8 stycznia 2019

Od Somniatisa cd. Akiro

    Somniatis spojrzał niepewnie na Akiro, który wyglądał na znudzonego tą rozmową.
- Nie będziesz miał nic przeciwko temu? - spytał chłopaka, który pokręcił przecząco głową.
- Spoko, idźcie. - Machnął ręką. Czarnowłosy pokiwał głową i razem z Vincentem wyszli z pomieszczenia.
  Białowłosy mężczyzna dopilnował, by drzwi szczelnie się za nimi zamknęły, na co Zegarmistrz uniósł tylko pytająco brwi.
- Wiesz, z kim się zadajesz? - spytał bez ogródek ochroniarz.
- Co masz przez to na myśli? - odpowiedział pytaniem na pytanie mężczyzna. Coś ścisnęło go mocniej w żołądku. Wyraz twarzy Vincenta nie zwiastował niczego dobrego.
- Ten chłopak pracował dla Leniniewskiego. Nie możemy wykluczyć, że nie jest Code:W - oznajmił, ściszonym głosem. - Wiele razy widywałem go w kwaterach Premiera. Zwykle załatwiał dla niego dość szemrane interesy.
- Jesteśmy w sojuszu z Leniniewskim. To chyba nie jest teraz problemem? Zresztą, Code:W to szaleńcy - zamilkł na chwilę. - A Akiro nie przejawia objawów szaleństwa. Możesz mi wierzyć, wiem coś o tym.
- Somniatisie. On nie pracuje dla nas. Przypadkiem musnąłem dłonią jego skórę. Akiro spotyka się z dziwnymi ludźmi, słyszałem urywek tamtej rozmowy. On BYŁ przy planowaniu tego zamachu. - Mina Vincenta była zdeterminowana. Atis cofnął się pod siłą jego lodowatego spojrzenia.
- Vincencie - zaczął w tym samym tonie, ale zaraz się opanował i wrócił do swojego zwykłego, spokojnego sposobu przemawiania. - Akiro jest moim przyjacielem. Zresztą sam go sprawdziłem. Nie wierzę, żeby to, co widziałeś było prawdą. Akiro nie zrobiłby czegoś takiego za naszymi plecami. To dobrzy chłopak. Będziemy szukać dalej. Jeśli się czegoś dowiesz, daj nam znać, dobrze?
  Ochroniarz westchnął.
- Wiesz, że wiara w ludzi jest zawodna, Atisie?
  Czarnowłosy rzucił mu pełne melancholii spojrzenie. Nagle wydał się dużo starszy. Jakby wszystkie przeżyte wieki w tamtym momencie dały o sobie znać.
- Mnie nie musisz tego mówić, chłopcze. Na prawdę, nie musisz...
  Vincent chciał jeszcze coś odpowiedzieć, jednak Somniatis nacisnął już klamkę i wszedł z powrotem do pokoju, w którym czekał Akiro. Chłopak miał beztroski wyraz twarzy i wypoczywał na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Mężczyzna poczuł się trochę niezręcznie. Tak na prawdę jeszcze przed chwilą go obgadywał. A nie lubił robić takich rzeczy...
(Akiro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz