14 września 2017

Od Lorema cd. Camille

  Lorem stał nad dziewczyną, nie mając pojęcia, co zrobić. Pocieszyć ją? Wyjść? Mężczyzna czuł narastający ból, skłaniający go bardziej ku drugiej opcji. Mimo to usiadł przy dziewczynie i dość niezręcznie pogładził ją dłonią po plecach. Chlipanie nieco przycichło, jednak jasnowłosy nadal odczuwał szalejące w dziewczynie emocje. Camille wtuliła się mocniej w poduszkę.
- Odpocznij - powiedział cicho, mając nadzieję, że jego głos zabrzmiał choć trochę kojąco.
- Ja...
- Wiem, że jesteś zmęczona - przerwał jej nieco bardziej stanowczo Lorem. A Camille pokiwała lekko głową. Chyba na prawdę była nieco zmęczona, bo normalnie to na nią nie działało. 
  Mężczyzna wstał i odszukał kołdrę, by nakryć nią dziewczynę, po czym zgasił światło i opuścił kajutę. Sam również poczuł wyczerpanie. Ból dziewczyny dotkliwie odbił się na nim. Nie lubił przebywać w obecności osób, które czują tak mocno. Potrzebował chociaż chwili wytchnienia.
  Statek znowu był pusty. Zaskakujące, jak pusty potrafi być lotniskowiec. Mężczyzna, nie zauważony przez nikogo, wydostał się na pokład główny akurat w porę, by zobaczyć sprowadzanie samolotu do garażu. Ktoś przyleciał?
  Wreszcie najwyraźniej wartownik zwrócił uwagę na nieznajomego, bo z groźną miną i karabinem w rękach zapytał, co tu robi.
- I've just... looking for telephone - odparł Lorem po krótkim namyśle. W końcu musiał poinformować Mistrza, co się z nim dzieje.
- It's there. - Żołnierz wskazał stanowisko, przyczepione do ściany budynku, z którego jasnowłosy przed chwilą wyszedł.
- Thank you - podziękował i ruszył ku aparatowi.
***
- Camille?
  Lorem chciał tylko poprawić kołdrę, która zsunęła się nieco z dziewczyny, jednak jego uwagę zwróciło coś dziwnego... osoba, leżąca w koi nie wyglądała jak jego towarzyszka. Była na nią zbyt mała.
  Na dźwięk imienia dziewczynka poruszyła się delikatnie i odwróciła do mężczyzny. Miała zaczerwienione oczy i nieprzytomne spojrzenie.
- Tak? - spytała dziecięcym głosikiem sprawiając, że jasnowłosemu zabrakło słów.
- Jesteś Camille? - wykrztusił wreszcie.
- A kim mam być? Świętym Turecki? - spytała z przekąsem, niezbyt zadowolona z tego, że została obudzona.
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz