23 grudnia 2017

Od Calii cd. Camille

- A więc się pobawmy - wymruczała pantera, majestatycznie kołysząc ogonem. - Ale najpierw... - spojrzała prosto na mnie. - Mogłabyś się pokazać, skarbie. Widzę cię. Nic się nie ukryje przed oczami drapieżnika.
Zmarszczyłam brwi, ale wciąż pozostałam w tej samej pozycji. Nie drgnął mi nawet palec. Tymczasem Kisasi-pantera mruczała dalej, coraz bardziej zbliżając się do miejsca, w którym stałam.
- Tak, tak, kotku, dobrze wiem gdzie jesteś i kim jesteś. Szafirek, nieprawdaż? A może wolisz Calia? Panna Ace? Do wyboru do koloru. - Jeżeli pantera mogłaby się okrutnie uśmiechać, to wyglądałoby to dokładnie tak. Takamoto wydawała się wręcz ostentacyjnie ignorować Cam. Rzuciłam na nią szybkie spojrzenie. Nasze oczy spotkały się dosłownie na chwilę, po czym uciekłam wzrokiem w bok. Miałam tylko nadzieję, że brunetka zwróciła uwagę na mój ruch głowy. I że go zrozumiała.
- Przewracasz tymi swoimi kolorowymi oczętami? - Z pyska pantery wydobył się warkot. - Nie wierzysz w moje możliwości? Nie wierzysz w drapieżców? Cóż, kochanie, zabójca mojego męża też nie wierzył. Jego ktoś w końcu pozbawił stołka, już nie jest taki wszechmocny. A ja cię mogę pozbawić życia, skarbie. Tylko pomyśl o moich pazurach przebijających twoją tchawicę... - rozmarzyła się Kisasi. "Jeszcze tylko troszeczkę" - pomyślałam, obserwując, jak zmniejsza się dzieląca nas odległość. Gdy pantera była już na wyciągnięcie łapy, oderwałam się od ściany i z rozpędem skoczyłam w górę.
- Cam! - wrzasnęłam, gdy poczułam, jak pazury przerywają moje ubranie i orają skórę. Poczułam na plecach ciepło krwi. Jednak by wykonać ten manewr, pantera musiała się niebezpiecznie odchylić. I właśnie wtedy rozległ się strzał.

(CAM? ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz