27 grudnia 2016

Od Argony c.d Tiffany

 Przewróciłem tylko oczami i spojrzałem na twarz kobiety, jednak po chwili po raz setny oślepił mnie blask reflektorów. Warknąłem cicho, jednak jak na dżentelmena odpowiedziałem w miarę grzecznie na jej pytanie:
 - Wilkobójca się kłania. Pan Podziemia i bynajmniej nie pierwszy lepszy z brzegu demom. Właściwie nie tyle demon, co istota pomiędzy bogiem a diabłem. Patron samobójców i dusz czyśćcowych. Będę waszym pośmiertnym sędzią więc jak mnie wypuścicie to odpusze wam..powiedzmy..jedną trzecią grzechów lekkich?
 Erna spojrzała na mnie, jakby mi nie ufała. Właściwie to nie było wcale takie dziwne. Też nie zaufałbym wariatce, która zachowuje się jak opętana i uważa siebie za pana podziemi. Ich strata. Będę miał kogo torturować w zaświatach. Tiffany nie wyglądała tak, jakby uważała mnie za wariatkę. Była mną..zainteresowana, jednak widziałem w niej tą nutkę strachu. W powietrzu czuć było niepewność.
 - Więc..Wilkobójco? - dziewczyna zaczęła dosyć niepewnie, jednak po chwili jej niepewność przerodziła się w gniew.- CO ZROBIŁEŚ Z ARGONĄ?!
 Ledwo powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem, jednak na szczęście tego nie zrobiłem. Teraz wiem, jak to jest naprawdę użreć się w język. Ała.
 - Nie wiem do cholery. Sam byłem tam u siebie, nagle jakieś czary mary i jestem w tym zadupiu w ciele baby,  która nie ma nawet dużych cycków. I JAK TU ZASTOSOWAĆ TECHNIKĘ SAMOGWAŁTU?!
 Obie kobiety wyglądały na naprawdę zszokowane. Jednak ich miny - bezcenne. Zakaszlałem. Raz drugi trzeci. Zrobiło mi się nagle niedobrze, a Erna zauważyła, że coś jest ze mną nie tak. Powiedziała coś niezrozumiałego w moją stronę, ale ja usłyszałem tylko jej odległy szept. Obudziłem się na kolanie Tary, która wtulała się we mnie.
 Nie poruszyłem się. Myślała, że śpię. Znowu byłem sobą. Jednak nadal czułem potrzebę wrócenia na wyspę. Musiałem porozmawiać z Argoną Ryuketsu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz