2 stycznia 2017

"Nikt nie umiera bez utraty dziewictwa. Życie każdego z nas po kolei pie***li."

©Las-T
Imię i nazwisko: Tak naprawdę to nie posiada. Ze swojego starego zrezygnował naprawdę dawno temu. Starczy mu samo to, że nazywają go Wilkobójcą lub Darknessem, jednak jako iż mieszka na cywilizowanej wyspie, zmuszony jest do noszenia dowodu osobistego, gdzie w pole imię i nazwisko ma wpisane Warren Rivers.
Przynależność: WKN, chociaż bardziej opłacałby mu się SJEW.
Pseudonim: Jeden z jego słynniejszych pseudonimów w WKNie to Wilkobójca, lub po prostu Darkoss (Darkness, Darkuś). Nikt, kto nazwał go Darkusiem nie wrócił ze wszystkimi zdrowymi członkami do domu. Taka prawda.
Płeć: Wiele, naprawdę wiele ksiąg powiada, że Wilkobójca nie posiada narządów płciowych i przez to jest bezpłciowy. Nie jest to jednak do końca prawda. Poza tym, ma kształty męskie i nikt (w każdym razie w ludzkiej formie) nie pomyliłby go z kobietą. Jest umarły, ale to wcale nie oznacza, że bezpłodny. Istnieje nawet taka legenda, że szczenięta mężczyzny mają cząstkę z życia pozagrobowego i są to zmarłe dusze, który zostały przywrócone do życia, ale w innych wcieleniach. To również jest tylko plotka, ponieważ pod względem zapładnia Darkness jest...ehkem..całkiem normalny. O ile można być w tym normalnym, jeżeli o tym mówimy. Basior przespał się z wieloma kobietami, nawet po swojej śmierci i powołał tym samym do życia mnóstwo dzieci. Szkoda tylko, że wszystkie "pechem" urodziły się martwe. Prócz takiej jednej trójki... ♂
Orientacja: Heteroseksualny, uganiający się za Erną. Hola hola, coś tu jednak jest nie tak! Gwałciciel od tak nie może być tejże..pospolitej orientacji. Hetero są po prostu strasznie nudni, więc Wilkobójca podchodzi pod rodzaj osobników panseksualnych. Miał męża. I kilka żon. Z czego większość z nich przeleciał dopiero po śmierci. ⚢⚤+
Wiek: Tysiąc pięćset sto dziewięćset lat. Wiem, to nieprawidłowa liczba więc po prostu tu wpiszę, że mężczyzna ma trzydzieści sześć lat. Już od ponad tysiąclecia.
Żywioł: Dusz i Śmierci. Było też coś z czasem, jednak odkąd od nowa znalazł się na wyspie, stracił możliwość panowania nad tym żywiołem. 
Assovi
Cechy Charakteru: Wredna, sarkastyczna istota, która już dawno powinna zdechnąć! W każdym razie tak o nim mówią. Jest w tym szczypta prawdy, ponieważ Darkness uwielbia znęcać się fizycznie oraz psychicznie nad swoimi ofiarami. Bardziej jednak fizycznie, ponieważ sprawia mu to więcej radości. Uwielbia patrzeć, jak ofiara prosi na kolanach o przerwanie tortur. Nawet, jeżeli jest odporna na tortury fizyczne, to i tak Darkness będzie miał radochę (choć trochę mniejszą) z torturowania go. Dużo osób kiedyś myślało, że jest to wilk odpowiedzialny, kochający ojciec, mądry wojownik, rozważny i lojalny mąż. Ha! Nic bardziej mylnego nie można było wymyślić! Darkness to wredna gnida, znęcająca się psychicznie i w niektórych wypadkach fizycznie nad swoim potomstwem. Dawniej naprawdę był kochającym ojcem.. chociaż raz omal nie zabił czteroletniego Vipera uderzeniem noża. Do dzisiaj chłopak ma po tym okropna bliznę na torsie. Jednak zostawmy jego potomstwo i wróćmy do Wilkobójcy. Nigdy nie żałuje swoich czynów i potrafi śmiać się z cudzego nieszczęścia, jak kiedyś jego przyrodnie rodzeństwo śmiało się z niego (patrz. Historia). Dawniej był zupełnie innym wilkiem. Jednak, liczy się teraźniejszość. Basior jest zboczony. Naprawdę. Ma dziwne skojarzenia i dla twojego dobra, jeżeli posiadasz moc telekinezy, nie używaj jej w jego obecności, ponieważ twoja psychika może zostać zrujnowana. Nie jest wulgarny, jednak jak mu się czasem coś wymsknie, to uszy puchną. Nie obchodzą go cudze uczucia i potrafi być szczery do bólu. Wstydzi się miłości i zawsze chciał być aseksualny, jednak co chwile w jego życiu wtrącały się osoby, które zawracały mu w głowie. Wiec jednak, że lepiej z pośród.. hm... 2 554 wilków (w tym basiorów i wader) i 2 304 ludzi, tylko trzy osoby zdołały zdobyć jego serce. Do głowy mogą wpaść mu najbardziej dziwaczne i szalone pomysły. Taki przykład: Chciał do watahy przyjmować samych homoseksualistów, zamknąć Vipera i Tytanię w jednym pokoju i straszyć ich torturami, o ile Viper nie zrobi swojej siostrze dziecka, zatrudnić prostytutki w watasze...tego było jeszcze więcej! Potrafi ignorować wredne odzywki na swój temat, jednak jeżeli przesadzisz możesz oberwać w nos. Zawsze ma w zanadrzu kilka(dziesiąt) ripost, którymi posługuje się na co dzień, aby kogoś uciszyć. Jest nietolerancyjny i każe z największą surowością nawet drobne niedociągnięcie. Jest on szarmancki i bardzo dobrze wychowany, co denerwuje większość wilków. Czasami nie potrafi dochować tajemnicy i musi się wygadać. Często potrafi znaleźć na kogoś haka już po kilku minutach rozmowy. Jest wygadany i to bardzo. Obietnice łamie, a obowiązki zwala na innego wilka. Ma specyficzne poczucie humoru i może wybuchnąć śmiechem nawet w niespodziewanej chwili. Jest uparty, a rozwścieczony potrafi zapanować nad swoją mocą w ten sposób, aby ucierpiał każdy obok niego. Zemsty dokonuje zazwyczaj niespodziewanie, a w obliczu śmierci potrafi być dziwnie spokojny. Szybko załapuje, o co może chodzić drugiej osobie, więc potrafi się dogadać z każdym wilkiem. Jest wredny i sarkastyczny a na jego pysku zazwyczaj widnieje złośliwy uśmieszek. Lubi bawić się w kotka i myszkę. Gra zazwyczaj tego słabszego i zagubionego, ale to tylko pozory. Jeżeli zaczniesz się na przykład z nim bić, poczeka na odpowiedni moment, i zaatakuje. Jest brutalny i to bardzo. Bije nawet kobiety i dzieci. Posiadania nieopanowaną rządzę zemsty. Mści się za wszystkie grzechy i to tak, aby do końca życia osoba żałowała swoich czynów. Żądza ogarnia go też często przy kobietach, widoku krwi i czasem też niespodziewanie w najgorszym momencie. Nigdy się nie poddaje i uparcie dąży do swoich celów. Nie cofnie się przed nikim i przed niczym, aby tylko zdobyć to co pragnie. Potrafi być cholernie zazdrosny, nawet o byle błahostkę. Zawsze we wszystkim musi być lepszy od innych. Jest na tyle dumny, że jego dumna nie pozwala mu przepraszać. Nigdy jeszcze szczerze nie przeprosił drugiej osoby, a słowa "proszę" i "dziękuję" nie zostały zidentyfikowane w jego prywatnym słowniku. Podobnie jak jego syn, jest strasznym chwalipiętą. Jest również okropnie rozgadany. Potrafi na różne tematy nawijać godzinami. Wpierw padniesz zanim zdążysz mu przerwać. Zdarzają mu się jednak takie dni, w których nie odzywa się ani słowem, a jeżeli chociaż spróbujesz się z nim dogadać, zapewne wylecisz z jego siedziby w podskokach. Wykorzystuje bezbronne dzieciaki i wadery, czasem też owija je sobie wokół palca. Jedna, góra dwie noce, to kłamliwe "kocham cię" i po wszystkim. Znika jak i twoja zrujnowana przez niego nadzieja. Ćpanie, chlanie i tyle cudownie spędzonych nocy przy heteroseksualnych kobietach i homoseksualnych mężczyznach kompletnie zrujnowało mu psychikę i zrobiło z niego kompletnego świra. Jest wiele wilków w watasze, które należy omijać: Argona, Narcyza... ale będę szczera: wolisz spotkać się z nimi, niż Darknessem. Często udaje przygłupa, aby ponabijać się z zachowania innych wilków. Bądźmy jednak szczerzy: Darkness jest sprawiedliwym sędzią umarłych. Mimo iż jest to świr, pedofil, nekrofil i morderca zna się na swojej robocie. Co prawda: kary ma surowe, jednak dobrze wie, komu się tak naprawdę należą. Nawraca każdego wilka jakiego tylko może na złą stronę mocy. Nie szanuje chrześcijan, a sam po swoim zachowaniu jest satanistą. Nie toleruje dobrych wader czy basiorów. Złych też w sumie nie. Lubi też skłaniać inne wilki do złego, co mu bardzo dobrze wychodzi. Nie jest to Lucyfer, ale i tak jest jednym z najgorszych demonów na jakie kiedykolwiek mogłeś trafić. Trudno się od niego uwolnić. Jak go zainteresujesz, to będziesz pewny, że już chyba nigdy się od ciebie nie odczepi. Uwielbia wiedzieć o wszystkim, co się dzieje w watasze. Jest podstępny i zawsze ma w zanadrzu jakiś plan awaryjny. Przeczytaj jeszcze raz zawsze i zapamiętaj sobie. Potrafi być złośliwy, a każdy mało śmieszny wykonany przez niego żart tłumaczy po prostu: "Sam/a tego chciał/a". W walce jest bezlitosny i nie ruszają go lamenty czy błagania. Jest to wilk bardzo natarczywy. Jeżeli raz powiedziałeś "nie" on tego nie zrozumie i będzie dalej tak szedł. Nie słucha nikogo i niczego. Sam jest sobie panem. Często siedzi i rozmyśla nad sensem życia, którego do tej pory nie odkrył. Darkness wiele razy próbował popełnić samobójstwo, jednak za każdym razem z tym samym skutkiem. Został albo ożywiany, albo po prostu mu się nie udało. Chorował na depresję i często miewa nawroty choroby. Nie zawsze jednak był to wilk zły do szpiku kości. Kiedyś był to naprawdę kochający ojciec i mąż. Każdego wilka szanował. Było tak, kiedy nosił imię "Warren". Obecnie jednak przestał służyć dobru. Jedyne, co go podtrzymuje przy życiu to prawdopodobnie zemsta. Wielu jednak dostrzega w nim iskierkę dobra. On jednak nie chce dalej kroczyć tą drogą. To nie jest już ten sam, poczciwy Alpha swojej starej watahy. To potwór. Nie boi się widoku krwi ani flaków. Rządny władzy. Toleruje tylko swoje poglądy, a na inne wilki nie zważa. Mogłabym jeszcze w nieskończoność wymieniać tych cech, ale na razie wystarczy. Na razie... 
Aparacja: Masywny, dobrze zbudowany i w dodatku całkiem przystojny mężczyzna. Jest umięśniony, ale nie aż tak, aby wyglądać jak ten napakowany dryblas z reklamy Oldspice. Można powiedzieć, że ma odpowiedniej wielkości mięśnie. Ma kruczoczarne włosy. Są one w wiecznym nieładzie, jednak pozbawione siwizny i zakola. Jego oczy są całkiem nietypowe. Jedno jest zwykłe, w odcieniu błękitu. Drugie zaś jest całe czarne z czerwoną tęczówką, i źrenicą zwężoną jak u smoka. Jest to sztuczne oko. Dzięki niemu Darkness widzi na podczerwień. Zwykłe oko stracił wtedy, kiedy poparzono mu twarz. W ludzkiej formie nie ma jednak śladów po poparzeniu. Darkoss jest wysoki i to bardzo. Wyższy od zdecydowanej. większości wilków w WKJN'ie. Posiada charakterystyczną bliznę na torsie. Prawdopodobnie zdobył ją już w dzieciństwie. Często można go spotkać w długim, ciemnym płaszczu. Rzadko kiedy chodzi w dresach czy jakiś luźniejszych ciuchach. Zawsze, nie ważne jaką czynność wykonuje, jest dobrze ubrany. Często jest upaprany we krwi. Zwłaszcza w wilczej formie. No a propo wilków, przejdźmy do jego zwierzęcej aparycji. Tam to sie będzie działo! Zaczynajmy więc: jest to bardzo chudy basior. Wygląda co najmniej tak, jakby przeszedł na głodówkę i od naprawdę wielu tygodni nie wziął nic do ust. Z boku wystają mu żebra. Tylko tak dosłownie. Leje się z nich krew, ale basiorowi to nie przeszkadza. Już sie przyzwyczaił. Na pysku nosi czaszkę wilka, a pod nią ukrywa okropne blizny po poparzeniach. Blizny posiada zresztą na całym ciele. Jego sierść, dawniej była puszysta, kruczoczarna i w dodatku przyjemna w dotyku, obecnie jest tylko drapiącym skórzanym futrem, którego nie za się zdjąć. Owszem, ma sporo tego futra, ale po pewnej "walce" z ogniem futro spłonęło, a kiedy odrosło było już twarde i drapiące. W dodatku nie jest teraz kruczoczarne, tylko czarne z licznymi siwiejącymi włoskami. Uszy... no cóż.. są małe, ale je posiada. Grzywę ma jak u lwa. Jest ona miękka i lśniąca, nie to co futro. Z "oczodołów" wypływa szkarłatny płyn. Nie jest to jednak krew, w każdym razie nie Darknessa. Na łapach posiada miękkie "poduszki". Zęby ma wiecznie białe i ostre, podobnie jak w ludzkiej formie. Jego pazury są w kolorze szkarłatnym. Ogon ma bardzo długi i puszysty. Na piersi basiora widnieje niezbyt starannie wytatuowane serce przebite strzałą. Darkoss wytatuował sobie je po stracie wadery, którą kochał - Ellanie. Oczy wilka to dwa, małe, szkarłatne punkciki. Nikt nigdy ich nie widział, ponieważ zasłania je maska. Maskę rzadko kiedy zdejmuje w wilczej formie, chyba, że chce przestraszyć przeciwnika lub go zniechęcić. Jest zbyt wysoki, jak na zwykłego wilka. Można powiedzieć, że jest wielkości naprawdę wysokiego konia, a tym samym przerasta innych członków WKJN. Nie posiada ani skrzydeł, ani rogów. Na jednej z łap ma za to łańcuch. Zdobył go...sam nie pamięta kiedy. Mimo, iż dawno temu już mógł go zdjąć, nie zdejmuje. Przypomina mu o zemście za swoje krzywdy. Kiedy mówi, czaszka wcale się nie otwiera, a jego oczy zaczynają się jarzyć. Obok końcówki łap posiada "frędzelki" dzięki czemu potrafi się dobrze skradać. Jak taki hobbit. Mimo, iż chciałabym bardziej rozwinąć ten podpunkt, myślę, że rozwinęłam go dosyć dobrze. Dodaj jeszcze, że w formie ludzkiej na plecach Darkness posiada wytatuowane czarne skrzydła. 
Praca: Dawniej miał swój mały zakład pogrzebowy. Szkoda tylko, że zostawił go piętnaście lat wcześniej. Obecnie jest patologiem w jakimś szpitalu. Ma okazję pobawić się uroczymi "laleczkami". Mógłby być chirurgiem, jednak dla dobra pacjentów zrezygnował z tej funkcji. 
Stanowisko: Betha
Historia: Jego historia jest naprawdę długa, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, nieszczęśliwej miłości i śmierci. Chcesz posłuchać? Usiądź wiec wygodnie przybyszu. Kawy, herbaty? Nie? W takim razie od razu przejdę do rzeczy: pewnego razu na świat przyszły dwa mioty. Dwaj synowie wielkiego i szanowanego Alphy. Ale czy na pewno? Tytan i ówczesny Kain pochodzili z gwałtu. Mieli ciężkie życie. Matka była jedną z pięciu żon Grega - Alphy Watahy Karmazynowej Nocy. Wyszła za niego z mąż z przymusu. Gdyby tego nie zrobiła, jej rodzice zostaliby straceni. Kain wraz z Tytanem mieli po sześcioro przyrodniego rodzeństwa. Dwie siostry i czterech braci. Wszyscy, bez wyjątku, znęcali się nad bliźniakami. Nad Kainem najbardziej. Bili go, wyśmiewali, niszczyli zabawki, a najstarszy z braci nawet wykorzystywał seksualnie. Tytan był tylko wyśmiewany. A ojciec? Ojciec powalał swoim synom i córkom na wszystko. Nie popierał znęcania się nad Tytanem, za to uwielbiał znęcać się nad Kainem. Powodem był zakazany żywioł. Żywioł śmierci. Wilk był wiecznie poniżany. Wmawiano mu, że jest do niczego i nadaje się najwyżej na czyszczenie klozetu. Basior nie wytrzymywał i wiele razy próbował popełnić samobójstwo, jednak miał pecha. Albo odnalazła go matka, albo jakiś służący, albo Tytan. Matka Kaina chciała skrócić jego męki i pomogła mu kiedyś uciec do ludzkiego świata. Miał wtedy szesnaście lat. Nie wiedział jednak wielu rzeczy. Na przykład.. nigdy nie widział umarlaka. Zawsze myślał, że jak umiera, to ciało zostaje zniszczone, albo coś w tym stylu. Na ulicy, w mieście pełnym dziwnych, dwunożnych stworzeń zobaczył pewnego pana, który był właśnie nieboszczykiem. Chłopak chciał mu pomóc, ale pan nie reagował. Był przerażony. Jakiś urok? Z niewiadomego powodu po policzku zaczęły płynąć mu łzy. Wtedy zobaczył ducha owego przechodnia, który nagle zginął. Uśmiechnął się do niego i pocieszył. Opowiedział, kim jest i co się właśnie stało. Chłopiec uspokoił się. Wiedział, że ma dar do zmarłych. Zaczął wędrować po ludzkim mieście i podglądać ich zwyczajów. Po dwóch latach wrócił jednak na Deltę. Okazało się, że jego matka nie żyje. Był pewny, że to przez ojca. Coś w nim pękło i pokazała się jego gorsza strona. Oczy przekrwawione, sadystyczny uśmiech na pysku i rozbiegany wzrok. Zamglony umysł. Zanim się obejrzał, zabił z zimną krwią swojego ojca, a później rodzeństwo. Zgwałcił swoje dwie siostry. Wokół krwi leżały martwe ciała wilków. Bardzo go to podniecało, więc postanowił pobawić sie jeszcze ciałami. Później uciekł. Przygarnęła go demonica Mroku, która widziała w nim ogromny potencjał. Zaczęła go szkolić. Wtedy nie wiedział, że wszystko co robi, jest złe. I nie wiedział, że sama Mroku jest zła. Po parunastu latach chciał wrócić do WKJN. Zastał tam brata. Zawsze mieli dobre stosunki, a Tytan był bardzo rad, że odnalazł brata. Był on dobrą alphą. Mimo tak ogromnych różnic charakteru i zainteresowań bardzo się ze sobą przyjaźnili. Tytan nie wiedział nic o szkoleniu Kaina. Pewnego razu, czarny basior przechadzał się spokojnie, dopóki nie zobaczył.. Grece. Wpadła mu w oko. Zaczęli ze sobą chodzić. Był to szczęśliwy związek, a wkrótce Grece zaczęła spodziewać się potomka. Można było powiedzieć: szczęśliwa rodzina. To szczęście zepsuły narodziny dziecka. Była to wadera, w dodatku biała jak śnieg o ciemnobrązowych oczach. Darkness nie miał białej sierści, podobnie jak Grece. Ani tym bardziej brązowych oczu. Domyślił się, że Grece go zdradziła, ale nie okazywał jej tego. Nakrył ją ze swoim bratem tulącymi się czule do siebie. Zdradziła go z.. Tytanem. Wpadł w furię i zabił brata. Zapomniał jednak o jego synu. Grece postanowił ukarać. Gwałcił ją i to dosyć brutalnie każdej nocy. W dodatku trzymał ją pod kluczem. Dzieckiem postanowił się zająć sam. Nazwał waderę Kirke i mimo iż nie była jego córką pokochał ją jak własne szczenię. Pewnej nocy matka wadery popełniła samobójstwo. Co ciekawe: Kain nie wiedział z jakiego powodu. Uważał, że jedynie co robił, t stosował surową karę. Nawet kiedy nakrył Grece na zdradzie nadal ją kochał. Wędrował wraz z Kirke po wielu wymiarach oraz czasach. Nauczył ją naprawdę wielu rzeczy. Szczęście skończyło się wtedy, kiedy niespodziewanie odwiedziła ich Mroku. Kaina ogarnęło to samo dziwne uczucie, kiedy mordował rodziców. Mroku chciała zrobić z niego demona i podpisał z nią pakt. Nie zauważyła jednak, że Darkness nad swoim podpisem postawił niby nieistotną runę. Dzięki temu nie musiał płacić swoją duszą za zasługi. Mroku jednak dowiedziała się o podstępie i w zamian za to narzuciła na Kirke klątwę. Wadera zachorowała i to ciężko. Wtedy mężczyzna nie znał się na leczeniu, więc postanowił sprowadzić dziewczynę na Deltę i tam ją uzdrowić. Napotkał tam waderę imieniem Ellanie, potomkinię Tytana. Poznał również młodego Raza, oraz Agona. Wmówił wszystkim, że nazywa sie Warren Rivers i jest spokrewniony z Alphą Watahy Zachodu. Powiedział, że musiał uciec z watahy, ponieważ wuj czyhał na życie jego i Kirke. Ell postanowiła zająć się młodą wilczycą. Mimo starań białej wadery nie udało się uratować przybranego dziecka czarnego basiora. Zmarła po miesiącu na Delcie. Popadł w depresję. Pomagała mu Ell i Agon. Przyszła żona Warrena nauczyła go tajników medycyna, a Agon podszkolił go w walce. Zasiedlił się tam i ożenił. Z początku był to tylko okrutny plan przejęcia władzy w watasze, jednak po narodzinach bliźniaków, Vipera i Tytanii, naprawdę pokochał waderę. Każdej nocy wymykał się i trenował czarną magię. Raz nie mógł oprzeć sie urokowi pewnej wadery i przespał się z nią. Narodził się Anubis, a Warren zabrał go do siebie. Ellanie wybaczyła mu zdradę i wychowali basiora. Później był atak ze strony Watahy Zachodu i basior wraz z dziećmi uciekł. Wadera nie przeżyła ataku. Opiekował się dzieciakami do czasu wypadku. Dzieciaki trafiły do szpitala w ciężkim stanie, a Warren nie przeżył. Jego dusza nigdy nie opuściła ciała. Został cudem ożywiony w jakiś nieznany mu sposób. Popadł w paranoję Zapragnął władzy, więc wyzwał Mroku. Strącił ją z tronu i do dziś jest panem podziemia. Popadł w paranoję i zaczął dziwaczeć. Nie był już ani Warrenem, ani Kainem. Stał się Darknessem. Do WKJN postanowił wrócić po latach i odebrać to, co należy mu się od dawna. 
Jednak na tym wszystkim nie koniec. Owszem, odzyskał władzę, jednak nie na długo. Musiał oddać tron swojemu szczeniakowi, a sam przeszedł na emeryturę. Mogłoby się wydawać - teraz ma spokojne życie. Tak nie było. Coś w niego uderzyło jak grom z jasnego nieba i zamieniło ciałami z Argoną Ryuketsu. Basior poznał w jej ciele Ernę i Tiffany, oraz historię wyspy. Część historii Argony jakby utkwiła w jego głowie. Kiedy wrócił do swojego starego ciała z powrotem, postanowił przenieść się w czasie i wrócić na Ainersnart. Tym razem w swojej dostojnej postaci. "Wspaniałomyślne" ofiarował Alphie swoją pomoc w prowadzeniu watahy. Cud, że jeszcze nie został wydalony. Od czasu do czasu wraca na swoją watahę, jednak jako iż przenosi się w czasie, nikt nie jest w stanie tego zauważyć. 
Moce:
  • Władza na Duszami - Darkoss jest w stanie spoglądnąć w twoją duszę, nawet bez twojej wiedzy. Wystarczy, że złapie z tobą kontakt wzrokowy, a jego kaprawe, czarno-czerwone oko będzie w stanie dostrzec coś, czego nikt inny nie jest w stanie ujrzeć. Zobaczy twoją duszę, twoje grzechy i dobre uczynki. Niekiedy będzie w stanie zobaczyć też twoją aurę, moce i emocje sprzed kilku godzin.  Dodatkowo moc dodaje mu kolejny atut - potrafi sterować duszami osób potępionych.
  • Czas i Przestrzeń - Darkness potrafi teleportować się w czasie i przestrzeni. Nie potrzebuje portalu, aby dostać się do zaświatów, czy Delty. Może podróżować w czasie, co nie wywoła żadnych komplikacji. Może teleportować też inne osoby
  • Kiss me - Darkness może zjeść twoją duszę za pomocą.. pocałunku. Pozbawiony duszy jesteś nikim. żywym trupem, włóczącym się po świecie. Ale oprócz zabrania twojej duszy czarnowłosy potrafi rzucić na ciebie urok "fałszywej miłości". Oznacza to, że będziesz zadurzony w Darknessie. Będziesz od niego uzależniony, a jego obecność będzie działać na ciebie jak narkotyk. Chyba, że Darkness zechce zdjąć urok, co się rzadko zdarza.
  • Szept - Nie bez powodu nazywają Księcia Ciemności Wilkobójcem. Sam jako tako nie zawsze zabija. Stosuje swoją tajną broń... szepty. Mężczyzna potrafi nakłonić cię do zabójstwa, samobójstwa, kradzieży i innych okropnych rzeczy, które dla Wilkobójcy są czymś zwyczajnym. Nie ma szans, abyś oparł się jego szeptom.. nawet, jeżeli masz silną wolę. Po prostu się nie da.
Umiejętności i Zainteresowania: No to teraz pomyślmy, czym taki Darkness może się interesować? Sądząc po jego dziwnym podejściu do umarlaków jest nekrofilem. Co to oznacza? Podniecają go ciała, ale takie bez duszy. Uwielbia się nimi bawić, ożywiać je, rozcinać na pół oraz zjadać wnętrzności. Lubi rozcinać również istoty żywe, a przy tym bawić się w wiwisekcję. Wykonanie skomplikowanej operacji choćby na otwartym terenie nie jest dla niego żadnym problemem. Jeżeli pacjentem jest osoba, na której mu nie zależy, może mu to sprawić ogromną radochę. Lepiej więc, jeżeli trzyma się z dala od skalpela. No, ale nie każde jego zainteresowanie jest jakoś szczególnie chore lub brutalne. Interesuje się motoryzacją, a zwłaszcza motocyklami i wozami wyścigowymi, zwłaszcza starymi modelami. Ma nie mały zasób informacji na ten temat. Zawsze lubił wtrącać się w politykę, czy to watahy, czy tą krajową. Może wstyd przyznać, ale mężczyzna ma naprawdę piękny głos i potrafi naprawdę dobrze śpiewać. Nie lubi jednak tego robić, a w każdym razie na pewno nie publicznie. Uważa, że to obciach i mężczyźni nie powinni śpiewać. Potrafi też całkiem ładnie szkicować, zwłaszcza portrety ludzi i zwierząt. Nie lubi malować farbami, preferuje zwykłe ołówki, ewentualnie kredki. Wracając do muzyki: potrafi grać na gitarze zwykłej, skrzypcach oraz organach kościelnych. Zawsze kręciły go taki klimaty, mimo iż jest niewierzący. Albo powiem inaczej: wierzy w Boga, ale go nie czci. Sam uważa siebie za bóstwo. Wróćmy jednak do jego talentów. Jak wiadomo, wilk nie może umieć wszystkiego. Nawet Darkness (aż ciężko stwierdzić) nie jest wszechmogący. Nie potrafi gotować, a flaki zazwyczaj zjada na surowo. Nie ma potrawy, której by nie przepalił. Taniec to dla niego coś niepojętego. Jeżeli zaprosi cię do tańca to tylko po to, aby co chwile wpatrywać się w twój tyłeczek lub biust, o ile jesteś kobietą. Mężczyzn rzadko prosi do tańca, chyba, że ogarnia go żądza i ma ochotę kogoś pożreć lub poznęcać się psychicznie. Dla twojej wiadomości, lepiej mu odmów. Depcze ci stopy i myli ruchy. W każdym razie w tańcu towarzyskim. W solówce jeszcze ujdzie, chociaż baletnicą nie jest. Jest z niego niezwykle dobry aktor i kłamca. Zamąci ci w głowie jakąś uroczą gadką lub oczaruje swoim zachowaniem, ale gdy tylko się obejrzysz, w najmniej oczekiwanej chwili złamie ci serce, zgwałci, lub zamorduje. Trzy opcje do wyboru. Tak dobrze kłamie, że nie wiesz kiedy mówi prawdę. Jest on naprawdę genialny w tym zawodzie. A walka? Najlepiej łapami lub jego ulubioną bronią: kosą. Czasem mieczem lub toporem. Nie przepada za bronią palną, ale i jej potrafi użyć. Dla niego broń XXI wieku jest strasznie rozbudowana i..nudna. Zbyt dziecinna i łatwa. Wilkobójca nigdy nie idzie na łatwiznę! Wiesz, skąd wziął się jego przydomek, którego wcześniej użyłam? Otóż to! Większego mordercy nikt chyba na tym świecie nie widział. Bardzo lubi też torturować, ale głównie fizycznie. Uwielbia widok wykrwawiającej się ofiary i wilka stękającego z bólu błagającego o śmierć. Nie interesuje go wykańczanie ofiar psychicznie. Owszem, potrafi torturować i w ten sposób, ale czy to jego wina, że nie jest to dla Wilkobójcy zabawne? Każdego śmieszy co innego, więc nie należy mieć do niego pretensji. Lubi nocne spacery. Dla niego jest to bardzo odprężające. Noc jest jego porą. W końcu to o tej porze ludzie się kochają, mordują, gwałcą.. a to chyba trzy ulubione czynności Darknessa. Darkoss zawsze miał dobre oceny z matematyki, i do tej pory jest z niej dobry i wbrew pozorom często korzysta ze swoich matematycznych umiejętności. Fascynuje go nauka na temat demonologii. Jest demonem i uczy się czarne magii?! Można tak powiedzieć. Właściwie, co więcej, Wilkobójca nie jest demonem w pełni. Został w niego przemieniony kilka tysięcy lat temu. Wróćmy jeszcze na chwilę do medycyny. Darkoss tak bardzo się tym interesuje ze względu na swoje okropne poparzenia, które "otrzymał" od Mroku, kiedy ze sobą walczyli o tron zaświatów. Jego skrytym marzeniem jest przywrócenie dawnej świetności swojej wilczej aparycji. Ma również jeszcze jeden cel związany z medycyną, ale o tym nie rozpowiada. Gdybyś znał ów "misję" i cały charakter Wilkobójcy wiedziałbyś, dla czego. Jest nałogowym graczem w gry strategiczne i wojenne, dzięki czemu ma wyćwiczone palce oraz posiada kilka dobrych strategii. Są to oczywiście gry brutalne, wyłączając szachy. Tak, basior uwielbia sobie pograć partyjkę lub dwie. Ostatnio ciągle gra w Witchera. Czasem potrafi sobie usiąść spokojnie w fotelu i poczytać książkę. Nigdy nie sięga po romanse i obyczajowe, nawet dla dorosłych. Najczęściej są to komiksy Marvella (taki stary byk a po komiksy sięga..), thrillery, horrory, rzadziej fantasy, historyczne i kryminalne. Właśnie. Dzięki licznie przeczytanym i oglądniętym kryminałom jestem pewna, że byłby w stanie popełnić zbrodnię doskonałą! Nie ogląda telewizji, no chyba, że jakiś horror, erotyczny lub kryminał. Raz czy dwa obejrzał sobie anime, ale jakoś nie lubi specjalnie animacji. Myślę, że co do tych umiejętności i talentów to chyba tyle. Jeżeli jeszcze jakieś ma, to zapewne mi nie powiedział. 
Partner: Oj, sporo tego zdzierstwa było...
Zauroczenie: Nie tyle zauroczenie w jego przypadku, ile po prostu paranoja na punkcie tyłka Erny. 
Rodzina: Ma cudowną królewską rodzinę, którą za wszelką cenę chce wyniszczyć! Ojczulek, sadysta i pedofil, którego zamordował z zimną krwią. Matka była znośna, ale i tak umarła z tęsknoty. Kilkanaście przyrodniego rodzeństwa. Najstarszy z nich  gwałcił Darknessa jak byłem młodziakiem. Zamordował ich WSZYSTKICH. Brat, ale taki nie przyrodni: Tytan. Zabrał dziewczynę Wilkobójcy, i jest pra pra dziadkiem jego byłej żony. Zamordowany. Przybrana córka Kirke. Była dla Darkossa naprawdę ważna. Umarła na jakąś ciężką chorobę *robi znak krzyża*. Z Ellanie miał dwójkę szczeniąt: Tytanie i Vipera W całym swoim życiu miałby tych szczeniąt jeszcze więcej, bo spędził tyle cudownych nocy... Anubis, nie planowany, urodziła go jedna z kochanek mężczyzny.
Przedmioty:
  • Posiada magiczną  kosę. Dzięki niej jest w stanie sterować swoimi pupilkami. Kiedy ktoś zabierze mu broń, momentalnie rozpłynie się w powietrzu i wróci do ręki właściciela.  Jest w stanie sterować nią siłą woli.
  • Maska w kształcie wilczego łba. Nakłada ją na głowę, kiedy jest w wilczej formie. Nie jest ona magiczna. Pochodzi od wilkołaka, dzięki czemu może również dopasować się do ludzkiego wyglądu Wilkobójcy.
  • Nóż. Dobrze naostrzony, najzwyklejszy nóż.
Talizman: Magiczny pierścień. Nikt nie wie, skąd go ma. Ukradł go kiedyś pewnemu demonowi. Jest to jego skarb. Jeden z czynników, który doprowadził Kaina "Warrena" do obłędu. Pozwala mu również na bezpieczną przemianę w demona i daje mu możliwość zapanowaniem nad swoją mroczniejszą stroną. Jeżeli jednak wpadnie w naprawdę wielką furię.
Miejsce Zamieszkania: Nie ma stałego, chociaż często wbija do mieszkania Argony. Nocuje w hotelach na Arenie 1. 
Ciekawostki:
  • Mężczyzna często szaleje na punkcie krwi. Potrzebuje jej, aby nie zaatakować pewnego razu członków watahy. Jednak jego umysł można oszukać, podając mężczyźnie sok wiśniowy, truskawkowy i..kechup. Ma bzika na punkcie tego ostatniego i DO WSZYSTKIEGO dodaje ten sos. 
  • Jest martwy. Jego serce nie bije, basior nie oddycha, często "wyrzyguje" swoje narządy wewnętrzne, które i tak odrastają. Nie musi pić, jeść i spać, ale mimo to, robi to na okrągło. Trudno go też odurzyć, ale upić łatwo. Nie czuje bólu. Jednak jest w stanie się poruszać, a w jego żyłach płynie o dziwo krew. Trzyma się za to wbrew pozorom lepiej niż inni.
  • Jest masochistą, ale bardziej podniecają go rany i krew, niż sam ból.
  • Mimo, iż kochał tylko trzy osoby, był w wielu związkach. Głównie dla zabawy.
  • Nie szanuje ludzi, którzy zabijają oraz zdradzają. On sam to robi dla zemsty i też trochę dla zabawy. Uważa, że tylko on ma prawo do tak okrutnych czynów.
  • Pod wpływem mutacji jego kości stały się twarde jak stal. Dosłownie! Trudno jest je złamać lub zniszczyć.
  • Nałogowo strzela palcami. Robi to cały czas. 
  • Śmieszy go japoński akcent. Kiedy ktoś gada z nim po japońsku bezpodstawnie zaczyna się śmiać.
  • Odkąd tylko przybył na wyspę, stracił kontakt ze swoją krainą umarłych. Tutaj działa inna religia, więc nie ma dostępu do czyśćca, jeżeli jest na wyspie.
Towarzysz: Czy ktoś o zdrowych zmysłach wytrzyma z tym dupkiem?
Kontakt: Fragonia
Żetony: 4§
Poziom 1

27 grudnia 2016

Od Argony cd. Argony - Powroty...

- Ał! - syknęła dziewczyna, gdy poraziło ją jasne światło. Przez chwilę nie widziała nic, jednak już wkrótce wzrok powrócił i byłam chociaż w stanie odróżnić górę od dołu.
Pomieszczenie, na ile je widziała, wydawało jej się obce. Spróbowała się poruszyć, jednak poczuła, że coś krępuje jej ruchy. Była związana. 
- Czego ode mnie chcecie? - warknęła, nieruchomiejąc i szukając dłonią dojścia do supła.
- Uspokój się Wilkobójco! - warknęła postać przede nią i ktoś wymierzył jej policzek. - To ja tu zadaję pytania!
- E-erna? - zdziwiła się czarnowłosa, tracąc nagle hardy wyraz twarzy. Tego się nie spodziewała. Sądziła, że Tara dosypała jej czegoś do tej herbaty, czy coś w tym guście. Tymczasem otoczyły ją znajome głosy osób, o których prawie już zapomniała.
- Nie udawaj głupka - parsknęła Szamanka. - Nie damy ci się tak łatwo wyrolować, Wilkobójco. Panie Podziemi. - Parsknęła z pogardą. Była pewna, że Hades nie oddałby swojego tronu tak łatwo temu debilowi.
- Może nie udaję głupka, lecz jestem głupkiem? - spytała z westchnieniem. - Erna, już wróciłam do siebie... A Darkness prawdopodobnie wrócił do siebie.
- Ha! Widzisz! Nie wspominałam nic o żadnym Darknessie! - wykrzyknęła triumfalnie Szamanka. - Co więcej, nawet nie podałeś nam tego imienia.
- Gdy byłam w jego ciele jego... znajoma mi co nieco wyjaśniła - powiedziałam wymijająco. - W każdym razie wróciłam, Erno. Jak to udowodnię? Powiedzmy... w dzień, w którym zginęłam próbowałaś razem z Tasirą pomóc Mixi, jednak nasłałam na was Airesu. - Uśmiechnęłam się zaczepnie.
Erna milczała. 
- Erno? - Koło medyczki pojawiła się jakaś druga postać, jednak Argona wciąż nie była w stanie przeniknąć wzrokiem światła.
- Nie pamiętam aż tak dokładnie - przyznała kobieta, przyglądając się czarnowłosej bardzo uważnie. Czy mogła to zmyślić? Odpowiedź była bardzo szczegółowa i z tego co pamiętała faktycznie chciała pomóc Mixi, gdy ten biały wilk ją zaatakował... jednak czy aby na pewno?
(Tiffany?)

Od Argony c.d Tiffany

 Przewróciłem tylko oczami i spojrzałem na twarz kobiety, jednak po chwili po raz setny oślepił mnie blask reflektorów. Warknąłem cicho, jednak jak na dżentelmena odpowiedziałem w miarę grzecznie na jej pytanie:
 - Wilkobójca się kłania. Pan Podziemia i bynajmniej nie pierwszy lepszy z brzegu demom. Właściwie nie tyle demon, co istota pomiędzy bogiem a diabłem. Patron samobójców i dusz czyśćcowych. Będę waszym pośmiertnym sędzią więc jak mnie wypuścicie to odpusze wam..powiedzmy..jedną trzecią grzechów lekkich?
 Erna spojrzała na mnie, jakby mi nie ufała. Właściwie to nie było wcale takie dziwne. Też nie zaufałbym wariatce, która zachowuje się jak opętana i uważa siebie za pana podziemi. Ich strata. Będę miał kogo torturować w zaświatach. Tiffany nie wyglądała tak, jakby uważała mnie za wariatkę. Była mną..zainteresowana, jednak widziałem w niej tą nutkę strachu. W powietrzu czuć było niepewność.
 - Więc..Wilkobójco? - dziewczyna zaczęła dosyć niepewnie, jednak po chwili jej niepewność przerodziła się w gniew.- CO ZROBIŁEŚ Z ARGONĄ?!
 Ledwo powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem, jednak na szczęście tego nie zrobiłem. Teraz wiem, jak to jest naprawdę użreć się w język. Ała.
 - Nie wiem do cholery. Sam byłem tam u siebie, nagle jakieś czary mary i jestem w tym zadupiu w ciele baby,  która nie ma nawet dużych cycków. I JAK TU ZASTOSOWAĆ TECHNIKĘ SAMOGWAŁTU?!
 Obie kobiety wyglądały na naprawdę zszokowane. Jednak ich miny - bezcenne. Zakaszlałem. Raz drugi trzeci. Zrobiło mi się nagle niedobrze, a Erna zauważyła, że coś jest ze mną nie tak. Powiedziała coś niezrozumiałego w moją stronę, ale ja usłyszałem tylko jej odległy szept. Obudziłem się na kolanie Tary, która wtulała się we mnie.
 Nie poruszyłem się. Myślała, że śpię. Znowu byłem sobą. Jednak nadal czułem potrzebę wrócenia na wyspę. Musiałem porozmawiać z Argoną Ryuketsu

26 grudnia 2016

Od Erny

Kolejny raz sprawdziłam skrzynkę. Nic, żadnych listów, rachunków, ulotek. Cisza. Czemu wszystko zamarło? Wyjrzałam za okno. Gwar niby ten sam, ale czegoś brakuje. Od dawna wataha nie daje znaku życia. Otworzyłam okno i oparłam się o parapet. Dopadł mnie chłód i zapach portu. Moje mieszkanie i tak przesiąknięte było wonią ryb zmieszaną z delikatną morską bryzą. Zapewne ja też. Nie czułam swojego zapachu.
Rozejrzałam się po ulicy. Gwar, hałas - jak zawsze. Spojrzałam na oddalające się dwumasztowce. Kończą mi się pieniądze, pomyślałam. Krótka wyprawa z poławiaczami pereł czy ryb, albo z wielorybnikami. Zamknęłam oczy. Skupiłam się na zimnym wietrze ocierającym się o moją twarz. Wsłuchałam się w uliczny hałas. Nie rozumiem jak niektórzy mogą żyć w swoich ogromnych willach wybudowanych w spokojnej okolicy. Przechadzają się całymi dniami po marmurowych posadzkach. Jedyny hałas który im towarzyszy to ich kroki. Nawet nie słychać sąsiadów. Bogaci ludzie nie zakładają dużych rodzin. Przez to rzadko kiedy słychać ganiające się dzieci. To dosyć absurdalne, że ludzie których stać na rodzinę jej nie posiadają, a ci najubożsi mają po kilkoro pociech. Może szczęście zawarte w pieniądzach chcą sobie zastąpić szczęściem rodzinnym? Ludzie są dziwni. Wilki też, temu nie można zaprzeczyć. W sumie wilki są dziwniejsze. Mają swoje "magiczne moce" przez co są prawie niezniszczalne i mają się za bohaterów wszechświata, a i tak giną jak debile. Z drugiej strony ludzie też giną jak debile. Czy będąc jednocześnie człowiekiem i wilkiem jestem narażona na jeszcze bardziej idiotyczną śmierć?
Moje rozważania przerwał podmuch wiatru, który zatrząsł okiennicą. Zamknęłam okno. Odwróciłam się w stronę mieszkania i zatrzęsłam się z zimna. Pomieszczenie było wyraźnie wyziębione. Z zewnątrz usłyszałam radosną muzykę.
- Cyrk przyjechał? - Mruknęłam pod nosem.
Ponownie odwróciłam się w stronę okna. Nie zauważyłam żadnej karawany, chociaż muzyka stawała się coraz głośniejsza. Dziwna sprawa, pomyślałam.
Przeszłam się po mieszkaniu. Muzyka stopniowo cichła. Rozejrzałam się po ścianach. Nie chciało mi się kolejnego dnia spędzać w tych nudnych kilkudziesięciu metrach kwadratowych. 
Wzięłam zawieszoną na krześle bluzę i wyszłam z mieszkania. Schodziłam po klatce nucąc zasłyszaną przed chwilą melodię, jednocześnie kręcąc kluczami na palcu. Pchnęłam drzwi i wyszłam na ulice. Schowałam klucze do kieszeni. Był wyjątkowo ciepły dzień jak na tę porę roku. Wpuściłam bluzkę w spodnie, żeby wyglądać bardziej "stajlisz" i ruszyłam przed siebie. Rozejrzałam się po ludziach. Czułam się trochę wyjęta z krajobrazu. Wszyscy mieli ponure, pełne zmęczenia miny. Ja wręcz przeciwnie - z uśmiechem maszerowałam przez ulice. Miałam ochotę wykrzyczeć wszystkim w twarz jaki dzisiaj mamy piękny dzień. Nie wiem skąd we mnie te pokłady radości.
Doszłam do portu. Ludzi było mniej niż zwykle. Weszłam na pomost i usiadłam na jego krańcu. Spojrzałam na morze. Wody po horyzont. To jednoczenie zdumiewające i godne podziwu, ale i przerażające. Jesteśmy wyspą, jesteśmy odcięci od świata zewnętrznego. Czułam kroki na pomoście. Co chwilę ktoś biegł, skakał, zbliżał się i oddalał ode mnie. Wstałam i otrzepałam spodnie. Jednak siedzenie na pomoście nie jest takie wygodne. Odgarnęłam ręką włosy z oczu. Muszę iść do fryzjera. Spokojnym krokiem zaczęłam zmierzać w stronę ulicy. 
Boże! Jakie moje życie jest nudne! Mam za dużo czasu. Poszłabym do klubu, może wreszcie znalazłabym męża. Ale jest dopiero południe. Załamałam ręce. Odkąd wataha nie daje znaku życia, mam mało rzeczy do robienia. 
Weszłam w tłum ludzi. Wszyscy wyglądali bardzo podobnie. Mieli takie same, przeciętnej urody rysy. Zamyślona szłam przed siebie. W pewnej chwili ktoś chwycił mnie za rękę i silnie pociągnął.

<Tak bardzo brak weny. Ktoś, coś?>

23 grudnia 2016

Od Tiffany cd. Argony

  Erna wydawała się zdezorientowana, jednak Tiffany wręcz przeciwnie. Zeskoczyła ze stołka i rzuciła się na Argonę-nie-Argonę. Ta jednak z łatwością zmieniła kierunek ataku dziewczynki, przez co ten trafił w pustkę. Jednak ta chwila wystarczyła Ernie, by zorientować się, że to, co się właśnie dzieje nie do końca jej odpowiada. Wyrwała się dziewczynie i wyciągnęła ręce do przodu w geście spidermana. Czarnowłosa już otwierała usta, by rzucić jakąś kpiącą uwagę, gdy jej ciało zostało owinięte przez grube liany, które swój początek miały w dłoniach Szamanki. 
- Cholera - zaklęła niskim, nieswoim głosem, próbując się wyswobodzić z więzów. Erna chwyciła nóż z blatu kuchennego i podeszła do tej znajomej-nieznajomej.
- Tiffany, posadź ją i przytrzymaj - rozkazała. W głębi duszy miała zamęt. Ktoś opętał Argonę. Czy to nie dziwne? Medyczka sądziła, że wadera już jest opętana. To ten sam demon czy jakiś inny? Może... czy jest jakieś inne wytłumaczenie? Bo tego, że Argona zachowałaby się w ten sposób nie mogła przyjąć do wiadomości. 
  Gdy dziewczynka usadziła wciąż miotającą się kobietę na krześle, Erna poluzowała nieco liany na swoich łapach, by można było nimi jeszcze raz owinąć krzesło i przywiązać pojmaną do krzesła. Cóż. Mieszkanie w porcie czasem się opłaca. Żeglarze nauczyli Szamankę kilku całkiem skutecznych węzłów, która to wiedza przydała jej się przy unieruchomieniu... Alphy.
  Skończywszy, cofnęła się o krok, podziwiając swoje dzieło.
- Daj spokój Erna, nie znasz się na żartach - próbowała rozładować atmosferę fałszywa Argona, jednak widząc minę kobiety przyznała: - Okej. To nie był żart. Ale, cholera, masz na prawdę niezłą dupę. A uwierz mi, wiem co mówię. 
Erna przystawiła sobie stołek, by usiąść na przeciwko opętanej.
- Tiffany! Na co czekasz?! Leć po reflektor! - warknęła, do dziewczynki, po czym mruknęła pod nosem: - Jak był Hoinkas to nikt nigdy nie musiał przypominać, że do przesłuchań niezbędny jest reflektor i ciemny pokój, ale odkąd zniknął oświetleniowiec chyba bierze wolne i wszystko trzeba załatwiać samemu. 
  Kilka chwil później reflektor był już zamocowany, a rolety w oknach szczelnie zasunięte. Zaczęła działaś Magia Świąt. 
  W pomieszczeniu było ciemno. Nagle reflektor skierował swój blask na mrużącą oczy postać czarnowłosej dziewczyny. Przed nią, nie widoczna pod światło, siedziała Erna z teczką, plikiem kartek i długopisem. Cichu rumor po drugiej stronie pokoju sugerował, że Tiffany spadła z drabiny, schodząc z niej po włączeniu reflektora.
- Nazwisko i imię - zapytała rzeczowo Szamanka.
(Argo-nie-Argo? XDD)

17 grudnia 2016

Od Argony c.d Tiffany

 - Nie mam ochoty o tym gadać. Sama w sumie.. - zacząłem, jednak głos ugrzązł mi w gardle. 
Tak właściwie to nie miałem dobrego wytłumaczenia na tą sytuację. Trudno to przyznać, jednak potrzebowałem pilnie odpoczynku. Po tym całym dniu marzyłem tylko o tym, żeby położyć się w ciepłym łóżku. I przemyśleć to wszystko jeszcze raz. 
 Z kuchni wydobyło się głośne "BRZDĘK". Erna odstawiła bandaż na bok i pobiegła w tamtą stronę. Ja, zaciekawiony dźwiękiem, również poszedłem w stronę pomieszczenia. 
 Tiffany stała na środku pokoju przerażona. Na podłodze była rozlana herbata i potłuczony kubek. Czarnowłosa skuliła się w kącie i zaczęła płakać, co mnie..rozbawiło. Spojrzałem złośliwie na Ernę, która zaczęła ostrożnie zbierać kawałki szkła, aby się nie pokaleczyć. Zamknąłem oczy, a na moje usta wpełzł ten sadystyczny uśmiech. Starałem się powstrzymać. Musiałem wyjść stąd, zanim zrobię coś, czego obie kobiety mogły żałować.
 Erna podniosła głowę i spojrzała na mnie. Widziała, że cały się trzęsę i odwróciłem się od nich plecami, aby ukryć uśmiech.  Nie potrafiłem się go pozbyć. Miałem w sobie najgorsze myśli. Erna podeszła do mnie  chwyciła mnie za ramię, pytając cicho: "Wszystko w porządku?"
 - W jak najlepszym. - moja demoniczna natura dała o sobie znać. Miałem w dodatku wrażenie, że nie powiedziałem to głosem nijakiej Argony Ryuketsu, ale głosem lekko zmodyfikowanym, podobnie jak u Mroku. Zawsze mówiłem tym tonem do nowych dusz, przebywających do czyśćca. Czyżby moja dawna moc dała o sobie znać? Może nie zostałem do końca zmieniony...
 - Argona? - zapytała Erna, zabierając rękę.
 - Moja. Tylko moja.
 Tiffany podniosła wzrok i spojrzała na mnie przerażona, po czym krzyknęła:
 - ZROBILI JEJ PRANIE MÓZGU! TO NIE JEST ARGONA!
 Wtedy nie wytrzymałem. Podszedłem do Erny i dotknąłem ją delikatnie w zadnią część ciała. Uspokoiłem oddech i przytuliłem się do niej, raz po raz przejeżdżając ręką po jej zaokrąglonej części ciała. Zacząłem ją namiętnie całować. Medyczka była tak mocno zdezorientowana, że nie była nawet w stanie się obronić przed moim "atakiem". Czułem to. Miała naprawdę zajebisty zad.
<Tiffany?>

11 grudnia 2016

Od Tiffany cd. Argony

  Erna wróciła z opatrunkami i zaczęła dokładnie oglądać moją ranę.
- Kula została w środku - oznajmiła, podnosząc wzrok na twarzy Tiffany. - To zaboli tylko przez chwilę. Musisz być silna.
  Tiffany skinęła głową, zaciskając zęby. Medyczka chwyciła podłużne obcęgi, przybliżyła do rany. Szybko rzuciła okiem na dziewczynkę, po czym chwyciła ją mocno za ramię, jednym ruchem wsunęła narzędzie do środka i już po chwili ociekający krwią nabój wylądował na podłodze, a szamanka przyciskała gazę do rany, tamując krwawienie. Tiffany była tak zaszokowana tempem wydarzeń, że nie zdążyła nawet wrzasnąć z bólu czy się rozpłakać. Siedziała na krześle, jakby nieprzytomna. Argona obserwowała to z pewnego dystansu, tamując własną ranę ręką.
  Kończąc opatrunek czarnowłosej, Erna spojrzała w kierunku Alphy.
- Argo, nie stój w progu - powiedziała. - To że opatruje małą nie znaczy, że masz czekać tam gdzie cię zostawiła. Daj spokój. Znamy się już tyle lat! Siadaj i czuj się jak u siebie. Zaraz się tobą zajmę.
  Kobieta skinęła głową i usiadła na kanapie. Erna zauważyła, że rozgląda się nieznacznie po pomieszczeni. No w sumie... Alpha właściwie nigdy nie była w  jej domu. Medyczka skończyła opatrunek Tiffany i poleciła, by dziewczynka poszła do kuchni zrobić jakąś herbatę, po czym podeszła do Argony.
- Pokaż tą ranę - rozkazała, a widząc potarganą dziurę, skrzywiła się. - W co wyście się wpakowały? Wydawało mi się, że ostatnimi czasy Wataha prowadzi politykę nie mieszania się w nic niebezpiecznego i po prostu unikania zostania wykrytym.
- To była sprawa, którą musiałyśmy załatwić - oznajmiła wymijająco kobieta, nie patrząc na oczyszczającą powoli ranę Szamankę.
- Rozumiem, że musiałyście. - ostrzegła Erna, w połowie zdania wsuwając Alphie do rany przemyte wcześniej obcęgi, wydobywając kulę i ponownie tamując wypływ krwi. Argona nie zareagowała w żaden sposób. więc medyczka kontynuowała robienie opatrunku. - To co robiłyście? Mnie przecież możesz powiedzieć. Wiesz, gdybyś wzięła mnie ze sobą mogłabym od razu opatrzyć wasze rany. A tak pewnie musiałyście się przytłuc przez pół wyspy, nim do mnie dotarłyście.
(Argono?)

10 grudnia 2016

Od Argony c.d Tiffany

 Kolejne strzały. Rozglądnęłam się nerwowo dookoła, mając nadzieję na przebłysk geniuszu. Może objawią mi się jakieś moce, którymi posługiwała się wilczyca. Zasłoniłam swoją ranę i spojrzałam na małolatę, która była mocno wystraszona. Pokazałam jej palcem, żeby siedziała cicho. Czarnowłosa zrozumiała mój przekaz. Mogłam już cofnąć swoją dłoń, która po chwili powędrowała w stronę rany dziewczyny. Nie wyglądało to najlepiej.
 "Niech zdycha" - odezwała się jakaś cząstka mnie. Stary Darkness zostawiłby ją, jednak..osoba, w której obecnie przebywałam zbyt mocno martwiła się o dziewczynę, przez co i ja zaczęłam obawiać się o jej bezpieczeństwo. Postanowiłam wydostać się z tego budynku i pomóc dziewczynie. Nie będę kłamać - nie wiedziałam, gdzie szukać tej medyczki, ale najwidoczniej mała wiedziała.
 - Prowadź do Erny. Nie wiem, gdzie ona jest. Mam dosyć tej zabawy w zamianę ciał. Wskaż mi do niej drogę, to może i ja skorzystam z usług tego wielkiego medyka.
 Dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariata. Kolejne strzały. Popchnęłam dziewczynkę w stronę wyjścia, a ta omal nie upadła przy schodach. Zaczęłyśmy biec. Ona prowadziła. [...]

 Podróże przez kanały nie należały do moich ulubionych. Podobnie jak i podróże taksówkami. Były to jednak najlepsze i najszybsze środki transportu, nie licząc metra, jednak czarnowłosa nie zamierzała jechać w zatłoczonym pociągu. Ja zresztą też nie. Kiedy dotarliśmy na miejsce, nastolatka pociągnęła za klamkę. Otworzyła kobieta z krótkimi włosami, niewiele młodsza od mojego dawnego "JA". 
 Spojrzałam na nią surowym spojrzeniem i wskazałam  na swoją ranę. Oraz ranę Tffany. Właśnie..tak miała na imię. Nie wiem, skąd..ale wiedziałam.
 - Wpuścisz nas, czy mamy się obie wykrwawić? - warknęłam.
 Zdziwiona kobieta otworzyła drzwi szerzej, abyśmy mogły wejść. Wkroczyłam dumnie do jej mieszkania. Erna zamknęła drzwi i pobiegła po opatrunki. Spojrzałam na swoją ranę. Kula nie dostała się zbyt głęboko. Mogłam ją wyciągnąć nawet palcami. Spojrzałam na Tiffany. Erna usadowiła ją na krześle, aby nie musiała niepotrzebnie chodzić. Zamknęłam oczy i zobaczyłam ich.
 Całą moją dawną watahę, łącznie z Agonem, Ellanie, Aragornem, Razem...i moimi szczeniakami. Dziwne uczucie, które poczułam, kiedy tylko ujrzałam uśmiechniętą twarz chłopaka. Czy to była..tęsknota?
<Tiffany?>

4 grudnia 2016

Od Panicza cd. Tyksony

  Panicz siedział w swojej limuzynie, leniwie oparty o szybę. Po tym, jak jeden z ochroniarzy go odnalazł i ta kobieta została ogłuszona, kazał ją przenieść do pojazdu i wracać do posiadłości. Przebywanie na mieście zdecydowanie go znudziło.
  Dojechawszy na miejsce rozkazał ochroniarzom zanieść swoją ofiarę do piwnicy i tam ją na razie zostawić. Sam udał się do salonu. Po wszystkich stresach tego dnia chciał napić się Herbaty i przeglądnąć demotywatory. [...]

  Chłopak zapalił światło w piwnicy, odkrywając w ten sposób pomieszczenie pełne zakonserwowanych ludzkich szczątków. Nie zwracając kompletnie na nie uwagi przeszedł do kolejnego pokoju, gdzie, przypięta do ściany, siedziała tamta nieznajoma, która tak brzydko go potraktowała. Zmarszczył brwi. Właściwie, dziewczyna powinna być przypięta, jednak nie była. Gwałtownie poderwała się z ziemi na dźwięk otwieranych drzwi i rzuciła w kierunku chłopca. Ten błyskawicznie odskoczył, zatrzaskując drzwi i dobył wykałaczki. Korzystając z chwili wbił ją w kark dziewczyny. Ta znieruchomiała, choć dalej patrzyła z nienawiścią na Panicza. A mu podobało się to spojrzenie. Ukląkł przy niej i chwycił za ramiona.
- Nie powinnaś tak leżeć na zimnej podłodze. Usiądź, będzie nam obu wygodniej. - Kameron uśmiechnął się dość nieprzyjemnie, sadzając z trudem dziewczynę i opierając ją o ścianę-jak lalkę. Gdy tak siedziała, hardo patrząc na dzieciaka, ten również usiadł z wyrazem zadumy na twarzy. Miał takie przelotne wrażenie, że ta dziewczyna jest mu w jakiś sposób znajoma. Nie mógł jednak skojarzyć, skąd? - Wiesz co? - spojrzał nagle prosto na nią. - Chyba mi się odechciało cię torturować.
Wsunął rękę ze kark dziewczyny i wydobył z jej ciała wykałaczkę.
  Wstał i cofnął się o krok. 
- Jeśli nie chcesz, żebym się rozmyślił będziesz teraz wykonywać moje polecenia i pójdziesz ze mną na górę do mojego pokoju - rozkazał poważnie.
(Tyks? Jakoś wybrnęłam nawet za bardzo ciebie nie turbując XD #miły Panicz jest miły)

3 grudnia 2016

Od Tiffany cd. Argony

- Tylko kogo? - mruknęła Argona do siebie. Tiffany spojrzała na nią pytająco, jednak kobieta nie zwracała na nią uwagi.
- Co kogo? - spytała Tiffany. Argona spuściła wzrok na dziewczynkę, potem skierowała go na ranę małej. Czarnowłosa zorientowała się, wreszcie o co Alphie chodzi. - Najlepiej chyba byłoby udać się do Erny - zasugerowała. - Z tego co wiem jest świetnym medykiem.
- Erny...? Ah, no tak! - jakby przypomniała sobie Argona. Ruszyła w kierunku krawędzi dachu i przystanęła na chwilę, patrząc w dół. 
- To chyba... - zaczęła z obawą Tytania, jednak czarnowłosa zrobiła już krok na przód. Dziewczynka zacisnęła mocno oczy. Owionął ją pęd powietrza i... nagle ustał. Otworzyła oczy. Alpha stała na jakimś zniszczonym balkonie bez barierki. Drzwi balkonowych na szczęście nie było, więc łatwo weszły do mieszkania, po czym skierowały się do klatki schodowej, z której bez większych problemów (z wyjątkiem kilku dziur w schodach) wydostały się na zewnątrz budynku. Argona na chwilę przystanęła, jakby niepewne, gdzie iść. Po tym pewnie ruszyła na południe.
- Argo... to chyba nie w tą stronę - cicho zauważyła Tiffany. - Bo... członkowie WKNu raczej nie mieszkają na Arenie 7. Gdzie idziesz?
Dziewczynce zaczęło się wydawać, że coś złego dzieje się z Argoną. Że być może... ktoś ją kontroluje, albo... sama nie miała pomysłu, co właściwie może jej być. Jednak Alpha nie popełniłaby przecież takich błędów. Znała to miejsce dłużej, niż jakikolwiek członek watahy, może z wyjątkiem Mixi.
- Spokojnie, znam niezły skrót - oznajmiła czarnowłosa, uspokajająco. Tiffany pokiwała głową. No tak, przecież tu dotarły kanałami, by ominąć straże przy granicach stref. Dziewczynka zamknęła oczy tylko na chwilę. Czuła się zmęczona, dodatkowo straciła dużo krwi i jej organizm był osłabiony... gdy je otworzyła, Argona siedziała za jakimś rogiem i dyszała ciężko. Na jej ramieniu widać było ślad po ranie postrzałowej. Spodnie na jej kolanach były zdarte.
Tytania siedziała tuż obok, czując przy sobie ciepło spoconej dziewczyny.
- Co się...? - chciała spytać, lecz Alpha zakryła jej dłonią usta, niemal uniemożliwiając oddychanie.
(Argona?)