31 grudnia 2017
Od Camille cd. Calii
- Cal? - zapytałam drżącym głosem. - Wszystko w porządku?
- Tak - powiedziała, opuszczając stan otępienia - Wiesz - na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech - Byłam mądrzejsza, dlatego cię oddała.
- To nie jest śmieszne.
- Przyznaj, że trochę jest.
- Nie jest - zmierzyłam ją morderczym spojrzeniem. Uniosła ręce w górę w geście kapitulacji. - To trochę dziwne.
- Poprawka, Cam, to jest BARDZO dziwne.
- Musimy się dowiedzieć czy to prawda...
- Przydałoby się - przerwała mi. Westchnęłam ciężko. - Musimy jakoś sprawdzić, czy to prawda.
- Tylko jak? - chwilę trwałyśmy w zawieszeniu, myśląc o możliwych sposobach na rozwiązanie tego problemu.
- Może jakieś akta? - spytałam. - Patrząc na wiek musiałybyśmy być bliźniaczkami. Wiesz, jeżeli to prawda, to urodziłabym się raczej niedaleko twojego miejsca zamieszkania. Na pewno nie we Francji. To trochę daleko.
- Mogli cię przenieść? - wtrąciła Calia.
- Tia. I co się stało. Porwała mnie mafia sycylijska? Jaaaaaasne.
- Właśnie! Mafia! - spojrzałam na nią jak na kretynkę.
- Tak. Mafia. Na przykład taka jak moja. M-A-F-I-A. Dwie sylaby, pięć liter i tak dalej.
- Ha! MAFIA!
- Calio Ace - przywołałam ją do względnego porządku - tłumacz się.
-...
(Cal? :3)
30 grudnia 2017
Od Calii cd. Camille
- Mam całe plecy rozorane pazurami, jest okej - parsknęłam, na co Cam po prostu skinęła głową. - Camille? - Pomachałam jej ręką przed twarzą. - Wracaj do mnie!
Brunetka potrząsnęła głową.
- Wybacz, zamyśliłam się - Uśmiechnęła się wymuszenie, a wzrok nadal miała pusty. - Chodź, trzeba cię opatrzyć.
Spojrzałam na nią przenikliwie.
- Dobra, podjedźmy do mnie - podjęłam decyzję. - Jest najbliżej, a chcę się już wynieść z tego okropnego miejsca.
Ze wstrętem przeszłam obok martwej pantery. Cam natomiast zatrzymała się przy niej chwilę, jakby chciała ją zmusić jeszcze do powiedzenia czegoś istotnego.
- Camille? W porządku? - zapytałam.
- Tak, tak - odpowiedziała, trochę zbyt szybko. - Po prostu... Chodźmy już stąd.
- Ała, to boli! - syknęłam, gdy na moich plecach poczułam charakterystyczne pieczenie. Trochę zbyt charakterystyczne.
- Przepraszam - usłyszałam bezbarwny głos Camille. Zagryzłam mocno wargę. Ja ją kiedyś zastrzelę.
- Cam! - syknęłam po raz kolejny, gdy nadmiar środka odkażającego wylądował na moich plecach.
- No staram się no - odpowiedziała dziewczyna w obronie.
- Czy ty to robisz specjalnie?! - krzyknęłam w końcu, gwałtownie podnosząc się z taboretu.
- Nieee... - Na ustach brunetki wymalował się lekki uśmiech. Nareszcie. - No, może trochę...
Spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Co się z tobą dzieje, Belcourt? - zapytałam ostro, siadając przodem do dziewczyny. Ta wzdrygnęła się, słysząc swoje nazwisko. - Coś ci powiedziała ta psychopatka? O co chodzi?
- O nic, jest w porządku - skłamała Camille. Spojrzałam na nią z powątpiewaniem.
- Nie potrzebuję twojego magicznego pierścionka, żeby zauważyć, że nie jest. Po pierwsze, jesteś jakaś dziwna. - Zmarszczyłam brwi i zlustrowałam ją wzrokiem. - W każdym razie dziwniejsza niż zwykle. No i odkąd zastrzeliłaś Kisasi twoje uczucia są... cóż, mieszane. Tak chaotycznie chyba jeszcze z tobą nie było. Więc co ci powiedziała?
Camille uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Chwilę milczałyśmy, po czym wzięła głęboki wdech, a oczy jej się trochę zaszkliły.
- Ja... Nie... - zaczęła się plątać, więc wzięła kolejny wdech i zacisnęła palce na bluzce. - Powiedziała mi... że nie jestem Belcourt, Calia. Powiedziała mi, że... że... - przełknęła ślinę - że jestem Ace - dodała cichutko, ledwo słyszalnie. Jednak ja usłyszałam ją bardzo wyraźnie. I to, co usłyszałam, wręcz zmroziło mnie na miejscu.
(CAM? ;3 SIBLINGS, SIBLINGS XD)
28 grudnia 2017
Od Camille cd. Lorema
- Camille? - usłyszałam słaby głos.
- Lorem? - chciałam zapytać, jednak z moich ust wydobył się bełkot. Po chwili znajoma sylwetka wyłoniła się z ciemności.
- Cam, jak się cieszę, że tu jesteś! Znaczy no - stropił się - nie cieszę się, że nas uwięzili, ale cieszę się, że nie jestem sam.
Uśmiechnęłam się na ile to było możliwe.
- Jak to? - podczołgał się do mnie - Zakneblowali cię? Dlaczego mnie nie? - wzruszyłam ramionami. - Ach no tak! - powiedział nieco głośniej - możliwe że to ze względu na twoją moc.
Pokiwałam głową, ale po chwili już musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Coś zmroziło mi krew w żyłach. Przecież nie mówiłam Loremowi o mojej mocy. Skąd. On. Wie.
(Loruś? Co tam u Ciebie, słońce? XD)
Od Camille cd. Calii
- Ja ją wykończę - powiedziałam - Dasz radę sama zająć się Kajuszem?
- Ja nie dam rady? - zapytała Calia, uśmiechając się krzywo, po czym dotknęła ściany i zniknęła z moich oczu. Pomimo tego, że była ranna, miała przewagę niewidzialności, dlatego też liczyłam na to, że uda jej się pokonać przeciwnika. Pantera odsunęła się nieco, starając się umieszczać jak najmniej ciężaru na zranionej nocy. Wyszczerzyła zęby i syknęła na mnie.
- Syczą węże, nie pantery - rzuciłam z sarkastycznym uśmiechem. - Chyba, że masz tu ze sobą całe zoo, słonko.
- Nie martw się, Camuś. Poradzę sobie - zerknęła na Kajusza - Po lewej - sarknęła zirytowana, a Kajusz teleportował się kilka metrów dalej od domniemanego miejsca aktualnego przebywania Calii.
- Jakieś ostatnie słowa? - zapytałam.
- Tak. Giń - rzuciła, po czym skoczyła, chcąc wbić pazury w moją twarz, szyję i klatkę piersiową. Jednak byłam na to przygotowana. Rozległy się dwa strzały, żaden z nich nie był ostrzegawczy, a czarne cielsko zsunęło się na ziemię. Z dwóch ran sączyła się krew, mocząc i zlepiając futro. To był sam schyłek życia Kisasi.
- I po co było zaczynać? - spytałam retorycznie.
- Warto było - odparł mi cichy głos przyszłej denatki. - Niedaleko pada jabłko od jabłoni, Ace.
- Zwiał mi! - usłyszałam krzyk sfrustrowanej Calii.
- Zamknij się - uciszyłam ją - Jestem Belcourt. - rzuciłam do Kisasi. - Camille Belcourt.
- Nie - odparła cichutko, po raz ostatni wyciągając łapę, by spróbować mnie zranić, jednak nie miała na to siły. Kisasi Takamoto odeszła z tego świata...
- Mam nadzieję, że będzie się smażyć w piekle - rzuciła Calia, po czym jęknęła z bólu.
-...
(Cal? Ach te dzikie akcje :> Siblings? Siblings.)
26 grudnia 2017
Od Argony cd. Calii
Od Lorema cd. Camille
25 grudnia 2017
Event - Labirynt "Otwarcie"
11.1.1 Mała statystyka to punkty zdobyte w Labiryncie, rozdzielone do trzech kategorii:
11.1.1.1 Siła - odpowiada za moc ataków fizycznych
11.1.1.2 Szybkość - odpowiada za unik
11.1.1.3 Moc - odpowiada za moc ataków magicznych
11.1.1.4 Wytrzymałość - odpowiada za ilość życia.
11.1.1.4.1 Bazowa wytrzymałość to 100. Bazowe pozostałe statystyki to 10.
11.2 Po zakończeniu Eventu punkty ze wszystkich statystyk zostaną zamienione na żetony [10pkt - 1 żeton], które będzie można wymienić na Kryształy Umiejętności w przeciągu tygodnia od zamknięcia Labiryntu.
23 grudnia 2017
Od Calii cd. Argony
- Pozwól, że tym razem to ja będę mówić - rzuciła dziewczyna zimno zimno i skierowała się w stronę stolika fanów kostiumów. Niepewnie ruszyłam za nią.
- A widziałaś te piękne cienie? - usłyszałam, gdy tylko trochę się zbliżyłam. - Z-A-B-Ó-J-C-Z-E - emocjonowała się jakaś dziewczyna w wielkim różowym kapeluszu z piórami. - Podobno kupiła na wyprzedaży, ale za nic nie chciała powiedzieć gdzie - skrzywiła się.
- Przestań, pewnie kupił jej to ktoś, kto po prostu zna się na modzie - machnęła ręką jej rozmówczyni w równie interesującym nakryciu głowy. - Ona nie ma pojęcia o looku, a wszystko, co robi jest passé.
Argona nachyliła się nad stolikiem i odchrząknęła znacząco. Obie panie spojrzały na nią najpierw z irytacją, potem ze zdziwieniem, a następnie z niechęcią.
- Czy czegoś pani potrzebuje? - zapytała ta w różowym kapeluszu.
- Szukam kogoś, kto lubi pandy - odparła brunetka poważnie. Obie panie spojrzały na nią jak na wariatkę.
- Może ja będę w stanie pomóc - odezwał się ktoś z drugiej strony stołu. Podeszłyśmy do kobiety ubranej we wszystkie kolory tęczy i obwieszonej najprzeróżniejszą biżuterią. Argona uniosła brew. Pięćdziesięciolatka wcisnęła jej w dłoń karteczkę.
- Jego szukajcie - oznajmiła z uśmiechem, po czym złapała mnie za rękę. - Och, kochanie, masz takie piękne linie... Może chcesz, żeby ci trochę powróżyć?
- Dziękuję bardzo - odparłam z uśmiechem, oswobadzając dłoń. - Trochę mi się spieszy.
- Czas to pieniądz - usłyszałam za sobą szorstki głos. Argona obnażyła kły.
- Wystawiłaś nas - warknęła w stronę kobiety.
- Co się dzieje? - zapytałam zdezorientowana i spojrzałam na przybysza. Zaraz potem zobaczyłam przed oczami ciemność.
( ARGO? MASZ JAKICHŚ WROGÓW? XD)
Od Calii cd. Camille
- A więc się pobawmy - wymruczała pantera, majestatycznie kołysząc ogonem. - Ale najpierw... - spojrzała prosto na mnie. - Mogłabyś się pokazać, skarbie. Widzę cię. Nic się nie ukryje przed oczami drapieżnika.
Zmarszczyłam brwi, ale wciąż pozostałam w tej samej pozycji. Nie drgnął mi nawet palec. Tymczasem Kisasi-pantera mruczała dalej, coraz bardziej zbliżając się do miejsca, w którym stałam.
- Tak, tak, kotku, dobrze wiem gdzie jesteś i kim jesteś. Szafirek, nieprawdaż? A może wolisz Calia? Panna Ace? Do wyboru do koloru. - Jeżeli pantera mogłaby się okrutnie uśmiechać, to wyglądałoby to dokładnie tak. Takamoto wydawała się wręcz ostentacyjnie ignorować Cam. Rzuciłam na nią szybkie spojrzenie. Nasze oczy spotkały się dosłownie na chwilę, po czym uciekłam wzrokiem w bok. Miałam tylko nadzieję, że brunetka zwróciła uwagę na mój ruch głowy. I że go zrozumiała.
- Przewracasz tymi swoimi kolorowymi oczętami? - Z pyska pantery wydobył się warkot. - Nie wierzysz w moje możliwości? Nie wierzysz w drapieżców? Cóż, kochanie, zabójca mojego męża też nie wierzył. Jego ktoś w końcu pozbawił stołka, już nie jest taki wszechmocny. A ja cię mogę pozbawić życia, skarbie. Tylko pomyśl o moich pazurach przebijających twoją tchawicę... - rozmarzyła się Kisasi. "Jeszcze tylko troszeczkę" - pomyślałam, obserwując, jak zmniejsza się dzieląca nas odległość. Gdy pantera była już na wyciągnięcie łapy, oderwałam się od ściany i z rozpędem skoczyłam w górę.
- Cam! - wrzasnęłam, gdy poczułam, jak pazury przerywają moje ubranie i orają skórę. Poczułam na plecach ciepło krwi. Jednak by wykonać ten manewr, pantera musiała się niebezpiecznie odchylić. I właśnie wtedy rozległ się strzał.
(CAM? ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA XD)