23 grudnia 2016

Od Tiffany cd. Argony

  Erna wydawała się zdezorientowana, jednak Tiffany wręcz przeciwnie. Zeskoczyła ze stołka i rzuciła się na Argonę-nie-Argonę. Ta jednak z łatwością zmieniła kierunek ataku dziewczynki, przez co ten trafił w pustkę. Jednak ta chwila wystarczyła Ernie, by zorientować się, że to, co się właśnie dzieje nie do końca jej odpowiada. Wyrwała się dziewczynie i wyciągnęła ręce do przodu w geście spidermana. Czarnowłosa już otwierała usta, by rzucić jakąś kpiącą uwagę, gdy jej ciało zostało owinięte przez grube liany, które swój początek miały w dłoniach Szamanki. 
- Cholera - zaklęła niskim, nieswoim głosem, próbując się wyswobodzić z więzów. Erna chwyciła nóż z blatu kuchennego i podeszła do tej znajomej-nieznajomej.
- Tiffany, posadź ją i przytrzymaj - rozkazała. W głębi duszy miała zamęt. Ktoś opętał Argonę. Czy to nie dziwne? Medyczka sądziła, że wadera już jest opętana. To ten sam demon czy jakiś inny? Może... czy jest jakieś inne wytłumaczenie? Bo tego, że Argona zachowałaby się w ten sposób nie mogła przyjąć do wiadomości. 
  Gdy dziewczynka usadziła wciąż miotającą się kobietę na krześle, Erna poluzowała nieco liany na swoich łapach, by można było nimi jeszcze raz owinąć krzesło i przywiązać pojmaną do krzesła. Cóż. Mieszkanie w porcie czasem się opłaca. Żeglarze nauczyli Szamankę kilku całkiem skutecznych węzłów, która to wiedza przydała jej się przy unieruchomieniu... Alphy.
  Skończywszy, cofnęła się o krok, podziwiając swoje dzieło.
- Daj spokój Erna, nie znasz się na żartach - próbowała rozładować atmosferę fałszywa Argona, jednak widząc minę kobiety przyznała: - Okej. To nie był żart. Ale, cholera, masz na prawdę niezłą dupę. A uwierz mi, wiem co mówię. 
Erna przystawiła sobie stołek, by usiąść na przeciwko opętanej.
- Tiffany! Na co czekasz?! Leć po reflektor! - warknęła, do dziewczynki, po czym mruknęła pod nosem: - Jak był Hoinkas to nikt nigdy nie musiał przypominać, że do przesłuchań niezbędny jest reflektor i ciemny pokój, ale odkąd zniknął oświetleniowiec chyba bierze wolne i wszystko trzeba załatwiać samemu. 
  Kilka chwil później reflektor był już zamocowany, a rolety w oknach szczelnie zasunięte. Zaczęła działaś Magia Świąt. 
  W pomieszczeniu było ciemno. Nagle reflektor skierował swój blask na mrużącą oczy postać czarnowłosej dziewczyny. Przed nią, nie widoczna pod światło, siedziała Erna z teczką, plikiem kartek i długopisem. Cichu rumor po drugiej stronie pokoju sugerował, że Tiffany spadła z drabiny, schodząc z niej po włączeniu reflektora.
- Nazwisko i imię - zapytała rzeczowo Szamanka.
(Argo-nie-Argo? XDD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz