17 lutego 2017

Od Somniatisa cd. Tiffany

  Somniatis przycisnął mocno szmatę do brzucha i powoli zaczął podnosić się na przedramieniu.
- Spokojnie Tiaffany, wszystko w porządku - mówił uspokajającym, kojącym tonem, jak do małego dziecka, jednocześnie starając się oprzeć plecy o ścianę. - Nie możesz panikować. Apteczka. Jest w przedpokoju. Leć po nią.
- Przepraszam, ja na prawdę przepraszam... - Dziewczynie drżały ręce, które nadal przyciskała do ciała opiekuna. Czarnowłosy usadowił się wreszcie w miarę wygodnie i wyciągnął dłoń w kierunku twarzy dziewczynki. Stanowczo ją podniósł tak, by patrzyła mu w oczy.
- Tiffany. Nic się nie stało. Idź po apteczkę.
  Komunikat chyba wreszcie dotarł do nieco roztrzęsionej dziewczynki, bo wstała i zniknęła w przedpokoju, by wrócić po chwili z białym opakowaniem w dłoniach.
- Bandaże... - zauważył Somniatis czując, że zaczyna tracić świadomość na skutek upływu krwi. Oparł głowę o ścianę za sobą. Sufit w jego oczach zaczynał się mazać, jakby przybliżać i oddalać. Falować, niczym ocean. Poczuł, jak małe rączki niezgrabnie obwiązują go w pasie, przytwierdzając bluzę do jego ciała. Ręka czarnowłosego stopniowo zwalniała uścisk, przytrzymujący materiał i wkrótce opadła bezwładnie. Somniatis odpłynął w czarną, słodko-gorzką głębię nieprzyjemnie ćmiącego bólu.
  ...Nie na długo. Ocknął się gwałtownie, strasząc w ten sposób swoją podopieczną, która odskoczyła pół kroku w tył. Zaczął wodzić dzikim wzrokiem po pomieszczeniu. Na chwilę skoncentrował spojrzenie na zwłokach, potem na właśnie skończonym przez Tiffany opatrunku.
- Nie możemy tu zostać - wymamrotał, próbując wstać, wspomagając się ścianą. - Nawet jeśli tego zabiłaś to przybędą następni. Nie możemy nawet być pewni gdzie i kiedy, gdzie i kied-dy - zająknął się, gdy potknąwszy się o własne nogi niemalże nie przewrócił się na powrót. Na szczęście czarnowłosa go przytrzymała.
- Nie wydaję mi się, żebyś był w wstanie chodzić... - zauważyła nieśmiało.
- Jeśli tu zostaniemy wkrótce to czy mogę chodzić, czy nie, nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Nie pozwolę ci znowu... zabić.
(Tiffany?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz