30 grudnia 2017

Od Calii cd. Camille

- W porządku? - zapytała dziewczyna bezbarwnym głosem. Widziałam, że była jakaś nieobecna.
- Mam całe plecy rozorane pazurami, jest okej - parsknęłam, na co Cam po prostu skinęła głową. - Camille? - Pomachałam jej ręką przed twarzą. - Wracaj do mnie!
Brunetka potrząsnęła głową.
- Wybacz, zamyśliłam się - Uśmiechnęła się wymuszenie, a wzrok nadal miała pusty. - Chodź, trzeba cię opatrzyć.
Spojrzałam na nią przenikliwie.
- Dobra, podjedźmy do mnie - podjęłam decyzję. - Jest najbliżej, a chcę się już wynieść z tego okropnego miejsca.
Ze wstrętem przeszłam obok martwej pantery. Cam natomiast zatrzymała się przy niej chwilę, jakby chciała ją zmusić jeszcze do powiedzenia czegoś istotnego.
- Camille? W porządku? - zapytałam.
- Tak, tak - odpowiedziała, trochę zbyt szybko. - Po prostu... Chodźmy już stąd.

***

- Ała, to boli! - syknęłam, gdy na moich plecach poczułam charakterystyczne pieczenie. Trochę zbyt charakterystyczne.
- Przepraszam - usłyszałam bezbarwny głos Camille. Zagryzłam mocno wargę. Ja ją kiedyś zastrzelę.
- Cam! - syknęłam po raz kolejny, gdy nadmiar środka odkażającego wylądował na moich plecach.
- No staram się no - odpowiedziała dziewczyna w obronie.
- Czy ty to robisz specjalnie?! - krzyknęłam w końcu, gwałtownie podnosząc się z taboretu.
- Nieee... - Na ustach brunetki wymalował się lekki uśmiech. Nareszcie. - No, może trochę...
Spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Co się z tobą dzieje, Belcourt? - zapytałam ostro, siadając przodem do dziewczyny. Ta wzdrygnęła się, słysząc swoje nazwisko. - Coś ci powiedziała ta psychopatka? O co chodzi?
- O nic, jest w porządku - skłamała Camille. Spojrzałam na nią z powątpiewaniem.
- Nie potrzebuję twojego magicznego pierścionka, żeby zauważyć, że nie jest. Po pierwsze, jesteś jakaś dziwna. - Zmarszczyłam brwi i zlustrowałam ją wzrokiem. - W każdym razie dziwniejsza niż zwykle. No i odkąd zastrzeliłaś Kisasi twoje uczucia są... cóż, mieszane. Tak chaotycznie chyba jeszcze z tobą nie było. Więc co ci powiedziała?
Camille uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Chwilę milczałyśmy, po czym wzięła głęboki wdech, a oczy jej się trochę zaszkliły.
- Ja... Nie... - zaczęła się plątać, więc wzięła kolejny wdech i zacisnęła palce na bluzce. - Powiedziała mi... że nie jestem Belcourt, Calia. Powiedziała mi, że... że... - przełknęła ślinę - że jestem Ace - dodała cichutko, ledwo słyszalnie. Jednak ja usłyszałam ją bardzo wyraźnie. I to, co usłyszałam, wręcz zmroziło mnie na miejscu.

(CAM? ;3 SIBLINGS, SIBLINGS XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz