Spojrzałem na Somnatisa, widać było, że coś go mocno gryzie, więc go spytałem,
ale odparł.
- Wolałbym o tym nie mówić.
- Hm... - Spojrzałem na niego lekko zaskoczony. - No dobra, niech będzie. - Som spuścił wzrok, byłem ciekawy co go gryzie, ale postanowiłem poczekać, aż będzie gotowy i sam mi powie co go gryzie. Wróciliśmy do sklepu, zająłem się naprawą potrzebnych urządzeni na dzisiejszy termin. Tak mieliśmy dziś klientów, Som siedział u siebie potrzebował teraz pobyć sam ze sobą. Dźwięk złotego dzwonka umieszczonego nad drzwiami wejściowym, rozbrzmiał na sali. Błękitnowłosy mężczyzna podszedł do blatu.
- Miałem odebrać u was kompas. - Spojrzałem zaskoczony na chłopaka.
- Ma pan karteczkę?
- Tak oczywiście. - Powiedział, wyjmując kartkę z portfela. Przeczytałem, przeprosiłem i wyszedłem na zaplecze, Som siedział u siebie pogrążony w myślach. Znalazłem kompas.
- Jeszcze nie naprawiony. - Skrzywiłem się, i skierowałem się do klienta.
- Ma pan chwili, kompas nie jest jeszcze gotowy.
- Oczywiście. - Mężczyzna usiadł przy stoliku z gazetami, a ja zabrałem się za jego kompas. Pod blatem miał instrukcje budowy kompasów, to jego czwarty kompas. Po rozbiciu okazało się ze igła jest do niczego, szybko znalazłem zastępczą i dolałem specjalny płyn i zamknąłem.
- Proszę. W zamian dodałem płyn, będzie dokładniejszy.
- Dziękuję. - Mężczyzna zapłacił i opuścił sklep, do zamknięcia przewinęło się jeszcze sześcioro postaci. Po tym pożegnałem się z Som, który nawet nie odpowiedział i zamknąłem drzwi od zewnątrz.
Następnego dnia przyniosłem Smnatisowi śniadanko, bo czułem, że się nie wynurzył z pokoju, otworzyłem sklep, ale nie ruszyłem jeszcze tabliczki. Som nadal siedział u siebie, odłożyłem torbę i skierowałem się pod jego drzwi, zapukałem po czym wszedłem do środka. Nadal coś go gryzło.
- Som, co cię gryzie? - Czarnowłosy spojrzał na mnie, złapałem go za rękę.
- Co... - przerwałem mu.
- Jak ci to ułatwi sprawę możesz użyć mocy, nie puszcze cię. - Chłopak głęboko odetchnął.
- No dobrze. Dowiedziałem się, że zajmowałeś się czarną robotą dla Władysława. Czy to prawda? -zapytał, chwytając mnie tym samym za nadgarstek, a jego oczy skupione były we mnie.
- Tak, zajmuje zajmowałem się sprawami Lena, przez prośby i rozkazy wydane mojej osobie. -odparłem bez zachwiania się, a Som puścił moją dłoń.
- Hm... - Spojrzałem na niego lekko zaskoczony. - No dobra, niech będzie. - Som spuścił wzrok, byłem ciekawy co go gryzie, ale postanowiłem poczekać, aż będzie gotowy i sam mi powie co go gryzie. Wróciliśmy do sklepu, zająłem się naprawą potrzebnych urządzeni na dzisiejszy termin. Tak mieliśmy dziś klientów, Som siedział u siebie potrzebował teraz pobyć sam ze sobą. Dźwięk złotego dzwonka umieszczonego nad drzwiami wejściowym, rozbrzmiał na sali. Błękitnowłosy mężczyzna podszedł do blatu.
- Miałem odebrać u was kompas. - Spojrzałem zaskoczony na chłopaka.
- Ma pan karteczkę?
- Tak oczywiście. - Powiedział, wyjmując kartkę z portfela. Przeczytałem, przeprosiłem i wyszedłem na zaplecze, Som siedział u siebie pogrążony w myślach. Znalazłem kompas.
- Jeszcze nie naprawiony. - Skrzywiłem się, i skierowałem się do klienta.
- Ma pan chwili, kompas nie jest jeszcze gotowy.
- Oczywiście. - Mężczyzna usiadł przy stoliku z gazetami, a ja zabrałem się za jego kompas. Pod blatem miał instrukcje budowy kompasów, to jego czwarty kompas. Po rozbiciu okazało się ze igła jest do niczego, szybko znalazłem zastępczą i dolałem specjalny płyn i zamknąłem.
- Proszę. W zamian dodałem płyn, będzie dokładniejszy.
- Dziękuję. - Mężczyzna zapłacił i opuścił sklep, do zamknięcia przewinęło się jeszcze sześcioro postaci. Po tym pożegnałem się z Som, który nawet nie odpowiedział i zamknąłem drzwi od zewnątrz.
Następnego dnia przyniosłem Smnatisowi śniadanko, bo czułem, że się nie wynurzył z pokoju, otworzyłem sklep, ale nie ruszyłem jeszcze tabliczki. Som nadal siedział u siebie, odłożyłem torbę i skierowałem się pod jego drzwi, zapukałem po czym wszedłem do środka. Nadal coś go gryzło.
- Som, co cię gryzie? - Czarnowłosy spojrzał na mnie, złapałem go za rękę.
- Co... - przerwałem mu.
- Jak ci to ułatwi sprawę możesz użyć mocy, nie puszcze cię. - Chłopak głęboko odetchnął.
- No dobrze. Dowiedziałem się, że zajmowałeś się czarną robotą dla Władysława. Czy to prawda? -zapytał, chwytając mnie tym samym za nadgarstek, a jego oczy skupione były we mnie.
- Tak, zajmuje zajmowałem się sprawami Lena, przez prośby i rozkazy wydane mojej osobie. -odparłem bez zachwiania się, a Som puścił moją dłoń.
(Somniatis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz