiająco.
  Szafir już czekała. Skrót, z którego musiała skorzystać musiał być na prawdę niezły, skoro wylądowała tutaj przed czworonogiem. A może sama dziewczyna była tak dobra? Kto wie?
- Idziemy dalej? - spytała, uśmiechając się lekko wilczo.
- Przed chwilą był tu jakiś dzieciak. Powiedział, że druga strona przejścia jest zastawiona - oznajmiła Szafir.
- Zastawiona? Przez co? Przez czołg? - Z jakiegoś powodu wtaszczenie takiego urządzenia do Areny 9 wydało jej się dość absurdalne.
- Wygląda na to, że tak.
  Zapadła chwila ciszy. Czołg w mieście? Czy oni powariowali? Chyba że mają w perspektywie niszczenie jakiejś broni o olbrzymiej mocy rażenia, a z jakiegoś powodu nie chcą wyjmować samolotów z ich garażów.
- Wcale bym nie była zdziwiona, gdyby Leniniewski też już wiedział o tej broni i czynił wysiłki w celu jej zlikwidowania... To Arena 9 więc może sobie pozwolić na trochę huku. I tak nikogo to nie zainteresuje.
(Calia? Spoko, ja też mam teraz sporo wyjazdów ;) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz